Obecnie mało kogo dziwi hasło „laptop gamingowy”, wszak najpotężniejsze z tych maszyn są w stanie uruchamiać w maksymalnych detalach nawet najbardziej wymagające produkcje. Większość przeznaczonych do grania komputerów przenośnych łączy jednak pewna cecha, która potrafi odstraszyć potencjalnych użytkowników — mowa o dość krzykliwym wyglądzie.
Spis treści
Wszyscy to znamy: świecące emblematy, pstrokate efekty świetlne, ostre kąty i wyrazista kolorystyka sprawiają, że sprzęt dobitnie daje znać o swoich ambicjach. W moje ręce wpadł jednak wyjątkowy model przełamujący ten schemat, czyli ASUS ROG Zephyrus G16 w specyfikacji na 2024 rok.
Jak elegancki laptop z potężnymi podzespołami sprawdza się w praktyce? Czy poświęcenie wydajności chłodzenia dla smukłej budowy przekłada się na osiągi? Czy nowy Zephyrus G16 to dobre wyjście dla graczy? Zapraszam do lektury mojej recenzji, w której rozwiewam wszelkie wątpliwości.
Test ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) — najważniejsze parametry
O laptopach gamingowych pisaliśmy już niejednokrotnie i główny wniosek pozostaje ten sam — przeznaczony do gier czy nie, komputer przenośny da się opisać szeregiem obiektywnych parametrów, które pozwalają stworzyć wstępny obraz wydajności urządzenia. Szczegółowo konkretne elementy specyfikacji omawialiśmy przy okazji takich tekstów, jak:
- Ranking najlepszych laptopów gamingowych do 5000 zł
- Ranking najlepszych laptopów gamingowych do 7000 zł
- Ranking najlepszych laptopów gamingowych do 8000 zł
- Ranking najlepszych laptopów gamingowych do 10000 zł
Bez zaskoczenia kluczowe będą dla nas informacje o zainstalowanych układach CPU i GPU, pamięci RAM czy parametry dotyczące wyświetlacza. Jak przedstawia się to w przypadku laptopa tajwańskiego giganta?
- Procesor: Intel Core Ultra 9 185H
- Liczba rdzeni procesora: 16 rdzeni (22 wątki) + AI Boost NPU
- Taktowanie procesora: 2,3 GHz (do 5,1 GHz w trybie Turbo)
- Karta graficzna: NVIDIA GeForce RTX 4090 16GB VRAM
- Typ i pojemność dysku: SSD M.2 NVMe 2 TB
- Pamięć RAM: 32 GB LPDDR5X
- Maksymalna ilość obsługiwanej pamięci RAM: 32 GB
- Ekran: OLED ROG Nebula HDR
- Rozdzielczość ekranów: 2560 × 1600 px
- Częstotliwość odświeżania ekranów: 240 Hz
- Dostępne złącza: 2 × USB 3.2 Gen 2 typu A, 1 × USB 3.2 Gen 2 typu C, 1 x USB 4.0 typu C w standardzie Thunderbolt 4, HDMI 2.1 FRL, czytnik kart SD, złącze combo 3,5 mm (słuchawki, mikrofon, zestaw słuchawkowy)
- Waga: ~ 2 kg
- System operacyjny: Windows 11 Pro
- Cena: ~ 20000 zł
Inżynierowie ASUS-a najwyraźniej postawili sobie za punkt honoru, żeby „upchnąć” w tym smukłym maluchu tyle mocy, ile tylko się da. Biorąc pod uwagę, że wersja z RTX-em 4090 na pokładzie waży niecałe 2 kg (dokładniej 1,95 kg), to możemy mówić o świetnym stosunku wydajności do mobilności.
Do omówienia i sprawdzenia w praktyce jest wiele aspektów pracy komputera, więc dla lepszej przejrzystości tekstu podzieliłem go na kilka części. Niniejsza recenzja ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) składa się z następujących podrozdziałów:
- Zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia
- Proces konfiguracji komputera i dołączone oprogramowanie
- Jak to działa, czyli ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) w praktyce
- Podsumowanie
Nowy Zephyrus G16 służył mi jako podstawowe narzędzie do pracy i zabawy przez około dwa tygodnie. Sprawdzany przeze mnie sprzęt to model w najwyższej możliwej specyfikacji, działający pod kontrolą systemu Windows 11 Pro w miejsce standardowej wersji Home.
Zanim przejdę do dalszej części recenzji, chciałbym serdecznie podziękować firmie ASUS za udostępnienie mi komputera do testu.
1. ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) — zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia
Komputer dociera do nas w niepozornym kartonie, który nie skrywa w sobie żadnych dodatkowych bajerów pokroju unoszącej się platformy z laptopem czy skomplikowanej grafiki. Jedynie logo i mała naklejka ze specyfikacją zdradzają, że w środku drzemie nie byle jaki zawodnik.
Swego rodzaju zdziwienie utrzymuje się również podczas wyciągania pudełka z Zephyrusem oraz jego akcesoriów — prosty czarny karton z logotypem Republic of Gamers, zasilacz, kabel, instrukcja z kartą gwarancyjną. Nie uświadczymy tu żadnego etui, plecaka, świecących naklejek czy choćby breloczka. Elegancko, ale też trochę smutno.
Przejdźmy do naszej głównej gwiazdy. W oczy rzuca się eleganckie, wręcz minimalistyczne wykończenie. Korpus wykonano w technologii unibody z tak zwanego lotniczego stopu aluminium typu 6063 – dzięki precyzyjnemu wycięciu obudowy ekranu i głównego modułu z pojedynczych bloków udało się zyskać na wytrzymałości, gabarytach oraz zwięzłej organizacji podzespołów.
Lewy bok laptopa przeznaczono na kilka ważnych gniazd:
- ASUS Slim Power Jack (czyli nowe wejście dla zasilacza 240 W),
- HDMI 2.1 FRL (czyli takie, które z pewnością obsługuje nieskompresowany obraz w jakości przekraczającej 4K @ 60 Hz),
- USB 4.0 typu C zgodne z Thunderbolt 4, DisplayPort 2.1 (sygnał ze zintegrowanego układu graficznego) oraz Power Delivery 3.0 do 100 W,
- USB 3.2 Gen 2 typu A,
- 3,5 mm combo jack (słuchawki, mikrofon, zestaw słuchawkowy).
Z kolei z prawej strony znajdziemy port USB-C 3.2 Gen 2 ze 100-watowym Power Delivery oraz obsługą DP 1.4, który przesyła obraz z RTX-a 4090 ze wsparciem G-Sync, a zaraz obok niego drugi slot USB-A 3.2 Gen 2 i wejście dla kart MicroSD w standardzie UHS-II.
Żadnych portów nie umieszczono za to z tyłu urządzenia, gdyż ta strefa została w całości poświęcona na chłodzenie. Skoro już przy nim jesteśmy, to cała magia jest niewidoczna i dzieje się we wnętrzu laptopa. ASUS zastosował wielopoziomowy system rozpraszania ciepła, na który składają się:
- komora parowa
- ciekły metal od Thermal Grizzly
- dwa wentylatory typu Arc Flow 2.0
- filtry przeciwkurzowe
- specjalna budowa klawiatury, która zwiększa przepływ powietrza przez podzespoły
- specjalna konstrukcja wylotów powietrza, kierujących strumień w dół i do tyłu dla ochrony ekranu OLED
Zanim otworzymy laptopa, z pewnością zauważymy też specyficzny ukośny pasek na pokrywie ekranu — to matryca Slash Lightning, czyli jednokolorowy, wielostrefowy wyświetlacz do efektów specjalnych. Jego główną zaletą jest to, że wygląda tak samo dobrze zarówno wtedy, gdy świeci, jak i wtedy, gdy po prostu go dezaktywujemy.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by ten specyficzny element ozdobny wykorzystać w 100%, programując spersonalizowane sekwencje wedle naszego widzimisię. Niezależnie od preferencji dotyczących takich rozwiązań trzeba przyznać, że inżynierowie ASUS-a po raz kolejny wykazali się kreatywnością.
Nie możemy pominąć faktu, że mamy do czynienia z urządzeniem wyjątkowo zwartym w swej konstrukcji, o eleganckich, miękkich wykończeniach. Laptop mierzy około 35,5 cm x 24,5 cm, a jego grubość sięga od około 1,7 do 2 cm grubości. Sprzęt zachowuje przy tym wagę poniżej 2 kg (dokładniej 1,95 kg).
Muszę jednak wspomnieć o elemencie, którego moim zdaniem zabrakło w tak zaawansowanej przecież konstrukcji. Nieobecność portu Ethernet w laptopie pretendującym do miana gamingowego potwora trudno usprawiedliwić walką o elegancką, smukłą obudowę.
Nie każdy użytkownik ma w domu potężny router z Wi-Fi 6E, który zresztą trzeba by wszędzie ze sobą wozić, by zapewnić najlepsze możliwe połączenie. To prawda — komputer potrafi wycisnąć z sieci bezprzewodowej ostatnie soki, ale wystarczy trafić gdzieś, gdzie funkcjonuje tylko sygnał 2,4 GHz i możemy zapomnieć o najwyższej przepustowości i najniższych opóźnieniach.
Otwarcie pokrywy ekranu uwidacznia nam jeden z głównych atutów modelu ROG Zephyrus G16 (2024). 16-calowy wyświetlacz ROG Nebula HDR OLED otoczony jest niespełna półcentymetrowymi ramkami, co daje nam stosunek wielkości panelu do całej obudowy na poziomie 88,4%.
Kluczowe są jednak parametry ekranu: maksymalna rozdzielczość 2560 x 1600 px, częstotliwość odświeżania sięgająca 240 Hz, oszałamiający czas reakcji na poziomie 0,2 ms, obsługa Dolby Vision i G-Sync oraz jasność do 500 nitów potwierdzona certyfikatem VESA DislayHDR True Black 500.
Do tego dostajemy szkło Corning Glass, 100-procentowe pokrycie gamy kolorów DCI-P3 i kolejny „znak jakości”, tym razem Pantone Validated, co z pewnością przypadnie do gustu osobom pracującym w branży kreatywnej. To zresztą idealnie wpisuje się w filozofię testowanego urządzenia, które nawet przyszło do mnie z naklejką NVIDIA GeForce RTX Studio.
Z rzeczy mniej oczywistych muszę wskazać jako minus dość mały kąt, pod jakim da się odchylić ekran. Na oko to jakieś 135°, co w większości sytuacji swobodnie wystarczy, ale gdybyście potrzebowali otworzyć laptopa na kolanach, mając jednocześnie mało miejsca na nogi, to będzie problem.
Do tego panel OLED cierpi na pewną przypadłość, gdy pada na niego mocne światło z zewnątrz. Ekran rozświetla się wtedy na niebiesko i możemy zapomnieć o „prawdziwej czerni”. Mimo wszystko nie jest to duży problem, bo wystarczy zmienić nieco pozycję komputera i wszystko wraca do normy.
Nad wyświetlaczem umieszczono kamerę Full HD nagrywającą obraz w 30 klatkach na sekundę. Oczko wyposażone jest w czujnik podczerwieni i wspiera Windows Hello, dzięki czemu możemy je wykorzystać do logowania biometrycznego.
Skoro jesteśmy przy nagrywaniu, to pochwalę od razu moduł mikrofonów. Trzy przetworniki umożliwiają rejestrowanie dźwięku w trzech trybach: kardioidalnym z przodu, stereo z przodu oraz dookólnym. Taka elastyczność pozwala nam na wiele różnych zastosowań, niezależnie od tego, czy bierzemy udział w telekonferencji, przeprowadzamy wywiad czy chcemy nagrać kompletną scenę wokół komputera.
We wszechstronny, rozrywkowo-zawodowy charakter sprzętu wpisuje się także konstrukcja bazy. Podświetlana (jednostrefowo) klawiatura z dużymi przyciskami typu chicklet oraz wprost olbrzymi, mierzący 15 cm x 9,9 cm szklany touchpad nadają się do komfortowej pracy, ale już imponujące głośniki po bokach i dwa podwójne subwoofery zdecydowanie bardziej kojarzą się z zabawą przy komputerze.
Nieco pokręcę nosem. ASUS zachwala swoją klawiaturę i wskazuje jako jej atuty duże przyciski, skok o długości 1,7 mm czy sztywność. W moim odczuciu nie jest to jednak najlepszy keyboard od tajwańskiego giganta, jaki miałem pod palcami.
Pod tym względem bardziej przypadł mi do gustu ASUS ROG Strix SCAR 18 (2024), który też miałem zresztą przyjemność testować. Nie ma tu oczywiście mowy o przepaści, ale jednak bardziej „mięsisty” feeling klawiszy SCAR-a sprawiał lepsze wrażenie przy każdej aktywacji.
Skupmy się jednak na tegorocznej odsłonie modelu Zephyrus G16 i przejdźmy do tego, co tygrysy lubią najbardziej, czyli podzespołów. W pierwszej kolejności weźmy na tapet procesor Intel Core Ultra 9 185H.
CPU może pochwalić się 16 rdzeniami, z czego 6 to układy Performance, 8 to energooszczędne rdzenie Efficiency, a 2 to jeszcze oszczędniejsze rdzenie Low Power Efficiency. Hybrydowy mózg komputera generuje 22 wątki, dysponuje 24 MB pamięci cache i może pracować z maksymalnym taktowaniem sięgającym 5,1 GHz.
Procesor wyposażono również w zintegrowane GPU Intel Arc oraz wieszczony przełom w postaci specjalnego układu do obliczeń związanych z AI, czyli Intel AI Boost NPU. Ten ostatni ma nie tylko wspierać coraz szerzej stosowanego Copilota, ale też ogólnie poprawiać efektywność działań prowadzonych przez sztuczną inteligencję na naszej lokalnej maszynie. Czy pomysł się przyjmie — czas pokaże.
W topowej specyfikacji procesor Intela sparowano z najmocniejszym mobilnym układem graficznym z obozu „Zielonych”, czyli kartą NVIDIA GeForce RTX 4090. Dysponujące aż 16 GB pamięci VRAM GPU gwarantuje najwyższą możliwą wydajność zarówno w zastosowaniach profesjonalnych, jak i grach wykorzystujących Ray Tracing.
Nie należy jednak zapominać, że konkretny model karty to nie wszystko — ważne są również parametry pracy układu. 4090-tka w testowanym modelu wyciąga do 1700 MHz taktowania przy poborze 115 W mocy w trybie Turbo, ale na ustawieniu „Ręcznym” może dostać nawet 125 W i podbić zegar GPU o następne 150 MHz.
Dla porównania takie samo GPU we wspominanym wcześniej ASUS-ie ROG Strix SCAR 18 (2024) rozwija w trybie Turbo nawet 2090 MHz, zużywając w zamian 175 W (tak samo zresztą, jak model Zephyrus Duo 16 z 2023 roku na ustawieniach ręcznych). Ciekawie będzie obserwować, czy niższe taktowanie i TGP faktycznie wpłyną w odczuwalny sposób na wydajność w grach w testowanym komputerze.
Warto wspomnieć o nienagannej współpracy między układami graficznymi procesora i dedykowanej karty. ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) wyposażono w przełącznik MUX obsługujący technologię NVIDIA Advanced Optimus, który nie tylko pozwala przekierować sygnał z dGPU bezpośrednio do wbudowanego wyświetlacza z pominięciem iGPU, ale też potrafi automatycznie zmieniać ustawienia w zależności od sytuacji.
Dwa główne „konie pociągowe” zostały uzupełnione 32 GB szybkiego RAM-u LPDDR5X, który rozwija taktowanie do 7467 MHz. Jest to zarazem szczyt możliwości testowanego laptopa pod względem pamięci operacyjnej — wspomniane parametry to maksymalne obsługiwane wartości.
Jeśli chodzi o dyski SSD, to dostajemy do dyspozycji dwa sloty PCI Express 4.0 typu M.2 obsługujące nośniki w formacie 2280. Recenzowany egzemplarz wyposażono w nośnik o pojemności 2 TB z deklarowaną prędkością transferu do 7000 MB/s.
Co ciekawe: nie ma tu dwóch dysków połączonych w macierz RAID 0, co było jednym ze znaków rozpoznawczych najmocniejszych laptopów gamingowych ASUS-a. Z jednej strony teoretycznie dostajemy mniejszą prędkość dostępu do plików, z drugiej nadal mamy do dyspozycji drugi slot PCI-e, więc możemy bez przeszkód dorzucić kolejny SSD bez utraty danych.
Pochylę się także nad zasilaczem. Solidna kostka dostarcza komputerowi 240 W mocy, co pozwala mu nie tylko rozwinąć pełną moc podzespołów w trybach Turbo czy Ręcznym, ale też naładować wbudowany akumulator 90 Wh od 0 do 50% w około pół godziny. Oczywiście laptop musi być wtedy wyłączony, ale to naprawdę niezły wynik.
Na koniec wspomnę też o mechanizmie zabezpieczającym przed uruchomieniem komputera z otwartą dolną pokrywą. Czujnik optyczny nie pozwoli nam na to, więc warto dokładnie sprawdzić, czy przy okazji modyfikowania dysków SSD lub pamięci RAM wszystko skręciliśmy tak, jak trzeba.
Wszystko powyższe składa się w bardzo zgrabną, niesamowicie wydajną maszynę do zadań specjalnych, co przywodzi na myśl jedno określenie — ultrabook. Tak też zresztą urządzenie nazywa sam producent, co nieco przesuwa rynkową pozycję Zephyrusa G16 (2024) i plasuje go między bezkompromisowymi potworami do gier a eleganckimi laptopami do pracy.
2. ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) — proces konfiguracji komputera i dołączone oprogramowanie
By przygotować komputer do pracy, musimy dokończyć konfigurację preinstalowanego systemu i zainstalować sterowniki karty graficznej. Oba procesy to „kaszka z mleczkiem” nawet dla mniej zaawansowanych użytkowników.
W pierwszym ograniczamy się właściwie do zalogowania i nadania nazwy urządzenia, ewentualnie wskazania prawdopodobnego wykorzystania sprzętu (co zresztą nie wpływa na sposób obsługiwania komputera). Najnowsze drivery do GPU uzyskamy błyskawicznie dzięki programowi NVIDIA GeForce Expierience, który zresztą za jakiś czas zostanie zastąpiona przez nową aplikację NVIDIA.
Warto zainteresować się preinstalowanym kombajnem ASUS Armoury Crate. Narzędzie kilkukrotnie opisywane już na łamach naszego portalu (chociażby przy okazji testu handhelda ASUS ROG Ally) pozwala szybko i intuicyjnie zmienić najważniejsze parametry pracy komputera.
Dostajemy zatem 4 predefiniowane profile wydajności: Windows, Cichy, Wydajność oraz Turbo (niedostępny bez podłączenia zasilacza 240 W). Piąty tryb, nazwany Ręcznym, pozwala „dopalić” CPU i GPU dodatkową mocą, by wycisnąć ostatnie soki z podzespołów.
Trzeba jednak pamiętać o ustawieniu wykresów pracy wentylatorów, w przeciwnym razie maszyna będzie zmniejszać osiągi celem utrzymania temperatury w ryzach. Oprócz konfiguracji związanej z wydajnością Armoury Crate oferuje też wiele innych przydatnych funkcji, w tym między innymi:
- programowanie przycisków, makr i skrótów klawiszowych
- monitorowanie parametrów pracy
- organizowanie biblioteki gier
- kontrolę nad dźwiękiem i nagrywaniem audio
- zmianę profilu ustawień wyświetlacza
- konfigurację efektów ASUS Aura i Slash Lightning
Oprócz oprogramowania sterującego dostajemy w pakiecie program serwisowy MyASUS oraz przeznaczony do łączenia z telefonem GlideX. Ten ostatni pozwala również wykorzystać nasze urządzenie mobilne jako dodatkowy ekran do laptopa, co poszerza jego funkcjonalność.
Warto zaprzyjaźnić się także z aplikacją Dolby Access. Zephyrus G16 (2024) korzysta z dobrodziejstw zarówno Dolby Vision, jak i Dolby Atmos, co zdecydowanie przydaje się podczas oglądania materiałów przygotowanych z myślą o tych technologiach.
3. Jak to działa, czyli ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) w praktyce
Test ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) obejmował prace biurowe, prostą obróbkę wideo, oglądanie filmów, słuchanie muzyki oraz oczywiście to, co dla nas najważniejsze — gry. Te zostawię sobie jednak na koniec.
Cały niniejszy tekst oraz kilka innych powstały w 100% na recenzowanym sprzęcie. Klawiatura pracuje bardzo przyjemnie, ale jak wspomniałem wcześniej, mimo wszystkich ulepszeń zabrakło tu trochę „magii”. Rzecz w tym, że w zasadzie pisanie na niej prawie nie różni się od korzystania ze sprzętu z solidnej średniej półki.
Po wprowadzeniu dziesiątek tysięcy znaków trudno mi jednoznacznie powiedzieć, bym odczuł większy rozmiar przycisków czy zwiększoną sztywność klawiatury. Oczywiście wszystko zależy od poziomu, z którego startujemy, ale dość standardowy keyboard w moim 14-calowym ultrabooku wcale nie spisuje się o wiele gorzej.
Zostańmy przy zadaniach raczej związanych z pracą. Kopiowanie dużych plików jest szybkie, choć oczywiście osiągane prędkości transferu nie odzwierciedlają wyników z benchmarków. Zacznijmy jednak od nich.
Jak widać, uzyskane wyniki nawet przekraczają deklaracje producenta. Schodząc na ziemię — przy kopiowaniu folderu ważącego 60 GB w ramach tej samej partycji udało mi się uzyskać prędkość transferu rzędu 1,5 – 2 GB/s, a cała operacja trwała 37 sekund. Wbudowane SSD nie pozostawia zatem żadnych powodów do narzekań.
Miałem również okazję kompilować krótki film z kilku ścieżek. Prawdą jest, że cała obróbka szła bardzo sprawnie, a ilość nakładanych efektów była raczej skromna — tak czy inaczej, wyeksportowanie trwającego 2:40 wideo w 4K o wadze około 1,5 GB z użyciem kodeka AV1 zajęło 2 minuty i 36 sekund.
Skorzystałem także z popularnych benchmarków CPU i GPU, konkretniej z 3DMark oraz Cinebench 2024. Choć wiele osób odrzuca wyniki z tego typu narzędzi jako sztuczne (jest w tym oczywiście trochę racji), to mimo wszystko mogą pomóc porównać wydajność podzespołów w nowym Zephyrusie z innymi urządzeniami.
W Cinebench karta NVIDIA GeForce RTX 4090 Laptop uzyskała wynik 17958 punktów. Dla porównania w tym samym teście mój pełnowymiarowy RTX 3080 wycisnął 13103 punkty, więc mobilne GPU w niewielkim laptopie przebiło go o jakieś 37%.
Jesśli chodzi o wyniki CPU, to w trybie multi-core Intel Core Ultra 9 185H uzyskał 864 punkty, a podczas testu jednego rdzenia 97. Kluczowym atutem tego procesora ma być elastyczność energetyczna i sprzętowe wsparcie AI, ale te wyniki nie stawiają go na podium pod kątem wydajności, przynajmniej w benchmarku.
Wątpliwości nie pozostawiają za to osiągi w 3DMarku. Wszystkie testy przeprowadzane były w natywnej rozdzielczości z domyślnymi ustawieniami. Wyniki zostawiam w tabeli poniżej:
Test | Wyniki |
---|---|
Speed Way | 4299 |
Port Royal | 9962 |
Time Spy Extreme | GPU: 14826 CPU: 6034 |
Przed testowaniem przydatności do oglądania filmów chciałem sprawdzić sam system audio. I tu czekał mnie niemały szok.
Niezależnie od wybranych przeze mnie tracków, to ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) brzmiał zachwycająco jak na laptopa. To prawda — brakowało trochę basów, bo obecny na pokładzie system sześciu głośników generuje dźwięk od 100 Hz w górę, ale to najlepiej grający komputer przenośny, z jakim dotychczas się spotkałem.
Spora tu zasługa obsługi Dolby Atmos przez wbudowane przetworniki. Zyskujemy dzięki temu nieco szerszą scenę, a brzmienie nabiera przestrzeni. Naprawdę całość gra bardzo dobrze, więc do testów w filmach podchodziłem z nie lada entuzjazmem.
Było bardzo dobrze, ale skierowane do góry głośniki główne spisały się trochę inaczej, niż się spodziewałem. Brzmieniowo nadal brakowało dołów, a dźwięk dość poprawnie podążał za obiektem na ekranie, o ile oczywiście zostało to zaimplementowane przez twórców filmu.
Odnoszę jednak wrażenie, że lepiej działa to w przypadku, gdy przetworniki wycelowane są w przód, prosto w słuchacza. Za to na pewno na pochwałę zasługuje głośność Zephyrusa G16 (2024). Ten potrafi naprawdę „przyłożyć” dźwiękiem, który cały czas jest klarowny i pozbawiony przesterów.
Pora przejść do wydajności gamingowego ultrabooka ASUS-a w grach. Wszystkie testy przeprowadzałem w predefiniowanym trybie Turbo, ponieważ nie każdy użytkownik będzie chciał ryzykować uszkodzeniem sprzętu przez podkręcanie podzespołów.
Co więcej, wybrane przeze mnie tytuły sprawdzałem w dwóch rozdzielczościach: natywnej, czyli 2560 × 1600 px oraz odpowiedniku Full HD w formacie 16:10 — 1920 × 1200 px. Wszystkie detale i efekty ustawiałem na najwyższe wartości, korzystałem też z dobrodziejstw DLSS w trybie Zrównoważonym tam, gdzie tylko było to możliwe.
W tabelach przedstawiam wyniki z dwóch scenariuszy: z włączonym Generowaniem Klatek i bez niego. Część graczy nie uznaje interpolacji z użyciem AI, wskazując jako ewentualne wady zwiększone opóźnienia reakcji.
Co prawda w wielu przypadkach pracująca jednocześnie technika NVIDIA Reflex rozwiązuje problem z input lagiem. Mimo wszystko porównanie z urządzeniami wyposażonymi w GPU bez obsługi funkcji Frame Generation będzie łatwiejsze, gdy ten element DLSS 3.0 jest wyłączony.
Jeśli chodzi o wybrane przeze mnie tytuły, to starałem się postawić na różnorodność. Oto lista gier, z pomocą których przeprowadzałem test ASUS ROG Zephyrus G16 (2024):
- Cyberpunk 2077 z dodatkiem Widmo Wolności
- Alan Wake 2
- Star Wars Jedi: Ocalały
- Forza Motorsport
- F1 23
- Counter- Strike 2
- Starfield
Świetny stan techniczny produkcji CD Projekt Red odwdzięczył się i tym razem, a podzespoły ASUS-a chętnie wkręcały się na wysokie parametry pracy. Oznacza to oczywiście także dość głośną pracę wentylatorów, ale to akurat żadne zaskoczenie.
Swobodne hasanie po Night City przebiegało bardzo płynnie, a potęga hybrydowego procesora Intel Core Ultra 9 185H oraz topowej karty „Zielonych” pozwoliło uzyskać stabilne 55 FPS w 2560 × 1600 px z włączonym FG oraz 40 bez niego. Z kolei przy rozdzielczości 1920 x 1200 px wyniki wyniosły kolejno 85 oraz 54 klatki na sekundę.
Druga część przygód Alana Wake’a dobrze sprawdza się jako benchmark układów graficznych z Ray Tracingiem. Testowany laptop spisał się tu naprawdę dobrze, pozwalając na rozgrywkę w średnio 72 FPS-ach przy pełnej rozdzielczości.
Tytył gry | 1920 x 1200 | 1920 x 1200 + FG | 2560 x 1600 | 2560 x 1600 + FG |
---|---|---|---|---|
Cyberpunk 2077 + Widmo Wolności | ~ 54 FPS | ~ 85 FPS | ~ 40 FPS | ~ 55 FPS |
Alan Wake 2 | ~ 57 FPS | ~ 95 FPS | ~ 45 FPS | ~ 72 FPS |
Star Wars Jedi: Ocalały | > 38 FPS | > 78 FPS | > 38 FPS | > 75 FPS |
Muszę przyznać, że znakomity wyświetlacz i „prawdziwa czerń” OLED-a doskonale spisały się w bardzo klimatycznych fragmentach rozgrywki. Po raz kolejny samoświecące diody elektroluminescencyjne pokazały swoją wyższość nad mikroLED-ami, czy tym bardziej standardowymi matrycami.
Gra z uniwersum Gwiezdnych Wojen za to po raz kolejny pokazała, że po prostu nie chce działać lepiej. Wahania liczby klatek na sekundę nie wpływają na szczęście na rozgrywkę w znaczącym stopniu, ale co najmniej dziwią po takim czasie od premiery.
Przejdźmy do konkretów — rudowłosy Jedi na zielonym Koboh machał mieczem przy nie mniej niż 75 FPS-ach, gdy włączony był Generator Klatek przy rozdzielczości 2560 na 1600 pikseli. Wyłączenie interpolacji zmniejszyło tę wartość do 38 ramek na sekundę.
Tytył gry | 1920 x 1200 | 1920 x 1200 + FG | 2560 x 1600 | 2560 x 1600 + FG |
---|---|---|---|---|
Forza Motorsport | ~ 59 FPS | – | ~ 57 FPS | – |
F1 23 | ~ 85 FPS | – | ~ 72 FPS | – |
Counter-Strike 2 | > 150 FPS | – | > 140 FPS | – |
Starfield | ~ 80 FPS | ~ 120 FPS | ~ 70 FPS | ~ 100 FPS |
Po miesiącach utarczek z wydajnością Forza Motorsport wychodzi na prostą. Wszystkie detale ustawione na maksymalne wartości, gra zmuszona do wyciskania ostatnich soków z CPU i GPU, a oto efekty: średnio 57 FPS w 2560 × 1600 px i 59 przy 1920 × 1200 px. Imponujące, a co najważniejsze zupełnie komfortowe do dobrego ścigania nawet podczas nocnej nawałnicy.
Skoro otworzyłem puszkę Pandory ze sportami motorowymi, to uznałem, że sprawdzenie F1 również będzie na miejscu. Jak zwykle wybrałem w tym celu nocny wyścig w Singapurze przy koszmarnym oberwaniu chmury, co zmusza komputer do mnóstwa obliczeń.
Bazując na dotychczasowych doświadczeniach z nowym Zephyrusem G16 spodziewałem się wysokiej liczby ramek na sekundę i nie zawiodłem się. Tytuł nie wspiera DLSS 3.0, tym samym nie mamy dostępu do Generowania Klatek. Mimo to w najwyższej rozdzielczości gra wyciąga średnio 72 FPS w tak trudnych warunkach.
Counter-Strike 2 w teście tak potężnego komputera to szansa na zbliżenie się klatkażem do maksymalnej częstotliwości odświeżania ekranu. Trochę zabrakło, ale i tak wypadło nieźle — w 2560 × 1600 px liczba klatek na sekundę wynosiła nie mniej niż 140 FPS, a w 1920 × 1200 px powyżej 150. Nic, tylko strzelać.
Na koniec zostawiłem sobie kosmiczne opus magnum Bethesdy. Starfield przeszedł długą drogę, jeśli chodzi o optymalizację i nie mogłem się doczekać, by sprawdzić jego obecny stan na tak wydajnym sprzęcie.
Jeżeli chcielibyście przeżyć międzyplanetarną przygodę od twórców legendarnych The Elder Scrolls, to ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) będzie idealnym narzędziem. Laptop pozwala na rozgrywkę w ponad 100 klatkach z włączonym FG, o ile gramy w jego najwyższej obsługiwanej rozdzielczości.
Po sprawdzeniu wszystkich zaplanowanych gier postanowiłem szybko rzucić okiem na wyniki uzyskiwane na topowych laptopach ASUS-a, które dotychczas miałem przyjemność testować. Najpierw przypomnę jednak, że różnica w cenie między urządzeniami wynosi 2,5 – 5 tysięcy złotych na korzyść naszej dzisiejszej gwiazdy.
Nie ma powodów do wstydu — mimo sporo niższego TGP karty graficznej wyniki nie odbiegają diametralnie od tych uzyskiwanych na typowo gamingowych bestiach. W Alan Wake 2 przy 1600p z włączonym Generowaniem Klatek różnica wyniosła 10 FPS-ów, czyli o 1/8 wolniej niż na ROG Strix SCAR 18 (2024).
Podobne różnice wyszły w Starfield czy F1 23, a 13 klatek na sekundę stracił Cyberpunk 2077 — to największy spadek, o prawie 20%. Jednocześnie TGP karty w testowanym modelu jest niższe aż o 28,5%, a według danych producenta (który twierdzi, że maksymalne TGP w Zephyrusie G16 to 115 W, a nie 125 W widniejące w Armoury Crate) nawet o 34%.
Oczywiście mam świadomość, że część wybranych do porównania gier w międzyczasie zaliczyła ważne aktualizacje, ale niekoniecznie zmieniające sytuację o 180 stopni. Zresztą, gdyby podkręcić wszystko do oporu w Ręcznym trybie wydajności, to taki CP2077 chodzi już w średnio 65 FPS-ach, czyli traci jakieś 3-5 klatek na sekundę względem najpotężniejszego kuzyna w trybie Turbo.
Niemniej nie jestem przekonany, by stosować tak ekstremalne ustawienia przez dłuższy czas. Ja na pewno nie chciałbym tego robić ze swoim sprzętem, więc nie zaserwowałem tego również komputerowi Tajwańczyków.
Kończąc wątek gamingowy, muszę powiedzieć jedno — ten laptop to nie lada zawodnik. Do tego genialny wyświetlacz OLED, który mam nadzieję wyprze stosowane przez Tajwańczyków miniLED-y. Jest szybszy, ładniejszy i pozbawiony efektu halo.
Muszę zwrócić uwagę na kwestię temperatury laptopa przy intensywnych zadaniach. Trzymanie komputera na kolanach raczej nie wchodzi wtedy w grę, a według pomiarów ASUS-a powierzchnia nad klawiaturą nagrzewa się do trochę powyżej 40 stopni.
Dwa górne rzędy klawiszy zresztą też potrafią się zrobić dość ciepłe (zwłaszcza w środkowym pasie), ale na szczęście nie do tego stopnia, żeby parzyły palce. Nie jest to nic odkrywczego dla użytkowników ultrabooków, ale wolę ostrzec fanów korzystania z laptopa bez blatu czy chociaż podkładki.
Chciałbym również wspomnieć kilka słów o wydajności baterii w grach. Oprócz zauważalnie gorszej płynności animacji w trybie Wydajności (w Cyberpunku 2077 musiałem zejść do rozdzielczości 1200p i kompletnie wyłączyć Ray Tracing, żeby uzyskać średnio 95 klatek, ale z licznymi spadkami do 60 FPS-ów) akumulator wystarczył jedynie na 40 minut zabawy. Nic, co by mnie dziwiło.
Tak jak przy każdym laptopie gamingowym musimy zatem pamiętać, że tylko „na kablu” możemy komfortowo grać, prowadzić wymagające sprzętowo prace czy oglądać filmy w HDR. Nie mogę tego uznać za minus, bo po prostu jeszcze brakuje nam technologii.
4. Test ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) — podsumowanie recenzji
Po wszystkich testach przyszła pora, by wydać ostateczny werdykt w sprawie gamingowego ultrabooka giganta z Tajpej. Czy zamknięcie wydajnościowej bestii w eleganckim, minimalistycznym „opakowaniu” ma sens? Ma, ale nie dla każdego użytkownika.
Zacznijmy od krótkiego podsumowania. Recenzowany sprzęt może pochwalić się prawie genialnym ekranem, niezłym dźwiękiem, niezrównaną wydajnością w pracach biurowych czy kreatywnych oraz naprawdę znakomitymi właściwościami w cyfrowej rozrywce.
Na plus zaliczyć można także niemal kompletny zestaw dostępnym portów, ale z jednym, niestety sporym zastrzeżeniem. Brak gniazda Ethernet to trudny do zrozumienia krok, gdy chcesz podkreślić wszechstronność swojego urządzenia.
Do tego mimo swojej mobilności laptop trapi stosunkowo mały kąt otwarcia ekranu, niebieszczący się panel, gdy pada na niego silne światło z zewnątrz oraz dość duże generowane ciepło wykluczające bardziej zaawansowane prace z komputerem na kolanach.
Wymienione przeze mnie mankamenty są jednak do obejścia. Większość użytkowników raczej rzadko otwiera ekran szerzej niż 135 stopni, problem z padającym na wyświetlacz światłem można rozwiązać w trzy sekundy, lekko obracając komputer, a na kolanach można położyć sobie deskę albo specjalną podkładkę.
Co jednak kluczowe, to obniżone maksymalne TGP karty graficznej (o 50 W względem najmocniejszych modeli ASUS-a) nie przyniosło symetrycznego spadku wydajności w grach. Aluminiowy demon prędkości spisał się w tym zakresie naprawdę dobrze, o ile oczywiście miał podłączony zasilacz 240 W.
Kup ASUS ROG Zephyrus G16 (2024)
- Sprawdź aktualną cenę ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) w RTV EURO AGD
- Sprawdź aktualną cenę ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) w Media Markt
- Sprawdź aktualną cenę ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) w OleOle
Komu zatem mogę polecić testowany sprzęt? Z pewnością wszystkim użytkownikom, którzy wydajnego laptopa muszą używać nie tylko do grania, ale też pracy, tym bardziej, jeżeli będą korzystali w przyszłości z narzędzi wspieranych przez NPU procesora Intela.
Kolejną grupą są osoby często przemieszczające się, bywające w biurze, na konferencjach i tak dalej. Nowy ASUS Zephyrus G16 (2024) może bez problemu udawać całkowicie „niegamingowy”, ale bardzo elegancki sprzęt, tym samym nie zwracając na siebie nadmiernej uwagi.
Jako ostatnich wskażę tych, którzy cenią sobie minimalistyczny, ale estetyczny design i materiały najwyższej jakości, a jednocześnie zależy im na genialnej jakości obrazu i niezłym dźwięku. Jeśli do tego lubicie pograć nawet w najbardziej wymagające sprzętowo produkcje, to warto rozpatrzyć zakup tego modelu.
Spodziewam się, że najbardziej zapaleni gracze wymagający od laptopa absolutnie topowej wydajności wybiorą nieco inne rozwiązanie. Nie w tym nic złego, jako że pewne kompromisy z pewnością tutaj czuć, a w poważnym gamingu nie ma na nie miejsca.
Jednak dla pozostałych omawiany model nada się w zasadzie do wszystkiego i trudno znaleźć misję, której nie podoła. Możemy powiedzieć, że mamy tu do czynienia z komputerem do zadań specjalnych, ale działającym incognito. Wielkie gratulacje dla inżynierów ASUS-a.
ASUS ROG Zephyrus G16 (2024)
Na plus
- Znakomita wydajność w grach i nie tylko
- Genialny wyświetlacz
- Bardzo dobra jakość zastosowanych materiałów
- Niezły dźwięk
- Funkcjonalna klawiatura i ogromny touchpad
Na minus
- Pewne kompromisy wynikające z budowy
- Ekran odchyla się maksymalnie o 135 stopni
- Dość duże generowane ciepło podczas pracy
- Ekran robi się niebieski, gdy pada na niego mocniejsze światło z zewnątrz
Jakub Foss
ASUS ROG Zephyrus G16 (2024) łączy w sobie cechy ultrabooka i bardzo wydajnego laptopa gamingowego, a co najważniejsze, robi to bardzo skutecznie. Urządzenie wyposażono w mocny procesor Intel Core Ultra 9 185H, mobilną kartę NVIDIA RTX 4090 oraz rewelacyjny ekran OLED o imponujących parametrach. Choć nie jest to najwydajniejszy komputer na rynku, to trudno wskazać tu poważne mankamenty — sprzęt z pewnością zadowoli zarówno graczy, jak i profesjonalistów poszukujących wydajnej maszyny o eleganckim wyglądzie.
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.