Recenzja Kingdom Come Deliverance 2. Audentes Fortuna iuvat

Recenzja Kingdom Come Deliverance 2

Stworzenie udanej, przemyślanej kontynuacji nie jest wcale takim łatwym zadaniem. W końcu pod uwagę trzeba brać wiele elementów wykreowanych wcześniej, a jednocześnie zaoferować coś, co będzie znacząco rozwijać poprzednie pomysły. Można więc powiedzieć, że solidnie wykonany sequel musi nie tyle dorównywać pierwowzorowi, ile przebić go. 

Właśnie z tego powodu nie mogłem doczekać się premiery Kingdom Come Deliverance 2. Już od pierwszej zapowiedzi wiedziałem, że gra miała przed sobą niełatwe zadanie, aby stać się czymś lepszym, bardziej oryginalnym i dojrzalszym od pierwszej odsłony sprzed 7 lat. Pomny na doświadczenia z 2018 roku wypolerowałem zbroję i wyruszyłem w niesamowitą podróż w czasie, a dokładnie do Czech Anno Domini 1403. 

Czy da się zrobić dobry sequel wybitnie oryginalnej gry? Czy średniowieczny realizm nie kłóci się w założeniach z atrakcyjną rozgrywką? Ile RPG-owego charakteru da się wycisnąć z tak oryginalnej formuły? Po spędzeniu z tą grą prawie 90 godzin mogę z czystym sumieniem zaprosić Was do lektury mojej recenzji Kingdom Come Deliverance 2, w której wszystko się wyjaśni. 

Kingdom Come Deliverance 2  — słowem wstępu

Kingdom Come Deliverance 2
Na premierę Kingdom Come Deliverance 2 czekałem w zasadzie od momentu skończenia pierwszej części 7 lat temu.

Pierwsze zetknięcie graczy z Kingdom Come Deliverance od czeskiego Warhorse Studios miało miejsce dokładnie 14 lutego 2018 roku. Osobliwa to data, aczkolwiek realnie marka sięga swoimi korzeniami jeszcze wcześniej, kiedy twórcy za pośrednictwem zbiórki crowdfundingowej gromadzili środki na realizację ambitnego RPG-a w „prawdziwym” średniowieczu, którego cechą charakterystyczną miał być realizm oraz brak magii. 

Dla największych zapaleńców gatunku, ale też pasjonatów historii (sam bezsprzecznie zaliczam się do jednych i drugich) projekt ten był spełnieniem marzeń. W końcu ktoś postanowił przenieść autentyczne średniowiecze do świata gier, na dodatek innych niż strategie turowe lub RTS-y. Oczekiwania wobec Kingdom Come Deliverance były wielkie, zwłaszcza kiedy ostatecznie projekt ujrzał światło dzienne. Cóż to była za premiera.

Żeby nie przeciągać, mogę tylko powiedzieć, że debiut Warhorse Studios był trochę jak główny bohater ich dzieła. Ambitny i z potencjałem, ale niefrasobliwy i z widocznymi brakami. Pierwsza odsłona KCD była bowiem pełna błędów czy glitchy, a nie najlepsza optymalizacja sprawiała, że nawet mocne procesory były w stanie złapać zadyszkę. Na szczęście z czasem dorósł nie tylko protagonista, ale i sami deweloperzy.

Kingdom Come Deliverance 2 to przedstawiciel gatunku action RPG, wyróżniający się kilkoma istotnymi cechami — jedną z nich jest bezsprzecznie realizm historyczny. Oznacza to, że czeka nas prawdziwa podróż w czasie do okresu, kiedy feudalizm miał się lepiej niż dobrze, a na starciach królów traciły całe regiony, a nawet państwa. 

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Oczywiście wszystko to jest podszyte (choć może bardziej adekwatne będzie stwierdzenie „podkute”) systemami rozwoju postaci. Nie można też nie wspomnieć o nietypowym, ale szalenie immersyjnym systemem walki, bazującym nie tylko na cyferkach, ale też naszych umiejętnościach.

Dokładne przedstawienie stanu technicznego oraz wydajności produkcji ze względu na liczbę aspektów, które koniecznie trzeba było przedstawić, doczekało się osobnej sekcji w niniejszym tekście. Stosowny fragment umieściłem za podrozdziałem poświęconym grafice oraz warstwie audio. 

Kingdom Come Deliverance 2 zadebiutuje dokładnie 4 lutego 2025 roku. Gra dostępna będzie na PC, PS5 oraz Xbox Series X|S. Co bardzo ważne, rozwój produkcji nie skończy się wraz ze wskazanym dniem — na około dwa tygodnie przed tą datą twórcy potwierdzili ambitny plan zakładający kilka nowych aktywności oraz co najmniej trzy dodatkowe historie do przedstawienia.

Zanim przejdę do szczegółowego omówienia dzieła Warhorse Studios, chciałbym zaznaczyć, że recenzja Kingdom Come Deliverance 2 powstała dzięki uprzejmości firmy PLAION Polska, która udostępniła nam pełną wersję gry jeszcze przed premierą.

Fabuła i świat gry 

Kingdom Come Deliverance 2
Urocze widoki na czeskie panoramy to bezapelacyjny atut Kingdom Come Deliverance 2.

Akcja Kingdom Come Deliverance 2 rozpoczyna się zaledwie kilka dni po wydarzeniach przedstawionych w poprzedniej odsłonie. Nadal więc jesteśmy tym samym Henrykiem ze Skalicy — niby zwykłym synem kowala, który wplątując się w intrygi lokalnych panów, odkrywa swoje prawdziwe pochodzenie i miejsce na drabinie feudalnej średniowiecznych Czech. 

Co za tym idzie, nadal krążymy wokół wątków fabularnych rozpoczętych w „jedynce”. Każdy, kto grał i ukończył przygodę, wie, że Henryk wraz z młodym szlachcicem — Janem Ptaszkiem z Priksztajnu — zostali wysłani w charakterze negocjatorów do podkomorzego Ottona z Bergu (von Bergow). Wszystko po to, aby zakończyć krwawą wojnę rozpętaną przez Zygmunta Luksemburskiego, który uwięził swojego brata, króla Wacława IV. 

W założeniu owa misja miała być szalenie prosta — udać się do zamku Troski, dostarczyć list, otrzymać odpowiedź od von Bergowa i wrócić do Ratajów. Sprawy jednak wzięły w łeb, w dodatku w sposób, jakiego nikt się nie spodziewał. 

Negocjatorzy wraz z eskortą padli ofiarą tajemniczej grupy bandytów, co zmusiło młodzików do salwowania się ucieczką w iście „nierycerskim” stylu. Wszystko to doprowadziło też do tego, że zarówno Henryk, jak i sam Jan Ptaszek dosłownie otarli się o śmierć w stylu, jakiego wcześniej niedane im było doświadczyć. 

Kiedy jednak bohaterom udało się wyrwać z okowów kostuchy i mogli oni zająć się powierzoną misją, życie zaczęło rzucać im kolejne kłody pod nogi. W efekcie tego pozornie krótkie zadanie staje się kołem zamachowym dla wielu wydarzeń. Przez pewien czas spełnienie owego poselstwa jest dla protagonisty celem nadrzędnym. 

Szybko jednak okazuje się, że szereg kolejnych zbiegów okoliczności wiedzie Henryka do następnych przygód. W pewnym momencie niepozorny i nikomu nieznany syn kowala z jakiejś zapadłej Skalicy obraca się w kręgach prawdziwej czeskiej arystokracji, spotyka osoby, które potem wywrą ogromny wpływ na losy królestwa, a jednocześnie nadal bawi się w towarzystwie raubritterów (niem. rycerzy-rozbójników) i innych „typów spod ciemnej gwiazdy”. 

Kingdom Come Deliverance 2
Podczas całej przygody przyjdzie nam poznać kilka intrygujących osobliwości, a Komar do tego grona na pewno się zalicza.
■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Wszystko to jednak prowadzone jest w taki sposób, aby gracz nie czuł ani znużenia, ani żenady. Scenarzyści — dzięki sprawnemu łączeniu powagi oraz komedii — prowadzą narrację tak, by każdy kolejny zwrot fabularny był dla odbiorcy naturalny i pozbawiony uczucia jakieś siły wyższej, która prowadzi nas do konkretnych celów. 

Historia przedstawiona w Kingdom Come Deliverance 2 jest mroczniejsza, bardziej dojrzała i od pewnego momentu zdecydowanie niejednoznaczna. W przeciwieństwie do poprzedniczki opowiadającej o lokalnym konflikcie (a wszystko i tak przyjmowano z pewnym dystansem), tutaj mówimy już o prawdziwej, bezpardonowej polityce, która wymaga nie tylko trudnych decyzji, ale często też „pobrudzenia sobie rąk”. 

No i właśnie okazuje się, że jedną z osób najlepiej nadających do takich zadań jest właśnie nasz Henryk. W ciągu całej przygody nie raz przyjdzie nam więc podjąć moralnie wątpliwą lub wręcz całkowicie niedopuszczalną decyzję w imię wyższego dobra. Czy da się inaczej? Teoretycznie tak, ale alternatywne wybory wcale nie okazują się lepsze. 

Nie chcąc w tej materii zdradzać zbyt wiele, stwierdzę, że główny bohater na własnej skórze zaczyna doświadczać znaczenia takich maksym, jak „nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe” i „zemsta ma gorzki smak”. Właśnie ten aspekt pokazuje ogromny rozwój Henryka jako postaci, ale też człowieka. W zasadzie to określenie go mianem „syn kowala” jest już nieco obraźliwe, bo protagonista nie tylko zmężniał, ale też poszerzył swoje horyzonty. 

W przypadku Kingdom Come Deliverance 2 mówimy już nie o dorastaniu i przemianie z chłopca w mężczyznę. Tutaj jest to już zmiana w prawdziwego, zaprawionego w bojach wojaka, który niejedno widział, niejedno przeżył i niejedne rany musiał leczyć.

Nie oznacza to jednak, że teraz z głównym bohaterem nie da się sympatyzować. Jest wręcz przeciwnie, bo to nadal jest ten sam Henryk, a pewne cechy jego charakteru pozostały niezmienione. Wciąż bywa trochę niefrasobliwy, czasem za bardzo empatyczny i może trochę zbyt łatwowierny. Mimo wszystko widać, że wszystkie wydarzenia, których doświadczył, odcisnęły na nim swoje piętno.

Fabułę recenzowanej gry mogę określić mianem „uwspółcześnionych Krzyżaków” Sienkiewicza z domieszką humoru rodem z komedii takich Kac Vegas. Kiedy więc jest poważnie, to atmosfera gęstnieje niesamowicie, a gdy oglądamy kolejne sytuacyjne gagi, to faktycznie możemy się uśmiechnąć.

Co ważne, mimo że zabawnych sytuacji jest zauważalnie mniej, niż w poprzedniej części, to nadal wychodzą one bardzo naturalnie. Uroku dodaje oczywiście fakt osadzenia tego w realiach XV-wiecznych Czech — zgrabne wplecenie elementów humorystycznych w takim kontekście świadczy o niezaprzeczalnym kunszcie twórców.

Warto też wspomnieć, że na potrzeby całej historii Henryk zwiedzi aż dwa rejony naszego południowego Sąsiada. Jeden z nich to okolice zamku Troski położonego na terenie Czeskiego Raju, drugim są okolice Kuttenberga znanego współcześnie jako Kutná Hora. Oba te regiony wydają się odrobinę większe od terenów z pierwszej odsłony, a więc mówimy o ponad dwukrotnie większym obszarze do eksploracji.

Sam rozmiar to jednak nie wszystko, bo liczy się to, jak jest on zagospodarowany. Tutaj ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić — wszystko wydaje się tworzone od początku do końca zgodnie z tym, jak faktycznie mogły te ziemie wyglądać w okolicach 1403 roku.

Kingdom Come Deliverance 2
Ahh, piękny i majestatyczny zamek Troski…
■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Jednocześnie twórcy zadbali o to, aby było na nich co robić i nawet jeśli jakaś połać terenu wydaje się tylko pustą przestrzenią z polami, to nigdy nie wiemy, czy po na mijanej drodze nie zastaniemy rozbójników lub damy w opałach. Dodaje to oczywiście grze pewnego unikalnego charakteru i sprawia, że faktycznie chce się eksplorować te rejony i poznawać jego kolejne zakamarki. Z tego też powodu z opcji szybkiej podróży korzystałem nadwyraz rzadko.

A co z długością samej przygody? Tutaj mogę powiedzieć, że na pewno nie jest to opowieść na jeden wieczór. Tytuł ten spokojnie może starczyć niektórym na cały miesiąc zabawy, co jest naprawdę godnym pochwały rezultatem. Wszystko oczywiście zależy od naszych preferencji i tego, czy lubimy zaglądać pod każdy kamień i rozmawiać z każdym napotkanym na drodze człowiekiem. 

W tej kwestii mam jedynie dwa zastrzeżenia. Pierwsze z nich to fakt, że gra w niektórych momentach mocno gubi tempo i niektóre zadania z głównego wątku zdają się za bardzo przegadane czy sztucznie wydłużone. Bez wchodzenia w szczegóły: w okolicach połowy historii, kiedy przychodzi nam przeprowadzić pewne „fiskalne śledztwo”, akcja drastycznie zwalnia i gra zaczyna przypominać fabularny, przegadany serial historyczny.

Takich momentów jest w Kingdom Come Deliverance 2 kilka i przeważnie sprawiają one, że o wiele bardziej wolimy zrobić kilka zdań pobocznych, niż męczyć się rozmową z grupkami NPC-ów. Drugą przywarą jest drobne odejście od oczekiwanej po produkcji z gatunku RPG wolności — w założeniu powinniśmy mieć możliwość wykreowania Henryka w pełni dowolnie, ze wszystkimi profitami i konsekwencjami naszych poczynań. 

Niekiedy jednak bywa tak, że gra, zamiast dawać nam pełny wybór konkretnych decyzji, oferuje jedynie ich iluzje. Zdarza się bowiem, że wybranie dowolnej opcji dialogowej i tak sprowadza nas do tego samego rezultatu, a różnicą jest tylko komunikat o spadku lub wzroście reputacji w danej grupie ludzi. 

Kingdom Come Deliverance 2
Nie taki diabeł straszny, jakim go malują… naprawdę.

Warto też słów kilka poświęcić kreacjom postaci niezależnych, z którymi Henrykowi przyjdzie przeżywać swoje przygody. Wśród dodatkowych bohaterów można wyróżnić tych typowo historycznych, jak i w pełni fikcyjnych. Co bardzo ciekawe, obie grupy okazują się przedstawione w bardzo dobry, a przede wszystkim autentyczny sposób.

Każda postać ma swoją przeszłość oraz motywacje, dla których jest w konkretnym miejscu i czasie. Z tego powodu byłem w stanie część z nich polubić, część znienawidzić, a do innych czuć respekt, a nawet pewnego rodzaju podziw. W pewnym momencie gry możemy zorientować się, że nie walczymy w towarzystwie wydmuszek, a prawdziwych towarzyszy, z którymi nawet jeśli się nie zgadzamy, to musimy ich zaakceptować.

Skoro rozmawiamy o fabule i świecie gry, to zdecydowanie warto poruszyć wątek autentyczności historycznej, na której bazuje Kingdom Come Deliverance 2. Aspekt ten jeszcze przed premierą wzbudzał spore kontrowersje i był dla wielu przyczynkiem do prowadzenia kolejnej wielkiej wojny kulturowej między dwiema zwaśnionymi stronami. 

Jako ktoś, kto nie tylko historię studiował, ale też przez pewien czas skupiał się właśnie na XV-wiecznych Czechach, mogę powiedzieć, że bardziej poprawnej historycznie gry RPG nie znajdziecie na rynku jeszcze przez długie lata. 

Podobnie, jak w przypadku pierwszej odsłony z 2018 roku, tak teraz jestem pod wrażeniem ogromnego kunsztu Warhorse Studios. Ekipa odpowiedzialna za warstwę narracyjną i światotwórczą kolejny raz dokonała cudu, tworząc doświadczenie, które jest spójne, solidnie osadzone w pewnych ramach czasu oraz miejsca. 

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Mówię w tym przypadku o ogóle elementów sprawiających, że gra faktycznie próbuje być symulatorem średniowiecznego życia. Mamy tutaj jasny, klarowny podział społeczeństwa na stany, a przedstawiona mentalność ludzi doskonale oddaje ich horyzonty myślowe czy stan wiedzy. 

Kingdom Come Deliverance 2
Czy obecność Musy jest tak bardzo kontrowersyjna? Jak już poznacie jego historię, to stwiedzicie, że zdecydowanie nie.

Oznacza to, że chłopi raczej nie będą zajmować się sprawami polityki i nauki, szlachta z zasady jest zajęta wojaczką oraz gromadzeniem dóbr, a duchowni będą skupieni na krzewieniu wiary. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, bo na bogactwo postaci nie możemy narzekać.

W świecie Kingdom Come Deliverance 2 znalazło się też miejsce dla naukowców deliberujących o kolejnych teoriach lub okryciach (niekoniecznie zgodnych z nauką kościoła), zblazowanych szlachcianek chcących się zabawić i udowodnić samym sobie, że nie są gorsze od mężczyzn, a nawet ciemnoskórego podróżnika z dalekich krain. W końcu średniowieczna Europa — mimo że w pewnym sensie hermetyczna — nie była od świata odgrodzona nieprzekraczalnym murem.

W tym kontekście chciałbym też zwrócić uwagę na tworzenie autentyczności świata w oparciu nie tylko o pewne ogólne ramy, ale też detal. Podczas przemierzania Kuttenberga lub innych miasteczek czy wsi dostrzeżemy liczne freski, malunki oraz ozdoby na elewacjach budynków, które faktycznie mogły powstać tylko w tym specyficznym okresie. 

Dbałość o tego typu szczegóły i historyczną dokładność widać też po kościele św. Barbary w Kutnej Horze. W czasach, w których osadzono akcję gry, faktycznie był on jeszcze w budowie (zakończono ją dopiero w 1905 roku), a my jako Henryk będziemy mogli zauważyć, że faktycznie ktoś nad nim pracuje.

Wreszcie tak podkreślana przeze mnie autentyczność przejawia się także w odmiennej dialektyzacji niektórych grup społecznych czy mniejszości etnicznych. Przykładowo, jeśli wsłuchamy się w gwarę górników, to nawet w angielskim dubbingu usłyszymy specyficzny żargon, który znany jest właśnie pracującym w tym fachu. 

Jedyny zarzut mam do postaci Komara i sposobu, w jaki go udźwiękowiono. Z jednej strony jestem mile zaskoczony jego erudycją i kwiecistą polszczyzną (której przedsmak mogliśmy usłyszeć na sławnym trailerze), ale z drugiej gryzie się to z wszechobecnym angielskim i tym, że wszyscy go rozumieją, choć nie mówi w tym samym języku. 

Z punktu widzenia polskiego gracza może to wymagać zbyt dużego zawieszenia niewiary. Dziwnie bowiem jest słyszeć soczyste i pełnokrwiste wulgarne inwektywy tuż obok postaci mówiącej po angielsku, ale z ewidentnie francuskim lub węgierskim akcentem. 

To właśnie połączenie tej „ogólnej” autentyczności historycznej, ale też dbałości o detal sprawia, że Kingdom Come Deliverance 2 jest na swój sposób unikatowym doświadczeniem. Twórcy innych gier RPG mogliby poświęcić produkcji Czechów choć chwilę, by wyciągnąć z tego swoistą naukę, i nie ma w tym cienia przesady.

Fakt ten w połączeniu z naprawdę dobrą, wielowątkową oraz różnorodną stylowo fabułą tworzy nam grę, która w warstwie narracyjno-światotwórczej oferuje po prostu niesamowitą przygodę. Co ważne, trudno tu mówić o nudzie czy znużeniu, a kolejne karty historii Henryka i spółki po prostu chce się poznawać. 

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Oczywiście, nie wszystko zagrało idealnie, bo tak jak wspomniałem problemy z tempem i iluzoryczność niektórych wyborów dają się we znaki, choć nie wpływają diametralnie na odbiór całość. Są to drobne kamyczki w bucie, które da się zaakceptować, zwłaszcza że na pozostałych polach produkcja broni się znakomicie, bo jest to scenopisarstwo i reżyseria najwyższych lotów. 

Mechanika gry i wrażenia z rozgrywki

Kingdom Come Deliverance 2
Niejednego zbira przyjdzie nam posłać na tamten świat, ale sprawa (prawie) zawsze jest słuszna.

Kingdom Come Deliverance 2 to przedstawiciel gatunku action RPG, co oznacza, że poza możliwością wpływania na pewne kwestie fabularne musi jednocześnie zawierać w sobie inne istotne dla tego gatunku elementy. Dodatkowo rozmawiamy o kontynuacji, więc warto wziąć pod uwagę wszystkie aspekty, które pojawiły się przy okazji pierwszej odsłony. 

Patrząc na omawiany tytuł w kontekście rozgrywki, nie sposób zacząć inaczej niż od systemu walki i towarzyszących mu mechanik. W tym przypadku mamy do czynienia z ewolucją rozwiązania z poprzedniej części, tak zresztą charakterystycznego, a jednocześnie budzącego różne odczucia wśród graczy.

Mowa oczywiście o systemie opartym na kierunkach ataków, które wybierane są z gwiazdki widocznej na środku ekranu. W pierwszej odsłonie mieliśmy do dyspozycji w zasadzie 6 opcji (góra, prawo, lewo, prawy dół oraz lewy dół i dźgnięcie), Kingdom Come Deliverance 2 troszkę to jednak ułatwia.

Tutaj mamy do dyspozycji cztery kierunki: góra, prawo, lewo oraz dźgnięcie. Czy to dobra decyzja? Z perspektywy użyteczności niektórych ataków czy kombinacji jak najbardziej tak, bo dzięki temu walka stała się płynniejsza (nie łatwiejsza) i znacznie przystępniej da się wyprowadzać kolejne serie ciosów. 

Co zwróciło przede wszystkim moją uwagę, to fakt, że nadal premiowane jest taktyczne podchodzenie do starć oraz rozsądne dobieranie broni. O czym dokładnie mowa? Ano chociażby o tym, że wparowując w grupę wrogów i machając mieczem, możemy liczyć co najwyżej na ekran z wczytaniem poprzedniego stanu gry.

KCD 2 potrafi bardzo boleśnie ukarać nas za brak odpowiedniego „mikrozarządzania” energią Henryka. Jeśli faktycznie szybko się pozbawimy staminy, to nasi przeciwnicy zaleją nas serią ciosów i w najlepszym razie poważnie obiją. W najgorszym wyślą na tamten świat. 

Ten aspekt taktycznego podejścia bardzo, ale to bardzo dobrze koresponduje z ciężarem poszczególnych rodzajów broni. Każdy wyprowadzony przez nas cios ma swoją „wagę”, a jego animacja zajmuje konkretny czas, który przy odrobinie pecha może się okazać zgubny. Dzięki temu jesteśmy w stanie po prostu rozsądniej walczyć, pod warunkiem że zamiast machać bronią jak cepem, nauczymy się fechtować — nie jako Henryk, ale my, gracze. 

W kontekście broni dystansowych doczekaliśmy się małej rewolucji, bo Kingdom Come Deliverance 2 poza łukami oferuje też kuszę oraz broń palną. Pierwsze z narzędzi może być prawdziwie śmiercionośne, ale okupione jest długim czasem ładowania. Broń palna zaś dostępna jest pod postacią przodka rusznic — powolna, szalenie niecelna, ale jeśli już kogoś trafi, to nawet najbardziej opancerzony wojak musi uznać jej wyższość. 

Jest to więc rozsądne (i adekwatne historycznie) zbalansowanie nowych broni, które jednocześnie pozwala nam na większą swobodę w tworzeniu buildów. W końcu nic nie stoi na przeszkodzie, aby z ukrycia eliminować wrogów kuszą, albo próbować strzelać do wszystkich za pomocą petrynału. Wszystko rozbija się o naszą akceptację ewentualnych wad i zalet takich konfiguracji. 

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Skoro już przy różnych opcjach rozwijania postaci jesteśmy, to konieczne wydaje się omówienie także i tego aspektu. W stosunku do poprzedniej części wygląda to niemal tak samo, a więc cały system nadal opiera się na wyborze konkretnych perków. Oferują one ściśle określone profity, które nie są tylko płaskim przyrostem mocy bohatera.

Możemy na przykład zwiększyć swoje statystyki podczas podróżowania po dziczy, być szybkim i zwinnym złodziejaszkiem lub sprawić, że wraz z naszym psem będziemy wyglądać jak ktoś, z kim zdecydowanie nie warto zadzierać. Jednym słowem, drzewko rozwoju wpływa na prawie każdy aspekt gameplayu, a więc jest tak, jak przystało na rasowego RPG-a. 

Widać jednak, że twórcy wyciągnęli wnioski z pierwszej części, pozbywając się też niektórych problematycznych lub zbyt mocnych elementów drzewka. Przykładem może być tutaj perk „Śmieciożerca”, nie będziemy więc mogli już jeść wszystkiego, co popadnie bez konsekwencji. Dzięki temu o wiele trudniej strywializować sobie zabawę zbyt mocnymi i niezbalansowanymi umiejętnościami, choć to nadal możliwe.

Kolejną różnicą jest mniejsza liczba perków, które wzajemnie się wykluczają. Oczywiście nie da się zaliczyć Kingdom Come Deliverance 2, odblokowując 100% drzewka rozwoju — sprawdzenie wszystkich opcji wymaga kilkukrotnego przejścia tytułu, ale to akurat duża zaleta, bo mówimy o regrywalności na wysokim poziomie.

A jak drzewko rozwoju współgra z balansem gry i ogólną trudnością? Okazuje się, że bardzo dobrze. Pod względem oferowanego wyzwania mówimy o produkcji, która wymaga od nas pomyślunku nawet wtedy, gdy chcemy, by nasza wersja Henryka bazowała tylko na brutalnej sile.

Wspomniałem wcześniej o taktycznym podejściu do walk. Podobną filozofią musimy kierować się przy rozwijaniu postaci, bo od odpowiedniego doboru potrzebnych nam zdolności może po prostu zależeć dalszy progres naszej przygody. To kolejny dowód na to, że mamy do czynienia z erpegiem z krwi i kości.

Kingdom Come Deliverance 2
Kingdom Come Deliverance 2 to zdecydowanie ta gra, która smakować będzie tak samo dobrze za każdym kolejnym przejściem.

Z regrywalnością wiąże się też kolejny ważny aspekt Kingdom Come Deliverance 2, a więc dodatkowe aktywności poboczne. Tych w produkcji jest naprawdę sporo i mowa tu nie tylko o dobrze znanych z poprzedniczki alchemii czy grze w kości, ale także zupełnie nowym zajęciu, czyli kowalstwie.

Dwie pierwsze aktywności pozostały takie same w swoich założeniach, choć doczekały się drobnego liftingu. Przykładowo teraz możemy tworzyć od razu więcej sztuk danego specyfiku, a wpływ na wynik ma jakość ziół oraz to, jak je uwarzyliśmy. Kościany poker zaś zyskał mechanikę specjalnych żetonów, które mogą skutecznie odwracać losy gier na naszą korzyść i to nawet wtedy, gdy sytuacja całkowicie na to nie wskazuje.

Zupełną nowością w Kingdom Come Deliverance 2 jest kowalstwo i cały system wykuwania. Podobnie jak w przypadku alchemii mamy tutaj do czynienia z intuicyjną minigrą, która wymaga przeprowadzenia kilku czynności w konkretny sposób. Chodzi oczywiście o odpowiednie rozgrzanie stali, następnie nadanie jej kształtu, dbając jednocześnie o odpowiednie tempo i temperaturę tworzywa.

Całość zaprojektowana została na tyle dobrze, że nie mając uprzedniego doświadczenia, będziemy musieli trochę się namęczyć, ale dość szybko wejdzie nam to w krew. Działa to podobnie jak w prawdziwym życiu i to jest coś, co ekipie z Warhorse zdecydowanie wyszło, naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Bez wątpienia na naszą uwagę zasługuje również interfejs, w przypadku KCD będący jednym z bardziej charakterystycznych elementów serii. Tutaj — jak w wielu innych przypadkach — twórcy postawili na ewolucję tego, co poznaliśmy w 2018 roku, ale zdecydowali się na implementację kilku poprawek. Zdecydowanie nie są one tylko wizualne, chociaż od tego zaczniemy.

Patrząc na ekran ekwipunku i karty statystyk, to przede wszystkim doczekaliśmy się zupełnej zmiany kolorów na ciemniejsze przy jednoczesnym zwiększeniu detali oraz zdobień typowych dla architektury gotyckiej. Całość uzupełnia w tym przypadku dodatkowe wolumetryczne oświetlenie, które dodaje interfejsowi większej elegancji.

Jeśli chodzi o tak zwany HUD, także nie można mówić o diametralnych zmianach — lepszym określeniem będą po prostu „usprawnienia”. Czeskie studio oddało bowiem w nasze ręce dodatkowe miejsca na broń różnego rodzaju oraz sakwy na przedmioty konsumpcyjne. Jak sprawdza się to w praktyce?

Pierwsza z tych opcji faktycznie może okazać się przydatna, zwłaszcza kiedy musimy potykać się z grupą przeciwników i każdy z nich jest inaczej uzbrojony. Co do sakwy ciężko mi się wypowiedzieć, bo korzystałem z niej zaledwie dwa razy — po prostu za bardzo przyzwyczaiłem się do schematu znanego z pierwszej części. Warto też wspomnieć o aż trzech slotach na zestawy ubrań, które dopasować można do różnych okazji.

Może to brzmieć bardzo niepozornie, ale oszczędza naprawdę ogrom czasu, kiedy musimy szybko przebrać się z pełnej stali w coś odpowiedniego na polowania lub szlachecki bankiet. To jest jedna z tych poprawek, za którą wielu graczy tęskniło i nawet o tym nie wiedziało.

Mimo ogólnie dobrego projektu i intuicyjności interfejsu dostrzegam w nim jeden mankament — nowy wygląd handlu z innymi postaciami. W Kingdom Come Deliverance 2 nasze przedmioty nie są przenoszone do koszyka, a jedynie subtelnie zaznaczane, co podczas większych zakupów lub sprzedaży może doprowadzić do sporego zamieszania.

Kingdom Come Deliverance 2
Jan Ptaszek… wierny towarzysz, czy wiecznie przynoszący pecha rozwydrzony szlachetka?

Dodatkowo w mojej wersji gry informacje o posiadanym złocie, cenach do zapłacenia oraz majątku kupca zlewały się w jeden tekst, przez co chcąc skutecznie handlować i otrzymywać najlepsze możliwe ceny musiałem działać bardzo intuicyjne. Widzę tutaj spore pole do poprawy.

Ostatecznie jednak mogę powiedzieć, że moje wrażenia z rozgrywki w Kingdom Come Deliverance 2 są wyjątkowo pozytywne. W przypadku prawie każdej mechaniki czy systemu nie mówimy o rewolucji, a raczej pewnego rodzaju liftingu czy wręcz ostylowaniu. W porównaniu do poprzedniczki druga odsłona przygód Henryka nabrała większej przystępności, nie tracąc na swojej trudności i uroku.

Nie było to zapewne łatwe do zrealizowania, ale ostatecznie ekipa z Warhorse Studios stanęła na wysokości zadania. Dzięki temu swojsko powinni się poczuć weterani marki, którzy na pierwszej odsłonie „zjedli zęby”, a jednocześnie zupełnie nowi gracze, którzy z Henrykiem i jego przygodami będą stykać się pierwszy raz.

Reasumując, mogę powiedzieć, że gameplayowo otrzymaliśmy jedną z najlepszych gier ostatnich miesięcy, która nie tylko dumnie kroczy przetartymi już szlakami, ale nie boi się dodawać czegoś „od siebie”. Gdyby każdy sequel podchodził do swojego pierwowzoru z takim szacunkiem, jednocześnie nie będąc prostą kalką, rynek gier byłby zdecydowanie lepszy.

Grafika i dźwięk w Kingdom Come Deliverance 2

Kingdom Come Deliverance 2
Przepięknie to wygląda!
■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Nie jest tajemnicą, że Kingdom Come Deliverance 2 korzysta z dokładnie tego samego silnika, co poprzednia część, a więc ze zmodyfikowanej wersji CryEngine. Czy to dobra decyzja? Po doświadczeniach z pierwszej odsłony wiele osób może poddawać twierdzenie to pod wątpliwość, ale jedno trzeba przyznać — gry korzystające z rozwiązania opracowanego przez Crytek potrafią zachwycać, a recenzowany tytuł jest tego doskonałym przykładem.

Co do zasady trzeba jednak stwierdzić, że pod względem stylu graficznego nie uświadczymy wielkiej rewolucji względem KCD z 2018 roku, choć kilka zmian oczywiście wprowadzono. Przede wszystkim cała paleta kolorów jest ciemniejsza i bardziej kontrastująca ze sobą, trochę jakby w ten sposób deweloperzy chcieli oddać poważniejsze tony, w które uderza fabuła gry.

Warto także zwrócić uwagę na wertykalność oraz ogólny projekt całego świata. Tutaj kolejny raz na jaw wychodzi kunszt ekipy z Warhorse, która przyłożyła się do zadania we wręcz wzorowy sposób — krajobrazy obu dostępnych krain są silnie pofałdowane, pełne wzgórz, nizin i zakamarków.

Dbałość o detale widoczna jest nawet w tak prozaicznych rzeczach, jak drogi, gdzie bardzo dokładnie widać ślady kół czy szczególnie mocno wydeptane popularne miejsca. Niby mówimy o drobiazgach obecnych już w poprzedniej części gry, a jednak taka szczegółowość nadal bardzo cieszy.

Na szczególną uwagę zasługują jednak okolice Apoleny, które pełne są majestatycznych gór o specyficznym, stołowym kształcie. Przemierzając ten rejon kilkukrotnie, można faktycznie poczuć się jak w labiryncie rozciągającym się zarówno horyzontalnie, jak i wertykalnie. Nie można także zapomnieć o lasach — liczba detali, małych drzewek, krzaków czy zagajniczków naprawdę cieszy oko oraz zachęca do sprawdzenia, co się w nich kryje.

A jak projektanci z Warhorse podeszli do tematu Kuttenberga, który już przed premierą jawił się jak ogromne wyzwanie? Mogę powiedzieć, że naprawdę bardzo dobrze, co widać zarówno w skali makro, bo miasto wygląda naprawdę okazale, jak i mikro, gdzie twórcy przyłożyli się do detali takich jak malunki na elewacjach budynków.

Szkoda jedynie, że niektóre typy wnętrz są permanentnie zamknięte i przez całą swoją podróż nigdy nie trafiłem do otwartego kościoła. W moim odczuciu to dość znaczący krok wstecz względem pierwszej części Kingdom Come Deliverance, a wnętrza mijanych przez nas świątyń mogłyby stanowić kolejną niesamowitą ozdobę czeskiej produkcji.

A co z modelami postaci i ich animacjami? No tutaj jest już po prostu solidnie, bo względem poprzedniej odsłony nowych animacji w trakcie dialogów renderowanych na silniku dostaliśmy stosunkowo niewiele. Oczywiście czasem się one pojawiają, ale nadal w większości przypadków mamy do czynienia ze statyczną rozmową dwóch osób, w trakcie której mimika to rzecz bardzo… umowna.

Podobnie jest z modelami postaci — te zostały opracowane bardzo solidnie, ale też jest to raczej poziom poprzedniej odsłony. Tylko niektórzy bohaterowie (jak na przykład pewien zubożały szlachcic z Trocnowa) mogą pochwalić się większą ilością wyjątkowych detali, ale biorąc pod uwagę rozmach produkcji, da się to jeszcze jakoś obronić.

Niestety Kingdom Come Deliverance 2 cierpi na syndrom „wojny klonów”, bo liczba postaci niezależnych korzystających z tych samych twarzy, ale na przykład z dodanym zarostem lub inną fryzurą jest naprawdę duża. Trudno uwierzyć, że czeskie społeczeństwo w XV wieku było tak do siebie podobne.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Przykład? Deweloperzy chyba szczególnie upodobali sobie jedno pucułowate męskie fizys, które jest dość charakterystyczne. To zaś sprawia, że widząc tę samą twarz u 3 chłopów, jednego mieszczanina, karczmarza i wędrowca można pomyśleć, że to chyba nie do końca tak powinno wyglądać.

A co ze stroną audio w Kingdom Come Deliverance 2? Jest bardzo dobrze i zdecydowanie trzeba powiedzieć sobie, że Jan Valta to jeden z najlepszych kompozytorów w branży. Już od pierwszego motywu (który możemy kojarzyć z pierwszej zapowiedzi gry) po najbardziej powszednie ścieżki przygrywające nam w lasach czuć, że soundtrack stanowi integralną częścią całego dzieła i powstał z myślą o idealnym dopasowaniu do różnych sytuacji.

Kingdom Come Deliverance 2
Nad warstwą audio też pracowali pradziwi magicy!

Kiedy powinniśmy poczuć wyniosłą atmosferę, to muzyka wyraźnie podbija wrażenia, podczas gdy innym razem potrafi chwycić znienacka skocznym motywem kojarzącym się z włoskim folklorem. Podobnie jest w przypadku starć z przeciwnikami czy w trakcie bardziej skradankowych misji, gdzie motywy odpowiednio nas zagrzewają do walki lub budują atmosferę napięcia i niepewności.

Na uwagę zasługują także wszystkie efekty w grze. W Kingdom Come Deliverance 2 aspekt ten został potraktowany przez dźwiękowców bardzo pieczołowicie — na przykład poprawione brzmienie szczękających mieczy jest takie, jakie być powinno, czyli niezbyt przyjemne dla ucha. Paradoksalnie to dobrze.

Z drugiej jednak strony czuć, że nie zawsze ten poziom jest równy. W niektórych miejscach efekty brzmią po prostu zbyt sztucznie i sterylnie tak jak w przypadku cwałowania koniem przez mieliznę zbiorników wodnych. Nie ważne jak głęboko będziemy, dźwięk zawsze jest taki sam.

Ostatecznie jednak Kingdom Come Deliverance 2 pod względem warstwy audiowizualnej prezentuje się naprawdę bardzo, ale to bardzo dobrze. W moim odczuciu jest to jedna z piękniejszych gier, która ze względu na specyficzny styl produkcji raczej zestarzeje się jak dobre wino. Co prawda nadal widzę tu potencjał do poprawek (niekoniecznie wpływających na wydajność), jednak pewnie będę musiał obejść się smakiem do czasu kolejnej gry od Czechów.

Stan techniczny Kingdom Come Deliverance 2

Kingdom Come Deliverance 2
Czy Kuttenberg daje wycisk współczesnym pecetom? Okazuje się, że niekoniecznie!

Skoro kwestie typowo artystyczne oraz mechaniczne mamy już za sobą, to warto przejść do stanu technicznego gry. Jak być może zauważyliście, osobna sekcja tego typu raczej rzadko pojawia się na naszym portalu, jednak w recenzji drugiej części przygód Henryka ze Skalicy jest ku temu kilka istotnych powodów.

W pierwszej kolejności powiem kilka słów o wydajności, dlatego warto przedstawić sprzęt, na którym przyszło mi ogrywać najnowsze dzieło Warhorse Studios. Co ważne, tekst powstał na podstawie wersji na komputery osobiste.

W Kingdom Come Deliverance 2 grałem na PC o następującej specyfikacji:

  • System operacyjny: Windows 11
  • CPU: Intel Core i5 14600 KF
  • GPU: Palit GeForce RTX 4070 Super
  • RAM: Patriot Viper 32 GB 5600 MHz
  • Płyta główna: MSI Z790 Gaming Plus Wifi 
  • Dysk: M.2 4 TB Kingston Fury Renegade

Jakie więc udało mi się osiągnąć wyniki? Całkiem przyzwoite, bo w rozdzielczości 1440p przy ustawieniach „Bardzo Wysokich” i natywnym anty-aliasingu gra utrzymywała 55-60 klatek, choć wiele zależało od scenerii oraz konkretnych warunków. Przeważnie jednak mogłem liczyć na 60 ramek na sekundę, zatem każda z nich trwała około 16,6 ms.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Korzystałem też z opcji DLSS nastawionej na tryb „Jakość” i owe stabilne 60 FPS było standardem, a klatkaż nie raz dochodził nawet do 90 FPS. Tutaj jednak było to okupione kompromisami i dość mocno widocznymi artefaktami na włosach, zagęszczonej roślinności czy mocno prześwietlonych miejscach. Te oczywiście są efektem ubocznym renderowania klatek w rozdzielczości mniejszej niż natywna.

Kingdom Come Deliverance 2
Wydajność gry zadowala, choć miejscami mogłoby być nieco lepiej.

Na uwagę zasługuje fakt opanowania zużycia zasobów CPU — najwidoczniej gra nie oblicza już fizyki dosłownie każdego elementu w naszej okolicy, a dodatkowo ich liczba także została ograniczona. Nawet w dużych skupiskach ludzi w Kuttenbergu nie zauważyłem, aby procesor żyłowany był do granic możliwości, a jego wykorzystanie i rozłożenie pracy na poszczególne rdzenie wydawało mi się względnie rozsądne.

Problematyczne jednak okazują się źródła światła takie jak pochodnie, które potrafią z jakiegoś powodu drastycznie wpływać na wydajność, jeśli w jednej scenie jest ich wiele. Co ciekawe problem ten dotyczy nawet sytuacji, gdy korzystamy z upscalerów takich jak DLSS. Jakby tego było mało, takie sytuacje powodują, że na ekranie pojawiają się komunikaty o błędach konsoli, co początkowo może być bardzo, ale to bardzo mocno niepokojące.

A jak Kingdom Come Deliverance 2 radzi sobie pod kątem błędów i glitchy? Na pewno lepiej od poprzedniczki na premierę, choć tutaj poprzeczka nie była zbyt wysoko postawiona. Oznacza to, że do ideału nadal jest bardzo daleko, a spektrum dziwnych anomalii jest spore.

Czasem zglitchują się nam cienie, innym razem postać wejdzie w jakąś dziwną kolizję, po czym zaczyna wirować i szaleć na ekranie. Bywa też tak, że to my sami lub element naszego ubioru zaczyna się dziwnie zachowywać — przykładowo kaptur Henryka rzuca długaśny, trójkątny cień na metr przed nami.

Niekiedy w grze szwankuje sztuczna inteligencja — ta potrafi zaciąć się w pewnych miejscach, zwłaszcza kiedy wyprowadzi się ją w pole. Niestety, ale bywa też tak, że mieszkańcy zaczynają negatywnie reagować na wydarzenia, na które powinni być „odporni”. Przykład? Po zabiciu bandytów odpowiedzialnych za napad na niewinną kobietę w drodze do wioski zostaniemy złapani i skazani za morderstwo.

Dziwnym przypadkiem okazał się też niedziałający limiter klatek, który za nic w świecie nie chciał ustosunkować się do moich żądań zablokowania płynności animacji na 60 FPS. Dopiero zewnętrzny program wymusił na grze stały framerate, co było nie tylko dość dziwne, ale wręcz niepokojące przy pierwszym uruchomieniu.

Na szczęście jednak przez całe 80 godzin mojej zabawy nie doświadczyłem crasha czy błędu, który zablokowałby mi dalszy postęp. Jasne, postać czasem się zawiesi lub nie wczyta od razu skryptu, ale relatywnie szybko wszystko wraca na swoje miejsce.

Mając to wszystko na uwadzę, nie mogę powiedzieć, że Kingdom Come Deliverance 2 pod względem technikaliów stoi na najwyższym poziomie. W moim odczuciu (a nie mam w zwyczaju być pobłażliwym w tej materii) nie jest jednak tragicznie, a po prostu poprawnie. Deweloperzy z Warhorse Studios mają jeszcze trochę pracy przed sobą, ale na szczęście nie mamy do czynienia z czymś, z czym nie daliby rady.

Recenzja Kingdom Come Deliverance 2 — podsumowanie

Kingdom Come Deliverance 2
Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Kingdom Come Deliverance 2 też, a szkoda.

Tak jak każdy rycerski epos i każda bitwa dobiegają końca, tak i my będziemy zbliżać się do ostatniego aktu niniejszej recenzji Kingdom Come Deliverance 2. Najwyższy czas więc podsumować wszystkie zebranie informacje na temat najnowszej gry Warhorse Studios, odpowiedzieć na postawione pytania i wystawić jej adekwatną ocenę.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Czeskie studio bardzo dobitnie pokazało, że nie tylko da się zrobić dobrą kontynuację wyjątkowo oryginalnej gry, ale też rozwinąć to, co wymagało poprawek lub modernizacji. Oczywiście nie sposób mówić o tym dziele bez poruszenia wątku odzwierciedlenia średniowiecznych realiów — Daniel Vavra z zespołem kolejny raz pokazali, że da się dowieźć grę, która będzie zarazem wciągająca, ale też wiarygodna w przedstawianiu tak odległej historii.

A czy udało się wycisnąć jeszcze trochę tego RPG-owego charakteru? Zdecydowanie tak, ale też nie mogę oprzeć się wrażeniu, że potencjału jest jeszcze wiele. Wszystko zależy od deweloperów, ich kreatywności oraz możliwości, które będą mieli.

Kingdom Come Deliverance 2
Cóż to była za przygoda! Aż chętnie przeżyłbym ją raz jeszcze.

Kingdom Come Deliverance 2 to gra genialna, warta uwagi każdego, kto mieni się fanem gatunku RPG. Oczywiście do ideału jej daleko i deweloperzy mają przed sobą trochę pracy, ale wszystkie wymienione w recenzji mankamenty nie rzucają się wielkim cieniem na cały projekt. Są raczej skazą, którą w większości przypadków da się skutecznie zakryć.

Czy jednak polecam drugą część przygód Henryka ze Skalicy każdemu? Oczywiście, że nie. To jest ten rodzaj produkcji, do którego trzeba na swój sposób dojrzeć jako gracz. Mówimy bowiem o tytule nietuzinkowym, ambitnym i wymagającym od nas konkretnego zaangażowania. Odwdzięcza się on jednak świetnymi przeżyciami i okazją na przedefiniowanie sobie tego, jak powinien wyglądać rasowy RPG akcji. Audentes fortuna iuvat!

Kingdom Come Deliverance 2

Na plus

  • Przystępniejszy, ale nie łatwiejszy system walki
  • Zliftingowane względem pierwszej części drzewko rozwoju
  • Kowalstwo jako dodatkowa aktywność
  • Ciekawie prowadzona narracja, która przez większość czasu zachęca do jej odkrywania
  • Bardzo mocno osadzone, scharakteryzowane postacie pierwszo- i drugoplanowe
  • Świetna grafika i warstwa audio
  • Dbałość o detale
  • Wysoka autentyczność historyczna
  • Wysoki poziom regrywalności

Na minus

  • Zbyt duże wykorzystanie tych samych modeli twarzy
  • Fabuła miejscami traci tempo
  • „Płaskie” udźwiękowienie niektórych efektów
  • Sporo uciążliwych, ale nie krytycznych błędów
  • Dziwne rozmieszczenie niektórych elementów interfejsu
  • Sztywne animacje postaci i mimika

Przemysław Paterek

Kingdom Come Deliverance 2 to przede wszystkim genialnie zaprojektowana i przygotowana kontynuacja, która doskonale wie, czym chce być. Świetnie napisana fabuła oraz charakterystyczne, a zarazem atrakcyjne systemy gameplayowe oferują doświadczenie unikatowe na skalę całej branży. Nie jest to jednak gra wolna od wad i trzeba mieć tego świadomość, choć spotkamy ich zdecydowanie mniej, niż na premierę poprzedniczki z 2018 roku. KCD 2 to produkcja zdecydowanie warta polecenia każdemu, kto oczekuje niebanalnych, a zarazem przyjemnych tytułów.

Ocena końcowa: 9/10

O autorze
Przemysław Paterek
Redaktor działów Newsy & Promocje | Recenzent

Swoją przygodę z grami zaczynał od Mario Tennis na Gameboya Color. Wielki fan RPG-ów i strategii. Średnio co kilka miesięcy musi przejść od nowa Gothica. Zobacz więcej...

Niektóre odnośniki w powyższej publikacji to linki afiliacyjne. Jeżeli klikniesz taki link i dokonasz zakupu, otrzymamy niewielką prowizję, a Ty nie poniesiesz żadnych dodatkowych kosztów. | Etyka redakcyjna

Dyskusja na temat wpisu

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.

Ładowanie kolejnych wpisów...
PROMOCJA ROKU!
Zgłaszanie błędu

Błędy zdarzają sie każdemu, nawet nam. Jeżeli uważasz, że w niniejszej publikacji coś się nie zgadza, to poinformuj nas o tym korzystając z formularza poniżej. Autor tekstu otrzyma Twoje zgłoszenie, dzięki czemu będzie mógł go poprawić, jeśli zajdzie taka potrzeba.