Bez wątpienia w ostatniej dekadzie nie możemy narzekać na niedobór niezłych gier wyścigowych. Z reguły kolejne części popularnych marek ukazują się raz na kilka lat, jednak niektórzy producenci wypuszczają nową grę co roku. Idealnym przykładem jest należąca do EA seria traktująca o „królowej motorsportu” wraz z jej najnowszą odsłoną, czyli F1 23.
Spis treści
Pojawiający się co sezon tytuł nie gwarantuje szeregu istotnych zmian względem poprzedniczki, do tego uzależnienie odpowiedzialnego za grę Codemasters od „Elektroników” może budzić pewne obawy. Jak to wypada w praktyce?
Czy nowa odsłona jest zauważalnie lepsza od starszej raptem o rok edycji, czy to tylko próba wyciągnięcia pieniędzy od fanów najwyższej serii wyścigowej? Zapraszam do lektury mojej recenzji F1 23, w której rozprawię się z wszelkimi wątpliwościami!
Recenzja F1 23 – słowem wstępu
By oddać sprawiedliwość producentom, muszę zaznaczyć, że koncepcja wypuszczania nowej gry o Formule 1 rokrocznie nie jest niczym nowym. Samo EA dało nam 5 „ścigałek” w latach 2000 – 2003, potem mieliśmy przerwę do sezonu 2009. Wtedy serię przejęli „Mistrzowie Kodu”, którzy realizują kolejne odsłony serii do dziś. Choć ewolucja na przestrzeni ponad dwóch dekad jest olbrzymia, to poszczególne wersje nie różniły się od siebie aż tak diametralnie.
W 2021 roku Codemasters przeszło pod skrzydła sportowego działu Electronic Arts. Zmiany w rozgrywce w stosunku do wcześniejszych części były kosmetyczne, choć jako mocne uderzenie „na start” dodano nowy tryb fabularny, nazwany „Droga do sławy” (angielska nazwa to „Braking Point”). Poznaliśmy w nim burzliwe początki kariery Aidena Jacksona, który pełen młodzieńczego zapału chce szturmem podbić świat Formuły 1.
Nie będę wnikał w to, jak potoczyły się losy protagonisty — zaznaczę tylko, że w 2022 nie mieliśmy szansy śledzić jego dalszych przygód. Aiden powraca na nasze ekrany w F1 23 i jest to jedna z głównych zmian względem zeszłorocznej edycji gry.
Jak łatwo się domyślić, recenzowany tytuł to samochodówka, która skupia się na wyścigach bolidów Formuły 1. Dzięki oficjalnej licencji FIA znajdziemy tu wszystkie zespoły biorące udział w kampanii 2023, oczywiście włącznie z kierowcami. Nasze ostateczne zadanie również jest dość oczywiste — zostać najlepszym zawodnikiem na świecie.
W F1 2023 grałem na PC o następującej specyfikacji:
- System operacyjny: Windows 11
- CPU: Intel Core i7 10700 KF
- RAM: Patriot Viper 32 GB 3400 MHz
- GPU: Palit Nvidia GeForce RTX 3080 Gaming Pro OC
- Płyta główna: Gigabyte Z490M
- Dysk: M.2 1 TB
Jeszcze przed premierą gra chodziła bardzo płynnie w rozdzielczości 1440p przy maksymalnych detalach i z DLSS ustawionym na tryb zbalansowany. Niestety nie mogłem liczyć na to samo w 4K — było w miarę dobrze, jednak moim zdaniem w wyścigach nie ma miejsca na półśrodki, a klatkaż musi być możliwie stabilny.
Na szczęście kolejne aktualizacje oraz nowe pakiety sterowników GPU sprawiły, że ogólna wydajność gry zauważalnie wzrosła. Dzięki temu płynna zabawa w 2160p jest jak najbardziej do osiągnięcia przy najwyższych ustawieniach graficznych. Mam również wrażenie, że supersampling Nvidii mniej „rozrabia” w okolicy horyzontu, tym samym pozwalając uzyskać ostry, wyraźny obraz.
W trakcie mojej przygody z F1 23 doświadczyłem jednego błędu, który niestety zrujnował mi cały wyścig na ostatnim okrążeniu — gra po prostu się zawiesiła i nic nie można było z nią zrobić, konieczne było zresetowanie komputera. Dość irytujące były też spadki płynności animacji podczas robienia zrzutów ekranu, skutecznie uniemożliwiające sprawne prowadzenie samochodu.
To by było na tyle, jeśli chodzi o poważne problemy techniczne. W dzisiejszych czasach to godna podziwu postawa producentów, którzy tym sposobem zasłużyli na złoty medal za niezawodność. Tytuł ukazał się 16 czerwca 2023 roku na konsolach Xbox One, Xbox Series X|S, PlayStation 4 i PlayStation 5 oraz komputerach PC.
Zanim przejdę do konkretów, chciałbym serdecznie podziękować firmie Electronic Arts za udostępnienie nam pełnej wersji F1 23 Champions Edition jeszcze przed premierą.
Fabuła i świat gry
Jak na najlepszą produkcję traktującą o Formule 1 przystało, w grze znajdziemy realistycznie odwzorowane tory, na których rozgrywane są Grand Prix w sezonie 2023. Mało tego, „Mistrzowie Kodu” dorzucili kilka lokacji nieobecnych w tegorocznym kalendarzu, co łącznie daje 23 pętle do szlifowania zakrętów. To krok naprzód względem zeszłorocznej edycji, cierpiącej początkowo na nieobecność nowych w serii torów.
Jeśli ktoś zastanawia się, czy twórcy gry uwzględnili zmiany niektórych tras wprowadzone w kampanii 2023, to z radością informuję, że tak. Poza kosmetyką największą transformację przeszedł Circuit de Barcelona-Catalunya, nareszcie pozbawiony irytującej szykany. Zmodyfikowano także profil niektórych „tarek”, które teraz zdecydowanie zniechęcają kierowców do wyjeżdżania poza białe linie.
Zgodnie ze stanem faktycznym gra zabiera nas zatem w różne zakątki świata, od Bliskiego Wschodu, przez obie Ameryki, Azję i Antypody aż po legendarne tory Starego Kontynentu. Choć większość obiektów to typowe areny sportowe, to niektóre trasy pozwalają nam przez chwilę rzucić okiem na charakterystyczne dla siebie miejsca — mówię tu chociażby o ulicznych zmaganiach w Baku, Singapurze czy Monako oraz malowniczo położonym Red Bull Ringu w austriackiej Styrii.
Po roku nieobecności powrócił tryb fabularny znany jako „Droga do sławy”. Tym razem Aiden Jackson dołącza do nowego w padoku zespołu Konnersport Butler Racing Team, w którym jego partnerem zostaje nie kto inny jak główny mąciciel z F1 21, czyli Devon Butler. Dość powiedzieć, że relacje między obydwoma kierowcami są toksyczne — do tego atmosferę podkręca fakt, iż sponsorem strategicznym drużyny jest ojciec antagonisty.
Jako ciekawostkę dla osób nieśledzących świata F1 dodam, że takie sytuacje faktycznie się zdarzają. Z radością przyznaję Grand Prix twórcom scenariusza za puszczanie oka do fanów serii — choć może bardziej należy im pogratulować kreatywnego wykorzystania prawdziwych wydarzeń z ostatnich sezonów.
Mamy więc odniesienia do rzeczywistości w aktywnościach naszych fanów w mediach społecznościowych, newsach w wirtualnych gazetach oraz przedstawianych w trakcie kampanii wydarzeniach. Koniec kariery Sebastiana Vettela? Check. Transferowa telenowela McLarena? Check. Kompromitacje Ferrari podczas pit-stopów? Zdecydowanie — check.
Czy oznacza to, że trzeba się interesować Formułą 1, by czerpać przyjemność z gry? Absolutnie nie, przedstawiane wydarzenia nie przytłaczają technikaliami ani nie wymagają żadnej wiedzy na temat tego sportu czy minionych sezonów. Uważam to za ogromny plus, bo chodzi o doskonałą zabawę, a nie ustawianie się tylko na zagorzałych fanów.
Jednocześnie chciałbym uspokoić wszystkich „zapaleńców”, do których sam w przyszłości chciałbym się zaliczać — wszystko jest zrealizowane „zgodnie ze sztuką”, a osoby dobrze znające dzieje F1 i prawa rządzące tą dyscypliną mogą liczyć na podejście twórców do tematu z należytym szacunkiem. Muszę przyznać, że balans między przyciąganiem nowych graczy a flirtowaniem ze „starymi wyjadaczami” został zachowany w budzącym mój podziw stopniu.
W trybie fabularnym wcielamy się nie tylko w Aidena, lecz także kilka innych postaci. Nie będę wdawał się w szczegóły, ale powiem tyle: każda z nich ma coś do udowodnienia sobie i całemu padokowi, a interesy bohaterów często są ze sobą sprzeczne. Od razu zaznaczę, że nie ma co liczyć na zaskakującą, niezwykle angażującą historię — jest ona tylko pretekstem do stawiania czoła kolejnym scenariuszom wyścigowym narzuconym przez twórców.
Jeżeli ktoś grał w odsłony serii FIFA przedstawiające przygody Alexa Huntera, to doskonale rozpozna tę formułę. Przykładowo wygląda to tak: jesteśmy „wrzucani” w sam środek walki o pozycje i mamy kilka okrążeń, by wyprzedzić określoną liczbę oponentów. Mimo dość nieskomplikowanej konstrukcji taka forma zabawy sprawdza się świetnie, zwłaszcza jako wprawka do prawdziwych wyzwań.
Oczywiście recenzja F1 23 nie może obyć się bez przyjrzenia się najważniejszemu, czyli bolidom startującym w „królowej motorsportu”. Licencja FIA pozwala nam zasiąść za sterami wszystkich samochodów biorących udział w Grand Prix sezonu 2023, a ich odwzorowanie zasługuje na bardzo duży plus. Mimo wielu podobieństw czujne oko może wychwycić niuanse decydujące o wyjątkowości danej konstrukcji.
Oprócz względów estetycznych każda z maszyn ma swoje słabe i mocne strony. Twórcy dołożyli wszelkich starań, by przenieść te cechy do cyfrowej wersji wyścigów, dzięki czemu z czasem jesteśmy w stanie wyczuć pewne różnice w prowadzeniu bolidów z poszczególnych stajni. Tak samo możemy zauważyć efekty dużych pakietów ulepszeń, które da się wdrożyć w naszym aucie.
Mechanika gry i wrażenia z rozgrywki
Co dość oczywiste, lwią część rozgrywki stanowi rywalizacja z konkurentami na torze. W zależności od rodzaju sesji może ona przyjąć formę pośrednią w kwalifikacjach lub bezpośrednią w samym wyścigu lub sprincie. Główne założenie jest jednak wyjątkowo łatwe do przewidzenia — być pierwszym kierowcą, któremu pokażą „flagę w szachownicę”.
To, jak ostatecznie wygląda ściganie, w dużej mierze zależy od wybranych przez nas ustawień. Tych w F1 23 zdecydowanie nie brakuje i obejmują one niemal wszystkie aspekty zabawy — od asyst jazdy (w tym kontroli trakcji, pomocy przy hamowaniu czy trzymania linii wyścigowej), przez stosowany model uszkodzeń, aż po symulację utrzymywania temperatury opon w kocach grzewczych. Jak się w tym odnaleźć?
Na szczęście gra tłumaczy nam wszystko krok po kroku, dzięki czemu dobranie odpowiedniej konfiguracji dla siebie nie wymaga tytułu inżyniera. Oczywiście gracze z pewnym doświadczeniem z poprzednich odsłon serii mają szansę wykorzystać swoją wiedzę w zakresie zmiany balansu hamulców, dyferencjału czy siły docisku.
Świeżo upieczeni kierowcy nie mają się jednak czego obawiać — dzięki wskazówkom w trakcie gry oraz mnogości dostępnych w sieci materiałów nowi pretendenci do tytułu mistrza F1 mogą dość szybko nadrobić wszelkie „zaległości”. Co ważne: da się też całkowicie zignorować techniczne meandry działania bolidów i skupić na samej jeździe.
Przede wszystkim warto zaznaczyć, że twórcy udostępnili nam 3 poziomy zaawansowania modelu jazdy: prosty, standardowy oraz ekspercki. O ile pierwszy z nich sporo rzeczy robi za gracza, pilnując punktu hamowania i linii wyścigowej, to drugi oraz trzeci stopień precyzji kierowania oddają bolid w nasze ręce. Kluczowe dla zabawy opcje dotyczą asyst prowadzenia, kontroli trakcji oraz pomocy w boksach.
Kiedy już wszystkie najważniejsze kwestie mamy wstępnie ustalone pora wyjechać na tor. Podczas zawodów staramy się zrealizować założone przez zespół cele, oparte na wydajności bolidu i przewidywanej pozycji na mecie. F1 to jednak sport pełen niespodzianek.
Codemasters postanowiło przywrócić do gry jeden z najbardziej „wywrotowych” mechanizmów, pojawiających się w trakcie prawdziwych wyścigów — czerwone flagi. Ich ogłoszenie oznacza natychmiastowe zatrzymanie rywalizacji, nakazuje zjazd do pit lane i w zależności od stopnia zaawansowania zawodów wyznacza dalsze kroki. Taki pozorny chaos może jednak wpłynąć na strategię poszczególnych teamów oraz zmienić ostateczny wynik rywalizacji.
O ile czerwona bandera może zostać wywieszona przy okazji nadzwyczajnej kraksy, to większość potknięć kierowców kończy się żółtą flagą lub wezwaniem samochodu bezpieczeństwa. Niezależnie od tego, czy zostaje ogłoszony VSC, czy na tor wyjeżdża fizyczny Safety Car, nie musimy się na tym znać ani trochę — o wszystkim informuje nas nasz prywatny inżynier wyścigowy.
Nie da się ukryć, że wyścigi F1 to dość długie sesje — w zależności od toru zmagania mogą trwać od półtorej do ponad dwóch i pół godziny. „Mistrzowie Kodu” idą graczom na rękę, ponieważ w produkcji znajdziemy aż sześć formatów zawodów: minimalny (3 okrążenia), bardzo krótki (5 okrążeń), krótki (25% oryginalnego dystansu), średni (35%), długi (50%) i pełny (100%). Najważniejszą nowością jest czwarta opcja, która jednocześnie daje nam możliwość sensownego ścigania się oraz czerpania profitów z dobrze dobranej strategii.
Pozostałe aspekty gry zależą od wybranej przez nas formy zabawy. Zacznijmy od trybów rozgrywki dla pojedynczego gracza, z których jako najistotniejsze możemy śmiało wymienić fabularną „Drogę do sławy” oraz typową, acz bardzo przyjemną karierę.
O tym, jak wygląda ściganie w trakcie poznawaniu historii Konnersportu pisałem już wyżej — mamy podane tło fabularne dla konkretnej sytuacji na torze, po czym jesteśmy wrzucani w środek akcji, by wypełnić założone cele. Najczęściej obejmują one zajęcie danej pozycji lub po prostu ukończenie wyścigu, co z reguły przychodzi w miarę bezboleśnie.
Nie trzeba być mistrzem kierownicy, by zauważyć, że w trybie fabularnym mamy olbrzymi handicap względem rywali. Nasz bolid błyskawicznie „połyka” kolejne kilometry, a samochody konkurentów w zasadzie nie mają z nim większych szans. Choć to rozwiązanie dość odmienne od normalnej jazdy w F1 23, to jest jak najbardziej zrozumiałe — ścigamy się tylko przez kilka-kilkanaście „kółek”, a format ma być atrakcyjny i angażujący.
Trzeba przyznać, że faktycznie taki jest. Rozgrywana w spokojnym tempie „Droga do sławy” trwa około 8-9 godzin, w trakcie których samego jeżdżenia uzbiera się całkiem sporo. Muszę przyznać, że tryb fabularny stanowi doskonałą rozgrzewkę przed przystąpieniem do rozwijania własnej kariery w świecie Formuły 1. Oprócz wgryzienia się w samą mechanikę jazdy mamy szansę objeździć naprawdę wiele torów, co bez wątpienia przydaje się w każdym kolejnym wyścigu.
Wspominałem też, że sama historia przedstawiona w „Braking Point” nie jest może wybitna, ale to nadal dość solidna, typowo „sportowa” opowieść. Nie przeszkadzała mi ani przez chwilę, a stworzone na jej potrzeby postacie nie są nijakie (a to spory plus). Co mnie jednak niemiło zaskoczyło to nieciekawa realizacja niektórych przerywników filmowych, w których akcja dzieje się na torze.
Nie mogę jednak powiedzieć złego słowa o fragmentach, gdy nasi bohaterowie udzielają wywiadów — te udało się przygotować naprawdę przyjemnie dla oka. Mamy tu zatem zarówno relacje na gorąco zaraz po wyścigu, jak również inspirowane netflixowskim „Drive to Survive” rozmowy w ciemnym pokoju.
Drugą podstawową formą zabawy dla jednego gracza jest tryb kariery. Możemy zdecydować się na objęcie roli kierowcy w jednym z istniejących zespołów lub założyć własny team i rozpocząć mozolną wspinaczkę na szczyt tabeli konstruktorów. W zasadzie obie wersje są do siebie bardzo podobne, choć oczywiście druga z nich oferuje większy wpływ na politykę naszej stajni.
Kiedy akurat nie jeździmy, to zajmujemy się zarządzaniem drużyną. W trybie „Mój zespół” możemy decydować o przeznaczeniu punktów rozwoju na badanie danej technologii, wydać wirtualną gotówkę na rozbudowanie konkretnego działu fabryki, zaplanować najbliższe aktywności zespołu, wymienić części w bolidzie lub zająć się kontraktami ze sponsorami i kierowcami. Nie da się ukryć, że to sporo pracy.
Jeżeli ktoś czuje się przytłoczony tworzeniem od zera nowego zespołu F1 lub chciałby się skupić się na czystych osiągach na torze, to może wybrać karierę kierowcy. W tym trybie mamy szansę pomóc drużynie opracować konkretne ulepszenia samochodu, jednak naszym najważniejszym celem jest dowiezienie punktów do mety niezależnie od tego, jaki pakiet tym razem przygotowali dla nas inżynierowie.
W grze znajdziemy także obszerny tryb F1 World. Powracają tu elementy znane z zeszłorocznego F1 Life, pozwalające nam dostosować wygląd naszej postaci, jej ubiór (niestety zabrakło kreacji Lewisa Hamiltona), a także… wystrój salonu. Całość sprawia wrażenie, jakby Codemasters zaprosiło do współpracy ekspertów z Maxis i pozwoliło im zrobić Simsy z rasowej ścigałki.
Na szczęście omawiany tryb to coś dużo więcej. Kiedy uporamy się ze stworzeniem kierowcy marzeń oraz naszego samochodu, możemy na przykład przejść do garażu, gdzie czeka na nas szereg opcji modyfikacji bolidu.
Tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa, ponieważ mamy szansę ulepszać auto częściami zdobytymi w trakcie gry w F1 World. Na podobnej zasadzie możemy zyskiwać kontrakty z inżynierami, którzy dołożą trochę swojej „magii” do naszej konstrukcji.
W trakcie rozgrywki zwiększamy nasz poziom techniczny, co pozwala ulepszać kolejne części bolidu i wyciągać jego osiągi do maksimum. Muszę przyznać, że śrubowanie statystyk samochodu oraz zdobywanie nowych podzespołów to forma rozgrywki bardzo zachęcająca do spędzania czasu w grze. Nie ukrywam, iż sprawdza się dużo lepiej niż nagrody w postaci nowej czapki lub okrzyku po wyścigu uzyskiwane za punkty doświadczenia.
Przed przejściem do głównego dania w F1 World warto jeszcze odwiedzić salon wystawowy. Poznamy tu dokładnie wszystkie bolidy biorące udział w kampanii 2023, jak również auta F2 z 2022 roku oraz kilka supersamochodów, które możemy zdobyć za specjalne żetony.
F1 World zawiera w sobie formy zabawy dla pojedynczego gracza oraz umożliwiające rozgrywkę z zawodnikami z całego świata. W trybie singleplayer możemy wziąć udział w następujących konkurencjach:
- Próba czasowa
- Grand Prix (pojedyncze lub cała lista według naszego uznania)
- Zawody dla jednego gracza
- Serie
Zawody obejmują wydarzenia codzienne, tygodniowe i sezonowe, w których spotkamy całe Grand Prix do przejechania, jak również wyzwania próby czasowej. Najciekawiej jednak prezentuje się ostatni punkt, w którym ścigając się na dostępnych w F1 23 torach, wypełniamy założone cele.
Do tego wszystkie formy zabawy w F1 World pozwalają nam realizować dodatkowe zadania — nagrodą za ich zaliczenie są kolejne ulepszenia naszego zespołu i bolidu. Moim zdaniem to recepta na długie godziny angażującej rozgrywki, ukłony dla „Mistrzów Kodu”.
Wśród trybów multiplayer warto wymienić zawody wieloosobowe oraz wyścigi rankingowe. Nie zależy zapominać także o bardzo atrakcyjnej formie kariery dwuosobowej — pozwala ona zarówno na rywalizację, jak i współpracę w ramach jednego zespołu.
Podobnie jak w F1 22 udostępniono nam także dostęp do F1 Sim Racing, które można uznać za furtkę do profesjonalnego e-sportu. Konkurując z graczami z całego świata, mamy szansę ostatecznie dojść do kategorii Pro, pozwalającej walczyć o kontrakt z prawdziwym zespołem simracingowym. Ja nie mam najmniejszych złudzeń, ale sam pomysł uważam za bardzo dobry.
Recenzja F1 23 nie byłaby kompletna bez omówienia kluczowego aspektu każdej gry wyścigowej, czyli modelu jazdy. Ten pozwala trochę lepiej wyczuć bolid, do tego wrażenie prędkości oraz kontrola w zakrętach sprawiają więcej frajdy niż przed rokiem. Oczywiście dużo zależy tu od wybranego poziomu wszelkich asyst, niemniej precyzja panowania nad gazem i hamulcem jest kluczowa dla naszych wyników.
Tematem powiązanym z modelem jazdy jest jedna z najgłośniej reklamowanych innowacji w grze, czyli technologia Precision Drive. Ma ona wpływać na poprawę prowadzenia samochodu przy pomocy kontrolera, by precyzją zbliżyć się do osób korzystających z kierownic do gier. Czy to tylko chwyt marketingowy, czy faktycznie coś się zmieniło?
Muszę przyznać, że to naprawdę działa. Oczywiście trudno tu mówić o takiej samej kontroli nad autem jak w przypadku kierownicy z Force Feedback, ale gra na padzie od Xbox Series X|S nie sprawiała już wrażenia sterowania wanną. By nie być gołosłownym, zrobiłem bezpośrednie porównanie podczas gry na kontrolerze na kilku torach między F1 22 i F1 23.
Wyniki były dość podobne, choć w nowszej wersji na Suzuce i arenie w Zandvoort udało się wykręcić czasy o ponad 1,5 sekundy krótsze (pamiętajmy jednak, że bolidy trochę nam się zmieniły). Niemniej same wrażenia z używania pada były zauważalnie lepsze, a nie każdy lekki poślizg musiał oznaczać spotkanie z bandą. Oczywiście pozostanę przy kierownicy do PC, jednak gracze korzystający z kontrolerów z pewnością będą zadowoleni.
Muszę niestety trochę pokręcić nosem na model jazdy supersamochodów. Te niestety prowadzą się niezwykle drętwo, a wręcz nienaturalnie, co moim zdaniem jest zmarnowanym potencjałem. Rozumiem, że to tylko dodatek do ścigania bolidami F1 i F2, ale w takiej wersji raczej nikogo nie zachęci do dłuższej zabawy.
Wszystkie wspomniane przeze mnie elementy składają się na naprawdę solidną całość. Prowadzenie bolidów jest bardzo emocjonujące, model jazdy pozwala dość precyzyjnie szlifować zakręty, a opcje zarządzania zespołem skutecznie urozmaicają zabawę. Tryby dla jednego gracza zostały przygotowane tak, by na długie godziny zatrzymać nas przy ekranie.
Na plus należy zaliczyć też dużą elastyczność produkcji pod kątem poziomu trudności, zarówno w kwestii samego sterowania, jak i umiejętności komputerowych rywali. Dzięki temu w F1 23 tak samo dobrze mogą bawić się mniej doświadczeni kierowcy (w tym dzieci) oraz prawdziwi weterani z wysokiej klasy sprzętem.
Konkurowanie z żywymi rywalami to jeszcze wyższy poziom emocji. Wiadomo, że trafimy na różnych ludzi, niektórzy grają fair, inni nie, ale recenzowany tytuł stanowi świetną platformę do wieloosobowej zabawy. Na uwagę zasługują tu wyścigi rankingowe, w których zawodnicy są dobierani według osiąganych wyników.
Jeżeli nie mamy szczególnego zaufania do nieznajomych, to do naszej dyspozycji oddano lokalny multiplayer dla dwóch osób. Muszę przyznać — zabawa jest wtedy przednia, a jazda z szacunkiem dla drugiego kierowcy to zupełnie inna bajka, niż konkurowanie z komputerowymi rywalami.
Rozumiem, że duet EA/Codemasters chce trafić do nowej, być może trochę młodszej grupy odbiorców, ale opcja personalizacji salonu, włącznie z doborem kanapy i mebli wzbudza we mnie mieszane uczucia. Tyczy się to także całej szafy ubrań na zmianę oraz specyficznych zachowań kierowcy. Na szczęście możemy całkowicie zignorować ten aspekt gry.
Ta drobna uszczypliwość nie jest niestety nieuzasadniona — wystarczy spojrzeć na nagrody przyznawane nam za zdobywanie kolejnych poziomów doświadczenia, by dojść do wniosku, że trochę szkoda czasu poświęconego przez twórców na takie błahostki.
Malowanie bolidu, nowy wzór stroju, kolejna „cieszynka” lub okrzyk po zakończeniu wyścigu zdecydowanie nie są elementami napędzającymi graczy do wielogodzinnej jazdy. Jeżeli tak się bawimy, to ja kategorycznie żądam cytatów z Kimiego Räikkönena, które chociaż dodałyby historycznego charakteru produkcji lub przemówień torowego króla komedii, Yukiego Tsunody.
Nie da się ukryć, że system gratyfikacji mógłby być ciekawszy, oferując na przykład legendarne bolidy do wykorzystania w próbach czasowych albo udział w kluczowych pojedynkach wszech czasów. Pomysł ze starymi autami nie jest nawet mój — samochody Formuły 1 z przeszłości pojawiły się w F1 20, dlaczego zatem nie powtórzyć tego teraz?
Skoro jesteśmy przy różnicach między poszczególnymi odsłonami, to muszę przyznać, że gros zawartości z poprzedniej wersji znalazło się w F1 23. Można pokusić się o stwierdzenie, iż elementy kosmetyczne zostały przeniesione niemal 1:1, podobnie wygląda sprawa z supersamochodami do kupienia. Rozumiem, że mamy tu do czynienia z ewolucją, a nie rewolucją, ale pogłębia to tylko wrażenie powtarzalności.
Grafika i dźwięk w F1 23
Oprawa audiowizualna to bez wątpienia mocna strona gry. Samochody są dopracowane do perfekcji, tory wyglądają znakomicie, a modele postaci straszą mniej niż jeszcze kilka lat temu. Producent zdecydował się na implementację wielu „fajerwerków” graficznych z Ray Tracingiem włącznie, dzięki czemu refleksy na naszych autach prezentują się bardzo atrakcyjnie.
Jestem wielkim fanem wszystkich dostępnych pozycji kamery podczas jazdy. Niezależnie od tego, którą opcję wybierzemy, wygląda to naprawdę dobrze. Oczywiście im bliżej przedniego skrzydła, tym wrażenie prędkości jest bardziej dojmujące. Osobiście polecam widok z kokpitu, który gwarantuje naprawdę niezłą immersję.
Całość wygląda zdecydowanie lepiej podczas wyścigu niż na powtórkach. Tym brakuje trochę dynamiki, a przy dalszych ujęciach samochody sprawiają wrażenie zabawkowych. Z plusów z pewnością muszę wspomnieć o wrażeniach z jazdy w deszczu — mokre powierzchnie cieszą oko, zwłaszcza w trakcie nocnych wyścigów na torach ulicznych.
Sporo mówiło się o zmienionej palecie kolorów, dzięki czemu graficznie tytuł zrobił kolejny krok w stronę realizmu. Nasycenie barw jest nieco bardziej stonowane, a z założenia ma przypominać obraz z telewizyjnych relacji z zawodów.
Bardzo podoba mi się także tryb fotograficzny, który pozwala uchwycić najlepsze fragmenty rywalizacji. Oczywiście musimy mieć świadomość, że obrazy pozyskane tą metodą nie do końca wiernie oddają prawdziwy wygląd gry podczas ścigania, ale przynajmniej zyskujemy udane narzędzie do uwieczniania świetnych ujęć.
Niestety nie obyło się bez błędów wizualnych. Mnogość włączonych latarni w trakcie nocnego wyścigu w Bahrajnie doprowadza do powstania nienaturalnych, rozmytych refleksów na bolidzie. Do tego zdarza się, że w podobnych sytuacjach bliżej horyzontu pojawia się mgła, całkowicie niepasująca do warunków panujących na torze.
Warstwa dźwiękowa jest godna pochwały. Silniki wszystkich jednostek napędowych brzmią odmiennie od siebie, odwzorowując prawdziwy sound dzięki oficjalnej licencji FIA. Szczególnie dobre wrażenia możemy zyskać podczas gry na słuchawkach, choć mam tu drobne zastrzeżenie.
Nie mogę „dogadać się” z moim inżynierem wyścigowym, przez co wydawanie poleceń głosowych w moim przypadku w ogóle nie wchodzi w grę. Na to samo „chorowało” F1 22, starszych wersji nie sprawdzałem. Być może jest to jakiś problem z moją konfiguracją, choć z testów na poziomie OS wynika, że wszystko działa.
Jeśli chodzi o polską lokalizację, to twórcy przygotowali napisy w naszym ojczystym języku. W większości produkcji nie brakuje mi rodzimego dubbingu, jednak w F1 23 z przyjemnością usłyszałbym Panów Michała Gąsiorowskiego i Mikołaja Sokoła, dodających niesamowitej wartości relacjom z prawdziwych Grand Prix.
Recenzja F1 23 — podsumowanie
Każdy wyścig kiedyś się kończy, i tak też moja recenzja F1 23 rozpoczyna ostatnie okrążenie. Czy najnowsza odsłona popularnej serii samochodówek „dowiozła” dobre punkty do linii mety? Zanim odpowiem na to kluczowe pytanie, chciałbym wyraźnie zaznaczyć ważne założenie wpływające na ostateczną ocenę.
Kup F1 23
- Sprawdź aktualne ceny F1 23 (PC) na Allegro
- Sprawdź aktualne ceny F1 23 (PS4 & PS5) na Allegro
- Sprawdź aktualne ceny F1 23 (PS5) na Allegro
- Sprawdź aktualne ceny F1 23 (Xbox One & Xbox Series X|S) na Allegro
Nie chcę rozpatrywać recenzowanej gry przez pryzmat poprzednich części. Nie każdy gracz z wypiekami na twarzy czeka na każdą kolejną odsłonę F1 i ja to w pełni rozumiem. Zmiany w stosunku do zeszłorocznego wydania są na tyle zauważalne, że mogę z czystym sumieniem potraktować omawiany tytuł jako dzieło niezależne od poprzedniczki.
F1 23 to naprawdę dobra wyścigówka. Zdecydowanie nie zabrakło w niej „tego, co tygrysy lubią najbardziej”, a mowa oczywiście o poczuciu prędkości. Opony niemal zwijają asfalt za sobą, przednie skrzydło mknie raptem kilka centymetrów nad jezdnią, do tego dźwięk silnika wwierca się w uszy — czegóż chcieć więcej?
Bez wątpienia gra ma pewne mankamenty, choć część z nich jest kwestią sporną. Mnie nie przypadły do gustu zabawy ze zmianą ubrań czy wybieraniem nowego dywanu, ale jeśli ktoś lubi urządzać swoją przestrzeń, to będzie zadowolony. System gratyfikacji za punkty doświadczenia to przede wszystkim mało istotne elementy estetyczne, jednak jak wiadomo, niektórzy gracze uwielbiają się wyróżniać.
Zabawę na pewno uatrakcyjnia fabularna „Droga do sławy”, tryb kariery jest jak zawsze solidny i pozwala choć trochę doświadczyć życia kierowcy oraz szefa zespołu w jednym, do tego F1 World jest niesamowicie angażującą formą rozrywki, która nadaje jeżdżeniu konkretny cel.
Ściganie się z innymi graczami jest świetne, choć trzeba pamiętać, że wirtualna społeczność F1 potrafi dać do wiwatu. Bez wątpienia jednak lokalny wyścig na dwie osoby to fantastyczny pomysł na wspólne spędzenie czasu. Pomaga w tym na pewno dopracowane sterowanie przy pomocy kontrolerów — jeżeli któryś z zawodników gra na kierownicy, to jego przewaga nie będzie już tak przytłaczająca.
W grze spędziłem ponad 25 godzin, w trakcie których skończyłem „Drogę do sławy”, założyłem własny zespół i przejechałem niezliczone ilości kilometrów. Muszę przyznać, że nie żałuję ani jednej minuty poświęconej na szorowanie asfaltu bolidami „królowej motorsportu”.
Mogę śmiało powiedzieć, że F1 23 z impetem wskakuje na pierwsze miejsce we własnej kategorii, jednocześnie zajmując miejsce na pudle wśród samochodówek w ogóle. Dla mnie to na dziś ex æquo z Asseto Corsa i Automobilista 2 pod względem frajdy czerpanej z jazdy, choć oczywiście są to zupełnie różne od siebie produkcje. Bez wątpienia jednak seria F1 przyjęła dobry kierunek rozwoju, dzięki czemu z pewną nadzieją oczekuję przyszłorocznej edycji.
F1 23
Na plus
- Satysfakcjonujący model jazdy
- Obszerna lista torów
- Szczegółowo odwzorowane bolidy
- Poczucie prędkości
- Powrót „Drogi do sławy”
- Ciekawy tryb kariery
- Angażujący tryb F1 World
- Udany system sterowania kontrolerem
- Lokalny multiplayer dla dwóch graczy
- Oprawa audiowizualna
Na minus
- Część zawartości przeniesiona z poprzedniej odsłony
- Mało atrakcyjny system gratyfikacji za przejechane kilometry
- Słabe prowadzenie supersamochodów
- Drobne mankamenty graficzne
Jakub Foss
F1 23 to kolejna odsłona popularnej serii wyścigów. Debiutująca w 2023 roku część wyróżnia się znakomitym poczuciem prędkości, poprawionym sterowaniem przy użyciu kontrolera, nowym formatem wyścigu oraz implementacją przerywających zawody czerwonych flag. Wśród plusów należy wymienić także angażujące tryby zabawy, świetną oprawę audiowizualną i powrót fabularnej „Drogi do sławy”. Drobne mankamenty jak powtarzająca się zawartość czy sporadyczne problemy graficzne nie powinny przysłaniać faktu, że mamy do czynienia z naprawdę porządną samochodówką.
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.