Eksploracja planet w Starfield miała być o wiele trudniejsza. Todd Howard zdradza kulisy produkcji

Jeszcze przed premierą Starfield jednym z najważniejszych elementów tego tytułu miała być eksploracja wszystkich dostępnych w nim planet. Dla części osób okazała się ona jednak dosyć powtarzalna i dla wielu osób — niezbyt fascynująca. Podczas jednego z ostatnich wywiadów Todd Howard wyjawił, że deweloperzy mieli nieco inne plany wobec tej mechaniki, lecz rzeczywistość zweryfikowała te zamiary.

Todd Howard wyjaśnia, dlaczego eksploracja planet w Starfield nie jest tak rozbudowana jakby chcieli tego twórcy

Okazuje się, że w planach Bethesdy było dodanie do wszystkich planet w Starfield unikalnych warunków atmosferycznych, do których gracz musiałby się uprzednio przygotowywać. Wówczas eksploracja planet nie byłaby tak beztroską aktywnością i wymagałaby dodatkowych działań, jak dobór odpowiednich kombinezonów, aby zapewnić sobie odporność na zbyt wysoką lub niską temperaturę, lub uchronić się przed wysokim skażeniem planety.

Obrażenia od środowiska w na powierzchniach planet działają tak, że twój kombinezon zapewnia odporność na pewne rodzaje efektów atmosferycznych lub promieniowanie. Z początku był to bardziej skomplikowany system. W zasadzie to był on nastawiony na karanie graczy.

Todd Howard

Deweloperzy Bethesdy planowali nawet wprowadzić na planetach specjalne warunki, czyniąc niektóre z nich zamrożonymi. Gracze zaś mogli dobierać odpowiednie kombinezony, które pomagałby przetrwać te skrajnie niekorzystne warunki.

Tak się jednak nie stało, a problemem okazały się obawy deweloperów, iż mechanika może być zbyt trudna do zrozumienia dla graczy. Ostatecznie więc eksploracja planet jest mniej rozbudowana i stanowi zdecydowanie mniejsze wyzwania aniżeli rzeczywiście by mogła.

Przeczytaj też: Laptop gamingowy do 7000 zł

Czy to dobra decyzja? Ciężko stwierdzić, jednak gdzie Bethesda nie może, tam moder pomoże i już teraz na NexusMods znaleźć można wiele modyfikacji wprowadzających do gry bardziej survivalowe mechaniki. Szkoda tylko, że nie zdecydowano się wprowadzić autorskiego systemu — te zawsze bywają lepiej zaimplementowane i nie mają w zwyczaju „gryźć” się z innymi plikami.