Problem związany z archiwizacją gier w ostatnim roku staje się coraz powszechniejszy i coraz więcej osób oraz organizacji zwraca uwagę na tę kwestię. Ostatnie zawirowania związane z The Crew oraz Little Big Planet 3 wzmogły tego rodzaju dyskusję, zwracając uwagę jeszcze większego grona odbiorców. Okazuje się jednak, że jedna z bardziej prominentnych organizacji, która mogłaby cokolwiek zdziałać w tej materii, nie podziela tego zadania, ale jeśli się jej bliżej przyjrzeć, to ma ku temu swoje powody.
Organizacja ESA próbuje bombardować pomysł archiwizacji gier
W połowie ubiegłego roku informowaliśmy o najnowszym raporcie przeprowadzonym przez Video Game History Fundation, które wykazało, że około 87% gier wydanych przed 2010 rokiem nie zostało w żaden sposób zachowanych do obecnych czasów. Jest to zatrważająca statystyka, która dobitnie pokazuje, jakim problemem jest aktualnie kwestia archiwizacji starszych produkcji, które bezpowrotnie przepadają. Dodatkowo obrazuje to też samo podejście wydawców, którzy nie tyle zaniechali, ile w ogóle nie zaprzątają sobie głowy tym aspektem.
Z tego też powodu organizacje takie, jak VGHF starają się na własną rękę podejmować działania mające na celu archiwizowanie gier dla przyszłych pokoleń. Podobne próby podejmowane były nawet przez Bibliotekę Kongresu USA, jednak zostały one wstrzymane przez organizację Electronic Software Association. Wówczas stowarzyszenie to twierdziło, że „wydawcy sami zajmą się tym tematem”.
Temat archiwizacji wrócił niczym bumerang i ostatnio podczas przesłuchania prawnik działający na rzecz ESA — Steve Englund — przyznał, że ESA nie będzie w żaden sposób popierać propozycji, które umożliwiałyby udostępnianie gier w bibliotekach na zasadach podobnych do książek. Nawet jeśli byłoby to podparte ograniczeniami, tak stowarzyszenie nadal będzie stawać w opozycji do takich pomysłów. Innymi słowy, ESA nie chce, aby zgodzić się na jakiekolwiek pomysły związane z udostępnianiem i archiwizowaniem gier wideo.
Stanowisko Englunda poprał inny prawnik — Mike Ayers. On poszedł w swoich twierdzeniach znacznie dalej i jego zdaniem trzeba walczyć z próbami archiwizacji gier. Należałoby to robić poprzez nakładanie na organizacje takie jak VGHF kolejnych obostrzeń i zasad.
Obaj panowie byli jednak w mniejszości i w ciężkość dostrzegało potrzebę walki o możliwość zachowywania gier wideo. Obecny na przesłuchaniu Phil Salvator zwrócił przy tym uwagę, że trzeba wypracować przy tym sposób, jak poprawnie tego dokonywać, bo biblioteki publiczne nie mają ku temu żadnych predyspozycji; dotyczy to zarówno pudełek, jak i wydań cyfrowych.
Można zadawać sobie przy tym wszystkim pytanie, czemu w ogóle ESA tak mocno chce zwalczać pomysł archiwizacji i przechowywania gier? Odpowiedź może być bardzo prozaiczna i w pewnym stopniu wskazała ją inna obecna na przesłuchaniu prawniczka, która podkreśliła niechęć wydawców do takich praktyk.
Jak to się ma do całej sprawy? Otóż członkami stowarzyszenia ESA są m.in. Capcom, Microsoft, Sony, Nintendo, Electronic Arts, Ubisoft, Take-Two, Riot Games, Konami, Warner Bros. Games. Wszystkim tym firmom raczej nie w smak byłoby, gdyby produkcje przez nich wydawane były dostępne w tej lub innej formie bez realnych korzyści dla nich samych.
Z tego też powodu Electronic Software Association może starać się bombardować wszystkie oddolne inicjatywy, które prowadziłyby do zmiany prawa na niekorzyść wydawców. Ostateczny głos w tej sprawie będzie mieć jednak amerykański urząd ds. praw autorskich. Decyzja w tej sprawie ma zapaść jesieniom i nawet jeśli będzie ona korzystna dla archiwizatorów, tak można się spodziewać kolejnych działań ESA.
Jesteśmy więc w pewnym stopniu świadkami sporu, od którego zależeć może istnienie setek tysięcy gier, a w perspektywie czasu nawet milionów. Na pewno martwi w tym wszystkim bierność i niechęć przedsiębiorstw takich jak Microsoft, Sony, Nintendo czy Take-Two. Na przestrzeni lat nie zaprzątali sobie oni głowy tym problemem, a teraz starają się dodatkowo działać na niekorzyść graczy. Jest to wyjątkowo smutna sprawa.
Źródło: Game Developer, Theesa.com
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.