Wielu użytkowników kierownic do gier szuka sposobów na poprawę wrażeń z rozgrywki, w tym przez ulepszanie stanowiska do zabawy. Jedną z opcji jest oczywiście porządny stojak, ale ten wymaga równie dobrego fotela gamingowego — co jednak zrobić, gdy takowym nie dysponujemy lub chodzi nam po głowie coś innego?
Spis treści
Rozwiązaniem może być pełnoprawny kokpit, łączący w sobie statyw do poszczególnych modułów kontrolera oraz siedzisko. Większość tego typu akcesoriów zajmuje mnóstwo miejsca i sporo kosztuje, jednak miałem przyjemność przetestować model wyłamujący się z tego schematu, czyli Next Level Racing GtLite Pro.
Jak stosunkowo niedrogi kokpit wypada na tle porządnego stojaka? Czy wskazywana jako jedna z głównych zalet mobilność nie jest tak naprawdę wadą sprzętu? Na co możemy liczyć, decydując się na budżetowy model australijskiego producenta? Serdecznie zapraszam do lektury poniższej recenzji!
Test Next Level Racing GTLite Pro — najważniejsze parametry
Nie da się ukryć, że pełen kokpit do kierownic do PC czy konsol to „mebel” dość specyficzny, który trudno porównywać z czymkolwiek innym. Teoretycznie to połączenie fotela i statywu do kółka, co dobrze opisuje droższe rozwiązania na rynku, ale nadal nie oddaje charakteru omawianego modelu.
Next Level Racing, oprócz szeregu topowych konstrukcji, postanowiło zaproponować graczom niedrogi, lekki kokpit, który po skończonej zabawie możemy po prostu złożyć i schować. Choć trzeba pamiętać, że była to główna koncepcja podczas tworzenia GTLite Pro, to nie możemy zadowolić się samą mobilnością.
Od tego typu akcesorium powinniśmy oczekiwać przede wszystkim wysokiej funkcjonalności, szerokich możliwości konfiguracji oraz niepospolitej wygody użytkowania porównywalnej z dobrą parą fotel gamingowy + stojak do kierownicy. Zacznijmy jednak od obiektywnych parametrów fizycznych:
- Materiał ramy: stal
- Materiał siedziska: tkanina
- Kompatybilność: kierownice (gotowe otwory do popularnych modeli), wolanty, joysticki
- Rekomendowany wzrost użytkownika: 120-210 cm
- Regulacja: kąt nachylenia kierownicy, odległość i kąt nachylenia pedałów, wysokość, pozycja i kąt nachylenia hamulca ręcznego i shiftera, wysokość i kąt nachylenia siedziska
- Wymiary: 170 cm x 105 cm x 87 cm
- Waga: 15,5 kg
- Cena: ~ 1300 zł
Jak widać, producent zadbał o wygodę użytkowników, udostępniając nam wiele możliwości zmiany ustawienia różnych elementów kokpitu. Dodatkowo dzięki temu „mebel” nadaje się zarówno dla dorosłych, jak i dużo młodszych graczy, choć z pewnością powinni oni obsługiwać testowany model pod nadzorem.
Nie da się ukryć, że przy tak ciekawym akcesorium jest sporo do omówienia. By ułatwić nawigację po tekście, niniejszy test Next Level Racing GTLite Pro na następujące podrozdziały:
- Zawartość opakowania, wygląd i budowa akcesorium
- Proces składania kokpitu i instalacji kontrolerów
- Jak się na tym jeździ, czyli Next Level Racing GTLite Pro w praktyce
- Podsumowanie
Nim przejdę do dalszej części recenzji chciałbym bardzo serdecznie podziękować firmie Next Level Racing za udostępnienie mi kokpitu do testów.
1. Next Level Racing GTLite Pro — zawartość opakowania, wygląd i budowa akcesorium
Akcesorium przyszło do mnie w wielkim, szarym kartonie ochronnym, który skrywał właściwe opakowanie kokpitu. To utrzymano w odcieniach czerni, bieli i czerwieni, a na pudle podkreślono najważniejsze cechy „mebla” od Next Level Racing.
Gdy zajrzałem do środka, moim oczom ukazało się skrzętnie zapakowane zawiniątko (choć to może dość myląca nazwa dla 19-kilogramowego sprzętu) i nabrałem podejrzeń, że wszystko jest wstępnie zainstalowane, a kokpit wystarczy rozłożyć. Byłem w błędzie — pozostałe części składowe kryły się wewnątrz tej wielkiej paczki.
Co w ogóle znajduje się w zestawie? Dostajemy siedzisko wraz z przednimi nogami, pałąk tworzący tylne podpory, stelaż dla modułu pedałów, uchwyt dla kierownicy oraz podstawkę dla skrzyni biegów i hamulca ręcznego. Do tego oczywiście dobrze przygotowana instrukcja obsługi, pasy stabilizujące, krótkie paski z rzepami do kabli, a także komplet niezbędnych narzędzi.
Jeśli chodzi o część, którą możemy dla uproszczenia nazwać fotelem, to mamy tu do czynienia z konstrukcją podobną do huśtawki ogrodowej czy budżetowych kanap pewnej szwedzkiej marki — powierzchnia nośna to mocna plastikowa siatka rozciągnięta na metalowej ramie.
Siedzisko i oparcie zostały w kluczowych miejscach wypełnione gąbką, możemy wybrać jedną z trzech pozycji podpory pleców, a wysokość i kąt nachylenia całości regulujemy, zmieniając ustawienia nóżek. Między strefami z dodatkowym wypełnieniem pozostawiono samo perforowane tworzywo, jednak nasze ciało nie ma z nim kontaktu.
Główny materiał to dość mocna tkanina, która zapewnia odpowiedni komfort podczas zabawy dzięki dobrej cyrkulacji powietrza. Jakość tekstyliów nie prezentuje sobą poziomu topowych foteli gamingowych, mimo to siedzisko nieźle spełnia swoją funkcję i nadaje się do częstego składania. Skóra z poliuretanu by tego raczej nie zniosła zbyt długo.
Sam wygląd omawianego elementu nie jest może zachwycający, natomiast nie ma powodów do wstydu. Dość typowe połączenie czerni z czerwonymi akcentami spisuje się jak zawsze dobrze, podkreślając sportowo-gamingowy charakter „mebla”.
Rama fotela oraz przednie nogi utworzone są ze stalowych rurek, zresztą tak jak cała główna konstrukcja. Ciekawym rozwiązaniem są wielofunkcyjne „huby” po bokach siedziska, które odpowiadają za ustalanie pozycji frontowej podpory, pałąka kierownicy oraz dodatkowych ramion na akcesoria.
Działa to w następujący sposób: kilka zazębionych ze sobą kół służących do zmiany różnych ustawień zamyka się i otwiera wspólną dźwignią zaciskową. Moduł wykonano z tworzywa sztucznego, co początkowo wzbudziło moje obawy, ale jak dotąd wszystko działa bez zarzutu.
Ciekawie rozwiązano osadzenie pałąka kierownicy. Lewy punkt montażu umożliwia częściowy obrót tego elementu, co przypomina ruch otwierania i zamykania drzwi. Po prawej stronie umieszczono system zaciskowy, który pozwala dość sprawnie zablokować lub odblokować stelaż kontrolera, dzięki czemu mamy łatwiej wsiadać do kokpitu.
Warto nadmienić, że możemy w pewnym stopniu regulować długość przednich nóg — do wyboru mamy jedno z kilku ustawień. Zastosowano tu stare dobre rozwiązanie z automatycznie wskakującymi na swoje miejsce tłoczkami, które zajmują odpowiedni otwór w rurce.
Jeśli chodzi o pałąk stanowiący tylną podporę fotela, to producent umieścił na nim małe kółka ułatwiające transport złożonego kokpitu. Dość prostą konstrukcją jest także stelaż dla manetki skrzyni biegów i hamulca ręcznego, który składa się z krótkiego drążka oraz dwóch perforowanych metalowych płytek.
Trochę więcej dzieje się przy miejscu dla kierownicy. Konstrukcja pozwalająca na montaż kółka i regulację jego kąta nachylenia to dość pomysłowy system. Przez przykręcenie śruby blokujemy obrót płyty podstawnej plastikowym klockiem hamulcowym — to prostsze niż się wydaje, ale przede wszystkim skuteczne.
Bardzo przypadł mi do gustu stelaż dla manipulatorów nożnych. Przez jedną prostą modyfikację możemy zmienić jego kąt nachylenia z 0° na 15° lub odwrotnie. Na uwagę zasługują też dwie ruchome płyty montażowe, dzięki którym bez problemu zainstalujemy moduły pedałów najpopularniejszych producentów.
Kokpit w trybie gotowości mierzy 170 cm długości, 105 cm wysokości i 87 cm szerokości przy masie własnej wynoszącej 15,5 kg. Do zestawu dostajemy długie pasy do wzmocnienia konstrukcji — ta ma dzielnie znosić współpracę z kierownicami o maksymalnym momencie obrotowym do 13 Nm.
Po zabawie całość (razem z kontrolerami) możemy złożyć do bardziej kompaktowej postaci i odstawić. Niestety zestaw nie sprawia wtedy wrażenia skorego do samodzielnego stania, więc musimy dobrze przemyśleć miejsce jego przetrzymywania.
2. Next Level Racing GTLite Pro — składanie kokpitu i instalacja kontrolerów
Zanim zabierzemy się do zabawy, wszystkie wymienione powyżej części trzeba oczywiście połączyć w spójną całość. Choć producent obiecuje, że sam proces jest szybki i łatwy, to bazując na swoich doświadczeniach, śmiem mieć inne zdanie.
Nie zrozumcie mnie źle, instrukcja montażu została przygotowana świetnie, a teoretycznie poszczególne kroki są wręcz banalne. Zacznijmy jednak po kolei, czyli od zespolenia siedziska oraz oparcia fotela.
To nie jest tak, że części są osobno — musimy tylko połączyć je dwoma krótki drążkami z dziurkami do zmiany wysokości i kąta nachylenia podpory pleców. Robienie tego w pojedynkę wymaga jednak użycia więcej niż dwóch kończyn, więc trzeba popracować albo nogami, albo głową.
Gdy już udało mi się osadzić jedną rurkę na drugiej, to przyszła pora na ich skręcenie niewielkimi śrubami i nakrętkami. W tym momencie objawił się chyba największy problem zestawu, czyli słabe narzędzia — lepiej od razu przygotować śrubokręt krzyżowy z prawdziwego zdarzenia.
Moje wątpliwości wzbudziło też schowanie zapadek do regulacji wysokości oparcia pod obiciem fotela. Żeby dowiedzieć się, w którym miejscu zablokowaliśmy cylinderki, trzeba się nieźle nagimnastykować lub bazować na badaniu palpacyjnym.
Następnie poznajemy zasadę działania „hubów” po bokach siedziska. Jest to niezbędne do rozłożenia przednich nóg, ale lada moment przyda nam się przy większości regulacji całego kokpitu. Warto pamiętać, że oprócz zamknięcia dźwigni zaciskowej warto ją dokręcić zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara, co ścieśnia połączenie.
Kolejny krok przyniósł następne zaskoczenie: pałąk tworzący tylną podporę kokpitu jest szerszy niż przeznaczone na niego miejsce. Musimy się zatem trochę spiąć, by dociągnąć części do odpowiedniego ustawienia. Tu wysokość blokujemy drobnymi śrubkami i nakrętkami, ale żeby trafić w odpowiedni otwór, musimy mieć kontrolę wzrokową.
Jednocześnie stalowe rurki nie są zbyt skore do współpracy, gdy wkładamy jedną w drugą. Z tego powodu „upolowanie” odpowiedniego ustawienia jest nieco utrudnione, ale oczywiście nie niemożliwe. Z pewnością jednak gra na nerwach.
Najgorsze jest to, że w przypadku tylnej „nogi” zmiana wysokości wymaga podobnego zabiegu ze śrubkami. To oznacza, że najlepiej ustawić tę odległość raz a dobrze i potem nie ruszać zbyt często. Niestety to niejedyny taki przypadek przy GTLite Pro.
Byłem zadowolony z tego, jak łatwo udało mi się osadzić w odpowiednim gnieździe pałąk dla kierownicy oraz stelaż modułu pedałów — tu nie mam żadnych negatywnych uwag. Wszystko wskakiwało na swoje miejsce, zaciski działały dobrze, a ja byłem coraz bliżej pełnego sukcesu.
Drobną przeszkodą była oporna podstawka dla skrzyni biegów i hamulca ręcznego. Nie stało się nic wyjątkowego, ot jedna rurka niechętnie wchodziła w przeznaczone sobie miejsce. Nie lubię siłowych rozwiązań, zwłaszcza gdy chodzi o wszelkiej maści sprzęt do grania, ale tu nie ma innego wyjścia.
Na szczęście chwila mocniejszego naciskania przyniosła oczekiwany efekt, dzięki czemu mogłem przejść do instalacji kierownicy. Sprawdziłem, że przygotowane przez producenta otwory pasują do mojego Thrustmastera T818, jednak by zainstalować bazę bez adaptera na perforowanej płytce, trzeba się napracować.
To problem, który dotknie stosunkowo niewielką część użytkowników — jeśli Wasza kierownica ma dość wąsko umieszczone otwory montażowe, to przykręcenie jej do pulpitu GTLite Pro nie będzie najłatwiejsze. Najpierw trzeba przesunąć płytę podstawną maksymalnie do przodu lub do tyłu, co wymaga odrobiny kręcenia imbusami.
Po dość długich poszukiwaniach optymalnych otworów dla bazy kierownicy przyszła pora na montaż modułu pedałów. Tu nie mogę powiedzieć złego słowa — wystarczyły dwie śrubki, wszystko poszło łatwo i przyjemnie, a dedykowany stelaż to nieskomplikowana, ale bardzo funkcjonalna konstrukcja.
Warto pamiętać o obecnych w zestawie krótkich paskach z rzepami, dzięki którym możemy poprowadzić kable od kontrolerów blisko ramy. W ten sposób przewody nie będą plątać się nam między nogami, co bez wątpienia poprawia komfort rozgrywki, zwłaszcza gdy nasz zestaw składa się z wielu elementów.
Ostatnim krokiem jest zapięcie tekstylnych pasów wzmacniających całą konstrukcję. W pierwszej kolejności producent zaleca połączenie pałąka kierownicy z dolną częścią ramy oparcia oraz ze stelażem modułu pedałów.
Dodatkowo możemy wzmocnić nogi fotela lub usztywnić mocowanie dla kółka, by mniej sprężynowało. Pozwala to jeszcze lepiej dostosować wrażenia z użytkowania sprzętu do każdego użytkownika.
Jeśli odpowiednio wcześniej przygotujecie się, oglądając filmy instruktażowe lub czytając instrukcję, a przede wszystkim wyposażycie się w pełnoprawny krzyżowy śrubokręt, to moim zdaniem można złożyć kokpit w jakieś 30 minut. Mnie zajęło to trochę więcej czasu, głównie przez walkę z montażem bazy do T818-tki.
Recenzja GTLite Pro nie mogłaby obyć się bez omówienia jednej z najważniejszych funkcji sprzętu, jaką jest możliwość spakowania całości do bardziej kompaktowej formy razem z kontrolerami. Cały proces nie wymaga narzędzi, jednak trzeba zachować bardzo konkretną kolejność wykonywanych czynności.
Najpierw musimy pozbyć się wszystkich pasów, następnie odblokowujemy „huby” po bokach siedziska i kładziemy kierownicę w okolicy modułu pedałów. Warto uważać na to, co dzieje się z shifterem i hamulcem ręcznym — musimy uważać, by te nie uderzyły w podłogę.
Delikatne przyblokowanie „hubu” po zakończeniu pierwszego etapu składania kokpitu powinno zabezpieczyć boczne ramię przed nieprzewidzianymi ruchami. W kolejnym kroku wyciągamy blokady fotela, co pozwala go złożyć na płasko, po czym dopychamy tylną nogę w dół.
Tak przygotowany zestaw spinamy pasami montażowymi i odprowadzamy na kółeczkach do miejsca przeznaczenia. Cały proces nie trwa dłużej niż 5-10 minut, rozkładanie kokpitu z powrotem do trybu „bojowego” podobnie. Muszę przyznać, że pomysłowość inżynierów z NLR zaskoczyła mnie na plus w tym aspekcie.
3. Jak się na tym jeździ, czyli Next Level Racing GTLite Pro w praktyce
Sam montaż kokpitu kosztował mnie trochę energii i nerwów, jednak jak zawsze kluczowa jest funkcjonalność sprzętu oraz komfort korzystania z niego. Test Next Level Racing GTLite Pro przeprowadzałem z użyciem kierownicy Thrustmaster T818 i modułu Thrustmaster T3PA, choć sprawdzałem też system HOTAS Thrustmaster T.16000M. Na jakie gry postawiłem? Oto one:
- F1 24
- Forza Motorsport
- Assetto Corsa Competizione
- Expeditions: A MudRunner Game
- Microsoft Flight Simulator
Kiedy poruszałem „pustym” kokpitem, to nie spodobało mi się, że część jego elementów ma pewną swobodę — inaczej mówiąc trochę „latają”. Do tego obawiałem się, że krzywa podłoga pokrzyżuje moje plany na dobrą zabawę.
To jednak nie koniec — gdy w końcu usiadłem w fotelu i trochę pokręciłem się na boki, siedzisko zaczęło skrzypieć. Gdyby tego było mało, to bliższa graczowi część modułu pedałów pracuje pod nogami przy mocnym, punktowym nacisku.
Może to oczywiście być związane z używanym przeze mnie modelem manipulatorów nożnych, który ma wszystkie otwory montażowe w jednej linii. Podczas testu NLR Wheel Stand 2.0 problem ten jednak nie występował i mogłem się w pełni skupić na rozgrywce.
W moim przypadku lepiej zadziałało przykręcenie modułu do „dolnej” belki i oparcie go na górnej poprzeczce, co ograniczyło bujanie, ale go nie zlikwidowało. Nie ukrywam, że moje oczekiwania względem kokpitu były, delikatnie mówiąc, mało optymistyczne.
Jakże się myliłem. Dociążenie konstrukcji zdecydowanie ją usztywniło, a wszelkie nierówności podłoża całkowicie straciły na znaczeniu. Co więcej, efekty generowane przez kółko z DD nie przenosiły się na resztę kokpitu w odczuwalnym dla mnie stopniu, więc ani fotel, ani moduł pedałów nie były wprawiane w wibracje.
Co jednak od razu można zauważyć to sprężynowanie kierownicy, co było spowodowane ruchami pałąka i płytki montażowej. Pierwszą z przyczyn udało się wyeliminować przez przypięcie dodatkowego pasa dostępnego w zestawie, druga wynikała ze sposobu instalacji bazy do T818 — tu trochę pomogło zastosowanie adaptera.
W porównaniu do duetu fotel gamingowy + stojak do kierownicy na GTLite Pro łatwiej ustawić się w nieco bardziej odchylonej pozycji. Choć nie jest to model dedykowany wyścigom single-seaterów, to poszczególne moduły kontrolera bez problemu rozmieścimy w taki sposób, by poczuć się bardziej jak w bolidzie królowej motorsportu niż w zwykłej osobówce.
Oczywiście wszystko da się ustawić bardziej pionowo i z wszelkimi urządzeniami sterującymi dość blisko nas. Co prawda pełna rekonfiguracja wymaga trochę czasu, ale ostatecznie możemy znaleźć optymalną pozycję za kółkiem, przynajmniej jeśli chodzi o ścigałki.
Mimo uproszczonej konstrukcji fotela jest on całkiem wygodny — przynajmniej na tyle, że bez większego cierpienia wytrzymałem kilka względnie krótkich wyścigów. Jeśli chodzi o dłuższe sesje, to po 4 godzinach jazdy było w porządku, a większy problem miałem ze zmęczeniem rąk niż z reperkusjami po siedzeniu tak długo.
Na pewno na plus działa uniwersalność sprzętu, którą potwierdzili również moi dwaj młodociani asystenci o wzroście około 135 i 150 cm. Dotyczy to jednak tylko korzystania z kokpitu, a nie zmiany jego ustawień czy zamykania pałąka od kierownicy, bo tym zdecydowanie powinni się zajmować dorośli.
Co jednak kluczowe: Next Level Racing GTLite Pro naprawdę w dużym stopniu wpływa na poprawę wrażeń podczas gry. Dostęp do modułu pedałów jest bardzo wygodny, wrażenie siedzenia w prawdziwym pojeździe jest potęgowane przez spójną konstrukcję kokpitu.
Wbrew moim obawom w trakcie rozgrywki nie słychać dźwięków trzeszczącego stelażu, poza wspomnianym wcześniej pałąkiem kierownicy nie trzeba się też martwić o niechcianą ruchomość poszczególnych elementów. Nie ma także mowy o tym, by cały kokpit podczas intensywnej zabawy przesunął się razem z nami.
Czy testowany model jest pozbawiony wad? Bynajmniej. W kwestii ustawień ramy brakuje chociażby lepszej kontroli nad wysokością kierownicy, a stelaż modułu pedałów oferuje tylko dwa kąty nachylenia.
O ile w wyścigach klasy GT czy podobnych ustalona przez producenta pozycja w miarę się sprawdza, to w moim odczuciu zabawa w symulatorach samochodów terenowych, ciężarówek czy maszyn rolniczych nie będzie już tak immersyjna. Sprawdziłem to w Expeditions: A MudRunner Game — oczywiście da się jeździć całkiem przyjemnie, ale do idealnego wsiąknięcia w rozgrywkę trochę zabrakło.
Kolejna sprawa: mam nieodparte wrażenie, że zastosowanie plastikowych elementów w miejscach kluczowych połączeń może zwiększać ryzyko uszkodzeń sprzętu. Moje obawy dotyczą przede wszystkim systemu do zmiany kąta nachylenia kierownicy czy uchwytów mocujących stelaż dla modułu pedałów do głównej części kokpitu.
Oczywiście taki sprzęt może z powodzeniem służyć przez długie lata, sam mam w swojej kolekcji wiele urządzeń oraz akcesoriów o „nie do końca pancernej” konstrukcji. Trzeba jednak pamiętać, że na kokpit wyścigowy działają spore przeciążenia podczas gry, a im częściej go składamy i rozkładamy, tym bardziej jest on narażony na uszkodzenia.
Do tego samo zajmowanie miejsca w fotelu chyba nie do końca działa tak, jak powinno. Niby dostajemy możliwość uchylenia górnego pałąka, jednak ze względu na pasy wzmacniające jest to utrudnione przez unoszenie się modułu pedałów.
Trudno mi wyobrazić sobie, by użytkownik za każdym razem musiał odpinać tekstylne taśmy, by wsiąść do kokpitu lub go opuścić. Jasne, zawsze da się wskoczyć czy wyskoczyć górą, ale jeśli Wasz kontroler nie umożliwia zdjęcia koła kierownicy, to jest to po prostu niewygodne.
Próbowałem też grać w na zestawie Thrustmaster T.16000M z joystickiem zainstalowanym w miejscu manetki skrzyni biegów. Niestety takie rozwiązanie nie sprawdza się najlepiej, bo kontroler jest dość daleko od nas, przez co jego używanie nie należy do najwygodniejszych.
Jeśli więc chcielibyście korzystać z tego kokpitu w symulatorach lotu, to lepiej albo postawić na wolant, albo dokupić dedykowany stelaż. Trudno uznać to za minus, bo producent stworzył testowany model pod kątem kierownic, ale szkoda, że zabrakło drobnych modyfikacji pod kątem wirtualnego latania.
Większość wymienionych przeze mnie mankamentów to jednak konsekwencje składanego charakteru GTLite Pro — wszak trudno, by lekki, przenośny kokpit miał takie same właściwości jak montowane niemal „na stałe” konstrukcje ważące grube dziesiątki kilogramów za kilkukrotnie większe kwoty. Do ideału zabrakło niewiele, ale jednak.
4. Test Next Level Racing GTLite Pro — podsumowanie recenzji
Pozostając w klimacie współzawodnictwa na torze: czy australijski producent „dowiózł” swój mobilny kokpit do mety, czy wypadł na zakręcie i zakończył przedwcześnie bieg? Nie ma wątpliwości — Next Level Racing GTLite Pro to godne uwagi akcesorium dla fanów wirtualnego ścigania, jednak warto pamiętać o kilku kwestiach.
Przede wszystkim mamy do czynienia ze względnie lekkim, łatwym do przemieszczenia modelem, który zapewnia dobrą immersję podczas zabawy. Poza pierwszym montażem, sprawiającym pewne trudności techniczne, obsługa stelażu jest w miarę łatwa.
Z pewnością warto pochwalić szeroką kompatybilność testowanego sprzętu z kontrolerami najpopularniejszych producentów. Mimo swojego mobilnego charakteru rozwiązanie firmy z Yeppoon bez problemu radzi sobie z podstawowymi kierownicami z DD, nawet gdy sparujemy je z modułem pedałów, manetką skrzyni biegów i hamulcem ręcznym.
Dostajemy więc funkcjonalność pełnoprawnego kokpitu w łatwej do spakowania i odstawienia postaci. Nie da się jednak ukryć, że komfort wynikający z możliwości złożenia GTLite Pro został okupiony pewnymi kompromisami.
Zakres regulacji poszczególnych elementów konstrukcji jest zadowalający, ale nie dorównuje najlepszym stojakom do kierownic. Obsługa stelażu bywa długotrwała, czasem nawet sprawia wrażenie niepotrzebnie utrudnionej — chociażby w przypadku montażu modułów shiftera czy hamulca ręcznego, można też wyobrazić sobie łatwiejsze wsiadanie za kółko.
Kup Next Level Racing GTLite Pro
- Sprawdź aktualne ceny Next Level Racing GTLite Pro na Allegro
- Sprawdź aktualną cenę Next Level Racing GTLite Pro w RTV EURO AGD
- Sprawdź aktualną cenę Next Level Racing GTLite Pro w OleOle
Komu zatem mogę polecić zakup omawianego modelu? Z pewnością każdemu, kto nie dysponuje porządnym fotelem gamingowym (i nie planuje takowego nabyć), a chciałby wskoczyć na zupełnie nowy poziom immersji w wirtualnym ściganiu. Lekki, składany stelaż od Australijczyków to w takim wypadku znakomity wybór na start niezależnie od platformy, na której gramy oraz posiadanych kontrolerów.
Jeśli jednak macie na wyposażeniu ulubione, sprawdzone siedzisko umożliwiające szeroki zakres regulacji, to sugerowałbym inne rozwiązanie od Next Level Racing — stojak do kierownicy NLR Wheel Stand 2.0. Zajmuje mniej miejsca, w domowych warunkach jest w zasadzie niezniszczalny, do tego moim zdaniem oferuje lepszy komfort zabawy.
Mimo ewentualnych mankamentów testowany kokpit to naprawdę mocny zawodnik w swojej klasie. Jeśli szukacie podstawowego, ale bardzo dobrze spełniającego swoją funkcję stanowiska bojowego dla siebie czy swoich dzieci, to warto postawić na GTLite Pro. Gwarantuję, że Wasze zmagania na wirtualnych torach zyskają zupełnie nowy wymiar.
Next Level Racing GTLite Pro
Na plus
- Bardzo korzystny wpływ na immersję
- Możliwość złożenia kokpitu do mniejszych rozmiarów
- Kompletne rozwiązanie dla osób zaczynających przygodę z kierownicami do gier
- Szeroka kompatybilność
- Dość wygodne siedzisko
- Zadowalający zakres regulacji
- Lekka, ale wytrzymała konstrukcja
Na minus
- Montaż stelażu i kontrolerów momentami bywa trudny
- Delikatne chybotanie kierownicy i modułu pedałów
- Fotel lekko skrzypi przy intensywnych ruchach na boki
- System wsiadania do kokpitu nie działa idealnie
Jakub Foss
Next Level Racing GTLite Pro to świetne rozwiązanie dla osób, które chcą poprawić swoje wrażenia z wirtualnego ścigania się i szukają prostego, ale kompletnego kokpitu. Omawiany model można śmiało pochwalić za komfort użytkowania, stosunkowo łatwą obsługę i możliwość złożenia do łatwej w transporcie postaci. Wśród mankamentów warto wymienić ruchomość modułu pedałów, momentami trudny montaż i brak możliwości zmiany niektórych ustawień. Mimo to model od Australijczyków to dobry wybór na start lub gdy chcemy uniezależnić się od fotela gamingowego, grając na kierownicy.
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.