W całej branży próżno szukać marek tak popularnych i tak mocno zakorzenionych w świadomości graczy, jak seria FIFA, a aktualnie EA Sports FC. Dość powiedzieć, że nawet stosunkowo niedawna zmiana nazewnictwa nie wpłynęła przesadnie negatywnie na świadomość wśród fanów wirtualnego futbolu — ci rokrocznie sięgają po produkcje od „Elektroników”, szukając w nich rywalizacji, piłkarskich emocji oraz szeroko pojmowanej frajdy.
Spis treści
W tym wszystkim EA (z godną podziwu determinacją) co 12 miesięcy wypuszcza na rynek nową odsłonę, wciąż znajdując duże grono odbiorców. Nie ma się jednak co dziwić, wszak mowa o tytule traktującym o jednym z najpopularniejszych sportów na świecie, do tego na razie nie widać żadnej poważnej konkurencji na horyzoncie.
Jest to też pewien ewenement, bo przy swojej naprawdę solidnie ugruntowanej pozycji mówimy o grze niemal co roku mierzącej się ze sporą krytyką. Osoby, które w świecie wirtualnego futbolu siedzą nie od dziś, są w stanie zarzucić EA Sports wiele błędów, złych decyzji czy nietrafionych pomysłów.
Niestety nie da się ukryć, że wskazywanie przez graczy tak wielu niedociągnięć często bywa jak najbardziej zasadne. Mimo wszystko ekipa odpowiedzialna za serię systematycznie próbuje dostarczać większych czy mniejszych zmian, które mają być wartościowym dodatkiem do „corocznej aktualizacji składów” za pełną cenę gry AAA.
Co więc oferuje nam EA Sports FC 25? Czy deweloperom udało się dostarczyć coś, co faktycznie może przekonać odbiorców? Czy suma zmian i nowości godna jest zakupu tej produkcji? Na te i inne pytania odpowiem w poniższej recenzji. Zapraszam do lektury!
Recenzja EA Sports FC 25 – słowem wstępu
EA Sports FC 25 jest w zasadzie 32. odsłoną piłkarskiej serii od EA (nie licząc spin-offów pokroju FIFA Street lub tematycznych wersji nawiązujących do Mistrzostw Świata czy Europy), która swoją historię rozpoczęła w 1993 roku grą FIFA International Soccer. Poprzednia edycja była jednak dla tego cyklu rewolucyjna, bo wiązała się ze zmianą nazwy, odchodząc od tytulatury nawiązującej do Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej.
Fakt ten dla ekipy z EA Vancouver (zwanej dalej „Kanadyjczykami”) posłużył jako pretekst do zainicjowania kilku zmian, które diametralnie odmieniły obraz piłkarskich zmagań — mowa chociażby o wprowadzeniu mieszanych składów męskich i żeńskich do najpopularniejszego trybu, czyli Ultimate Team. Jak można się było spodziewać, wiązało się to z bardzo nieprzychylnymi komentarzami ze strony najwierniejszych fanów.
Ostatecznie jednak cykl życia każdej części FIFY czy EA Sports FC jest na tyle krótki, że dość szybko oswajamy się ze wszystkimi „nowinkami” i po pewnym czasie przyjmujemy je jako normę. Tak właśnie stało się w przypadku odsłony z dopiskiem „24”, a teraz przyszła pora, aby pochylić się nad świeżo wypuszczoną częścią oznaczoną numerem „25”.
Jeszcze przed premierą można było zauważyć, że EA Sports FC 25 nie będzie silić się na wielkie zmiany i poprawki względem poprzedniczki. Zamieszczony przeszło 2 miesiące przed oficjalnym startem rozgrywek trailer nie zwiastował niczego spektakularnego, a zapowiadane później „innowacje” nie wydawały się odmieniać obrazu boiskowych starć.
Nadal jest to tytuł bazujący na silniku Frostbite, którego możliwości w zakresie tworzenia gier piłkarskich najwyraźniej wyeksploatowano do granic możliwości. W produkcji nie uświadczymy rewolucji czy odejść od wyświechtanych schematów — ktoś może powiedzieć, że dzięki temu starzy wyjadacze poczują się jak u siebie, a ja powiem inaczej: jest to ten sam trup, który, mimo iż zaczyna się rozlatywać na naszych oczach, doczekał się kolejnego pudrowania i opakowania w nieco nowsze szaty.
Czemu posłużyłem się aż tak obrazowym porównaniem? Bo nawet jeśli Kanadyjczycy dodali w tym roku kilka nowych elementów dających nam więcej pola do zabawy (wspomnieć tutaj można o FC IQ, trybie Rush czy zmianach w karierze menadżera), to i tak już od pierwszego uruchomienia gry czuć, że rdzeń zabawy pozostał niezmieniony, a nawet praktycznie nieruszony od kilku ładnych lat.
Przedstawione w ubiegłym roku elementy nie zmieniły się niemal w ogóle lub jedynie nieco je poprawiono, ale bardziej jest to kwestia łatek wprowadzonych jeszcze za czasów EA Sports FC 24. Jeśli więc ktoś swoją przygodę z poprzednią częścią skończył w okolicach maja lub czerwca bieżącego roku, to tutaj faktycznie będzie czuł się jak u siebie, a proces adaptacji do nowości zajmie zaledwie kilka do kilkunastu godzin.
Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że EA Sports FC 25 ma problemy i jest ich naprawdę bardzo, ale to bardzo dużo. Zaczynając od tych dotyczących strony technicznej, muszę z wielkim żalem przyznać, iż mamy do czynienia z jedną z najgorzej przygotowanych odsłon ostatnich lat. Dla kontekstu dodam tylko, że 7 ostatnich gier od EA Sports regularnie ogrywam na premierę, o czym wspomnę także odrobinę później.
EA Sports FC 25 ukazało się 27 września 2024 roku na PC, PS4, PS5, Xbox One, Xbox Series X|S oraz Nintendo Switch. Niniejszy tekst powstał na bazie rozgrywki na konsoli Sony 9. generacji, a najbardziej zbliżone doświadczenia będą miały osoby ogrywające ten tytuł na Xbox Series X|S oraz komputerach osobistych. Wersje na „past geny” oraz „Pstryczka” różnią się znacząco od edycji na nowsze sprzęty, co warto mieć na uwadzę podczas lektury.
Niniejsza recenzja EA Sports FC 25 powstała dzięki uprzejmości firmy Electronic Arts, która dostarczyła nam grę jeszcze przed premierą.
Mechanika gry i wrażenia z rozgrywki w EA Sports FC 25
Do tej pory każda nowa odsłona „kopanek” od EA Sports zmuszała mnie do przyzwyczajenia się do nowych schematów i ogólnie wolniejszego tempa rozgrywki. Nawet w ubiegłym roku wspomniałem, iż pierwsze kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin zabawy wymagało ode mnie pewnego dostosowania się do bardziej taktycznego i zachowawczego prowadzenia meczów.
EA Sports FC 25 oferuje jednak na tyle mało zmian, że już od pierwszego meczu wszystkie schematy opracowane podczas grania w poprzednią odsłonę działały, do tego sprawdzały się naprawdę nieźle. Niespecjalnie musiałem zatem martwić się o zachowania bloku obronnego czy sposoby wyprowadzania akcji w środkowej części boiska, bo wszystko to miałem już oklepane znacznie wcześniej.
Często bowiem wystarczy w odpowiedni sposób „wciągnąć” przeciwników na naszą połowę, posłać długie podanie na skrzydło i wysunąć piłkę na dobieg do napastnika, który z reguły ma przed sobą jednego, może dwóch obrońców. Taka sytuacja dla zwinniejszych i szybszych atakujących nie stanowi większego wyzwania, co oczywiście otwiera nam drogę na spotkanie 1 na 1 z bramkarzem.
Podobnie jest w obronie, gdzie z zawodników na pozycjach ŚO (środkowy obrońca) korzystamy tylko w ostateczności, a przez resztę czasu zdajemy się na defensywnych pomocników albo bocznych defensorów. Dzięki temu środek bloku obronnego samoczynnie ustawia się całkiem poprawnie i jest w stanie antycypować bardziej śmiałe szarże napastników.
Nie da się ukryć, że duża w tym zasługa jednej z nowych technologii, czyli FC IQ, systemu predefiniowanych zachowań i cech piłkarzy napędzanego przez sztuczną inteligencję. Prawie każdy zawodnik ma swoje mocne strony, które w grze oznaczane są ikonką jednego lub dwóch plusików symbolizujących poziom biegłości danej cechy.
Oznacza to, że środkowy pomocnik z cechą Box-to-Box taki jak Declan Rice będzie znacznie lepiej poruszać się między polami karnymi niż zawodnik, który takiego perku nie ma. Brzmi bardzo prosto, ale wpływ tej mechaniki na gameplay oraz opracowanie strategi jest ogromny.
Z powodu wprowadzenia takiego rozwiązania w EA Sports FC 25 nie ma już starego systemu własnej taktyki i wytycznych. Teraz zamiast pasków, suwaczków oraz kilku opcji zachowań zawodników zdecydowano się na znacznie prostszy wybór schematów konstruowania akcji, działań w obronie oraz jej głębokości.
System wytycznych zawodników zastąpiono rolami, bazującymi właśnie na FC IQ. Dzięki temu nie określamy szczegółowo zachowań piłkarzy, a raczej przypisujemy im pewne zadania, a to jak sobie z nimi poradzą, determinuje wspomniany plus przy oznaczeniu danej cechy.
Początkowo wygląda to na gigantyczne uproszczenie i scedowanie odpowiedzialności za taktykę z gracza na sztuczną inteligencję, ale w rzeczywistości jest zupełnie czymś innym. Paradoksalnie nowy system pozwala nam tworzyć składy w zupełnie inny sposób, opierając się nie tylko na surowych statystykach, ale też na cechach piłkarzy.
Wszystkie pozycje mają kilka takich ról, a każda z nich skupia się na innych sektorach boiska. Jeśli więc będziemy mieli w składzie napastnika, który demonem prędkości nie jest, ale ma rolę „Lis pola karnego ++”, to możemy całą odpowiedzialność za kreowanie akcji zrzucić na skrzydłowych i na tej podstawie budować cały skład.
Nie będzie też złym pomysłem mieszanie i ustawianie zespołu pod kilka ról, jeśli mamy więcej uzdolnionych „grajków”. Wszystko w tym przypadku zależy od naszych preferencji i tego, kogo mamy w drużynie.
Skupiając się na innych aspektach zabawy, trzeba też poświęcić chwilę na ogół elementów odpowiedzialnych za poruszanie się piłkarzy po boisku. W EA Sports FC 25 wykonywanie tak zwanych „mikroruchów” przy pomocy R1/RB zostało nieco osłabione i nie mamy wrażenia, że nasi zawodnicy zyskują w ten sposób nadzwyczajną zwrotność.
Kwestie skutecznego kiwania i mijania rywali są bardziej wyważone — teraz poza korzystaniem ze wspomnianego dryblingu trzeba wspomagać się sztuczkami wykonywanymi przy użyciu prawego analoga. Wyjątkiem są tutaj zawodnicy z odpowiednimi PlayStyles, którzy nadal potrafią mijać przeciwników niczym pachołki na treningu.
W przeciwieństwie do poprzedniej odsłony w EA Sports FC 25 niezbyt często będziemy mogli się pocieszyć ekwilibrystycznymi golami. Napastnicy niechętnie korzystają z możliwość składania się do przewrotek lub scorpion kicków, a nawet jeśli już to zrobią, to szansa na sukces jest relatywnie niewielka.
Inna sprawa, że w wykonywaniu takich ruchów przeszkadzają im obrońcy, którzy w EAFC 25 mają znacznie więcej oleju w głowie i są w stanie strącić piłkę, zanim ta spadnie na but napastników. Sami atakujący mają też spore problemy ze strzałami z pierwszej piłki, idącej górą.
Nie zliczę, ile razy podczas ponad 300 meczów moi napastnicy dostawali wymuskane dośrodkowania w pole karne, ale zamiast wykańczać akcję soczystym volleyem z pierwszej piłki, przyjmowali ją i dopiero wtedy składali się do strzału. Ma to znaczący wpływ na grę, bo tracimy w ten sposób ułamki sekund, w trakcie których defensorzy mogą albo zablokować taki strzał, albo po prostu odebrać nam piłkę.
Na pochwałę zasługują bramkarze, w końcu bardziej świadomi swoich ról na boisku i możliwości, jakie mają. Przy strzałach z dystansu faktycznie są oni w stanie zrobić jeden lub dwa kroki, a dopiero potem rzucić się do obrony, potrafią też skuteczniej zmniejszać kąt przy piłkach lecących na dłuższy słupek. Nadal jednak cyfrowych goalkeeperów nie możemy nazwać tytanami intelektu.
Zdarza się bowiem, że podczas wychodzenia do akcji sam na sam nie biegną na ugiętych nogach, a zwykłym sprintem przy wyprostowanej postawie. Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego ich skuteczność jest wówczas prawie zerowa, co daje napastnikom „darmową” szansę na zdobycie bramki.
Szansę na takie sytuacje są jednak niewielkie, bo cały blok defensywnych zawodników z pola w EA Sports FC 25 jest nieco mądrzejszy niż onegdaj. Obrońcy nie wyrywają się samoistnie do przodu, żeby pójść „wszyscy naraz” i lepiej ustawiają się w swoich tercjach, zwłaszcza jeśli mają napastnika z przeciwnej drużyny tuż obok siebie. Dzięki temu możemy być nieco spokojniejsi o nasze tyły.
Nie oznacza to jednak, że możemy całkowicie ignorować grę w obronie, bo nasi defensorzy to raczej zawodnicy o zwrotności godnej przeładowanego tira na wiejskiej dróżce. Pierwszy lepszy napastnik o przyzwoitej zwinności jest w stanie „wkręcić ich”, tworząc sobie sporo wolnej przestrzeni — konieczna jest więc asekuracja i to najlepiej środkowymi pomocnikami, którzy mają jako takie pojęcie o bieganiu i obronie.
Ostatecznie więc gameplay w EA Sports FC 25 nie uległ wielkim poprawom względem poprzedniej odsłony, choć małym powiewem świeżości jest FC IQ. To jednak zdecydowanie za mało, aby powiedzieć, że w grze nastąpiła ewolucja pod względem rozgrywki — mowa raczej o pewnej wymianie wyświechtanego i niespecjalnie dobrego systemu na inny, prostszy, a zarazem pozwalający na większą kreatywność.
Biorąc jednak pod uwagę, iż mamy do czynienia z produkcją typowo kompetytywną, to raczej nie powinniśmy traktować tego jako wielki zarzut. Z drugiej strony Electronic Arts potrafi jedną aktualizacją wywrócić całą metę gry do góry nogami i zastanawiać może, dlaczego nie robi tego przy okazji premiery, a dopiero w połowie cyklu życia danej odsłony.
Tryby gry i nowe opcje w EA Sports FC 25
Czas przejść do tego, co oferują poszczególne tryby w EA Sports FC 25. W przeciwieństwie do poprzedniego roku doczekaliśmy się momentu, kiedy pojawiło się coś nowego i faktycznie godnego poświęcenia odrobiny uwagi. Co przygotowali dla nas twórcy?
Przede wszystkim warto skupić się na tym, że w tegorocznej odsłonie gry piłkarskiej od EA otrzymaliśmy zupełnie nowy tryb nazwany Rush. Co bardzo istotne, nie jest to opcja zabawy całkowicie odrębna od wszystkich pozostałych — to raczej dodatek, który jest w stanie dać mnóstwo frajdy bez konieczności odrywania się na przykład od progresu w trybie kariery czy Ultimate Team.
Wspomniany tryb to nic innego, jak pewna wariacja na temat futsalu, gdzie na mniejszych boiskach ścierają się dwie drużyny złożone z czterech zawodników i bramkarza. W przypadku UT jest to format całkowicie oparty o rozgrywkę wieloosobową — sterujemy tylko jednym zawodnikiem (jeśli jesteśmy kapitanem, to do naszej dyspozycji jest także bramkarz), a pozostałymi członkami zespołu są inni gracze dobrani przez system matchmakingu lub nasi znajomi.
Ze względu na swoje założenia oraz zasady Rush jest opcją znacznie bardziej dynamiczną, nastawioną na szybkie strzelanie bramek. W przypadku relatywnie małego boiska i często dużego skupiska graczy w jednym miejscu konieczne jest nie tylko umiejętne dryblowanie czy wychodzenie spod pressingu, ale też zdolność do gry zespołowej.
Tryb ten w swoich założeniach niezwykle mocno premiuje podania oraz wzajemną asekurację — widać to najlepiej po ocenach, które przyznawane są na koniec każdego meczu na przykład za najwięcej goli, asyst czy przejęć. Sam bardzo boleśnie przekonałem się o tym, że próby samotnej walki z czterema rywalami na raz nie mają większego sensu, bo po prostu brakuje na to miejsca.
W tej samej formie Rush zaimplementowano do trybu kariery menadżera, gdzie możemy rozgrywać tak zwane turnieje młodzików. Sterujemy wtedy w pojedynkę całym zespołem przeciwko komputerowym przeciwnikom.
Pozostałe formy zabawy w EA Sports FC 25 to dokładnie te same opcje, które dostępne były w poprzedniej odsłonie, nie uświadczymy już jednak trybu Volta — ten całkowicie wyleciał z repertuaru. Biorąc jednak pod uwagę, że nigdy nie cieszył się szczególnym zainteresowaniem, nie można uznać tego za szczególnie wielką stratę.
Warto przyjrzeć się także nowościom w trybie kariery menadżera, czyli jednym z najpopularniejszych formatów rozrywki. Niektóre z nich faktycznie mogą dodawać zabawie trochę więcej głębi i urozmaicać naszą przygodę „budowniczego” potęgi danego klubu.
Jedną z ciekawszych innowacji jest możliwość rozpoczęcia kariery w danym klubie od jednego z konkretnych momentów sezonu 2024/2025. Dzięki temu możemy wskoczyć przykładowo w środek sezonu (oczywiście, jeśli taki został już rozegrany) i na przykład odmienić losy drużyny ze strefy spadkowej.
W grze znajdziemy także trochę zmian związanych z dostosowaniem skautingu i wyszukiwania zawodników do nowego systemu FC IQ. Jeśli więc potrzebujemy znaleźć zawodnika do konkretnej roli, to nie musimy przeczesywać całego rynku albo liczyć, że nasi skauci kogoś takiego znajdą — wystarczy oddelegować ich do szukania piłkarza spełniającego dane kryterium.
Wpływ FC IQ na strategię widać też po planach rozwoju, bo te przy okazji ogólnego wzrostu umiejętności zwiększają też atrybuty konkretnych ról. Możliwe jest więc, że z biegiem czasu (i przy odpowiednim prowadzeniu) nasz zawodnik będzie niezrównany na swojej pozycji.
Brzmi to ciekawie, ale pozbawione jest pewnego elementu losowości lub większej nieprzewidywalności. Ostatecznie więc taki rozwój będzie sprowadzał się do mozolnego rozwijania zawodnika przez cały sezon tak, aby ten na końcu stał się dokładnie taki, jakiego sobie wymarzyliśmy.
Doceniam próby optymalizacji i swoistego midmaxowania tego elementu, jednak dostrzegam tu zmarnowany potencjał. Gdyby w trakcie zabawy od czasu do czasu pojawiały się wydarzenia, które mogłyby opóźnić lub przyspieszyć rozwój danego zawodnika, a nawet zachęcić nas do zmiany obranego wcześniej kierunku, to kariera menadżera w EA Sports FC 25 byłaby po prostu czymś znacznie ciekawszym.
Ciekawą nowością jest nieco zmieniony system morale. Do tej pory w EA Sports FC, a wcześniej w FIFA-ch działało to na zasadzie chwalenia piłkarzy i motywowania ich do oporu, a bardziej surowe lub butne podejście nie miało większego sensu.
W najnowszej odsłonie EA Sports wreszcie postanowiło coś z tym zrobić — teraz może zdarzyć się tak, że przemotywujemy naszych podopiecznych, ci zaczną po prostu osiadać na laurach i obniżać swoją formę, skoro i tak cały czas ich chwalimy. W teorii brzmi to ciekawie, bo każdy zawodnik ma swój sweet spot w innym miejscu, ale wyczucie tego nie jest szczególnie trudne, przez co po dłuższej chwili znowu będziemy podejmować decyzje nie na podstawie własnych przekonań, tylko w celu podbicia lub zredukowania morale danego piłkarza czy całej ekipy.
Miłym dodatkiem jest okienko społecznościowe, w którym możemy przeczytać coś na wzór wpisów na Twitterze danego dziennikarza sportowego lub nawet samego Fabrizio Romano. Zastępuje to nudne i całkowicie pozbawione duszy generowane wiadomości z poprzednich odsłon, przy okazji dodaje immersji pozwalającej poczuć się jak prawdziwy menedżer (choć sam interfejs bardzo to utrudnia).
Warto też porozmawiać o zmianach, jakich doczekał się „najbardziej ukochany tryb”, czyli Ultimate Team. EA Sports najwyraźniej przemyślało kilka elementów i o dziwo ograniczyło bezsensowny, często przesadzony grind w pogoni za kolejnymi paczkami oraz kartami.
Widać to chociażby po zmniejszeniu liczby meczów możliwych do rozegrania w Squad Battles: w poprzednich odsłonach dało się wziąć udział w aż 40 spotkaniach tygodniowo, co dawało nam punkty rankingowe. W tym roku jest to tylko 12 potyczek, więc osoby dotychczas skupiające swoje wysiłki tylko na tym trybie mogą zaoszczędzić sporo czasu, jednocześnie nie tracąc szansy na bardzo przyjemne nagrody.
Miłym dodatkiem jest też schowek na duplikaty kart, które da się wykorzystać do zadań w SBC (ang. Squad Building Challange — Wyzwania Budowania Składu). Dzięki temu możemy zachowywać sobie dodatkowe egzemplarze wysoko ocenianych zawodników na później, żeby wykorzystać je przy łamigłówkach z bardziej lukratywnymi nagrodami.
Zmian doczekał się także system Mistrzostw i kwalifikacji do nich, a konkretniej zmniejszono liczbę meczów, które można rozegrać. Jeśli chcemy dostać się do turnieju, to po uzbieraniu punktów w Division Rivals musimy przejść kwalifikacje, w tym roku obejmujące tylko 5 spotkań.
To oznacza, że margines błędu jest w zasadzie minimalny, bo dostęp do Ligi Weekendowej dostajemy po zdobyciu 12 punktów, czyli wygraniu 3 meczów. Nie ma więc miejsca na kalkulacje, remisy czy kontrolowane porażki — albo wygramy trzy starcia, albo próbujemy swoich sił w przyszłym tygodniu.
Nie ukrywam, że w tej kwestii mam strasznie mieszane uczucia. Z jednej strony Mistrzostwa są w założeniu czymś elitarnym i przeznaczonym dla najlepszych, ale z drugiej tak wyśrubowany system pozbawia nas dostępu do dodatkowego formatu, który może być świetną kuźnią dla naszych umiejętności.
Inna sprawa, że Mistrzostwa są najlepszym sposobem na zgarnięcie kilku (lub nawet kilkunastu, jeśli mamy szczęście) dobrej jakości kart, a bez względnie stałego dostępu do nowych zawodników dość szybko zostajemy w tyle. W takiej sytuacji musimy bawić się we flipera kart albo liczyć na łut szczęścia, że z innych paczek „wypadną” akurat potrzebni nam w składzie piłkarze.
Na sam koniec pozostaje element, który co prawda trybem sensu stricto nie jest, ale łączy się ze wszystkimi formami zabawy. Mowa o FC HUB, czyli swoistej mapie progresu poczynionego przez nas w ciągu całego sezonu — to całkiem ciekawa opcja, bo za wykonywanie poszczególnych zadań dostajemy punkty doświadczenia (PD), a po osiągnięciu konkretnych progów otrzymujemy nagrody.
Co bardzo ważne, PD dostajemy nie tylko za granie w Ultimate Team, ale też na przykład za karierę menadżera, dzięki czemu nie mamy poczucia przymusowego (a czasem wręcz patologicznego) przywiązania do jednego trybu. To akurat dość duży plus, który docenią ludzie chcący od czasu do czasu pograć w coś innego niż tylko Squad Battles czy Division Rivals.
Ostatecznie więc innowacji w trybach nie ma zbyt wiele, ale te, które się pojawiły, można potraktować jako duży plus. Wreszcie EA Sports FC 25 ogranicza nieco grind i pozwala uwolnić się od ciągłej potrzeby bycia na bieżąco oraz mozolnego zdobywania kolejnych kamieni milowych.
Niestety, takich nowinek jest mało, zwłaszcza że mówimy o produkcji AAA za ponad 300 zł (i nawet 500 zł za Edycję Ultimate). Pole do popisu ze strony EA Sports jest naprawdę ogromne, szkoda tylko, iż od lat pozostaje ono niewykorzystane.
Grafika, dźwięk i warstwa techniczna w EA Sports FC 25
Recenzja EA Sports FC 25 nie byłaby kompletna, gdybym nie pochylił się nad oprawą audiowizualną i ogólnym stanem technicznym gry. Niestety, mimo faktu, iż mówimy o grze piłkarskiej powstałej na bardzo plastycznym silniku, jakim jest Frostbite, to pozycja ta wygląda na PlayStation 5 po prostu bardzo, ale to bardzo średnio.
Zaczynając od warstwy wizualnej, trzeba zwrócić uwagę przede wszystkim na modele zawodników, ich animacje pozameczowe oraz mimikę. W tym przypadku nie mówimy nawet o poziomie z poprzedniego roku, a czymś obiektywnie gorszym pod wieloma względami — jestem pod wrażeniem, bo nie sądziłem, że teoretycznie nowsza odsłona danego cyklu może wypaść tak słabo na tle poprzedniczki.
Mimika piłkarzy jest absolutnie fatalna i przypomina nieudany projekt osób, które dopiero zaczynają przygodę z animacjami 3D. Postacie, zamiast się uśmiechać, wykrzywiają twarze w czymś przypominającym poważny paraliż twarzy. Zdarza się też niestety, że zawodnicy, zamiast krzyczeć ze szczęścia po zdobytym golu, przybierają miny kogoś całkowicie pozbawionego jakiejkolwiek mimiki.
Na swój sposób przerażające są również całkowicie nieruchome brwi wielu zawodników, jeszcze bardziej pogłębiające poczucie, że coś z tymi piłkarzami jest nie tak. Trudno nie odnieść wrażenia, iż całkowicie urąga to jakimkolwiek standardom współczesnych wysokobudżetowych produkcji.
Na podobnie słabym poziomie stoją ogólne animacje, które nie dotyczą bezpośrednio rozgrywki, chociażby zachowanie koszulek na ciałach zawodników. Ubrania często sprawiają wrażenie, jakby porywisty wiatr targał nimi na tyczkach, a niektóre zagięcia powstające naturalnie podczas ruchu przebiegają bardzo sztywno. W efekcie stroje nie wyglądają na zrobione z materiału, tylko z papieru łamiącego się wzdłuż regularnych linii.
Same modele zawodników także nie wyróżniają się szczególnie pozytywnie, choć w zasadzie „od szyi w dół” dostajemy niemal całkowitą kalkę tego, co było w EA Sports FC 24. W przypadku twarzy widać, że niektórzy zawodnicy doczekali się paru poprawek, inni otrzymali zupełnie nowe lica faktycznie bazujące na ich prawdziwym wyglądzie, jednak nadal poziom detali niespecjalnie powala.
Na plus można zaliczyć projekty oraz dopracowanie aren, które faktycznie stoją na wysokim poziomie. Każdy, kto ogląda piłkę nożną i zna najpopularniejsze obiekty sportowe, takie jak Santiago Bernabeu, Camp Nou, Anfield Road czy Old Trafford doceni, że względem EA Sports FC 24 nieco bardziej je dopieszczono.
Idąc dalej, warto porozmawiać o działaniu gry w obu dostępnych trybach graficznych — jeden z nich oferuje lepszą grafikę, gdzie włączony jest nawet Ray Tracing, drugi zaś stawia na wyższą rozdzielczość. W ostatecznym rozrachunku różnica jest niewielka, zwłaszcza że w tego rodzaju produkcjach nie zwraca się tak dużej uwagi na cienie. Jeśli jednak chcielibyście doszukiwać się lepszej gry świateł, to czeka Was nie lada zadanie.
Zmiany jednak widać w tym, że czasem tytuł nie jest w stanie odpowiednio szybko dostosować przeskalowanego obrazu, co powoduje nie tylko artefakty wynikające z takiego rozwiązania, ale też rozmazane tekstury. Nie wygląda to szczególnie dobrze i potrafi dość mocno razić po oczach. Nie wiem jakimi intencjami kierował się tutaj zespół deweloperski, ale zdecydowanie im nie wyszło.
Na sam koniec zostawiłem jednak to, co najgorsze, czyli błędy, bugi i glitche. Specjalnie tematu tego nie omawiałem zdawkowo w początkowej części tekstu, bo zdecydowanie zasługuje on na kilka osobnych akapitów.
W pierwszej kolejności chciałbym zauważyć, że tak dziurawej, pełnej błędów oraz ogólnie niedopracowanej gry piłkarskiej jak EA Sports FC 25 nie widziałem od czasów niesławnego eFootball od Konami. Problemy zwiastuje już samo menu, które często działa poniżej 30 FPS-ów. Nie wiem, co za to odpowiada, ale poruszanie się po interfejsie jest całkowicie nieresponsywne i da się wyczuć wyraźne opóźnienie.
Jakby tego było mało, to zdarza się, że poruszanie się po poszczególnych elementach UI zamraża grę i trzeba ją restartować, bo nic nie jest w stanie tutaj pomóc. Takie rzeczy w nowej odsłonie wieloletniej, utytułowanej serii to co najmniej poważna wpadka.
Im dalej w las, tym… więcej błędów. Zdarza się bowiem, że gra po wczytaniu przeciwnika uruchamia mecz, ale nie pokazuje boiska — zamiast tego widzimy czarny ekran z interfejsem meczowym. Co ciekawe, mamy kontrolę nad zawodnikami, nasz rywal tak samo, więc można powiedzieć, że czekamy tylko, aż trawa wyrośnie. Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie fakt, że pojawia się to stosunkowo za często.
Kolejnym elementem jest zachowanie zawodników w trakcie meczów. Ci ni stąd, ni zowąd nagle łapią się za głowy w trakcie akcji i biegają tak przez kilka minut lub do momentu rozpoczęcia gry od stałego fragmentu. Sprawia to, że częściowo tracimy nad nimi kontrolę, przez co nie jesteśmy w stanie na przykład złapać przeciwnika za koszulkę lub skutecznie blokować mu dostępu do piłki ciałem.
Jest to kolejny absurd, który początkowo może wzbudzać rozbawienie, ale problem robi się w momencie utraty bramki przez tak głupi glitch. Pomijam wgryzanie się w wiele innych błędów, jak brak wyświetlania się danych zawodników podczas meczów, dziwne decyzje sędziów czy sytuacje niewłaściwego rozpoznawania przycisków, bo tego jest po prostu za wiele i zajęłoby zdecydowanie za dużo czasu.
Na koniec zostawiłem sobie problem z połączeniem internetowym i fakt, jak bardzo serwery EA Sports FC 25 są niedostosowane do zabawy. Na ten element wiele osób narzeka od lat, ale w tym roku jest to swoiste apogeum kłopotów. Podczas rywalizacji w trybie Rush zdarzają się tak duże opóźnienia, że gra najpierw zatrzymuje się na chwilę, a potem drastycznie przyspiesza, próbując nadgonić to, co realnie dzieje się na boisku.
Nie jest to wina słabego połączenia z internetem, bo to do konsoli dostarczane jest przez kabel Ethernet, a sama produkcja cały czas pokazuje ping na poziomie od 13 do 16 ms. Co więcej, przy okazji premiery pierwszy raz od wielu lat doświadczyłem też czekania w kolejce przy wchodzeniu do gry.
Jest to jeszcze większym absurdem, który bardzo dobitnie pokazuje, że Kanadyjczycy kompletnie nie przygotowali się na oficjalny start rozgrywek. Korzystanie z wielu elementów gry w dniu oficjalnej premiery było w zasadzie niemożliwe, a przecież coś takiego nie powinno mieć miejsca w tytule (podobno) z segmentu AAA.
Reasumując, stwierdzę tylko, że EA Sports FC 25 jest pod względem technicznym absolutnie najgorszą odsłoną od wielu lat. Liczba błędów, niedociągnięć i glitchy, a do tego problemy z serwerami sprawiają, że nie da się często z tej gry czerpać żadnej radości.
Jest to o tyle dziwne, że mowa o produkcji, która jest oczywistym reskinem poprzedniej odsłony i to dodatkowo z bardzo małą ilością zmian. Nie wiem, jak jest to możliwe, ale pod tym względem Electronic Arts było w stanie mnie zaskoczyć. Szkoda tylko, że wyjątkowo negatywnie.
Recenzja EA Sports FC 25 — podsumowanie
Pora zebrać w jednym miejscu wszystkie opisane przeze mnie informacje na temat EA Sports FC 25 i wydać ostateczny werdykt. Jako wieloletni odbiorca gier piłkarskich od „Elektroników” nie spodziewałem się niczego spektakularnego, ale to, co otrzymałem, wysoce mnie rozczarowało. Pod wieloma względami jest gorzej, niż można było przypuszczać.
Tegoroczna odsłona zdaje się od samego początku produktem niedopracowanym, wypuszczonym naprędce i pozbawionym jakiejkolwiek kontroli ze strony działu QA. Dodatkowo nie oferuje ona żadnych większych zmian, które mogłyby jakkolwiek usprawiedliwić zakup za pełną cenę. Nadal jest to ta sama seria, tylko pełna dziur, błędów oraz niedoróbek.
Niestety, ale po tej części widać znaczące obniżenie standardów na każdym polu — o ile ubiegłoroczna odsłona chciała się nam jakkolwiek zareklamować, tak teraz od początku jesteśmy uświadamiani, że nie mamy co liczyć na zbyt wiele pozytywów. Jest to szalenie smutne, bo nawet abstrahując od wysokiej ceny, to nadal mówimy o produkcji, która obecnie nie ma żadnej realnej alternatywy, przez co chcący być na bieżąco fani piłki nożnej są na nią de facto skazani.
Co więc oferuje nam EA Sports FC 25? Stosunkowo niewiele nowości i masę błędów. Czy w tym roku deweloperom udało się dowieźć coś, co faktycznie może przekonać odbiorców? W większości przypadków nie, ale i tak na rynku brakuje jakiejkolwiek alternatywy. Czy suma zmian i nowości godna jest zakupu tej produkcji? Absolutnie nie.
Dla kogo jest więc omawiany przeze mnie tytuł? Chyba tylko dla tych, którzy bez wirtualnego footballu nie potrafią żyć i muszą od czasu do czasu zagrać w tego rodzaju produkcję. Oczywiście nadal jest to gra dla wszystkich entuzjastów Ultimate Team, ale cała reszta będzie miała poczucie, że została w pewien sposób oszukana — niestety przeświadczenie to wcale nie będzie oderwane od rzeczywistości.
EA Sports FC 25
Na plus
- Tryb Rush i jego zastosowanie w karierze Menadżera
- System FC IQ
- Lepsze zachowania zawodników defensywnych sterowanych przez AI
- Wprowadzenie FC HUB
- Dopracowane i nieco poprawione stadiony
- Schowek na duplikaty w Ultimate Team
Na minus
- Ogromna liczba błędów
- Działanie menu gry
- Brak zauważalnych zmian w grafice
- Okropne animacje twarzy zawodników
- Serwery do gry online
- Słabe zachowania napastników przy próbach wykończenia z pierwszej piłki
- Zdecydowanie za mało nowości
- Bezsensowne tryby graficzne, które niespecjalnie się od siebie różnią
- Losowe, bardzo dziwne zachowania zawodników albo wręcz całej drużyny
Przemysław Paterek
Po EA Sports FC 25 nie spodziewałem się wiele, a dostałem jeszcze mniej. Zmian jest zdecydowanie za mało, a o błędach i niedociągnięciach można napisać osobny tekst. Widać, że mamy do czynienia z poważnym obniżeniem standardów, bo ostatecznie mało co jest tutaj w stanie się obronić. Mam nadzieję, że za rok będzie lepiej, choć czuję, że na moim „chceniu” się niestety skończy.
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.