Kiedy piszemy o nadchodzących lub najświeższych premierach, to w zdecydowanej większości trafiają one na PC, PS5, Xbox Series X|S i Nintendo Switch. Coraz rzadziej zdaża się, aby gry trafiały też na konsole ósmej generacji, które powoli przechodzą już do historii. A co gdyby w 2024 roku napisać o produkcji, która trafia na Game Boy Advance?
Kien debiutuje Game Boy Advance po 22 latach od rozpoczęcia prac
Taką grą jest właśnie Kien, czyli tytuł, którego produkcja rozpoczęła się dokładnie w 2002 roku z inicjatywy kilku Włochów, którzy niespecjalnie znali się wtedy na tworzeniu gier. Nie mając doświadczenia ani żadnego know how rozpoczęli naukę tworzenia gier oraz kładli podwaliny pod swoją produkcję. W efekcie tego już w 2004 stworzyli właśnie swoją pierwszą produkcję, która była platformówką z elementami RPG.
Projekt całkiem ciekawy i doprowadzony do końca trafił jednak na poważną ścianę — zapowiedź Nintendo DS, która odsuwała Game Boy Advance w niebyt. Oznaczało to też spadek zainteresowania grami na kultowego GBA, co znacząco oddaliło plany włoskich deweloperów na wydanie swojego dzieła.
Fabio Belsanti, a więc jedyna z osób, które pozostały wierne temu projektowi, wspomina, że niektórzy wydawcy byli zainteresowani wydaniem gry, ale ostatecznie każdy zrezygnował z powodu wysokich kosztów produkcji kartridży. Tak właśnie przepadła szansa na to, aby Kien kiedykolwiek zadebiutowało… a przynajmniej tak wtedy sądzono.
Środki finansowe potrzebne do wyprodukowania nawet pierwszej partii były kolosalne. Szczególnie że szanse na komercyjny sukces wydawały się nikłe, a zwłaszcza biorąc pod uwagę ówczesne branżowe trendy.
Fabio Belsanti
Sam Belsanti skupił się na tworzeniu gier edukacyjnych w ramach AgeOfGames i na lata porzucił plany udostępnienia Kien dalej. Pocieszeniem był fakt, że nadal pracował w game developmencie i mógł realizować swoje cele i założenia. Przełom przyszedł w momencie wielkiego renesansu na gry retro oraz rozwoju segmentu gier indie.
W tym właśnie deweloper upatrywał swojej szansy i ostatecznie zdecydował się na wydanie Kien i to nie tylko na współczesnych platformach, ale także na Game Boy Advance, na którym pierwotnie miało zadebiutować.
Wierzę, że jesteśmy w fazie podobnej do [odrodzenia] winyli lub kaset w branży muzycznej. Powrót do poprzednich, bardziej prymitywnych form nośnika napędzany jest nostalgią za pokoleniami, które żyły w tamtych czasach, oraz ciekawością przez tych, którzy przyszli po taką technologię.
Fabio Belsanti
Wydawcą Kien zostało studio Incube8, które jest swego rodzaju specjalistą w wydawaniu gier na klasyczne konsole. To właśnie ta firma zadbała o stylowe opakowanie dla tej pozycji, zapewniając kartridż rodem z minionej już epoki gamingu. Dodatkowo w środku nie zabrakło tego, czego już w pudełkach z grami się nie doświadcza — wielostronicowej i złożonej instrukcji.
Ile za taką przyjemność trzeba zapłacić? Dla tych, którzy swojego GBA już dawno nie mają, przygotowano wydanie cyfrowe, które działa na wielu emulatorach i kosztuje ledwie 9,99 dolarów (około 40 zł bez VAT), wydania pudełkowe zaś wyceniono na 60 dolarów, czyli 240 zł bez VAT. W drugim przypadku dostajemy pudełko ze wspomnianą instrukcją oraz naklejki. Piękna sprawa i rewelacyjna historia, prawda?
Źródło: The Guardian
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.