Recenzja EA Sports FC 26. Czy w tym roku wszystko wyszło lepiej?

EA Sports FC 26

Piłka nożna jest specyficznym sportem, który często wywołuje skrajne i negatywne emocje. Irytację, gdy nasza drużyna przeważa na boisku, ale tego dnia po prostu nic nie chce wpaść. Bezradność, bo ciężko odrobić dwie czy trzy bramki w 10 minut (choć jakiś procent duszy kibica nadal wierzy, że wspominany dziesięcioleciami comeback jest jeszcze możliwy). Na końcu — zwyczajną frustrację — kiedy wszystko sypie się niczym domek z kart.

Pod względem nastrojów fanów seria FIFA, czy też od momentu rozbratu Kanadyjczyków ze światową organizacją piłkarską EA Sports FC, często i gęsto nawiązuje do „tradycji” sportu, któremu jest poświęcona. Trudno powiedzieć, by był to warty pielęgnowania trend, nawet jeśli całkowicie niezamierzony.

Niemniej, tak jak do kibicowania ukochanej drużynie, wracamy do kolejnych odsłon z nadzieją, że być może jakimś cudem tym razem coś się zmieniło. W moim odczuciu w tym roku oczekiwanie to było jeszcze większe, bo deweloperzy obiecywali graczom, że wsłuchali się w ich prośby i spełnili większość z nich.

Tylko czy to rzeczywiście prawda? Czy „Elektronicy” mają szansę przekonać niezdecydowanych oraz tych, którzy odpuścili sobie ich produkt ze względu na powtarzalność i swego rodzaju „remasterowanie” tego samego contentu w nieskończoność? Zapraszam do lektury mojej recenzji EA Sports FC 26!

Recenzja EA Sports FC 26 — słowem wstępu

Zwiastun EA Sports FC 26.

W życiu pewne są tylko trzy rzeczy: śmierć, podatki i nowa, coroczna odsłona EA Sports FC. Przez lata gracze zarzucali twórcom, że wydają w kółko ten sam produkt, opakowując go tylko w nowe, nieco bardziej lśniące opakowanie.

Nieśmiało przyznam, że i ja zgadzam się z tym poglądem. W mojej opinii seria powinna przejść albo na bardziej długoterminowe wsparcie, albo stać się grą-usługą, która mogłaby doczekiwać się wszelkich nowości w ramach większych aktualizacji.

Raczej wszyscy domyślamy się jednak, iż pomysł ten nie spina się pod względem biznesowym — zwłaszcza że EA Sports FC od dawna brakuje konkurencji, więc nad kolejnymi edycjami nie trzeba się nawet zbytnio pochylać. Kiedyś mocnym rywalem był PES od japońskiego Konami, ale bądźmy szczerzy: dzisiejszy eFootball nie próbuje nawet dotrzymać kroku legendzie, która jeszcze kilkanaście lat temu potrafiła być dużo lepsza od FIFY.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Przy czym to nie jest tak, że EA Sports FC 26 nie wnosi nic nowego. Mam wrażenie, że w tym przypadku deweloperzy naprawdę postarali się, aby wprowadzić do gry sporo nowinek, choć wyraźnie możliwości były ograniczone ze względu na kalendarz wydawniczy i nie wszystko wypadło zbyt dobrze.

Z kronikarskiego obowiązku nadmieńmy także, że tytuł pojawił się nie tylko na PC, PS5 i Xboxach Series X|S, a zahaczyło także o konsole starszej generacji — PS4 oraz Xboxa One. Ponadto produkcja ta wylądowała również na Nintendo Switch oraz Nintendo Switch 2.

Zanim przejdę do głównej części tekstu, zaznaczę, że niniejsza recenzja powstała dzięki uprzejmości EA Sports, które dostarczyło nam kod recenzencki do wersji gry na konsole Xbox Series X|S.

Tryby gry, mechanika i wrażenia z rozgrywki

Domyślam się, że sporą część graczy interesowała jedna z najgłośniejszych nowych funkcji, czyli podział rozgrywki na tryb kompetytywny i realistyczny. Ja także należałem do tego grona, więc zacznijmy niejako od końca, by lepiej zrozumieć ten aspekt. Przyznam szczerze, odczułem niemały zawód, gdy okazało się, że moduł mający symulować prawdziwe wydarzenia z boiska to tak po prawdzie… zwyczajne zwolnienie tempa meczu.

Główną różnicą od tradycyjnej zabawy w EA Sports FC 26 jest tu szybkość biegu zawodników. Sprawia to, że niektórzy z nich są bezużyteczni — tempo to jedna z najważniejszych statystyk w całej grze, a po przejściu na tryb realistyczny część piłkarzy rusza się tak, jakby nosiła na plecach worek z węglem.

Nie należę do osób, które mają problem z koncentracją uwagi, ale ten „realizm” potrafił mnie znudzić. Ze względu na spowolnione ruchy duża część meczu rozgrywa się teraz w środkowych tercjach boiska, co niby brzmi fajnie, ale sprawia, że AI ma problemy z tworzeniem klarownych sytuacji.

Zagrałem kilka meczów dwoma mniej więcej równorzędnymi drużynami na poziomach zawodowiec i klasa światowa. Część z nich skończyła się tak, że moi rywale nie oddali żadnego (!) strzału na bramkę, bo uniemożliwiała to horrendalna liczba odbiorów z mojej strony.

Jako że gra jest wolniejsza, dużo większą rolę odgrywa drybling — warto się go nauczyć, bo znacznie ułatwi on nam życie, jeśli naszym celem jest zabawa w takiej „zwolnionej” formule. Nie każdemu jednak taka forma rywalizacja będzie odpowiadała.

Z drugiej strony dostajemy „tradycyjny” sposób rozgrywki, który w grze został nazwany w kompetytywnym. Ten śmiało można nazwać „edycją TikToka”, bo wszystko dzieje się w nim niesamowicie szybko. Piłka chodzi jak po sznurku, a akcja przemieszcza się z jednej bramki pod drugą w ciągu ułamka sekundy. W tym przypadku nie ma mowy o nawet sekundzie znużenia, bo byłoby naprawdę łatwo stracić gola…

…gdyby nie bramkarze, którzy potrzebują solidnego nerfa swoich umiejętności. To nie tak, że nie da się stracić czy zdobyć bramki, ale goalkeeperzy potrafią wyjąć niejedną setkę. Dlatego też wydaje mi się, iż w tym roku budowanie składu warto zacząć od właśnie tej pozycji, bo w trakcie meczu to ona może być gwiazdą całego wieczoru.

EA Sports FC 26
Bramkarze w EA Sports FC 26 są prawdziwym kluczem do zwycięstwa.
■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Wspomnę także o kolejnej niby-nowości, czyli powrocie niskich uderzeń po ziemi, które egzekwuje się na padzie za pomocą dwukrotnego naciśnięcia przycisku odpowiedzialnego za strzał. To potężna broń, o której trzeba pamiętać, bo teraz jest ona chyba najłatwiejszym sposobem na umieszczenie piłki w siatce.

Kręgosłup całej rozgrywki nie różni się zbytnio od tego, co widzieliśmy w poprzednich latach. Długie podania na dobieg nadal robią robotę, dlatego warto zatroszczyć się o szybkich skrzydłowych. Im lepsza jakość ich dośrodkowań, tym łatwiej o wygranie spotkania, bo niskie dogranie po ziemi na niepilnowanego napastnika w połączeniu ze wspomnianym wyżej strzałem to w zasadzie pewność strzelenia gola.

Kolejną istotną rzeczą są stałe fragmenty gry. W zasadzie niemal każda dobra wrzutka z rzutu rożnego kończy się strzałem z główki, zwłaszcza jeśli zdecydujemy się na rozegranie pod względem biegu na bliższy słupek, co odsłania sporo miejsca dla rosłego zawodnika.

EA Sports FC 25
Rzuty rożne to jeden z najbardziej istotnych elementów gry.

Szczerze mówiąc, najwięcej frajdy miałem podczas rozgrywania zwyczajnych meczów towarzyskich. Tryb kariery? Cóż, istnieje… ale nie ma w nim nic istotnego, czego nie widzielibyśmy w poprzednich odsłonach. Całość nadal polega na tym samym: niewielkim wykorzystaniu podejścia taktycznego, transferach, rozwoju zawodników 1. składu i akademii, a także zwyczajnym rozgrywaniu meczów.

Nietrudno dojść do wniosku, że kariera od lat pozostaje na uboczu zainteresowania EA. Nie ma nic, co mogłoby sprawić, aby gracze zechcieliby zakupić grę specjalnie dla niej.

Dla przykładu — weźmy na tapet negocjacje transferowe, ustalenia dotyczące kontraktu i konferencje przedmeczowe. Tutaj od dobrych kilku lat jedyną ważniejszą zmianą jest fakt, że przez przezroczyste tła wszystko jest po prostu mniej czytelne w przypadku jaśniejszego pomieszczenia. EA postanowiło zafundować fanom darmowy test wzroku, bo w niektórych momentach w celu dostrzeżenia tekstu musimy poważnie napracować się oczami.

EA Sports FC 25
Konferencje przedmeczowe były świetnym pomysłem, ale obecnie wymagają sporej przebudowy.

Jeżeli chodzi o otoczkę przedmeczową, w EA Sports FC 26 umieszczono również wpisy z social-mediów, gdzie ujrzymy prawdziwych dziennikarzy i redakcje. Element ten wraz z konferencjami i wywiadami dodaje nieco realizmu, ale całość można było rozbudować o wiele więcej funkcji, które sprawiłyby, że chciałoby się do tej kariery po prostu wrócić.

Zbliża się mecz derbowy? Dajcie nam nieco „poddymić” atmosferę, co miałoby też przełożenie na spotkanie — na przykład za sprawą potyczek słownych między trenerami. Zwyczajnie fajnie byłoby, gdyby w jakiś sposób rzeczywiście czuło się święto zbliżającego się starcia, przecież tak to wygląda w prawdziwym życiu.

Tymczasem wszystko jest jakieś takie… generyczne. Po zakończeniu jednego pełnego sezonu uświadamiamy sobie, że w sumie nie ma za bardzo sensu grać kolejnego, bo po prostu będziemy wszystko przeżywać jeszcze jeden raz. Zdaniem EA klub ma należeć do nas, a tymczasem jedynym czynnikiem jego rozwoju są wzrastające wyniki finansowe i co za tym idzie pieniądze na transfery coraz lepszych piłkarzy.

Aha, jeszcze jedno. EA Sports FC 26 jest kolejną częścią, którą pozbawiono namiastki legendarnego FIFA Street. Tryb Volta – czyli potyczki 3 na 3 na futsalowych arenach — był jednym z moich ulubionych elementów gry. Zamiast tego ponownie mamy do czynienia z formułą nazywaną Rush, gdzie rozgrywamy mecze pięciu na pięciu. Niby okej, ale w tym przypadku w ogóle nie czuć klimatu piłki ulicznej.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Lubiłem też, gdy starsze produkcje z serii FIFA miały tryb fabularny. Mogliśmy wtedy pokierować losami Alexa Huntera, co wnosiło do gry sporo świeżości. Nie wiem, dlaczego EA nie zdecydowało się pójść za ciosem, aby uczynić z tego pomysłu pełnej mechaniki RPG.

Na koniec dodam, że EA Sports FC 26 doczekało się jeszcze większej liczby licencji, przede wszystkim dotyczących stadionów. Niestety nadal nie będziemy świadkami atmosfery, jaką ma zaoferować nowe Camp Nou — ze względu na umowę z Konami Barcelona rozgrywa bowiem swoje mecze na generycznej, mało imponującej arenie.

Polskich graczy na pewno zasmuci fakt, że w grze znów nie ma żadnego polskiego stadionu. Nie ukrywam, że to dla mnie dziwne, bo samo EA sporo inwestuje w marketing w naszym kraju, co widać po współpracy z ligą i rodzimymi drużynami. Niestety najwidoczniej to nadal za mało, aby móc zobaczyć przynajmniej największe stadiony z naszego kraju, mimo że pod względem infrastruktury nie mamy się przecież czego w Europie wstydzić.

Sama Ekstraklasa też jest co najmniej dziwna pod względem ocen czołowych piłkarzy. Przynajmniej na początku pierwszego sezonu fani naszej ligi będą mieli dosyć ciężko, bo overalle naszych zawodników nie zwalają z nóg.

Grafika i dźwięk w EA Sports FC 26

Chyba dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że grafika w EA Sports FC 26 nie zmieniła się za bardzo względem swoich poprzedników. Produkcja nadal jest napędzana silnikiem Frostbite i w dużej mierze opiera się na tych samych mechanizmach.

Nie zrozumcie mnie źle — to wygląda dobrze. Obserwując grę z perspektywy boiska, nie ma się zbytnio do czego przyczepić, tym bardziej że całość ma działać też na starszej generacji konsol. Największy problem dotyczy twarzy piłkarzy i piłkarek, które wyglądają tak, jakby wykonano je na wzór woskowych figur.

Przy zbliżeniach całość aż trąci plastikiem i nie wierzę, żeby PS4 i Xbox One były w tym przypadku hamulcowymi. To od lat pozostaje głównym mankamentem, z którym EA nie potrafi sobie poradzić. Niby wizerunek najważniejszych gwiazd światowego formatu jest dosyć wiernie odwzorowany, ale istnieje miejsce do poprawy, aby uczynić go bardziej realistycznym.

Dziwne też, że od dawna twórcy nie robią nic, aby nieco „ożywić” trybuny. Nie chodzi mi tutaj oczywiście o to, aby nieco bardziej żywiołowi kibice rzucali w nas zapalniczkami i butelkami, ale jednak przydałoby się, aby byli bardziej zaangażowani w to, co dzieje się na boisku.

O ile jeszcze zbliżenia podczas celebracji da się jakoś przeżyć, tak przeważnie publiczność jest po prostu tłem dla głównego wydarzenia Szkoda, bo w rzeczywistości często to ona sprawia, że mecze są prawdziwym świętem piłki nożnej. Tymczasem w EA Sports FC 26 nic się nie zmienia — jest kilka generycznych przyśpiewek dla największych drużyn, czasem też kibice będą na nas gwizdać, gdy jesteśmy na wyjeździe i to w zasadzie tyle.

Na plus wypadają za to ujęcia z kamer przed pierwszym gwizdkiem. Sprawiają one, że przed spotkaniami między innymi Ligi Mistrzów da się poczuć nieco atmosfery, która zazwyczaj towarzyszy najlepszym rozgrywkom na świecie.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Jeśli chodzi o muzykę, tutaj właściwie nie ma się do czego przyczepić. Umieszczone w grze utwory nie zostają w pamięci tak, jak to było z FIFĄ 14, ale dobrze wkomponowują się w tło. Nie ma „jazgotu”, który sprawia, że poza meczami najchętniej zdjęłoby się słuchawki, jednak trochę brakuje typowo piłkarskich utworów, które podbudowałyby nas przed kolejnymi potyczkami.

Bez zaskoczenia w produkcji powraca dobrze znany duet polskich komentatorów, czyli Panowie Jacek Laskowski i Tomasz Smokowski. Pamiętajmy, że nie wszystkie sportowe serie „Elektroników” w ogóle oferują relacje w naszym rodzimym języku (na przykład F1 25), tym bardziej warto docenić ich obecność mimo braku rewolucji.

Dodajmy również, że gra jest pozbawiona jakichkolwiek błędów związanych z grafiką i animacjami. W przeszłości bywało z tym różnie, ale tym razem EA naprawdę stanęło na wysokości zadania i zaproponowało nam produkt, który działa bezbłędnie. Nareszcie twórcom należy się pochwała za ten aspekt.

Summa sumarrum, pod względem graficznym nie ma tu rewolucji, ale raczej nikt się takowej nie spodziewał. Oprawa mogłaby być sporo lepsza i jestem pewny, że z silnika graficznego Frostbite da się wyciągnąć więcej, nawet jeśli oznaczałoby to bardziej uwypuklone różnice pomiędzy wydaniami na różne platformy.

Recenzja EA Sports FC 26 — podsumowanie

Jakie ostateczne wnioski można wyciągnąć ze wszystkich powyższych informacji? Cóż, EA Sports FC 26 na pewno jest najlepszym, co rynek gier piłkarskich może nam na obecną chwilę zaproponować. Nie świadczy to jednak o sile gry, a raczej o braku poważnej konkurencji, który zmusza nas do przeżywania w kółko tego samego niczym w jakiejś pętli.

To nie jest tak, że mamy do czynienia z produkcją nieudaną. Nie zrozumcie mnie źle – nadal gra się świetnie, zwłaszcza jeżeli ktoś jest zapalonym fanem piłki nożnej, który lubi rywalizację w Ultimate Team albo chce poprowadzić swój ukochany zespół do zwycięstwa w krajowych potyczkach i Champions League. Tylko wciąż czegoś tu brakuje.

Właśnie dlatego EA Sports FC 26 jest tytułem trudnym do oceny. Niby widać, że deweloperzy postarali się, abyśmy tym razem odczuli pozytywne zmiany i udoskonalenie gry o nowe rozwiązania względem swoich poprzedników, ale jednak całość nadal wymaga dużo więcej pracy.

Tryb realistyczny miał być dla mnie czymś, co przywróci mi frajdę z rozgrywki. Tymczasem okazało się, że Kanadyjczycy co prawda kombinują w dobrą stronę, ale wciąż muszą wrócić do deski kreślarskiej i zastanowić się, czy na pewno odpowiednio wszystko przemyśleli. Realizm to coś więcej niż obniżone tempo rozgrywki.

Z drugiej strony przy omawianym tytule naprawdę można się odprężyć podczas budowania drużyny swoich marzeń. A jeżeli ktoś ma niewiele czasu na granie, to ma też do swojej dyspozycji tak zwaną karierę dynamiczną, gdzie startuje się od określonego punktu. Super, że mechanika ta reaguje na prawdziwe spotkania – dla przykładu w momencie pisania tej recenzji zaproponowano mi rozegranie derbów Madrytu, które obyły się 27 września.

Całość można podsumować dosyć prostym frazeologizmem — EA wie, że dzwoni, ale nie odkryło jeszcze, w którym kościele. Być może zagwozdka ta zostanie kiedyś rozgryziona, ale na ten moment nie czuję, jakbym mógł spojrzeć na FC 26 i z całym przekonaniem pomyśleć, że to kompletny tytuł piłkarski.

EA Sports FC 26

Na plus

  • Wiernie odwzorowane stadiony, których przybywa dzięki nowym licencjom
  • Pomysł z trybem realistycznym i kompetytywnym, choć oba wymagają jeszcze sporo pracy
  • Mechanika zastawiania piłki wnosi do gry odrobinę fizyczności, której wcześniej brakowało
  • Większy nacisk na drybling, co premiuje technicznych zawodników

Na minus

  • „Plastikowe” twarze piłkarzy i piłkarek
  • Tryb kariery pilnie wymaga nowości — na razie wszystko pachnie odgrzewanym kotletem
  • Wolniejsi zawodnicy są nieco bezużyteczni, bo gra polega na tempie

Adrian Witczak

Czy EA Sports FC 26 jest grą wartą zakupu? Tak, ale tylko wtedy, gdy nie mieliście kontaktu z serią od przynajmniej trzech lat. Istnieje kilka wartych sprawdzenia nowinek, ale w gruncie rzeczy to ta sama produkcja, z którą mieliśmy do czynienia nie tak dawno temu. Czuję niemały zawód, bo przed zagraniem nastawiałem się na całkiem świeże doświadczenie.

Ocena końcowa: 6,5/10

O autorze
Adrian Witczak
Redaktor działów Newsy & Promocje | Recenzent

Fan gier strategicznych, akcji i RPG. Swoje pierwsze kroki z grami stawiał przy PS2 i PC, obecnie preferuje bardziej platformy "Zielonych".

Liczba wpisów: 3022 (w redakcji od 17.11.2022)

Niektóre odnośniki w powyższej publikacji to linki afiliacyjne. Jeżeli klikniesz taki link i dokonasz zakupu, otrzymamy niewielką prowizję, a Ty nie poniesiesz żadnych dodatkowych kosztów. | Etyka redakcyjna

Dyskusja na temat wpisu

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.

Ładowanie kolejnych wpisów...
Kup Battlefield 6 taniej
Zgłaszanie błędu

Błędy zdarzają sie każdemu, nawet nam. Jeżeli uważasz, że w niniejszej publikacji coś się nie zgadza, to poinformuj nas o tym korzystając z formularza poniżej. Autor tekstu otrzyma Twoje zgłoszenie, dzięki czemu będzie mógł go poprawić, jeśli zajdzie taka potrzeba.