Z inicjatywy zorganizowanej przez podmioty zależne od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego jakiś czas temu wystartował Program Wsparcia Gier Wideo, którego nadrzędnym celem miała być pomoc polskim twórcom gier w procesie prototypownia i opracowywania ich growych projektów. Podczas tej edycji rodzime studia mogły ubiegać się o dofinansowania o łącznej wartości 5 mln zł, które rozdzielane były pomiędzy najbardziej obiecujące pomysły.
Wczoraj opublikowane zostały wyniki ostatniej edycji tegoż programu i okazuje się, że budzą one niemałe kontrowersje. Przedstawiciel jednego z polskich studiów deweloperskich nie krył oburzenia całym zajściem i zarzuca organizatorom „kolesiostwo”.
Wyniki Programu Wsparcia Gier Wideo obarczone skandalem
Po opublikowaniu ostatecznych wyników sprawę postanowił skomentować Damian Pawlak ze studia Draw Distance (autorzy serii Vampire The Masquerade czy Serial Cleaners), który wprost zarzuca, że podział dotacji podyktowany został pozamerytorycznymi względami, a mówiąc prościej — układem pomiędzy członkami komisji a jednym ze studiów biorących udział w konkursie.
Pawlak powołuje się tym przypadku na wpis Leszka Krajewskiego, który wykazał, iż pierwsza firma, która otrzymała najwyższe dofinansowanie w wysokości 400 tys. zł to studio Atomic Wolf, którego członkowie zasiadają w komisji rozdzielającej granty. Co więcej, część z tych osób ma być powiązana z fundacją Indie Games Polska, której nadrzędnym celem jest wspieranie polskich niezależnych deweloperów.
Przedstawiciel Draw Distance, który nagłośnił całą sprawę, ma nadzieje, że sprawa zainteresuje nie tylko Ministerstwo, które łożyło pieniądze na dofinansowania, ale także Najwyższą Izbę Kontroli. Powodem tego mają być właśnie relacje pomiędzy poszczególnymi członkami zarządu Atomic Wolf i gremium przyznającego dofinansowania.
Przeczytaj też: Ranking słuchawek bezprzewodowych nausznych
Warto w tym miejscu podkreślić, że Draw Distance również złożyło wniosek o dodatkowe środki, jednak ich kandydatura nie została pozytywnie rozpatrzona przez komisję. Pawlak podkreśla, że jako osobie, która spędziła przy pisaniu projektu sporo czasu, jest mu przykro, ale jednocześnie twierdzi, że wyniki inicjatywy oparte są na nepotyzmie.
Do sprawy dosyć szybko odniósł się Mateusz Witczak, który krytycznie wypowiedział się na temat zarzutów stawianych przez Pawlaka. Twierdzi on, że komisja, zajmując się rozpatrywaniem wniosków, nie pracowała razem, a osoby zasiadające w niej nie mogły analizować swoich wniosków. Co więcej, z procesu decyzyjnego zostały też wykluczone oceny wszystkich osób, które mogły znać wnioskodawcę.
Idąc dalej, podkreślił on, że regulamin programu zawiera specjalny podpunkt traktujący o konflikcie interesów osób, które w jakiś sposób są zaangażowane w program zajmujący się rozdzielaniem dotacji między deweloperami.
Przeczytaj też: Gry hack and slash
Cała sprawa zdaje się niesamowicie skomplikowana i dlatego lepiej jest poczekać na reakcję ze strony Ministerstwa Kultury. Osoby, które chcą bliżej zapoznać się z formalną stroną Programu Wsparcia Gier Wideo oraz zobaczyć, jak prezentują się ostateczne wyniki tej inicjatywy, mogą zrobić to pod tym adresem.
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.