Rozłam między EA Sports a FIFĄ – organem zarządzającym światową, profesjonalną odsłoną piłki nożnej – został potwierdzony już jakiś czas temu. Rozwój sytuacji postanowił skomentować David Monk z Konami, które od lat próbuje doścignąć „Elektroników”. Najpierw ze swoim Pro Evolution Soccer, a później z całkowicie nową marką pod nazwą eFootball.
Koniec wieloletniej współpracy EA i FIFY. Konkurencja na rynku wzrośnie?
Jeszcze do niedawna mogliśmy mówić o praktycznie monopolu na rynku gier piłkarskich. Całą pulę zgarniało EA Sports, które przyciągało graczy głównie dzięki współpracy z FIFĄ oraz poszczególnymi ligami i drużynami liczącymi wiele milionów fanów na całym świecie. Teraz ten obrazek zaczyna się rozmywać, a do całej sytuacji odniósł się David Monk, odpowiedzialny za eFootball senior partnerships and activations manager w Konami. Mężczyznę o wpływ podziału pomiędzy dwoma dotychczasowymi kolosami na rynek zapytał portal For The Win.
Wskazuje on na zwiększony potencjał konsumencki w dziale gier mobilnych, na co oddziałują nowe technologie i konsole. Zwraca też uwagę na pojawienie się większej ilości darmowych gier sportowych:
Co więcej, pojawiło się dużo więcej sportowych gier free-to-play o tematyce innej niż piłka nożna. Patrzysz więc na te wszystkie elementy – to idealna burza, aby nowi wydawcy i producenci weszli na rynek gier symulacyjnych.
David Monk
Zobacz też: Najlepsze gry indie
Konami zdaje się również rozumieć, że wśród symulatorów piłkarskich wkrótce zrobi się tłoczniej. Wszystko za sprawą nowych tytułów, takich jak zaplanowane na 2023 rok darmowe UFL oraz znajdujące się w fazie rozwoju Goals. Zastanawiające jest także, jakie dalsze kroki podejmie sama FIFA. Dużo mówi się o współpracy nad nową produkcją z odpowiedzialnymi za popularne gry NBA i PGA 2K Sports, ale sama firma na razie nie potwierdziła tych doniesień.
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.