Warner Bros. Games na sprzedaż?! Discovery dramatycznie poszukuje oszczędności

Spółki Warner Bros. i Discovery już od pewnego czasu borykają się z problemami finansowymi, które dość drastycznie odbijają się na akcjach spółki. W ramach tych akcji przeprowadzone były liczne cięcia w zatrudnieniu czy niektórych projektach, jakie miały miejsce. Okazuje się jednak, że to nie koniec i konglomerat może zdecydować się na bardzo drastyczne kroki.

Warner Bros. Games może niebawem mieć nowego właściciela

Wedle informacji, na które powołuje się Finantial Times, Discovery miałoby sprzedaż udziały w WB Games, czyli firmę odpowiedzialną za wydawanie takich gier jak Hogwart’s Legacy, serii Mortal Kombat czy Middle-Earth. Co bardzo ciekawe, doniesienia te mają też swój polski akcent, bo podobne plany firma ma wobec polskiego nadawcy telewizyjnego, czyli TVN. Wiele więc wskazuje na to, że sytuacja w firmie daleka jest od pozytywnej.

Kierujący Discovery, czyli David Zaslav oraz dyrektor finansowy Gunnar Wiedenfels twierdzą wprost, że aktualnie ich głównym celem jest zwiększanie cen akcji. Wychodzą oni bowiem z założenia, że wycena spółki powinna być znacznie większa, a dzięki takim akcjom ma to zostać zapewnione.

Obecnie jedna akcja Warner Bros. Discovery wyceniana jest na 7,88 dolarów, a celem firmy jest doprowadzenie do wyceny na poziomie 25 dolarów za akcję. To zaś doprowadziłoby do kapitalizacji na poziomie 60 miliardów dolarów.

Wieści te pojawiły się w stosunkowo krótkim odstępie czasu od wcześniejszych informacji, jakoby zarząd Warner Bros. Discovery zamierzał dokonać podziału. W ramach tego aktywa korporacji zostałyby rozdzielone między nowe twory. To jednak tworzy poważne problemy związane np. z licencjami do praw sportowych.

Na ten moment nie jest jasne, czy Warner Bros. Discovery wprowadzi takie plany w życie, a jeśli firma faktycznie szuka oszczędności, to może być jedyna słuszna droga. Pozostaje jednak pytanie, czy znajdą się chętni na zakup Warner Bros. Games. Dla wielu może być to łakomy kąsek, ale pozostaje kwestia ceny i tego, czy ktoś będzie mógł sobie na to pozwolić.

Źródło: Financial Times