Nie czarujmy się — piłka nożna jest najpopularniejszym sportem drużynowym na świecie i świadczy o tym nie tylko ogromne zainteresowanie samymi wydarzeniami związanymi z tą dyscypliną. To bardzo intratny biznes, którego częścią są także gry piłkarskie, tworzone na przestrzeni ostatnich dekad przez wiele firm. Jednym z przedsiębiorstw ściśle związanych właśnie z tym gatunkiem produkcji, jest Electronic Arts, a dokładniej — EA Sports.
Spis treści
To właśnie „Elektronicy” od 1993 roku niestrudzenie wydawali kolejne tytuły spod szyldu FIFA, które nadal cieszą się ogromnym zainteresowaniem fanów zarówno prawdziwego, jak i wirtualnego futbolu. Ten rok jednak różni się od poprzednich, bo Electronic Arts nie dało nam FIFY 24, a zamiast niej dostaliśmy EA Sports FC 24.
Czy zmiana nazwy to początek zupełnie nowego rozdziału w historii serii? Jak zerwanie ze starymi zasadami wpłynęło na kształt produkcji? I co najważniejsze — czy to wreszcie jest TA gra piłkarska, na którą fani czekali? Zapraszam do lektury mojej recenzji!
Recenzja EA Sports FC 24 — kilka słów na początek
Dla wielu niewtajemniczonych osób może okazać się niemałym zaskoczeniem to, że EA Sports nie wydaje i być może nie wypuści już nigdy żadnej gry z serii FIFA. W 2022 roku gruchnęła wieść, że korporacja nie dogadała się z Międzynarodową Federacją Piłkarską, w efekcie czego nie będą mogli dalej korzystać jednej z najpopularniejszych marek na świecie.
Powodem oczywiście były kwota, jakiej FIFA zażyczyła sobie za udzielenie licencji. Nieoficjalnie mówi się, że władze federacji zażądały przeszło dwóch miliardów dolarów, ale EA nie zamierzało na to przystać. W efekcie deweloper podjął dość ryzykowną decyzję, zerwał ze starym brandingiem i stworzył nowe IP — EA Sports FC.
W momencie ogłoszenia tego światu wiele osób — w tym ja — dość sceptycznie podchodziło do tematu, obawiając się pewnego „obniżenia standardów” (choć bardziej złośliwi mogą powiedzieć, że to przecież niemożliwe). Martwić mogły przede wszystkim slogany, zgodnie z którymi rozbrat z FIFĄ pozwoli „Elektronikom” rozwinąć skrzydła kreatywności.
O ile w przypadku innych producentów jest to z reguły traktowane jako coś pozytywnego, tak tutaj gracze, pomni na poprzednie „ekscesy” twórców, obawiali się, że ów inwencja może mieć w zasadzie bardzo mało wspólnego z prawdziwym futbolem.
Czy tak się rzeczywiście stało? Niekoniecznie, bo EA Sports FC 24 to tak naprawdę kolejna FIFA, tylko inaczej „ubrana”. Zmiany są widoczne i to w zasadzie już od samego początku, a dokładniej — od ekranu początkowego.
Zanim jednak dojdziemy do opisu konkretnych zmian, warto skupić się na bardziej ogólnych aspektach tej pozycji. EA Sports FC 24 — podobnie jak kilka ostatnich odsłon FIFY — działa na najnowszej iteracji silnika Frostbite, który dorobił się szerszego grona przeciwników niż zwolenników. Oznacza to, że nie powinniśmy spodziewać się rewolucji gameplayowej czy wizualnej.
Nie oznacza to jednak, że dostaliśmy dokładnie to samo, bo w grze zaimplementowano technologie HyperMotion V oraz AcceleRATE 2.0. Pierwsza z nich to ulepszona wersja znanego jeszcze z FIFY 22 rozwiązania, które odpowiada w głównej mierze za animacje zawodników na boisku.
W przeciwieństwie do poprzedniej odsłony HyperMotion ta oparta została nie o ruchy kilkunastu zawodników, a o dane zebrane przez specjalne kamery z ponad 180 meczów najwyższych klas rozgrywek w Europie. W efekcie w grze pojawia się aż 11 tysięcy animacji, czyli dwa razy więcej niż w pierwotnej wersji.
AcceleRATE 2.0 okazało się rozwiązaniem, które w bardziej szczegółowy sposób kategoryzuje graczy według stylów ich biegu. Tym razem piłkarze podzieleni zostali na aż siedem różnych archetypów. Znane z „dwudziestki trójki” style Controlled, Explosive oraz Lenghty zostały wzbogacone o swoje iteracje i tak niektórzy zawodnicy wyposażeni zostali w styl Controlled Explosive, czyli mieszankę dwóch rodzaju biegu w proporcjach 50 na 50.
Najważniejszą zmianą w tym aspekcie są jednak PlayStyles, czyli zupełna nowość, która przygotowana została we współpracy z firmą Opta Sports, zajmującą się analityką sportową. Dzięki tej technologii wielu piłkarzy doczekało się lepszego przedstawienia swoich umiejętności z prawdziwych boisk.
Co więcej, zawodnicy ze światowego topu doczekali się PlayStyles+, jeszcze lepiej odzwierciedlających ich ponadprzeciętne zdolności. Za przykład może tu posłużyć Robert Lewandowski, który dzięki stylowi „Potężne główki” jest zabójczo skuteczny w przypadku stałych fragmentów gry.
Zanim przejdziemy do kolejnej części recenzji, przypomnę, że EA Sports FC 24 ukaże się 29 września 2023 roku na PC, PS4, PS5, Xbox One, Xbox Series X|S oraz Nintendo Switch. Warto jednak podkreślić, że wersje na poprzednią generację konsol różnią się diametralnie od wydania na komputery osobiste i nowsze konsole, podobnie jest w przypadku wersji na Nintendo Switch. Z tego powodu wrażenia płynące z rozgrywki mogą różnić się w zależności od wybranej przez nas platformy.
Niniejsza recenzja EA Sports FC 24 powstała na podstawie wersji na PlayStation 5, a grę otrzymaliśmy przedpremierowo dzięki uprzejmości firmy Electronic Arts.
Mechanika gry i wrażenia z rozgrywki w EA Sports FC 24 — znowu to zrobili!
W zasadzie przy okazji premiery każdej nowej gry piłkarskiej od EA zawsze mam ten sam problem. Wydaje mi się, że z roku na rok tempo spotkań mocno spowalnia, a co za tym idzie, kładziony jest jeszcze większy nacisk na taktykę.
W przypadku EA Sports FC 24 jest dokładnie tak samo bez względu na to, czy mowa o Ultimate Team, czy o trybie kariery. Wrażenie to oczywiście z czasem mija i dopiero wtedy ujawnia się przed nami prawdziwy obraz gameplayu.
Mimo wszystkich wspomnianych powyżej funkcji, takich jak AcceleRATE 2.0 czy PlayStyles, sam rdzeń meczów nie zmienił się zbyt bardzo. To nadal produkcja, która bardziej stawia na efektowność niż na realizm i premiuje graczy działających wedle pewnych schematów.
Oznacza to, że jednym z lepszych rozwiązań wyprowadzania akcji jest stawianie na szybkich, niezbyt rosłych piłkarzy takich jak Vinicius Junior — ci swoimi rajdami wzdłuż linii bocznych mogą rozerwać szeregi bloku defensywnego.
Sterowanie zawodnikami w zasadzie jest bardzo podobne do tego, co znamy z FIFY 23 po wielu aktualizacjach. Oznacza to, że drybling nawet tymi mniej zgrabnymi zawodnikami nie jest taki zły, a przy odpowiednim wyczuciu można skutecznie zmylić przeciwnika i zostawić go w tyle.
Wpływ nowych cech piłkarzy wprowadzonych w ramach PlayStyles potrafi w pewnych sytuacjach zmienić obraz meczu. Przykładowo: jeśli zawodnik ma perk ułatwiający strzały z dystansu, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby skutecznie zaskoczyć rywala uderzeniem z okolic 20. lub 30. metra.
Niestety, ale zachowanie piłkarzy w defensywnie nadal pozostawia wiele do życzenia i dla niewprawionych graczy może stanowić to nie lada problem. Jasne, gra w obronie od pewnego momentu istnienia FIFY nie należała do najłatwiejszych, jednak w obecnej odsłonie mam wrażenie, że obrońcy zaliczyli poważny intelektualny regres. Wielokrotnie podczas meczów blok defensywny po prostu ucinał sobie drzemkę i przepuszczał prostopadłe piłki w taki sposób, że odratowanie sytuacji było prawie niemożliwe.
Wiele do życzenia pozostawia także kwestia ustawiania się stoperów w polu karnym i jego okolicach, bo mają oni tendencję do zostawiania dość sporych luk. Wprawniejsi gracze będą je bezlitośnie wykorzystywać, by stwarzać sytuacje sam-na-sam z bramkarzem.
Tutaj też nie mam zbyt dobrych wieści, bo goalkeeperzy — najwyraźniej solidaryzując się z obroną — nie należą do najbystrzejszych zawodników na boisku. O ile strzał został oddany ze sporego dystansu lub jest to dośrodkowanie, to możemy być względnie spokojni. Gorzej wygląda sytuacja w przypadku bardziej wymagających akcji, bo ewidentnie przerasta to wielu bramkarzy, którzy całkowicie zapominają o swoich umiejętnościach i wywracają się na plecy.
Powody do zadowolenia będą za to mieli fani bardziej ekwilibrystycznych strzałów, gdyż w porównaniu do FIFY 23 piłkarze chętniej składają się do przewrotek czy volleyów. Nie oznacza to jednak, że rezerwowy zawodnik polskiej Ekstraklasy będzie w stanie po dośrodkowaniu wykonać efektowne nożyce — to raczej zarezerwowane dla tych bardziej skocznych i technicznie uzdolnionych graczy.
Wygląda więc na to, iż dotycząca EA Sports FC 24 recenzja nie uchroni się przed mało zaskakującym stwierdzeniem, jakoby zmian w porównaniu do FIFY 23 było stosunkowo niewiele i nie były one zbyt drastyczne. To nadal ten typ produkcji, która wymaga pewnego obycia, wypracowania schematów oraz konieczności przystosowania się do nowych reguł. Ciężko więc tutaj mówić o ewolucji, a tym bardziej o rewolucji — to raczej drobne poprawki, na dodatek raczej kosmetyczne.
Warto jednak podkreślić, iż EA znane jest z dość drastycznych zmian w zakresie gameplayu. Możemy spodziewać się, że jeśli gracze znajdą jeden lub kilka wyjątkowo skutecznych schematów rozgrywki, to z dużym prawdopodobieństwem deweloperzy w ramach aktualizacji osłabią te taktyki, co może drastycznie zmienić obraz rozgrywki.
Czy to dobrze? Patrząc na kompetytywny charakter produkcji od „Elektroników”, jest to wręcz niezbędne, ale doświadczenia z poprzednich odsłon uczą, że nie zawsze jest to przeprowadzane w sposób oczekiwany przez samych graczy.
Tryby gry w EA Sports FC 24 — nowości są, ale jakoś ich mało
Kiedy już kwestie typowo gameplayowe mamy omówione, możemy przejść do kolejnej istotnej kwestii, czyli trybów gry. Osoby, które liczyły na jakieś poważne zmiany, mogą na tym etapie porzucić wszelkie nadzieje. Nie otrzymaliśmy bowiem żadnego nowego trybu rozgrywki, a wszystkie obecne doczekały się raczej drobnych poprawek.
Mimo wszystko nowe funkcje dedykowane poszczególnym formom zabawy są zauważalne i zapewne przypadną do gustu części graczy, bo — coby o nich nie mówić — rozwijają one doświadczenia płynące z rozgrywki. W tym miejscu pokreślę, że na potrzeby niniejszej recenzji skupiłem się na trzech, moim zdaniem najważniejszych, a zarazem najpopularniejszych trybach dostępnych w ramach EA Sports FC 24.
Tryby kariery piłkarza oraz menadżera w EA Sports FC 24
Osoby, które nie przepadają za typowo kompetytywnym charakterem rozgrywek wieloosobowych w grach spod szyldu FIFA, preferują najczęściej tryby kariery dla jednego gracza. W przypadku EA Sports FC 24 oddano w nasze ręce możliwość wcielenia się zarówno w piłkarza, jak i menadżera piłkarskiego.
Traktując holistycznie obie te opcje rozgrywki, jasno stwierdzam, że EA postawiło na sprawdzone schematy bez dodawania zbyt wielu opcji, które uznać można za „fajerwerki”. W zamian dostaliśmy coś w rodzaju liftingu.
Najważniejszą nowością jest tutaj opcja wybrania własnej taktyki gry dla prowadzonej przez nas drużyny. Oznacza to, że możemy zdecydować, czy postawić na znaną i przez wielu lubianą Tiki-Takę niczym Pep Guardiola, czy też „zaparkować autobus” jak Diego Simeone. Co ciekawe, decyzja o taktyce nie sprowadza się wyłącznie do wybrania odpowiednich suwaczków czy opcji. Tutaj konieczne będzie zatrudnienie specjalistów dla każdej formacji na boisku.
Modyfikacjom uległa także kwestia treningów, które wreszcie przestały być irytującymi, zapychającymi czas minigierkami. Proces szkolenia stał się więc mniej uciążliwy i pozwala łatwiej zarządzać szerokim składem, bo nowe możliwości pozwalają jednocześnie dbać zarówno o „wyjściową 11”, jak również o graczy rezerwowych.
Ciekawie, choć nie idealnie prezentują się analizy przedmeczowe oraz dodatkowe opcje pojawiające się przed meczem. Dostajemy co prawda informacje o składzie naszego oponenta, co może stanowić pewne ułatwienie w rozgrywce, jednak daleko temu do tego, co oferowała chociażby FIFA 10 (tam każda drużyna była szczegółowo opisana razem z preferowanymi przez nią stylami rozgrywania czy najlepszymi zawodnikami).
Do tego warto wspomnieć o możliwości rozgrywania przedmeczowych sesji treningowych zapewniających zawodnikom dodatkowe bonusy w trakcie właściwego spotkania. Opcja nawet ciekawa, ale jest to w zasadzie recykling minigier, które w FIFIE 23 traktowane były jako trening.
Tryb kariery zawodnika również doczekał się paru nowości, z czego najbardziej wyróżnić należy pojawienie się agenta naszego piłkarza. Dzięki temu mamy większy wpływ na karierę i sami możemy negocjować z zainteresowanymi klubami kwestie kontraktu. Wszystko jest oczywiście uzależnione od naszej formy oraz wyczynów na boisku.
Interesująca jest też kwestia ustalenia klubu, który ma być naszym wymarzonym celem. Dzięki temu możemy zdefiniować, do jakiego zespołu chcielibyśmy dołączyć na koniec sezonu.
Trzeba przy tym pamiętać, że jeśli zaczniemy swoją karierę w „Beniaminku” Ekstraklasy, to nie możemy na samym początku liczyć, że po dobrym sezonie zgłosi się do nas Real Madryt czy Manchester City. Tutaj panuje zasada małych kroków. I to akurat jest bardzo dobre rozwiązanie.
Volta w EA Sports FC 24, czyli nihil novi sub solem
Przechodząc do trybu Volta, już na wstępie podkreślę, iż jest to jedno z moich największych rozczarowań związanych z EA Sports FC 24. Pomny na doświadczenia z FIFY 23 nie spodziewałem się zbyt wielu innowacji czy nowości, ale w zasadzie to nie dostaliśmy niczego, co warte byłoby większej uwagi. Dokładnie tak — Volta w najnowszej kopance od EA jest wręcz kalką wziętą z poprzedniej odsłony.
Jeszcze pół biedy, gdyby ten tryb wcześniej był jakąkolwiek atrakcją i alternatywą dla tradycyjnych spotkań. Niestety, każdy, kto w Volcie spędził więcej niż 10 meczów, wie, że trudno o bardziej nudną opcję rozgrywki.
Tak naprawdę chciałbym napisać coś więcej na temat tego trybu, bo uliczny futbol to wręcz kopalnia potencjału, który można w ciekawy sposób spożytkować, jednak nie mogę. Wszystko to byłoby kalką tego, co można przeczytać w recenzjach FIFY 23.
Ultimate Team w EA Sports FC 24, czyli „najbardziej kochane dziecko” EA Sports
Recenzja EA Sports FC 24 nie byłaby kompletna, gdybym nie opisał trybu Ultimate Team, który dla wielu osób jest jedynym argumentem, by co roku kupować gry od EA. Jeszcze na długo przed premierą gry dość spore kontrowersje wywołał komunikat, że po raz pierwszy w historii tego trybu na jednym boisku zagrają mężczyźni i kobiety.
Oczywiście wywołało to ogromne poruszenie, a wiele osób gotowych było przypuścić szturm prosto na siedziby deweloperów, zarzucając im niszczenie ich ulubionej formy rozrywki. Czy jednak mieli powody do obaw?
Tutaj sprawa wygląda dwojako. Z jednej strony kobiety ścierające się z mężczyznami to nie jest szczyt realizmu piłkarskiego i faktycznie często wygląda to karykaturalnie. Jednocześnie nie mogę absolutnie stwierdzić, by EA, projektując karty zawodniczek, szczególnie je faworyzowało.
Nie trzeba się więc obawiać, że mierzące niewiele powyżej 160 cm obrończynie zaczną nagle kasować tak rosłych zawodników, jak Romelu Lukaku czy Virgil Van Dijk. Wiele z nich jednak jest niezwykle zwinnych i nawet jeśli nie grzeszą szybkością, to dzięki zwrotności oraz często wysokim statystykom dryblingu potrafią wyprowadzić stoperów przeciwnika w pole.
Budując swoje wymarzone składy w Ultimate Team, nie musimy jednak być skazani na granie kobietami, jeśli tego nie chcemy. Trzeba jednak mieć na uwadzę, że jeśli rywal nie będzie miał takich oporów, to zawodniczki mogą nam napsuć wiele krwi, zwłaszcza jeśli mowa o skrzydłowych czy napastniczkach. Kto pamięta jakim „niszczycielem marzeń” był Wissam Ben Yeder w FIFIE 20, ten w lot pojmie, o czym piszę.
Poza tą dość istotną zmianą Ultimate Team w EA Sports FC 24 cechuje się także wprowadzeniem ewolucji, które dla mnie okazały się wyjątkowo miłym zaskoczeniem. Sam system polega na wyborze jednego piłkarza z naszego klubu, który spełnia konkretne wymagania (dotyczące pozycji, poszczególnych statystyk czy oceny ogólnej) i rozwijaniu go poprzez rozgrywanie meczów. Brzmi dobrze i faktycznie tak jest, bo relatywnie niskim kosztem możemy z brązowego zawodnika uczynić prawdziwego egzekutora.
Widzę w tym systemie duży potencjał i możliwości tworzenia piłkarzy przełamujących utarte schematy gry. Jest tu jednak jeden warunek — sama mechanika musi rozwijać się wraz z cyklem życia produkcji. W innym przypadku już w listopadzie ewolucje pójdą w odstawkę na rzecz potężnych kart wydawanych przy okazji kolejnych eventów.
Widać też, że EA częściowo wsłuchało się w głosy społeczności i dodało przycisk do odbioru wielu nagród za zadania jednocześnie. Szkoda tylko, iż „Elektronicy” znowu zrobili to po swojemu — zamiast pozwolić graczom przyjąć wszystko za jednym razem, musimy przeszukiwać poszczególne grupy, żeby sprawdzić, co możemy dostać.
W połączeniu z tragicznym UI trybu Ultimate Team jest to po prostu nużące i nawet nie zaglądam do tej sekcji, dopóki nie mam powyżej 10 nagród do odebrania. Szkoda nerwów.
Warto też wspomnieć o usunięciu kart zmiany pozycji (teraz piłkarze mają od razu predefiniowane ustawienia, do których się stosują), lepszym zgraniu kart Ikon czy skróceniu czasu trwania meczów w Squad Battles z 12 do 8 minut. Mowa więc o prawdziwym powiewie świeżości w FUT, oby tylko utrzymał się on jak najdłużej.
Grafika w EA Sports FC 24
Zasiadając do ogrywania EA Sports FC 24, spodziewałem się, że napotkam w grze błędy, glitche czy bugi, ale w tym roku twórcy przeszli chyba samych siebie. Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatni raz jakakolwiek gra z serii FIFA na premierę zapewniła mi tyle „wycieczek” do ekranu startowego konsoli, co najnowsza „kopanka” od EA. Problem ten dotyczy niemal każdego trybu zabawy, a szczególnie częsty jest w Ultimate Team i szczerze powiedziawszy, to do tej pory nie rozgryzłem, co może go powodować.
Sama wydajność jest raczej w porządku, ale nie zaliczałbym tego jako plus, bo oprawa wizualna raczej nie uległa większym zmianom. Jasne, pojawiły się dodatkowe efekty, nieco lepsze oświetlenie czy zachowania widowni, ale z drugiej strony nie ma w tym nic, co powoduje prawdziwy opad szczęki. Ot FIFA 23, która przeszła drobny lifting, jednak nadal daleko jej do prawdziwie next-genowych doświadczeń.
Niewiele też zmieniło się w kwestii modeli twarzy czy mimiki zawodników. Tutaj czasem można trafić na prawdziwe „niespodzianki”, które nie wyglądają zbyt zachęcająco.
Ze względu na charakter rozgrywki raczej rzadko mamy szansę przyjrzeć się obliczom piłkarzy, jednak kiedy to się już zdarzy, to możemy się nieco zaskoczyć. Wyrazy radości niektórych zawodników przypominają raczej niemy krzyk powodowany bólem istnienia.
Recenzja EA Sports FC 24 — podsumowanie
Jako ktoś, kto z grami piłkarskimi od EA ma styczność od 2008 roku, nie spodziewałem się zbyt wiele i wiedziałem, że EA Sports FC 24 raczej nie będzie rewolucją. Okazuje się, iż miałem rację, ale to wcale nie oznacza niczego złego.
W tym roku dostaliśmy całkiem porządną produkcję piłkarską, która mimo oczywistych wad stara się robić krok naprzód (i nawet jej to wychodzi). Jednak wciąż musi ona pokazać graczom, że tak naprawdę to nadal jest stara dobra FIFA, tylko pod inną nazwą.
Nowe funkcje w poszczególnych trybach gry na pewno znajdą swoich zwolenników. Kilka zmian i dodatków typowo gameplayowych, takich jak PlayStyles czy HyperMotion V to coś, czego można było oczekiwać, ale nadal te elementy stoją na naprawdę zadowalającym poziomie. Co ważne: mimo formy atrakcyjnej dla nowych graczy nawet weterani serii poczują się w EA Sports FC 24 jak u siebie.
Nie jest to więc nowe rozdanie, a raczej dołożenie kilku nowych kart do ręki, dzięki którym otrzymujemy trochę więcej zabawy i delikatny powiew świeżości. Na poważne przetasowania zapewne przyjdzie jeszcze czas. EA Sports FC 24 dobitnie pokazuje, że priorytetem dla wydawcy jest teraz podkreślenie swojej nowej marki oraz ugruntowanie jej w świadomości graczy.
Czy warto dać szansę EA Sports FC 24? Jeśli przy FIFIE 23 bawiliśmy się dobrze i jesteśmy nastawieni na rywalizację z innymi graczami w trybie Ultimate Team, to jak najbardziej tak. Niestety, osoby znudzone utartymi przez lata schematami, które potrzebują konkretnych nowości, raczej odbiją się od tej gry.
EA Sports FC 24
Na plus
- Nowości w trybie Ultimate Team
- Style gry, otwierające nowe możliwości taktyczne
- Opcje taktyczne w karierze menadżera
- Agent piłkarski w karierze piłkarza
- Większy realizm animacji zawodników
- Poprawiony drybling
Na minus
- Relatywnie częste błędy w działaniu gry
- Porzucona Volta
- Zbyt mało innowacji w trybach kariery
- Dziwnie wyglądające animacje twarzy
- Idiotyczne zachowania obrońców i bramkarzy
Przemysław Paterek
EA Sports FC 24 nie jest wielką rewolucją, co uznać można zarazem za atut, jak i wadę. Z jednej strony otrzymujemy dobrze znaną grę piłkarską, która może sprawić wiele frajdy, jednak potrafi też znudzić i zniechęcić do siebie monotonią. Ilość nowości jest zadowalająca, jednak nie przykrywa zmarnowanego potencjału, najwidoczniej czekającego na lepsze czasy.
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.