Test Razer BlackShark V3 Pro. Czy kolejna wersja udanej linii zasługuje na miano nowej generacji?

Test Razer BlackShark V3 Pro

Trzeba przyznać, że ostatnie lata przyniosły pozytywny splot wydarzeń dla jakości dźwięku w grach wideo: z jednej strony wdarcie się szturmem do kultury popularnej zwiększyło inwestycje w tę gałąź rozrywki, z drugiej rozwój technologii umożliwia tworzenie znakomicie brzmiących tytułów nawet niezależnym deweloperom. By maksymalnie docenić warstwę audio, wielu graczy decyduje się na słuchawki gamingowe z górnej półki.

Bez wątpienia jednym z liderów na rynku tego typu sprzętów jest Razer. Amerykanie nie raz pokazali, że potrafią zrobić świetny headset z mnóstwem innowacyjnych rozwiązań i nie inaczej jest tym razem. W moje ręce trafił model Razer BlackShark V3 Pro, czyli topowy przedstawiciel cenionej rodziny akcesoriów dla graczy — z zapartym tchem zabrałem się za jego testowanie.

Jak trzecia generacja legendarnych „Czarnych Rekinów” wypada na tle poprzedniej wersji? Jakie udogodnienia tym razem zaimplementowano w zestawie skierowanym do profesjonalnych zawodników? Co jednak najważniejsze: jak się w tym słucha muzyki, ogląda filmy i gra? Zapraszam do lektury mojej recenzji, w której zawarłem odpowiedzi na te i wiele innych pytań!

Razer BlackShark V3 Pro — najważniejsze parametry

Razer BlackShark V3 Pro
Razer BlackShark V3 Pro

Słuchawki gamingowe, choć w wielu aspektach rządzą się tymi samymi prawami, co modele do ogólnych zastosowań, wyróżniają się kilkoma dodatkowymi cechami, takimi jak minimalizacja opóźnień czy obecność mikrofonu. O tego typu urządzeniach mieliśmy zresztą przyjemność pisać na naszym portalu niejednokrotnie, w tym w tekstach poświęconych:

I tak od headsetu z górnej półki będziemy oczekiwać szerokiego pasma przenoszenia, doskonałego brzmienia, bardzo wysokiej jakości zastosowanych materiałów, błyskawicznej komunikacji, szerokiej kompatybilności oraz wielu opcji konfiguracji. Jeśli chodzi o liczby, to model Razer BlackShark V3 Pro prezentuje się następująco:

  • Budowa: zamknięte
  • Komunikacja: 2.4 GHz (odbiornik HyperSpeed drugiej generacji), Bluetooth 5.3, USB, minijack 3,5 mm
  • Pasmo przenoszenia słuchawek: 12 – 28 000 Hz
  • Pasmo przenoszenia mikrofonu: 20 – 20 000 Hz
  • Impedancja: 32 Om
  • Czułość słuchawek: 108 dB SPL/mW
  • Mikrofon: tak (odłączany)
  • Czas pracy na jednym ładowaniu: do 70 godzin
  • Port ładowania: USB-C
  • Zasięg: brak danych (według własnych pomiarów nie mniej niż 10 m w budynku, 15 m bez przeszkód architektonicznych)
  • Obsługiwane platformy: PC, Mac, PS4, PS5, Nintendo Switch, Android, iOS
  • Waga: 367 g

Jak widać, amerykański producent nie szedł na kompromisy: najmocniejszy przedstawiciel rodziny ma w zasadzie wszystko, o czym można marzyć, przynajmniej w kontekście słuchawek do e-sportu. Nie znajdziemy tu zatem oświetlenia RGB czy haptyki, ale za to dostajemy najwyższą jakość przy zachowaniu stosunkowo niedużej wagi.

Razer BlackShark V3 Pro
Razer od lat ściśle współpracuje z doświadczonymi e-sportowcami.

Wymagających omówienia aspektów pracy z recenzowanym zestawem jest jednak dużo więcej, a nie wszystko da się zamknąć w prostych liczbach. Żeby zachować możliwie najlepszą przejrzystość niniejszego artykułu, test Razer BlackShark V3 Pro podzieliłem na następujące podrozdziały:

  1. Zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia
  2. Proces instalacji słuchawek na różnych platformach
  3. Oprogramowanie i ustawienia słuchawek
  4. Jak to działa i brzmi, czyli Razer BlackShark V3 Pro w praktyce
  5. Podsumowanie
■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Co ważne: słuchawki najczęściej używałem w parze z komputerem stacjonarnym, laptopem i smartfonem, ale nie omieszkałem sprawdzić także połączenia z Nintendo Switch czy… Xbox One S, mimo jego absencji na oficjalnej liście kompatybilności. Wszystkie moje urządzenia pracowały pod kontrolą możliwie najnowszych wersji OS, dopilnowałem także aktualności oprogramowania samych „Czarnych Rekinów”.

Zanim przejdę do głównej części artykułu, chciałbym bardzo serdecznie podziękować firmie Razer za udostępnienie mi słuchawek do testu.

1. Razer BlackShark V3 Pro — zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia

Jak na sprzęt z wężowym logo przystało, zestaw przychodzi do nas w pięknym, czarno-zielonym pudełku z atrakcyjną wizualizacją urządzenia na pierwszym planie. Producent zadbał także o odpowiednią prezentację najważniejszych atutów słuchawek oraz pełną specyfikację techniczną. Co znajdziemy wewnątrz opakowania?

Oprócz samych „Czarnych Rekinów” dostajemy nadajnik HyperSpeed drugiej generacji, odpinany mikrofon pełnozakresowy, przewód USB-A -> USB-C, przejściówkę USB-C -> minijack 3,5 mm, skróconą instrukcję obsługi i mały zestaw naklejek. Zabrakło jednak sztywnego etui czy chociaż materiałowego pokrowca, który chroniłby sprzęt przed kurzem czy trudami podróży.

Zacznijmy od prowodyra całego zajścia, czyli oczywiście headsetu BlackShark V3 Pro. Najnowszy członek rodziny kontynuuje estetyczną tradycję serii, w związku z czym bez problemu rozpoznamy charakterystyczne linie poprzedników, które swym minimalizmem przypominają słuchawki ochronne.

Razer BlackShark V3 Pro
Komplet prezentuje się zjawiskowo nawet przed wyjęciem z pudełka.

W zasadzie łatwo pomylić topowy model z jego protoplastą, czyli wersją V2 Pro — wizualne różnice najłatwiej dostrzec w innej liczbie przycisków, odmiennym kształcie elementów przytrzymujących nauszniki czy obecności ruchomych przegubów. Bardziej spostrzegawczy użytkownicy mogą także zwrócić uwagę na małe wcięcia u dołu pokryw obu muszli.

Jeśli mamy w sobie gen przygody i lekko podniesiemy wspomniane maskownice, naszym oczom ukażą się certyfikaty urządzenia oraz jego numer seryjny. Obie osłony montowane są na magnes, co tworzy przestrzeń dla osób chcących przygotować nakładki z własnym wzorem. Genialne, choć coś podobnego widziałem już wcześniej w Astro A30 The Mandalorian Edition.

Nieco inaczej wygląda też pokrętło głośności czy regulator poziomów sygnału z gry i czatu, ale najważniejsze cechy pozostały tożsame z poprzednią generacją. Pozostaje mi tylko powiedzieć, że to świetna informacja, bo piękne czarne BlackSharki z dwójką w nazwie były dotychczas moim ulubionym headsetem.

Razer BlackShark V3 Pro
Jeden szybki ruch i mamy zdjętą osłonę nausznika.

Możemy zatem liczyć na zamkniętą konstrukcję nauszników, co dodaje brzmieniu nieco głębi oraz ogranicza słyszalność sygnałów z zewnątrz. Oprócz pasywnego tłumienia hałasów „Rekinki” po raz pierwszy wyposażono w system ANC. Taka „hybryda” daje zadowalające efekty w usuwaniu zbędnych zakłóceń, nawet bez podłączania zawartego w zestawie mikrofonu.

Od wewnątrz słuchawki wyściełano dwuwarstwową pianką z efektem pamięci, która z kolei pokryta jest gęsto plecioną tkaniną. Podobne rozwiązanie znajdziemy na głównym pałąku, co w połączeniu z wygodnym mechanizmem pozwalającym dostosować headset do wielkości naszej głowy zapewnia godny podziwu komfort użytkowania.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Jakość zastosowanych materiałów zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Mocne, lekko fakturowane tworzywo sztuczne elegancko komponuje się z czarnymi drucikami zawieszenia nauszników czy ciemną tkaniną, a dopełniająca całości ekoskóra z wytłoczonym logo producenta nienachalnie przypomina o gamingowym rodowodzie sprzętu.

Przejdźmy do elementów sterujących umieszczonych na słuchawkach. Na lewym nauszniku znajdziemy duże pokrętło głośności, przycisk do wyciszania mikrofonu, włącznik, diodę stanu, wejście USB-C oraz port dla mikrofonu. Prawą muszlę „udekorowano” przełącznikiem EQ lub trybu pracy, regulatorem sygnału z gry/czatu oraz guzikiem do aktywacji ANC.

Oczywiście najważniejsze ciekawostki czekają na nas w środku urządzenia. W BlackShark V3 Pro Razer postawił na 50 mm przetworniki TriForce drugiej generacji, których membrany wykonano z ultracienkiej biocelulozy — jest to zatem inne rozwiązanie niż w wersji V2 Pro, gdzie głośniki pokryte były tytanem, ale też nie mamy powtórki z modelu Kraken V4 Pro, bo tam drivery miały średnicę 40 mm.

Testowana para ma zatem gwarantować znakomite brzmienie przy szczytowym ciśnieniu akustycznym na poziomie 108 dB SPL/mW. Nie jest to co prawda bezpośrednia wartość głośności, bo ta jest subiektywnym odczuciem, ale dla tego samego odbiorcy V3-ki cechują się istotnie większą intensywnością w odbiorze względem poprzedniej generacji.

Razer BlackShark V2 Pro, Razer BlackShark V3 Pro
Na pierwszy rzut oka wersja V3 Pro (po prawej) wygląda bardzo podobnie do tylko niewiele starszej pary V2 Pro.

Pasmo przenoszenia również może imponować, bo mówimy o zakresie od 12 do 28 000 Hz, czyli zauważalnie wykraczającym poza częstotliwości słyszalne przez większość ludzi. Są jednak osoby przekonane o fizycznej wyczuwalności fal akustycznych, których nasz mózg nie interpretuje jako dźwięki, a ja nie mam kontrargumentów. Poza tym dopuszczam wpływ interferencji ultradźwięków ze słyszalną częścią pasma, co może wpływać na ostateczny sound.

Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie również parametry dołączonego do zestawu mikrofonu. Kapsuła o rozmiarze 12 mm może rejestrować dźwięki w zakresie 20 – 20 000 Hz, czyli ponad dwa razy większym, niż większość przetworników stosowanych w słuchawkach gamingowych. Do tego kardioidalna charakterystyka pozwala ograniczać zakłócenia z zewnątrz, co z pewnością docenią członkowie naszej drużyny ogniowej lub rozmówcy.

Jeśli chodzi o zaimplementowane protokoły komunikacji, to mamy do czynienia z jednym z najbardziej wszechstronnych modeli od Amerykanów. Podstawowym kanałem przesyłania sygnału BlackShark V3 Pro jest łączność radiowa przez adapter HyperSpeed 2.4 GHz, która gwarantuje opóźnienie na poziomie raptem 10 ms, czyli w zasadzie niezauważalne. To wszystko przy wysokiej jakości dźwięku sięgającej 48 000 Hz z rozdzielczością 24-bit.

Razer BlackShark V3 Pro
Nie jest to najmniejszy adapter na rynku, ale jego możliwości w pełni rekompensują nieco większy rozmiar.

W urządzeniu znalazło się także miejsce dla modułu BT 5.3 obsługującego kodeki AAC i SBC. Nic nie stoi także na przeszkodzie, żeby korzystać z łączności przez nadajnik USB i Bluetooth jednocześnie, by podczas grania móc chociażby odbierać przychodzące połączenia.

Co prawda na obudowie nie znalazło się miejsce dla okrągłego wejścia audio 3,5 mm, ale dzięki sprytnej przejściówce TRRS jack na USB-C możemy łączyć się ze źródłem sygnału zarówno przez USB, jak i oldschoolowy, ale wiecznie żywy minijack. Dzięki temu wyciśniemy z naszej karty dźwiękowej wszystko, co się da, włącznie z dźwiękiem Hi-Res.

Seria BlackShark może się pochwalić niezłą energooszczędnością wynikającą z braku podświetlenia RGB czy wibracji. Nie inaczej jest w przypadku recenzowanego kompletu, który według danych producenta wytrzyma nawet 70 godzin — taka wartość robi wrażenie, zwłaszcza w kontekście ładowania od 0 do 100 % w około 4 h, gdy korzystamy z gniazda USB w komputerze.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Na koniec warto wspomnieć o dołączonych do zestawu akcesoriach. Sporych rozmiarów adapter 2.4 GHz nie przypomina stosowanych wcześniej przez Razera gwizdków, tylko wygląda jak kilkucentymetrowa kostka podłączana za pośrednictwem przewodu USB. Odpowiedni interkonektor oczywiście znajduje się w komplecie.

Kable USB-A -> USB-C oraz minijack -> USB-C zabezpieczono mocnym paracordem, więc nie musimy martwić się o ich uszkodzenie. Pierwszy z nich jest co prawda dość gruby i sztywny, ale w razie potrzeby można go zastąpić bardziej „lejącym się” egzemplarzem. Wejście w samych słuchawkach nie jest sztucznie zwężone, więc nada się spora część modeli dostępnych na rynku.

2. Razer BlackShark V3 Pro — proces instalacji słuchawek na różnych platformach

Razer BlackShark V3 Pro
Ten przewód otwiera przed nami cały świat nowych możliwości.

Jak wynika z powyższego opisu, jednym z kluczowych atutów trzecich BlackSharków w wersji Pro jest wiele kanałów komunikacji, które przekładają się na szeroką kompatybilność z głównymi sprzętami do grania na rynku. Przypomnę: oficjalna lista wspieranych urządzeń obejmuje PC, Mac, konsole PS, Nintendo Switch, telefony z Androidem oraz sprzęty z nadgryzionym jabłkiem. Jak się jednak z nimi połączyć?

Na pierwszy ogień weźmy najbardziej zjawiskową formę łączności, czyli przesyłanie sygnału przez nadajnik 2.4 GHz HyperSpeed drugiej generacji. Błyskawiczna komunikacja z zaledwie 10 ms opóźnienia wymaga tylko podłączenia adaptera do komputera czy PlayStation 4 lub 5 i włączenia słuchawek — cała reszta magii dzieje się sama.

Warto tu wspomnieć, że mocno promowana przez Razera technologia wirtualizacji dźwięku przestrzennego THX Spatial Audio (na pudełku testowanego sprzętu przedstawiana jako obsługa systemu 7.1.4, co jest pewnym nadużyciem) wymaga peceta z systemem Windows 11 oraz odpowiedniej aplikacji. Użytkownicy sprzętów Sony mogą za to zawsze włączyć technologię Tempest 3D Audio Tech, więc nie można tu mówić o jakiejkolwiek stracie.

Razer BlackShark V3 Pro
Funkcję minimalizacji opóźnień można wyłączyć, co nadal nie oznacza zauważalnej w normalnej rozgrywce latencji.

Drugim sposobem na bezprzewodowe podłączenie słuchawek do naszych urządzeń jest wykorzystanie protokołu Bluetooth — model BlackShark V3 Pro wspiera ten standard w wersji 5.3 korzystając z kodeków SBC oraz AAC. Taki rodzaj komunikacji pozwala nam odtwarzać dźwięk z komputerów, konsol Sony, smartfonów i obu „Pstryczków”, ale też niektórych telewizorów.

Najbardziej specyficznym rodzajem połączenie jest przewodowa komunikacja przez USB-A. Oficjalne informacje producenta słuchawek nie wskazują tu kompatybilnych urządzeń, ale z pewnością działa to z komputerami PC. Teoretycznie żadnego problemu nie powinniśmy też spotkać ze strony PlayStation, jako że sprzęty Japończyków wspierają sygnał audio przez USB.

Ostatnim omawianym, ale zdecydowanie najbardziej wszechstronnym rozwiązaniem jest stary dobry minijack 3,5 mm. Co ciekawe, na samych słuchawkach nie znajdziemy odpowiedniego wejścia dla takiej wtyczki, a zamiast tego korzystamy z portu USB-C i specjalnej przejściówki.

I tak debiutujący w drugiej połowie 2025 roku headset podłączymy bez najmniejszych problemów do każdego urządzenia z małym jackiem (a nawet z dużym, jeśli mamy odpowiednio oldschoolową przejściówkę), w tym do komputerów, tabletów, iPodów, discmanów, walkmanów, a nawet… Xboxa? Szach mat Microsofcie, jednak się da!

Rzecz w tym, że sprzęt audio wpinany przez wyjście analogowe nie jest w żaden sposób rozpoznawany przez źródło — puszczamy surowy sygnał, który da się odtworzyć na wszystkim. W związku z tym, że gamepady konsol giganta z Redmond od lat wyposażone są w wyjście minijack, to bez problemu sparujemy nowe BlackSharki z konsolami z „iksem” w nazwie.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Prawdą jest, że nie skorzystamy wtedy z presetów wgranych do słuchawek Razera, ale nadal mamy dostęp chociażby do spacjalizacji Dolby Atmos. Osobiście używam konsoli Xbox One S wyłącznie jako odtwarzacza filmów Blu-ray, więc dla mnie takie rozwiązanie jest zupełnie wystarczające.

Razer BlackShark V3 Pro
Słuchawki wyraźnie oznakowano, żeby nikt nie pomylił stron. Niektórzy powinni mieć coś takiego w samochodach.

Nie sposób pominąć tutaj opcjonalnej funkcji podwójnego połączenia — jeśli tylko mamy takie życzenie, możemy w tym samym czasie śledzić dźwięki pochodzące z adaptera 2.4 GHz oraz urządzenia Bluetooth. Ten pomysł ma nawet więcej potencjalnych zastosowań, niż początkowo przypuszczałem.

Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, gdy jednocześnie gramy w jakiś niezobowiązujący tytuł i pozostajemy czujni na przychodzące połączenia telefoniczne. Alternatywnie możemy na przykład bawić się w jakiejś produkcji z lecącą w tle setlistą puszczaną ze smartfona. Przy odrobinie cierpliwości damy także radę oglądać jakieś wydarzenie kulturalne, w tym samym czasie słuchając autorskiego komentarza kogoś nieobecnego w oficjalnej audycji.

Szkoda tylko, że fabrycznie nie da się jednocześnie korzystać z komunikacji 2.4 GHz i minijack. W takiej sytuacji moglibyśmy oszukać słuchawki, że czegoś słuchamy z użyciem technologii HyperSpeed, a tak naprawdę cieszylibyśmy się wszystkimi funkcjami headsetu na Xboxach. Ciężar tej niedogodność składam jednak na barki Microsoftu — opamiętajcie się i stwórzcie bardziej otwarty protokół komunikacji swoich konsol.

3. Razer BlackShark V3 Pro — oprogramowanie i ustawienia słuchawek

Razer Synapse 4
Jeden program, by rządzić nimi wszystkimi…

Kiedy słuchawki są już podłączone, warto byłoby je odpowiednio skonfigurować. Mamy tutaj dwie podstawowe możliwości — skorzystanie z programu Razer Synapse 4 przy współpracy z komputerem lub zmiana ustawień za pośrednictwem aplikacji Razer Audio na smartfonie.

Pierwsza opcja dostępna jest dla komunikacji przez dongle HyperSpeed oraz przewód USB, gdy łączymy się z pecetem. Aplikacja Razer Synapse, która stanowi kombajn do zarządzania wieloma urządzeniami z logo trzech splecionych węży, oferuje najbardziej kompleksową konfigurację dla nowych BlackSharków, w tym:

  • zmianę, edycję, tworzenie i zarządzanie profilami korektora graficznego
  • konfigurację zestawów ustawień dla poszczególnych gier
  • zmianę funkcji pokrętła głośności gra/czat
  • przełączanie funkcji ultraniskich opóźnień
  • zmianę zachowania słuchawek w przypadku połączeń przychodzących
  • przełączanie poziomu aktywnej redukcji szumów
  • kontrolę nad ulepszeniami dźwięku
  • szczegółową konfigurację mikrofonu
  • zmianę funkcji diody informacyjnej w adapterze
  • działanie trybu oszczędzania energii

Jak widać, lista dostępnych parametrów jest dość długa, ale każda z uwzględnionych przez producenta funkcji może być przydatna w różnych sytuacjach. Bez wątpienia absolutną podstawą jest w miarę szczegółowa kontrola nad equalizerem, zwłaszcza wobec możliwości zapisywania swoich ustawień w pamięci słuchawek — headset ma wbudowane miejsce na 9 takich profili.

Razer Synapse 4
Fale jak się patrzy.

Razer wstępnie przygotował konfiguracje dla gier, muzyki czy filmów, ale nie zabrakło także czystego, „płaskiego” korektora bez uwydatniania konkretnych części pasma. We współpracy z zawodowymi graczami Amerykanie opracowali także profile dla najpopularniejszych FPS-ów, takich jak CS2, Valorant, Fortnite, CoD czy Apex Legends.

Co ciekawe, możemy zmienić domyślną funkcję pokrętła balansu gra/czat i zyskać kontrolę nad… głośnością kroków naszych przeciwników. Rozwiązanie jest tyleż proste, co genialne — kręcąc kółkiem, podbijamy lub redukujemy obecność w paśmie częstotliwości odpowiedzialnych za reprodukcję tupania naszych rywali.

Drugim alternatywnym zastosowaniem gumowanego scrolla jest zmiana głośności odsłuchu z naszego własnego mikrofonu (tak zwany sidetone). Chodzi o to, byśmy słyszeli w słuchawkach swój głos bez nałożonych filtrów, co pomaga lepiej zapanować nad jego intensywnością, tembrem, tempem mówienia i wyraźnością wypowiadanych słów.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Oprogramowanie Synapse pozwala nam także przypisać dany korektor do konkretnej gry. Działa to tak, że program automatycznie zmienia ustawienia EQ zgodnie z naszymi wcześniejszymi wytycznymi, dzięki czemu nie musimy potem pamiętać o przełączaniu się między profilami. Przydatne, zwłaszcza gdy bawimy się w sieciowych strzelankach.

Skoro już o graniu mowa, to warto pochwalić możliwości adapterów HyperSpeed drugiej generacji. Jeśli mamy takie życzenie, możemy włączyć tryb ultraniskich opóźnień — te spadają wtedy do raptem 10 ms, co dla wielu osób będzie wartością wręcz niezauważalną. Ceną za zwiększoną częstotliwość raportowania, bo do tego porównałbym przyspieszenie słuchawek, jest oczywiście większe zużycie baterii, ale cóż, coś za coś.

Jak wspomniałem, ustawienie to jest całkowicie opcjonalne, więc jeśli bawimy się głównie solo, a chcielibyśmy zmaksymalizować czas pracy na jednym ładowaniu, to nie musimy korzystać z trybu ultra-low latency. Nadal możemy wtedy liczyć na błyskawiczną komunikację klasy gamingowej, która nie odbiega od innych urządzeń z górnej półki.

Razer Synapse 4
Takie zarządzanie profilami korektora to ja rozumiem.

Ze względu na implementację trybu podwójnej łączności HyperSpeed + Bluetooth twórcy przygotowali swój sprzęt na różne sytuacje. Jeśli w trakcie gry ktoś do nas zadzwoni, headset może przyciszyć, a nawet wyłączyć dźwięk otrzymywany z adaptera 2.4 GHz, dzięki czemu nic nie będzie zakłócało naszej rozmowy.

O ile z poziomu słuchawek możemy włączać i wyłączać ANC, jak również uruchamiać tryb Ambient, to dopiero z włączonym Synapse zyskujemy większą kontrolę na aktywną redukcją szumów. Nie ma tu wiele opcji, bo raptem wybór jednego z czterech poziomów eliminowania zakłóceń, ale robi to różnicę — warto dopasować działanie tej funkcji do swoich preferencji i ewentualnych objawów niepożądanych.

Jeśli chodzi o ulepszenia audio, to możemy zmieniać ustawienia w zakresie podbicia basów, klarowności wokalu oraz normalizacji głośności. Każdy z tych parametrów pozwala lepiej dopasować brzmienie do naszych potrzeb, choć wskazany jest umiar, bo zbyt intensywne uwydatnienie niektórych części pasma grozi powstawaniem zniekształceń dźwięku.

By wycisnąć wszystko, co najlepsze z odpinanego mikrofonu pełnozakresowego, w nasze ręce oddano szereg ustawień dotyczących jego pracy. I tak możemy chociażby pobawić się tu z equalizerem, zmieniać predefiniowane profile, zakładać bramkę szumów, włączać redukcję zakłóceń oraz normalizować głośność sygnału. Trudno oczekiwać więcej.

Malutkim, ale bardzo przydatnym elementem jest kolorowa dioda na adapterze 2.4 GHz. Ta może informować nas o trybie połączenia lub stanie baterii w słuchawkach, co niesamowicie ułatwia kontrolowanie poziomu naładowania wbudowanego akumulatora. Funkcję LED-a zmienimy jednak tylko z poziomu Razer Synapse.

Równie użytecznym rozwiązaniem jest kwestia oszczędzania energii, tu ograniczająca się do ustalenia czasu bezczynności, po którym zestaw sam się wyłączy. Tak prosty mechanizm pozwala wydłużyć czas działania urządzenia, co może przydać się w kluczowym momencie rozgrywki — warto wziąć to pod uwagę.

W dedykowanym oprogramowaniu możemy także przełączać się między trybem stereo a THX Spatial Audio. O ile jednak na tym kończy się kontrola nad autorską spacjalizacją dźwięku, to na ten moment nie polecam sięgania do osobnego programu od THX. Dlaczego?

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Nie ukrywam, że o ile włączenie THX Spatial Audio z poziomu Razer Synapse ładnie poszerza scenę i dodaje klarowności dźwięku bez generowania jakichkolwiek problemów, tak uruchomienie teoretycznie tej samej wirtualizacji w aplikacji THX Spatial Audio psuje brzmienie, dodając „telefonicznego” pogłosu przy jednoczesnym przesterowywaniu sygnału. Całkowicie niezrozumiałe.

Sprawdzałem różne konfiguracje i dochodzę do smutnego wniosku, że coś tutaj mocno nie gra. Z jednej strony da się włączyć rozwiązanie THX w dwóch różnych miejscach jednocześnie, co bardzo pogarsza jakość dźwięku, z drugiej ustawienie stereo w Synapse i THX Spatial Audio w drugiej aplikacji nadal daje słabe efekty. Być może wraz z oficjalną premierą recenzowanego zestawu sytuacja ulegnie poprawie, ale obecnie działa to po prostu źle.

THX Spatial Audio
Dlaczego to działa, jakby było nietrafionym rozwiązaniem sprzed dekady?

Jeśli w przyszłości producentowi uda się rozwiązać ten problem, to niektóre funkcje dostępne w programie THX Spatial Audio mogą być bardzo przydatne. Mówię tu głównie o kalibracji wirtualnych głośników, pozwalającej lepiej rozmieścić „w przestrzeni” dźwięki dochodzące z różnych stron. Do tego dochodzi EQ, choć ten akurat jest obecny w Synapse.

Pełną lub niemal pełną skalę zmian w działaniu urządzenia powinniśmy móc wprowadzić także z poziomu aplikacji na smartfony, Razer Audio. Ten jednak obecnie nie rozpoznaje tego modelu, mimo że instrukcja obsługi słuchawek wyraźnie mówi o ich kompatybilności z apką. Niniejsza recenzja Razer BlackShark V3 Pro powstawała jednak jeszcze w okresie przed premierą, stąd te drobne niedogodności.

Moje wcześniejsze doświadczenia z tym programem, na przykład zdobyte w trakcie testu słuchawek Razer Kaira HyperSpeed czy przez miesiące używania moich prywatnych Hammerhead’ów X napawają mnie jednak sporą dozą spokoju. Producent już dawno dopracował swoją aplikację, a dodanie wsparcia dla najnowszego modelu z pewnością przebiegnie bezproblemowo.

Oczywiście to, że Razer postawił na współpracę z THX w kontekście wirtualizacji dźwięku przestrzennego, nie skazuje nas na to rozwiązanie. Przypominam, iż bez najmniejszego problemu możemy korzystać z Dolby Atmos, Windows Sonic, Tempest 3D AudioTech czy DTS:X dla słuchawek, bo technologie te są uniwersalne i działają z każdym headsetem.

4. Jak to działa i brzmi, czyli Razer BlackShark V3 Pro w praktyce

Razer BlackShark V3 Pro
Elegancja elegancją, ale na co możemy liczyć podczas zabawy?

Poznaliśmy już budowę słuchawek, sposoby na podłączenie ich do naszego sprzętu oraz szerokie możliwości konfiguracji zestawu, czas zatem sprawdzić, jak to wszystko spina się w praktyce. Test Razer BlackShark V3 Pro obejmował głównie wykorzystanie urządzenia w grach, ale nie odmówiłem sobie także sesji muzycznych oraz filmowych.

Mam nieodparte wrażenie, że najwięcej możemy wycisnąć z recenzowanego modelu przy podłączeniu przez adapter HyperSpeed Wireless Gen-2 lub kabel USB. Możliwość natychmiastowej zmiany ustawień, w tym grzebanie przy suwakach korektora, daje niemal nieograniczone możliwości dostosowania pracy „Czarnych Rekinów” do akurat odtwarzanych treści.

Swój wspólny czas z nowym kompletem z wężowym logo zacząłem od przesłuchania kilku dobrze sobie znanych utworów. Znalazłem odpowiednią pozycję w jednym z popularnych serwisów streamingowych, kliknąłem „Play” i… oniemiałem. To najmocniej grające słuchawki Razera, z jakimi miałem do czynienia.

Razer BlackShark V3 Pro
Słuchawki potrafią rozgrzać do czerwoności zmysły miłośników muzyki.

Dźwięk w końcu potrafi wwiercić się w głowę w stopniu, jakiego poszukiwałem od lat, jednocześnie zachowując klarowność i czystość. Tym samym największa niedogodność, na którą czasem lekko kręciłem nosem w przypadku poprzedniej generacji BlackSharków, czyli ich nieco „ugrzeczniony” poziom głośności, została pokonana.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

I tak mogłem cieszyć się mocnym uderzeniem nawet przy albumach, których realizacja jest dla mnie co najmniej kontrowersyjna — pewnie wszyscy znamy płyty, które dobrze brzmią tylko „z powietrza”, ale żaden zestaw słuchawkowy sobie z nimi nie radzi. Jasne, nie wszystko udało się uratować, ale nareszcie dało się tego słuchać z przyjemnością.

Niezależnie więc, czy akurat relaksowałem się przy dźwiękach gitary Mistrza Gustavo, po raz kolejny zabierałem się za Pierścień Nibelunga, czy dodawałem sobie animuszu przy wykonywaniu domowych obowiązków za sprawą uroczego Night Springs z Alana Wake’a 2, oczy coraz szerzej mi się otwierały. Niezależnie od tego, czy łączyłem się przez dongle 2.4 GHz, czy przez BT, radowałem się każdym taktem.

Postanowiłem wrócić więc do nielubiących się z zestawami słuchawkowymi albumów Nevermore i tu również mogę ogłosić sukces. Częściowy, owszem, bo fragmentów materiału nadal nie udało się w 100% dociągnąć do idealnego soundu, ale naprawdę byłem zadowolony. Na osłodę puściłem sobie Gojirę, OST z Ghost of Tsushima oraz ścieżkę do Cyberpunka 2077, po czym zabrałem się za filmy.

Zatrudniłem Xboxa jako odtwarzacz płyt Blu-ray i włączyłem Blade Runnera 2049 oraz pierwszą część Diuny. Oba filmy Denisa Villeneuve’a zapewniają intensywne wrażenia dźwiękowe, a testowane słuchawki odtworzyły mi wszystko, co zaplanowali twórcy widowisk, dzięki czemu poziom detali spełnił wszystkie moje oczekiwania.

Przy okazji przetestowałem działanie ANC. Nie ukrywam, że to pierwszy sprzęt wyposażony w tę funkcję, z którym miałem do czynienia. W moim odczuciu niwelowanie hałasów działa bardzo dobrze, całkowicie wycinając szumy takie jak chodzący tuż obok klimatyzator lub odkurzacz, nie wspominając o wentylatorach w komputerze.

Razer BlackShark V2 Pro, Razer BlackShark V3 Pro
Nawet mikrofony dwóch różnych generacji są do siebie wizualnie podobne, mimo że ten nowszy (biały) parametrami bije „starszego brata” na głowę.

Zdziwiło mnie za to, że włączenie active noise cancellation wiązało się u mnie z uczuciem delikatnego parcia na bębenki słuchowe oraz dość wyczuwalnym pulsowaniem w uszach. Nie jest to wina samego sprzętu, ale naturalna konsekwencja mechanizmu działania ANC. Myślę, że się przyzwyczaję, a w najgorszym wypadku można to po prostu wyłączyć.

By możliwie dokładnie sprawdzić udogodnienia dla graczy, postawiłem na kilka dość zróżnicowanych gatunkowo tytułów. Wybrane przeze mnie produkcje łączy jednak to, że ważną rolę odgrywa w nich szeroko pojęta immersja, więc dobry system audio może być kluczowy dla radości z rozgrywki. Oto gry, na które się zdecydowałem:

  1. Clair Obscur: Expedition 33
  2. Forza Motorsport
  3. Counter-Strike 2
  4. Starfield
  5. Ready or Not
  6. Senua’s Saga: Hellblade II

Rewelacyjnego Clair Obscur raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. Fantastyczna oprawa audiowizualna robi na mnie kolosalne wrażenie za każdym razem, a doskonale brzmiąca ścieżka dźwiękowa podkreśla wyjątkowość tej produkcji. Jakość gwarantowana przez nowy zestaw Razera sprawia, że w świecie przedstawionym można się całkowicie rozpłynąć — i przy okazji zgubić w kalendarzu kilka długich godzin.

Clair Obscur: Expedition 33
Mam wrażenie, że lepsze audio wpłynęło pozytywnie na moje parowanie ataków.

Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło: dzięki temu nieplanowanemu wydłużeniu się sesji w grze studia Sandfall Interactive udało mi się sprawdzić komfort korzystania z testowanego headsetu. Nie powiem złego słowa, bo stosunkowo nieduża waga, świetne materiały oraz przemyślany kształt urządzenia przełożyły się na brak negatywnych objawów nawet po długim graniu.

Forza Motorsport, czyli „wieczna beta” jednej z najlepszych serii samochodówek, potrafi oczarować dźwiękami wydawanymi przez pieczołowicie przygotowane pojazdy. Pomijając aspekt immersji i samej przyjemności płynącej ze słuchania potężnych silników, to odgłosy związane z wysokością obrotów czy zachowaniem opon na nawierzchni stanowią również źródło informacji dla kierowcy.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Szerokie pasmo przenoszenia słuchawek w połączeniu z selektywnością ich brzmienia pozwalają usłyszeć każdy detal, a głębokie basy skutecznie podbijają emocje na torze. Do tego trzeba przyznać, że „Czarne Rekiny” w wersji V3 Pro całkiem dobrze trzymają się głowy nawet w trakcie długich, intensywnych sesji przy kierownicy do komputera.

Forza Motorsport
KTM jak żywy!

CS2, choć nie należy do moich ulubionych gier, bez wątpienia stanowi swoisty fenomen. Popularna sieciowa strzelanka zachęca graczy do poszukiwania różnych sposobów na zdobycie przewagi nad rywalami, w tym tych nie do końca uczciwych. Razer przygotował jednak coś, co pomaga w rozgrywce, ale nie łamie zasad zdrowego współzawodnictwa.

Oprócz swoich bardzo dobrych właściwości dotyczących reprodukcji dźwięku model BlackShark trzeciej generacji oferuje również specjalnie przygotowany preset do Counter-Strike’a. Ten poprawia słyszalność dźwięków wydawanych przez naszych oponentów, dzięki czemu możemy wykryć ich przed tym, jak pojawią się na widoku. Do tego dochodzi możliwość dalszego podbijania odpowiednich częstotliwości fizycznym scrollem na słuchawkach.

Dostajemy więc do dyspozycji wszystkie narzędzia, które mogą nam pomóc we wcześniejszym rejestrowaniu zagrożeń. Gdyby tego było mało, należy pamiętać o minimalizacji opóźnień nawet do raptem 10 ms w trybie bezprzewodowym, co niemal dorównuje połączeniu przez kabel. W zasadzie ze strony warstwy dźwiękowej niewiele więcej da się zrobić — reszta jest w naszych rękach.

Starfield powraca do mnie jak bumerang, bo mimo wszystkich niedociągnięć nadal jest to kawał kosmicznej opowieści do przeżycia. Tak dobry system audio, jak testowane słuchawki pozwala całkowicie zatopić się w opus magnum Bethesdy, w którym wszystkie otaczające dźwięki mogą mieć znaczenie dla historii.

Bez wątpienia każde puknięcie, krok czy oddech ma znaczenie w Ready or Not. Wymagająca, taktyczna strzelanka dla fanów serii S.W.A.T. nie pozostawia suchej nitki na rozproszonych graczach, a śmierć czyha tu za każdym rogiem. V3-ki z dopiskiem Pro nie tylko potęgują klimat świetnym, głębokim, a jednocześnie selektywnym soundem, ale dzięki hybrydowej redukcji szumów pozwalają w dużym stopniu odciąć się od zakłóceń z zewnętrznego świata.

Nie mógłbym odmówić sobie przyjemności zabawy w grze, w której wykorzystano nagrywanie dźwięku w technologii binauralnej — postawiłem na drugiego Hellblade’a. Wybór był tym bardziej oczywisty, że dzieło Ninja Theory wspiera wirtualizację dźwięku przestrzennego THX Spatial Audio.

Starfield
Akila jest pełna ciekawych miejsc.

Mimo zainstalowanego dedykowanego programu zdecydowałem się tylko na włączenie odpowiedniej funkcji w Razer Synapse. Dopóki nie zostaną rozwiązane problemy z jakością dźwięku przy korzystaniu z apki od THX, nie będę sobie psuł bardzo pozytywnych wrażeń z gry.

Nie zawiodłem się — krążące wokół bohaterki głosy Furii potęgowały „psychiatryczny” aspekt gry, a sięgający do trzewi głos Ciemności nie raz przyprawił mnie o ciarki. Filmowość tej produkcji jest niezaprzeczalna i aż szkoda, że wyjątkowa wirtualna podróż na Islandię trwa tak krótko. No cóż, zawsze można zrobić kolejne kółko.

Senua's Saga: Hellblade II
Surowo i pięknie zarazem.

Niezależnie od akurat ogrywanego tytułu mogłem liczyć na stabilną pozycję słuchawek na głowie oraz bardzo wysoki komfort ich użytkowania. W moim odczuciu to najlepszy zestaw, z jakiego dotychczas miałem przyjemność korzystać podczas cyfrowej rozrywki, choć oczywiście zaznaczam, że nie jestem audiofilem.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Nie omieszkałem także sprawdzić jakości dołączonego do zestawu mikrofonu. Rejestrowane nagrania są klarowne, naturalnie brzmiące i dźwięczne, dzięki czemu podczas rozmów czy prowadzenia debat z towarzyszami broni nasz głos będzie dobrze słyszalny. Od takiego urządzenia trudno oczekiwać więcej, a jednak dostajemy coś ekstra.

Mówię o szerokim jak na gamingowe standardy zakresie częstotliwości, przypomnę: 20 – 20 000 Hz zamiast typowego 100 – 10 000 Hz. Oczywiście większość ludzi nie wydaje w trakcie rozmowy tak wysokich dźwięków, ale możliwość zarejestrowania w zasadzie wszystkiego, co chcemy, może się przydać.

Gdybym miał się czepiać, to mogę wskazać jedną rzecz, która bardziej podobała mi się w modelu BlackShark V2 Pro. Chodzi o… głos narratorki, która informuje nas o wybranej opcji czy włączonych funkcjach, gdy wprowadzamy zmiany z poziomu samych słuchawek. Poprzednia asystentka miała czarujący, lekko brytyjski vibe w każdym słowie, a ta najnowsza, cóż po prostu brzmi sympatycznie. Trudno to jednak nazwać minusem.

5. Test Razer BlackShark V3 Pro — podsumowanie recenzji

Razer BlackShark V3 Pro
Wbrew pozorom nie jest to miernik jakości, choć poziom wypełnienia skali się zgadza.

Skoro prześwietliłem nowe słuchawki Amerykanów wzdłuż i wszerz, a także zbadałem ich potencjał bojowy własnymi zmysłami, nadszedł czas, by test Razer BlackShark V3 Pro zmierzał do konkluzji. Jak to zatem jest: czy trzecia generacja „Czarnych Rekinów” to godny polecenia sprzęt dla wymagających graczy, czy przereklamowana zabawka bez większego sensu? Zdecydowanie to pierwsze, bez żadnych poważnych argumentów przeciwko.

Mamy tu do czynienia ze świetnie wykonanym, dobrze prezentującym się sprzętem o wyjątkowych właściwościach dotyczących odtwarzania dźwięków. Mowa tu o bardzo szerokim paśmie przenoszenia wynoszącym 12 – 28 000 Hz z ciśnieniem akustycznym sięgającym 108 dB SPL/mW w szczytowym momencie.

Napędzające falę powietrza przetworniki TriForce drugiej generacji są na tyle skuteczne, że mimo większej głośności niż w poprzedniej generacji BlackSharki nic nie straciły ze swojej klarowności i selektywności brzmienia. Jednocześnie dół nadal ma w sobie mnóstwo treści, niemal wprawiając głowę w wibracje. I po co komu haptyka?

Na pochwałę zasługuje także mnogość możliwych dróg komunikacji słuchawek z naszymi sprzętami, ponieważ dostajemy… w zasadzie wszystkie liczące się metody łączności. Mamy więc szybki kanał 2.4 GHz z adapterem HyperSpeed drugiej generacji, Bluetooth w standardzie 5.3, obsługę dźwięku przez USB oraz minijack 3,5 mm. Dzięki temu wepniemy się prawie wszędzie.

Producent nie zapomniał o mocnej baterii, która dzięki rezygnacji z RGB i wibracji może nam służyć nawet przez 70 godzin na jednym ładowaniu. Oczywiście przy włączonym trybie ultraniskich opóźnień na poziomie 10 ms akumulator wytrzyma mniej, ale zapas mocy możemy uzupełnić w zasadzie każdym kablem USB-C standardowych rozmiarów. Koniec z noszeniem „tego jedynego” przewodu wszędzie ze sobą (vide model Kaira HyperSpeed).

Nie bez znaczenia jest także bardzo dobre oprogramowanie sterujące w postaci Razer Synapse. Multifunkcyjna aplikacja pozwala wpływać na bardzo wiele parametrów pracy słuchawek, dzięki czemu możemy je naprawdę dostosować do naszych potrzeb. Na plusik zaliczę też wsparcie THX Spatial Audio, ale przy założeniu, że nie korzystamy z programu o tej samej nazwie.

Razer BlackShark V3 Pro
Czy to ideał? Z pewnością nie, ale jesteśmy kolejny krok bliżej.

Uwagę przykuwa także obecność funkcji ANC, która dobrze spełnia swoje zadanie, a całości dopełnia wyjątkowy jak na gamingowe standardy odpinany mikrofon. Biorąc pod uwagę minimalistyczny, ale elegancki design, dostajemy uniwersalny headset do grania, oglądania filmów i słuchania muzyki, który bez wstydu możemy zabrać na spacer.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Gdybym miał doszukiwać się mankamentów recenzowanego kompletu, to wskazałbym przewód USB-A -> USB-C zawarty w zestawie. Oczywiście wszystko działa tak, ale wspomniany kabel jest dość krótki i stosunkowo sztywny, choć w razie potrzeby bez problemu da się go zastąpić innym egzemplarzem.

Można także odrobinę kręcić nosem na brak jakiegokolwiek pokrowca, o sztywnym etui nie wspominając. Nietrudno znaleźć na rynku sprzęty domyślnie wyposażone w takie dodatki, bez wątpienia wpływające na bezpieczeństwo naszego urządzenia w trakcie podróży czy chroniące je przed kurzem. To jednak nadal detale.

Komu zatem mogę polecić testowany model? Absolutnie każdemu, kto szuka topowych słuchawek do zabawy w grach wideo, nawet jeżeli nie mówimy o profesjonalnym e-sporcie. Zestaw działa i brzmi świetnie zaraz po wyjęciu z pudełka, a jeżeli lubicie pogrzebać przy equalizerze, będziecie w siódmym niebie.

Muszę przyznać, że dość rzadko mam okazję obcować z urządzeniami, którym trudno zarzucić coś istotnego. Razer odrobił pracę domową — postawił na ewolucję znakomitej pary BlackShark V2 Pro, dodał im mocy, dorzucił ANC, zaimplementował odtwarzanie przez USB oraz minijack, by na końcu lekko zmodyfikować konstrukcję kompletu, ale z szacunkiem do tradycji. Poza oświetleniem RGB i wibracjami mamy tu w zasadzie wszystko, czego dusza zapragnie.

Bardzo wierzę w to, że to krok w dobrą stronę, a kolejne generacje tej znakomitej serii nie będą się cofać w rozwoju. Tymczasem muszę pogratulować inżynierom technologicznego giganta z Kalifornii za stworzenie najlepszych słuchawek, jakie dotychczas miałem na głowie. Połączenie mocy, klarowności dźwięku, ciepłego brzmienia i wysokiej jakości wykonania jest niemożliwe? Bynajmniej — właśnie okazało się jak najbardziej realne.

Razer BlackShark V3 Pro

Na plus

  • Czyste, mocne brzmienie
  • Szerokie pasmo przenoszenia
  • Tryb ultraniskich opóźnień
  • Dobre wygłuszenie dzięki zamkniętej konstrukcji
  • Aktywna redukcja szumów
  • Bardzo dobry mikrofon pełnozakresowy
  • Obsługa wszystkich znaczących rodzajów łączności
  • Szeroka kompatybilność
  • Długi czas pracy na baterii
  • Obsługa wirtualizacji THX Spatial Audio w wersji 7.1.4
  • intuicyjne oprogramowanie sterujące
  • wysoki komfort użytkowania
  • ponadczasowy design

Na minus

  • Brak etui w zestawie
  • Przewód USB jest nieco zbyt sztywny i dość krótki

Jakub Foss

Razer BlackShark V3 Pro to przykład udanej kontynuacji cenionej przez graczy linii produktów dla profesjonalistów. Topowy model oferuje mocne, pełne brzmienie z zachowaniem selektywności dźwięku, w zasadzie wszystkie istotne metody komunikacji (w tym ultraszybkie połączenie przez adapter 2.4 GHz), świetny mikrofon, wytrzymałą baterię oraz godną podziwu jakość zastosowanych materiałów. W zasadzie trudno się tu do czegokolwiek przyczepić, a brak etui czy nieco zbyt sztywny kabel USB to drobiazgi w porównaniu do niezaprzeczalnych atutów słuchawek.

Ocena końcowa: Zdecydowanie godne polecenia

O autorze
Jakub Foss
Zastępca redaktora naczelnego

Od trzech dekad zapalony miłośnik gier komputerowych. Od przyjaźni z Commodore, przez konsolki i konsole miał przyjemność dotrzeć do ekosystemu Xboxa. Zobacz więcej...

Niektóre odnośniki w powyższej publikacji to linki afiliacyjne. Jeżeli klikniesz taki link i dokonasz zakupu, otrzymamy niewielką prowizję, a Ty nie poniesiesz żadnych dodatkowych kosztów. | Etyka redakcyjna

Dyskusja na temat wpisu

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.

Ładowanie kolejnych wpisów...
Nie przepłacaj
Zgłaszanie błędu

Błędy zdarzają sie każdemu, nawet nam. Jeżeli uważasz, że w niniejszej publikacji coś się nie zgadza, to poinformuj nas o tym korzystając z formularza poniżej. Autor tekstu otrzyma Twoje zgłoszenie, dzięki czemu będzie mógł go poprawić, jeśli zajdzie taka potrzeba.