Test Razer Wolverine V3 Pro. Xbox właśnie zyskał kontroler bliski ideału

Test Razer Wolverine V3 Pro

Prawdopodobnie każdy, kto kiedykolwiek korzystał z kontrolera do gier, może potwierdzić, że jakość gamepada istotnie wpływa na przyjemność czerpaną z cyfrowej rozrywki. Co więcej, choć tego typu sprzęt przez wiele lat kojarzył się raczej z konsolami wideo, to obecnie cieszy się dużą popularnością wśród użytkowników wszystkich platform z komputerami osobistymi włącznie.

Oczywiście wszystko to przekłada się na bardzo szeroki asortyment akcesoriów proponowanych nam przez różnych producentów — od tych mniejszych, po gigantów branży. W moje ręce trafił model Razer Wolverine V3 Pro, czyli nowy kontroler do konsol Microsoftu 9. generacji i PC od jednego z liderów rynku.

Czym topowy gamepad z logo trzech splecionych węży różni się od oryginalnych „wolantów” do Xbox Series X|S? Jak zastosowane rozwiązania przekładają się na wrażenia z gry? Czy warto w ogóle zainteresować się testowanym sprzętem? Zapraszam do lektury mojej recenzji, w której rozwieję wszelkie wątpliwości!

Razer Wolverine V3 Pro — najważniejsze parametry

Razer Wolverine V3 Pro
Razer Wolverine V3 Pro.

Kontrolery do gier od dekad stanowią podstawowe narzędzie wskazujące konsol do gier, sukcesywnie podbijając także serca użytkowników PC. Sprzęt tego typu musi oczywiście cechować się pewnymi konkretnymi parametrami, by można było go nazwać dobrym — na czym powinno nam szczególnie zależeć?

Tu z pomocą przychodzą artykuły, w których poruszaliśmy ten temat, na przykład zestawienie najlepszych gamepadów do PC lub ranking kontrolerów do telefonu. Z proponowanych przeze mnie tekstów oraz z wieloletniego doświadczenia wynika, że warto zwracać szczególną uwagę na kilka kluczowych kwestii.

Razer Wolverine V3 Pro
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że z tym przedmiotem wiąże się jakaś misja.

Wśród nich wskazałbym kompatybilność urządzenia z różnymi platformami do gier, obsługiwane rodzaje łączności, pracę przycisków oraz ergonomię i ogólną jakość wykonania sprzętu, które niestety trudno opisać suchymi danymi. Sama specyfikacja testowanego modelu przedstawia się następująco:

  • Kompatybilność: PC, Xbox Series X|S, Xbox One
  • Łączność: bezprzewodowa (adapter 2.4 GHz) / przewodowa
  • Liczba przycisków: 25, z czego 6 programowalnych
  • Układ głównych elementów sterujących: analogicznie do Xbox Series X|S
  • Wibracje: tak
  • Dodatkowe funkcje: 4 przyciski w uchwytach, 2 dodatkowe bumpery, blokada spustów, tryb turniejowy, aplikacja sterująca, wymienne nakładki na analogi, odłączany kabel USB, port minijack 3,5 mm
  • Dodatkowe wyposażenie: adapter HyperSpeed, 2 nakładki na analogi, 3m przewód USB-C -> USB-A, etui
  • Waga: 304 g
  • Sugerowana cena: 999 zł

Jak widać, Amerykanie celowali w stworzenie praktycznego, kompletnego kontrolera do konsol Microsoftu i komputerów z systemem Windows. Z suchych danych nie da się jednak wyczytać najważniejszego, czyli ile technologii inżynierowie „wpakowali” do swojego gamepada — to dokładnie omówię w dalszej części recenzji.

Razer Wolverine V3 Pro
Instrukcja obsługi jest dość lakoniczna, ale pozwala zacząć przygodę z kontrolerem.
■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Nie bez znaczenia są także wrażenia związane z korzystaniem z nowego „Rosomaka” — sprzęt nie raz mnie zaskoczył, a kwestii wartych szczegółowego rozpatrzenia jest bardzo dużo. By zachować maksymalną przejrzystość artykułu, podzieliłem test Razer Wolverine V3 Pro na następujące podrozdziały:

  1. Zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia
  2. Proces instalacji na komputerze PC oraz konsolach
  3. Oprogramowanie i konfiguracja gamepada
  4. Jak się na tym gra, czyli Razer Wolverine V3 Pro w praktyce
  5. Podsumowanie
Razer Wolverine V3 Pro
Tak wyglądają trzy metry topowej wydajności.

Urządzenie towarzyszyło mi głównie podczas zabawy przy pececie z systemem Windows 11, ale oczywiście podłączałem je także do mojego starego dobrego Xboxa One S. Nie omieszkałem także sprawdzić możliwości rozgrywki na telefonie z Androidem i telewizorze z WebOS, choć oficjalnie kontroler nie jest kompatybilny z tymi platformami.

Co ważne: nie ukrywam, że mogę nazwać się wielkim zwolennikiem oryginalnych, podstawowych gamepadów do konsol Microsoftu 9. generacji, z przyjemnością korzystałem też z przewodowego modelu HyperX Clutch Gladiate czy oldschoolowego Logitecha F310. Choć niniejszy tekst nie ma charakteru porównawczego, to miejscami mogą pojawić się odniesienia do wspomnianych urządzeń.

Zanim przejdę do głównej części recenzji, chciałbym serdecznie podziękować firmie Razer za udostępnienie mi kontrolera do testów.

1. Razer Wolverine V3 Pro — zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia

Sprzęt przychodzi do nas w klasycznym opakowaniu w kolorach czerni i zieleni, na którym znajdziemy wszelkie niezbędne informacje. Choć właściwe pudełko to w dużej mierze ekologiczny, brązowy karton, to nie ma się czego obawiać — wnętrze jest bardziej niż bogate. Co znajdziemy w środku?

Decydując się na zakup modelu Wolverine V3 Pro otrzymujemy oczywiście samego gamepada, adapter HyperSpeed 2.4 GHz, 3-metrowy przewód USB-C -> USB-A, dwie wymienne nasadki na analogi, mocne etui na kontroler, instrukcję obsługi oraz zestaw naklejek. Przejdźmy od razu do naszego głównego bohatera.

Nowy „Rosomak” zdecydowanie nie należy do urządzeń o krzykliwym designie. Czarny gamepad z białymi oznaczeniami to elegancka, minimalistyczna klasyka, która nie zestarzała się nawet o dzień.

Razer Wolverine V3 Pro
Producent pomyślał nawet o osłonach na analogi.

Już po pierwszym kontakcie wiadomo, że mamy do czynienia z bardzo wysokiej jakości tworzywem sztucznym, a wszystkie elementy spasowane są wręcz wzorowo, dzięki czemu sprzęt nie trzeszczy w rękach nawet przy próbie wyginania go. Co ciekawe, delikatne puknięcie wyłączonym gamepadem o rękę budzi w nim coś wyjątkowego.

Mam na myśli bezgłośną wibrację elementów układu haptycznego — tu brawa dla producenta za powrót do tego typu informacji zwrotnych po modelu Wolverine V2 Pro. Osobiście nie kupuję rezygnowania z takich funkcji w celu poprawy „profesjonalizmu” kontrolera, przecież wstrząsy można w każdej chwili wyłączyć, a przy uruchomionym gamepadzie wspomniany przeze mnie efekt zanika.

Główną część korpusu wykonano z lekko chropowatego, grubego plastiku z eleganckim przetłoczeniem w okolicy przejścia do uchwytów. Gripy to z kolei prawdziwy majstersztyk — oprócz drobnej faktury poprawiającej chwyt, zostały one pokryte warstwą gumy. Teraz nie będę miał już wymówki, że „pad mi się wyślizgnął”.

Razer Wolverine V3 Pro
Właściwy kartonik jest nad wyraz „eko”.
■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Układ podstawowych elementów sterujących bez zaskoczenia odpowiada temu znanemu z kontrolerów do konsol Xbox Series X|S. Oprócz klasyki znajdziemy tu jednak również przycisk na froncie służący do programowania gamepada, dwa dodatkowe bumpery dla osób lubujących się w chwycie typu claw oraz cztery przyciski „ukryte” w rękojeściach.

Guziki w Wolverine V3 Pro nie są jednak takie same jak w standardowym padzie od Microsoftu. Analogi wyposażono w czujniki Halla, dzięki czemu ich czułość i niezawodność stoją na absolutnie topowym poziomie. Gdyby tego było mało, to nakładki joysticków są wymienne, a dzięki przemyślanemu systemowi montażu trzymają się bardzo pewnie.

Wstępnie zainstalowane końcówki to typowe wklęsłe kółka pokryte dobrej jakości fakturowaną gumą. Amerykanie oddają też w nasze ręce sporo wyższy cylinder z podobnym zwieńczeniem, który ma pozwalać na bardziej precyzyjną kontrolę oraz krótszy, zakończony wypukłą kopułką egzemplarz dedykowany szybkim, dynamicznym ruchom. Czyli dla każdego coś miłego.

Razer Wolverine V3 Pro
Mała rzecz, a cieszy.

Główne przyciski ABXY bazują na hybrydowym rozwiązaniu łączącym zalety przełączników mechanicznych i miękkość gumowej membrany. Ich trwałość przewidziano na około trzy miliony wciśnięć (czego oczywiście nie byłem w stanie zweryfikować), a punkt aktywacji znajduje się zaledwie 0,65 mm poniżej początkowego zakresu ruchu.

Dostajemy bardzo wyraźną informację czuciową o zarejestrowaniu kliknięcia, w dodatku post-travel ograniczono tu do absolutnego minimum. Jednocześnie gamepad nie hałasuje nadmiernie podczas nawet dość intensywnego klikania, co zdarza się w przypadku różnych sprzętów z taktylnymi switchami mechanicznymi.

D-pad to kolejny popis producenta spod znaku trzech splecionych węży. 8-kierunkowa pływająca płytka sterująca działa na tej samej zasadzie co główne klawisze, do tego zapewnia niesamowitą precyzję. Muszę przyznać, że feeling przycisków określanych przez Razera jako mechaniczno-czuciowe (Mecha-Tactile) jest chrupki, jędrny, zawsze gotowy do działania, ale nie twardy — po prostu fenomenalny.

Razer Wolverine V3 Pro
Elementy sterujące w gamepadzie bez wątpienia stanowią jego największy atut.

Podobne wrażenia uzyskamy podczas korzystania ze zintegrowanych z gripami programowalnych przycisków M3, M4, M5 i M6. Te zapewniają precyzję znaną z przełączników dobrych myszek gamingowych — dostajemy tu sprężysty, niemal nieodczuwalny pre-travel, po którym następuje aktywacja bez zbędnego post-travel.

Nie mogę również powiedzieć złego słowa o pracy bumperów. Choć tu trudno mówić o kolosalnej różnicy względem oryginalnych „wolantów” do Xboxów 9. generacji, to cała czwórka (licząc z dodatkową parą) działa absolutnie bez zarzutów, dostarczając wyraźnych informacji o aktywacji przełącznika.

Opus magnum moim zdaniem kryje się jednak w triggerach. Co prawda producent wstępnie sugeruje nam pewną innowację stosując nazwę Razer Pro HyperTriggers, jednak większość użytkowników (ze mną włącznie) wstępnie potraktuje to jako zwykły chwyt marketingowy. Tu jednak drzemie prawdziwy geniusz inżynierów.

Na pewno kojarzycie funkcję blokady spustów z wielu urządzeń dostępnych na rynku. Mając taki sprzęt w rękach łatwo docenić, ale także wyczuć fizyczne skrócenie dystansu do aktywacji przycisku — można odnieść wrażenie, że jakaś struktura kończy za nas dzieła, jakby pod naszym palcem był ukryty „patyczek”. Nie tym razem.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Wolverine V3 Pro wyposażono oczywiście w płynne, bardzo przyjemne spusty pracujące w pełnym zakresie, ale przełączenie ich „na krótko” skutkuje całkowitą zmianą charakterystyki triggerów. Te przypominają wtedy przyciski w myszkach gamingowych, oferując krótki, sprężysty ruch i bardzo dokładną informację czuciową o osiągnięciu punktu aktywacji. Absolutnie genialne.

Na plus zaliczę również sporą różnicę w konstrukcji sekcji bumperów i spustów względem większości gamepadów. Po wduszeniu LT lub RT naszym oczom ukazuje się dodatkowa osłona, która według mnie dużo lepiej zabezpiecza urządzenie przed dostawaniem się brudu czy wilgoci.

Każdy, kto rozkładał kontroler i „grzebał” w środku patyczkiem higienicznym celem naprawy klejących się triggerów doskonale zrozumie, o czym mówię. Tutaj naprawdę jakość wykonania dotyczy każdego aspektu sprzętu.

Muszę odnieść się także do rozmiarów samego kontrolera. Testowany model mierzy 15,7 cm długości, 10,6 cm szerokości i 6,5 cm wysokości przy wadze około 300 g. Jest on nieco większy od standardowego gamepada do konsol Microsoftu 9. generacji, co czuć zwłaszcza na bumperach — mowa tu o różnicy około 1 cm między środkami LB i RB.

Warto wspomnieć także o dostępnych na urządzeniu łączach. Tu bez zaskoczenia możemy liczyć na port USB-C do komunikacji i ładowania gamepada oraz gniazdo minijack 3,5 mm, które możemy wykorzystać do wysyłania dźwięku przez kontroler lub rozmowy z innymi graczami. W zasadzie niczego więcej nie potrzeba.

Drobnym, ale miłym detalem jest także oświetlenie RGB urządzenia od Razera. Choć iluminacje dotyczą tylko i wyłącznie niewielkiego logo, to mogą dostarczać nam one szeregu przydatnych informacji, w tym tych związanych ze stopniem naładowania akumulatora czy wybranym profilem (jeżeli zaprogramujemy inne efekty dla różnych konfiguracji). Mało, ale dobrze.

Jeśli chodzi o łączność i zasilanie, to nowy Wolverine V3 Pro może działać bezprzewodowo na wbudowanej baterii lub korzystać z kabla z końcówką USB-C. Niestety o samym akumulatorze nie wiemy zbyt wiele, ale grając 70% czasu z użyciem adaptera 2.4 GHz, nie udało mi się wyładować ogniwa — niemniej energii swobodnie wystarczy na ponad 20 godzin zabawy.

Choć technologicznie na pewno stanowią wzór do naśladowania, to bezprzewodowy adapter HyperSpeed oraz dołączony do zestawu interkonektor USB-C -> USB-A po prostu spełniają swoje zadanie. Ten drugi pośrednio wiąże się zresztą z pewną wyjątkową funkcją trzeciego „Rosomaka”, o której wspomnę w dalszej części tekstu.

Gdybym miał się do czegokolwiek przyczepić, to właśnie 3-metrowy kabel byłby elementem wartym przemyślenia. Możemy zapomnieć o miękkich, lejących się przewodach myszek gamingowych — Razer daje nam sztywny, pleciony powróz — jako gracz „kanapowy” nie jestem entuzjastą tego rozwiązania, niemniej jednak można się do niego przyzwyczaić.

Na osłodę dostajemy znakomite, wyprofilowane etui na gamepada, w którym bez problemu zmieścimy też wymienne nakładki analogów, adapter HyperSpeed i nawet dość długi przewód. Bardzo przypadł mi do gustu nie tylko wygląd pokrowca, ale też jakość zastosowanych materiałów oraz praktyczne rozwiązania, chociażby zamek błyskawiczny z gumowym uszczelnieniem. Mała rzecz, a cieszy.

2. Razer Wolverine V3 Pro — proces instalacji na komputerze PC oraz konsolach

Razer Wolverine V3 Pro
Jeden adapter, by rządzić wszystkimi sprzętami.
■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Jak łatwo się domyślić, samo nakłonienie gamepada do współpracy z pecetem i konsolą jest dziecinnie proste. Testowane urządzenie Razera może pracować w dwóch trybach: przewodowym oraz bezprzewodowym.

Funkcjonowanie bez kabla wymaga użycia adaptera Razer HyperSpeed, niestety nie ma opcji, by skorzystać z wbudowanego odbiornika Xboxa czy gwizdka Microsoftu. Oczywiście nie stanowi to żadnej technicznej przeszkody, tylko musimy pamiętać o zabraniu ze sobą dedykowanego nadajnika 2.4 GHz, jeśli wybieramy się na „występy” poza domem.

Kiedy już odpowiedni adapter znajdzie się w gnieździe USB-A komputera lub konsoli, wystarczy włączyć kontroler i poczekać na sparowanie. Ostatni proces przebiega w pełni automatycznie, dzięki czemu w kilka sekund jesteśmy gotowi do gry.

Razer Wolverine V3 Pro
Na szczęście standard USB-C sprawia, że w razie kryzysowej sytuacji bez problemu znajdziemy zastępstwo dla oryginalnego kabla.

Jeśli chodzi o połączenie przewodowe, to możemy wykorzystać dowolny kabel USB z przynajmniej jedną końcówką typu C, choć oczywiście producent zaleca stosowanie interkonektora dołączonego do zestawu. Co ważne: sprzęt priorytetyzuje komunikację przez „sznurek”, nawet gdy jednocześnie gdzieś blisko mamy wpięty adapter bezprzewodowy.

Warto przypomnieć, że jeśli zdecydujemy się na podłączenie gamepada do komputera za pomocą przewodu, to możemy uruchomić kontroler w tak zwanym trybie turniejowym. Oznacza to podkręcenie częstotliwości raportowania do 1000 Hz, co zapewnia błyskawiczne przekazywanie naszych działań z nawet ośmiokrotnie mniejszymi opóźnieniami w porównaniu do normalnych „wolantów” Microsoftu.

Oba rodzaje komunikacji przetestowałem z dwoma komputerami PC oraz konsolą Xbox One S — w tej ostatniej wpiąłem się w przedni port USB. Wszystko działało bezproblemowo, a korzystanie z bezprzewodowego adaptera nie było obciążone problemami ze stabilnością połączenia.

Razer Wolverine V3 Pro
Niestety te piękne łopatki nie są rozpoznawane jako dodatkowe przyciski.

Nie miałem też żadnych trudności związanych z interferencją między nadajnikami poszczególnych akcesoriów do PC czy prędkością internetu. Prawdą jest, że obecnie używam głównie peryferiów Razera, ale obyło się bez konfliktów także z myszką HyperX Pulsefire Haste 2 Wireless czy słuchawkami Genesis Selen 400.

Nie ukrywam, że trochę zaskoczył mnie brak modułu Bluetooth, który przecież jest obecny w kontrolerach Microsoftu. Nie chodzi mi tylko o współpracę z urządzeniami mobilnymi, bo przecież z tej samej technologii łączności korzystają chociażby współczesne telewizory oferujące dostęp do usług chmurowych. To jednak nie skreśla nowego Wolverine’a.

Połączyłem kontroler z telefonem z Androidem za pośrednictwem przewodu USB. Włączenie zasilania USB OTG i samego gamepada pozwoliło na komfortową rozgrywkę przez usługi streamingowe czy w natywne produkcje stworzone z myślą o systemie z zielonym robocikiem. Miło, ale nie do końca wygodnie.

Razer Wolverine V3 Pro
„Rosomak” w swoim naturalnym środowisku.

Na szczęście smartfon bez problemu zasila też adapter 2.4 GHz, choć jego podłączenie wymaga przejściówki USB-C => USB-A. Wtedy wystarczy postawić telefon, usiąść wygodnie, odpalić wymarzony tytuł i cieszyć się komfortową rozgrywką.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

A jak wygląda to z urządzeniami typu Smart TV? Kiedy już dogrzebałem się do portu USB mojego telewizora z systemem Web OS, sprawdziłem oba rodzaje połączenia — z użyciem kabelka oraz bezprzewodowe. Tu również mamy pełen sukces, a telewizor bez problemu rozpoznał „wolant” Razera.

Razer Wolverine V3 Pro
Coś, czego na pewno nie znajdziemy w testowanym gamepadzie, to kompromisy w kwestii jakości wykonania.

Szkoda, że Amerykanie nie chwalą się tą kompatybilnością, ich sprzęt zdecydowanie na to zasługuje, nawet jeśli granie na TV czy smartfonie nie jest „pro”. Usługi streamowania gier coraz śmielej wchodzą na różne urządzenia i choć trudno wyobrazić sobie, by ktoś kupował testowany model specjalnie pod tym kątem, to wiedza o jego dość szerokim zastosowaniu z pewnością podnosi atrakcyjność gamepada.

Nie spodziewając się sukcesu, postanowiłem mimo wszystko sprawdzić możliwość współpracy trzeciego „Rosomaka” z Nintendo Switch. Zgodnie z oczekiwaniami gamepad nie zaprzyjaźnił się z konsolą nawet po włączeniu funkcji pozwalającej na przewodowe podłączanie kontrolerów Pro. Szkoda, bo Wolverine V3 Pro mógłby stanowić niesamowitego towarzysza rozgrywki w hitach od „wielkiego N”.

3. Razer Wolverine V3 Pro — oprogramowanie i konfiguracja gamepada

Razer Controller Setup
Aplikacja serdecznie zaprasza nas do lepszego zapoznania się z możliwościami urządzenia.

Skoro już przetestowaliśmy wszystkie rodzaje komunikacji z różnymi odbiornikami, czas sprawdzić, jakie możliwości zmiany ustawień przygotowali dla nas specjaliści z Razera. Co prawda gamepad świetnie spisuje się w konfiguracji „prosto z pudełka”, ale wielu graczy z pewnością chętnie dostosuje sprzęt do swoich potrzeb.

Mamy dwie drogi wprowadzania zmian: z poziomu samego kontrolera oraz przy użyciu aplikacji Razer Controller Setup. Choć oczywiście dedykowane oprogramowanie zapewnia większy wachlarz możliwości, to zaczniemy od i tak godnych pochwały modyfikacji, które dostępne są „od ręki”.

Korzystając z szybkich i praktycznych skrótów klawiszowych, da się zmienić głośność słuchawek czy efekt, kolor oraz jasność podświetlenia logotypu. Z bardziej praktycznych ustawień możemy kontrolować intensywność wibracji, a także przypisać funkcje do programowalnych przycisków.

Przygotowane przez producenta oprogramowanie działa tak samo na komputerach osobistych i konsolach Xbox. Znajdziemy tam wszystkie opisane wyżej funkcje oraz szereg dodatkowych ustawień, w tym:

  • Zmianę martwych stref analogów
  • Ochronę przed podwójnymi martwymi strefami
  • Programowanie modyfikatora czułości, czyli Sensivity Clutch
  • Mapowanie przycisków M1-M6 włącznie z ustawianiem funkcji modyfikatora czułości
  • Tworzenie profili
  • Zmianę interpretacji ruchu analogów
  • Zmianę strategii oszczędzania energii

O ile większość powyższych opcji jest doskonale zrozumiała, to na naszą uwagę moim zdaniem zasługuje w szczególności Sensivity Clutch. „Sprzęgło” pozwala na chwilową zmianę czułości drążków analogowych, by taki sam ruch joystickiem przekładał się na większą bądź mniejszą reakcję na ekranie.

Razer Controller Setup
Trzeba przyznać, że program jest bardzo przejrzysty.

Pierwsze zastosowanie, które przychodzi mi do głowy, jest oczywiście związane z wykonywaniem precyzyjnych akcji (jak chociażby strzały snajperskie). Nic nie stoi również na przeszkodzie, byśmy korzystając z omawianej opcji, modyfikowali prędkość poruszania się postaci bez martwienia się o stopień wychylenia analoga.

Ciekawostką jest możliwość zmiany rejestrowania ruchu analogów. Mamy dwie opcje: zostawić wszystko w postaci „klasycznej”, czyli z wyraźnym zaznaczeniem kierunków po przekątnej lub zdecydować się na formę wygładzania, która ma zapewnić bardziej płynne, okrągłe ruchy „kursora”.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Musimy pamiętać, że do programowalnych przycisków M1-M6 możemy przypisać tylko role guzików normalnie występujących na padzie do Xboxa, ewentualnie da się je wykorzystać jako modyfikator czułości analogów. Niestety przełączniki te nie są w grach wykrywane jako osobne byty, więc musimy zapomnieć o podpięciu do nich dodatkowych funkcji.

Ku mojemu sporemu zaskoczeniu Razer trochę nie popisał się w kwestii tworzenia profili i zarządzania nimi. Spodziewałem się wbudowanej pamięci w urządzeniu oraz możliwości zmiany zestawu ustawień „w locie”, by w kilka sekund przestawić się z grania w FPS-y na prowadzenie samochodu czy samolotu — dostajemy nieco inne rozwiązanie.

Owszem, zyskujemy dostęp do zachowanych profili, jednak nie jest to zasługa wewnętrznego magazynu kontrolera, tylko zapisywania danych w chmurze. W związku z tym na docelowej platformie musi być zainstalowana aplikacja Razer Controller Setup, co może nie jest bardzo problematyczne, ale wyklucza błyskawiczną, „bezszwową” zmianę zestawów ustawień z poziomu samego pada.

Wziąłem pod uwagę, że być może dostarczoną instrukcję obsługi zaatakował drobny chochlik, przez którego przełączenie profilu zostało opisane jako zmiana koloru podświetlenia — w końcu w modelu Wolverine 2 Pro wspomniana funkcja była obecna. Niestety z manualem wszystko w porządku, a amerykański producent po prostu pozbawił nas przydatnego narzędzia.

Razer Controller Setup
Wszystkie najważniejsze funkcje aplikacji są łatwo dostępne,a przede wszystkim logicznie podzielone tematycznie.

Na szczęście „Rosomak” zapamiętuje nie tylko ostatni używany profil, ale też pozwala odzyskać z chmury te stworzone w aplikacji (sam w celach testowych zrobiłem ich 15). Wystarczy dać sprzętowi chwilę po podłączeniu do komputera czy konsoli, a ustalone przez nas zestawy ustawień pojawią się w dedykowanym programie, gdzie możemy je ponownie modyfikować.

Nie ukrywam, że z drobną dezaprobatą przyjąłem brak wsparcia urządzenia ze strony kombajnu Razer Synapse. O ile w „trybie Xbox” da się to zrozumieć, bo chodziło o stworzenie jednej aplikacji dla obu obsługiwanych platform, to już brak zaawansowanej kontroli nad gamepadem w „trybie turniejowym” budzi moje zastrzeżenia.

Razer Controller Setup
Tryb turniejowy może być prawdziwą gratką dla osób poszukujących nadzwyczajnej wydajności kontrolera.

W ten sposób jesteśmy pozbawieni nie tylko opcji synchronizacji oświetlenia Razer Chroma, ale też nie mamy dostępu do mapowania wszystkich przycisków czy programowania makr, jak ma to miejsce w przypadku myszek i klawiatur. Przyznam szczerze, że choć sam nie korzystam z zapisanych sekwencji, to brak takiej funkcji w topowym sprzęcie gamingowym uważam za przegapiony potencjał.

Na szczęście sam projekt dedykowanej aplikacji do kontrolerów z logo trzech splecionych węży nie pozostawia pola do narzekań. Wszystkie interesujące nas funkcje są łatwe do odnalezienia, menu jest przejrzyste i miłe dla oka, a wprowadzane zmiany błyskawicznie wpływają na pracę gamepada.

Co ciekawe, jeżeli ktoś wolałby konfigurować model Wolverine V3 Pro z poziomu programu Akcesoria Xbox, to można to bez problemu zrobić. Mnogość ustawień nie dorównuje oczywiście tym dostępnym w dedykowanej apce Razera, ale zawsze pozostaje to opcją w podbramkowej sytuacji.

4. Jak się na tym gra, czyli Razer Wolverine V3 Pro w praktyce

Razer Wolverine V3 Pro
Czasem prawdziwe piękno tkwi w prostocie.

Po podłączeniu i skonfigurowaniu gamepada nadszedł czas, by recenzja Razer Wolverine V3 Pro weszła w decydującą fazę. By jak najlepiej poznać wartość bojową nowego kontrolera z wężowym logo, zdecydowałem się na kilka dość zróżnicowanych tytułów. Oto one:

  1. Cyberpunk 2077 z dodatkiem Widmo Wolności
  2. Mafia: Definitive Edition
  3. Forza Motorsport
  4. F1 24
  5. MotoGP 24
  6. NieR: Automata
  7. Ghost of Tsushima Director’s Cut
  8. Doom Eternal
  9. Starfield
  10. Ace Combat 7
  11. Star Wars Jedi: Ocalały
  12. Mortal Kombat 1
■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Przy okazji rozgrywki w kilku tytułach korzystałem z przewodowych słuchawek, które podłączyłem do portu minijack 3,5 mm gamepada. Dźwięk działał bez najmniejszych zarzutów, oferując tę samą jakość zarówno przy komunikacji po kablu, jak i za pośrednictwem adaptera Razer HyperSpeed.

Razer Wolverine V3 Pro
Choć z wyglądu nie krzyczy o swoich wyjątkowych właściwościach, to Wolverine V3 Pro potrafi naprawdę dużo.

Nie mogłem sobie także odmówić sprawdzenia wyraźnie eksponowanego trybu turniejowego, wszak polling rate na poziomie 1000 Hz to nic nowego na rynku akcesoriów komputerowych jak klawiatury czy myszki, nawet tych bezprzewodowych. Jak wygląda to jednak w przypadku gamepadów?

By sprawdzić i porównać kilka modeli z mojego arsenału, użyłem darmowego narzędzia Gamepadla, które mierzyło ich częstotliwość raportowania oraz opóźnienia na wejściu. Uzyskane przeze mnie wyniki przedstawiłem w tabeli poniżej:

Model kontroleraPołączenie przewodowe
(częstotliwość raportowania / średnie opóźnienie)
Połączenie bezprzewodowe
(częstotliwość raportowania / średnie opóźnienie)
Razer Wolverine V3 ProTryb turniejowy: 1000 Hz / 1,21 ms
Tryb Xbox: 250 Hz / 3,97 ms
250 Hz / 3,95 ms
Kontroler Xbox Series X|S125 Hz / 7,99 ms125 Hz / 8,82 ms
Kontroler Xbox One S125 Hz / 8,02 ms125 Hz / 8,32 ms
HyperX Clutch Gladiate250 Hz / 4,02 ms
Logitech F310125 Hz / 6,89 ms

Jak widać, Razer oddaje w nasze ręce prawdziwego potwora, który bije na głowę oryginalne gamepady do Xboxa 9. generacji, nawet korzystając z komunikacji bezprzewodowej. Warto pamiętać, że częstotliwość raportowania rzędu 1000 Hz uzyskamy tylko przy połączeniu przewodowym z PC i po aktywacji odpowiedniej funkcji.

Razer Wolverine V3 Pro
Testowany gamepad tak poprawia immersję, że każda misja zamienia się w prawdziwą przygodę.

Wolverine V3 Pro nie jest wtedy rozpoznawany jako akcesorium Microsoftu, tylko pod własnym, dumnym imieniem. Szkoda, że nie poszła za tym na przykład poprawiona jakość dźwięku z wbudowanego portu minijack czy możliwość mapowania wszystkich przycisków, ale cóż, najwyraźniej nie można mieć wszystkiego.

No dobrze, ale jak w ogóle się na tym gra? Nie ukrywam, że ilekroć brałem testowany kontroler Razera w dłonie, czułem swego rodzaju dreszczyk emocji. Jakość zastosowanych materiałów i ergonomia urządzenia cały czas robią na mnie wrażenie, a lekki rezonans z wnętrza V3-ki tylko podkręca efekt.

Ciekawostką jest to, że taka pobudliwość elementów układu haptycznego występuje tylko przy wyłączonym urządzeniu, a same wibracje w działaniu są bardzo ciche. Nie musimy zatem obawiać się nieprzyjemnego brzęczenia, bzyczenia czy buczenia — dodatkowe bodźce czuciowe są wyraźne, ale nienachalne.

Razer Wolverine V3 Pro
Wszystko służy tu niezawodności, wygodzie i wydajności.

Na pierwszy ogień poszły gry wyścigowe, czyli Forza Motorsport, F1 24 oraz MotoGP 24. Muszę przyznać, że o ile dwie pierwsze zdecydowanie wolę ogrywać na Thrustmasterze T818, to przy zmaganiach w najwyższej lidze zawodów motocyklowych dobry kontroler to absolutna podstawa.

Nie zawiodłem się, nasz bohater jest idealnym towarzyszem podczas szlifowania zakrętów za sterami zabójczo szybkich jednośladów. Oczywiście kontroler nie przejedzie za nas perfekcyjnego łuku, ale pewny chwyt, płynnie pracujące triggery oraz świetne analogi z szerokimi możliwościami dostosowania oddają wszystko w nasze ręce.

Zresztą cała wymieniona przeze mnie trójka ścigałek zdecydowanie doceniła możliwości nowego Wolverine’a. Ze względu na konieczność dość częstego korzystania z przycisków ABXY oraz d-pada mocno odczułem to także w przypadku F1 24 — mechaniczno-czuciowe przełączniki od razu wyróżniają się na tle innych znanych mi modeli, dostarczając znakomitych wrażeń z rozgrywki.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Moją uwagę przykuł też szerszy zakres efektów haptycznych niż w gamepadach do Xbox Series X|S. Częściowa utrata trakcji, większy uślizg kół, najechanie na nierówności — wszystkie te wydarzenia były odczuwalne nieco inaczej. Kontroler od gamingowego giganta spisał się tu naprawdę świetnie.

Gdy już nasyciłem się kilometrami wirtualnego asfaltu, przyszedł czas na coś bardziej przygodowego. Nie ukrywam, że produkcje typu action adventure od kilku lat najchętniej ogrywam z padem w ręce, chyba że wymagają sporo precyzyjnego strzelania.

Postanowiłem, że tę sekcję otworzę moim ukochanym NieR: Automata — i tak od dawna planowałem kolejne podejście do tytułu PlatinumGames, a pojawienie się nowego kontrolera Razera wydało się doskonałą okazją. Ku mojemu zaskoczeniu bardzo odczuwalna była tu wielkość amerykańskiego gamepada, do której musiałem się trochę przyzwyczaić.

NieR: Automata
W NieR: Automata mielenia przycisków jest dość dużo, więc znakomite przełączniki „V3-ki” mają tu co robić.

Wynikało to z tego, że to jeden z niewielu tytułów, w których długotrwale trzymam palce na obu bumperach i obu triggerach, z czego jeden niemal bez przerwy duszę. Sprawę można też rozwiązać błyskawicznie, odpowiednio mapując tylne przyciski, wymaga to jednak chwili na przeprogramowanie głowy do używania innych guzików niż onegdaj.

Niezależnie od wybranego modelu sterowania Wolverine V3 Pro zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Praca wszystkich przełączników bije na głowę dotychczas poznane przeze mnie urządzenia, a blokada spustów całkowicie zmieniająca charakterystykę triggerów to według mnie absolutny gamechanger.

Dzięki takiemu rozwiązaniu kluczowe w dziele Yoko Taro uniki wbija się jeszcze sprawniej i przyjemniej niż podczas korzystania ze standardowego kontrolera do Xboxa czy naprawdę niezłego przewodowego HyperX Clutch Gladiate. Co więcej, Automata często błyskawicznie zyskuje niesamowitą dynamikę — dzięki fakturowanym, gumowanym uchwytom nawet w ferworze walki pad pewnie spoczywa w dłoniach gracza.

Ghost of Tsushima Director's Cut
Miło czasem odtchnąć chwilę od walki, choć ta jest jeszcze przyjemniejsza, odkąd zacząłem używać trzeciego Wolverine’a w wersji Pro.

Korzystając z tego, że w Ghost of Tsushima zostało mi jeszcze kilka mongolskich baz do odbicia (oraz drugie kółko w trybie Nowej Gry+), zatrudniłem testowany kontroler do ciężkiej, samurajskiej pracy. Uwierzcie mi, że różnica w feelingu hybrydowych przełączników mechaniczno-czuciowych względem „zwykłych” membranówek jest kolosalna, zwłaszcza w grach wymagających dość szybkiej reakcji.

Wspominałem wielokrotnie, że ze zręcznościówkami czy produkcjami typu soulslike bardzo mi nie po drodze, toteż dla mnie przygoda Jina Sakai nawet na średnim poziomie trudności naprawdę w kilku momentach była wymagająca. Trzymając w rękach narzędzie, dzięki któremu wyraźniej czuję kontrolę nad postacią i polem walki, mogę jeszcze bardziej skupić się na rozgrywce.

Nie bez znaczenia jest też to, że nasz dzielny samuraj chętnie korzysta z łuku — tu przy celowaniu przydaje się sprzęgło czułości. Choć strzelanie w GoT i bez tego działało całkiem sprawnie, to dzięki Sensivity Clutch trochę łatwiej trafić mi w ruchomy cel z większej odległości (chociażby w ptasich zwiadowców).

Razer Wolverine V3 Pro
W razie gdybyście wybierali się na rozgrywki odbywające się w głębi lasu, dołączony do zestawu pokrowiec skutecznie zabezpieczy gamepada.

Proszę, nie przekonujcie mnie o zbędności tej funkcji, od ponad ćwierćwiecza grałem bez niej i nadal często będę to robił. Da się też przeżyć bez dobrej myszki, klawiatury mechanicznej czy kierownicy do gier, tylko po co rezygnować z czegoś, co działa po prostu świetnie?

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Powyższe rozważania przypomniały mi zresztą historię dobrego przyjaciela, który przeszedł pierwszą, oryginalną część Mafii, grając na touchpadzie (sic!). To zainspirowało mnie do sprawdzenia sprawności topowego kontrolera Razera w remake’u legendarnego dzieła Illusion Softworks, oznaczonym dopiskiem Definitive Edition.

Gra o przygodach Tommy’ego Angelo oferuje mnóstwo różnych aktywności, od poruszania się pieszo po mieście, przez jazdę samochodem, bójki uliczne, aż po strzelaniny z użyciem broni automatycznej. W takich warunkach wielozadaniowy gamepad z możliwością błyskawicznego przełączenia charakteru pracy spustów czy chwilowego zwiększenia precyzji celowania jest wprost nie do przecenienia.

Mafia: Definitive Edition
Dla skromnego taksówkarza to zupełnie inny świat.

Teoretycznie podobnie sprawa wygląda w naszym wspaniałym, polskim Cyberpunku 2077, poza jedną, drobną różnicą. Wszystko dzieje się tutaj o wiele, wiele szybciej, przez co potrzebujemy naprawdę potężnego narzędzia w rękach, żeby ogarnąć zabójcze tempo życia V.

Ponownie wszechstronność modelu Razer Wolverine V3 Pro okazała się jego olbrzymią zaletą. Przy okazji postanowiłem sprawdzić różnicę w rozgrywce z użyciem standardowej nakładki analoga oraz podwyższonego cylindra z wklęsłym zwieńczeniem — teoretycznie to rozwiązanie zapewnia większą precyzję sterowania.

W praktyce taka modyfikacja również nie zawodzi. Nie ukrywam, że zawsze unikałem strzelania na padzie jak ognia, stawiając na duet klawiatura + mysz (chociaż serię Halo pierwszy raz zaliczyłem właśnie na kontrolerze). To się raczej nie zmieni, jednak bez wątpienia wyższa nakładka ułatwia dokładniejsze ruchy podczas wymiany ognia.

Cyberpunk 2077
W Cyberpunku 2077 można spotkać prawdziwych wyznawców Samuraia.

Skoro już wszedłem w temat FPS-ów, to postanowiłem zmierzyć się z jeszcze dynamiczniejszym wyzwaniem. Nie chciałem dostać zawału w Bright Memory, więc wybrałem Doom Eternal. Tu skorzystałem z kolejnej wymiennej końcówki analoga, czyli wypukłego, krótkiego cylindra zwiększającego szybkość reakcji.

Podkręcenie prędkości naszych ruchów oznacza również zmniejszenie precyzji, co nieźle pasowało mi do kasowania demonów z małej odległości przy użyciu strzelby lub piły. Seria Doom od lat stawia na (nomen omen) piekielne tempo rozgrywki, więc również krótka droga do punktu aktywacji przycisków ABXY czy skróconych triggerów sprawdziła się diabelnie (tak, wiem, już nie będę) dobrze.

By wrócić do nieco spokojniejszych klimatów, ale jednak pozostać w rodzinie Bethesdy, włączyłem Starfield. Tu oprócz „komponentu pieszego” istotną część rozgrywki stanowią podróże statkiem kosmicznym oraz potyczki z innymi uczestnikami ruchu w próżni.

Precyzyjne analogi, świetna praca przycisków oraz cztery przełączniki z tyłu zapewniają najwyższy możliwy komfort rozgrywki. Te same cechy przydały mi się także w Ace Combat 7, a możliwość wypuszczenia rakiety powietrze-woda przy pomocy małej łopatki schowanej w rękojeści gamepada sprawiała mi dziką satysfakcję.

Na koniec zostawiłem sobie dwie całkiem różne od siebie, ale jednak wymagające pewnej zręczności produkcje. W obu mogłem wyjątkowo mocno docenić wygodę używania trzeciego wcielenia „Rosomaka” w wersji Pro, jak również genialne przyciski — mowa o Star Wars Jedi: Ocalały oraz Mortal Kombat 1.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Kosmiczne wybryki Cala Kestisa to tytuł, w którym dużo biegamy, jeszcze więcej walczymy i dość często „dusimy” guziki ciągłymi atakami. Wielogodzinna zabawa nie przysporzyła nawet najmniejszych objawów zmęczenia rąk, a efekty haptyczne naprawdę uatrakcyjniały zabawę.

Ace Combat 7: Skies Unknown
W AC7 precyzja sterowania pozwala nam szybciej eliminować wrogie jednostki.

Przy okazji podłączyłem przewodowo słuchawki Razer Nari Ultimate do portu minijack w padzie. Możemy tu liczyć na dźwięk w jakości do 48 kHz / 16-bit, nawet przy połączeniu przez adapter 2.4 GHz. Doceniam także funkcję szybkiej zmiany głośności audio z poziomu samego „wolanta”, która nie wymusza odrywania się od gry.

Mortal Kombat 1 jak każda rasowa bijatyka wymaga od nas szybkiej reakcji. Oprócz wszystkich wspomnianych wcześniej cech i funkcjonalności Wolverine V3 Pro w hicie NetherRealm Studios można wykorzystać także świetny d-pad, który zapewnia bardzo wyraźną informację zwrotną oraz błyskawiczną aktywację przełącznika.

Mortal Kombat 1
Na Wolverine V3 Pro bez problemu komfortowo pogramy nawet w bijatyki.

Do tego konkurując z innymi graczami, warto skorzystać z trybu turniejowego i podbić częstotliwość raportowania do 1000 Hz. Być może częściowo jest to kwestia autosugestii, ale po przełączeniu się ze standardowego „trybu Xbox” miałem podobne wrażenia, jak przy włączaniu NVIDIA Reflex — gamepad niemal wyprzedzał moje ruchy.

Bez wątpienia profesjonalni zawodnicy wyłapią nawet czterokrotnie krótszy czas reakcji, gdyż opóźnienia w trybie turniejowym wynoszą średnio niewiele ponad 1 ms. Wtedy zostajemy tylko my i nasza postać, żadnych przeszkód po drodze.

Ta ostatnia myśl przewijała mi się zresztą przez głowę przez cały czas spędzony z testowanym sprzętem. Wiadomo, że sam kontroler nie wygra za nas, ale Wolverine V3 Pro pozwala nam uwolnić pełen potencjał, a przy okazji jest naprawdę wygodny i komfortowy w użytku. To naprawdę dużo.

5. Test Razer Wolverine V3 Pro — podsumowanie recenzji

Razer Wolverine V3 Pro
Razer Wolverine V3 Pro – wydajny, wygodny, fotogeniczny.

Po dogłębnym sprawdzeniu wszystkich rozwiązań zastosowanych w nowym kontrolerze z logo trzech splecionych węży przyszła pora, by podsumować powyższe informacje oraz odpowiedzieć na pytania zawarte we wstępie. Jak to w takim razie jest — czy Razer Wolverine V3 Pro różni się na tyle mocno od gamepadów Microsoftu, że warto się nim zainteresować?

Moim zdaniem odpowiedź może być tylko jedna: „zdecydowanie tak”. Dostajemy świetne przełączniki, precyzyjne, odporne na drifting analogi z czujnikami Halla, 6 programowalnych przycisków, godny podziwu układ haptyczny, wysoką częstotliwość raportowania oraz genialne spusty Razer Pro HyperTriggers, które przydadzą się w każdej dynamicznej rozgrywce.

Razer Wolverine V3 Pro
W pełnym świetle lepiej widać doskonałą jakość wykonania kontrolera.

To chyba wszystko, czego można oczekiwać od gamepada stworzonego z myślą o Xboxach 9. generacji — próżno szukać tu żyroskopów, adaptacyjnych spustów czy panelu dotykowego, ponieważ te są specjalnością konsol PlayStation. Choć z radością widziałbym szersze stosowanie wymienionych technologii na wszystkich platformach, to na ich powszechność musimy chyba zaczekać.

Z naprawdę brakujących funkcji wymieniłbym moduł Bluetooth, makra, pełne mapowanie przycisków oraz integrację z Razer Synapse. Nie są to jednak wady istotnie umniejszające jakości testowanego sprzętu, który mimo wszystko powstał przede wszystkim z myślą o użytkownikach oczekujących topowych rozwiązań dla e-sportowców.

■■■■■ ■■■■■■■■■■■■■■■■■

Komu mogę polecić model Wolverine V3 Pro? Z czystym sumieniem każdemu, kto szuka gamepada o znakomitych właściwościach gamingowych, wysokiej funkcjonalności, niepospolitej jakości materiałów oraz niezwykłej uniwersalności. Lepszego kontrolera jeszcze w swoich rękach nie trzymałem.

Co ważne, w moim odczuciu nie znajdziemy tu elementów zbędnych — wszystko ma swoje zastosowanie, a producent na szczęście zrewidował podejście do układu haptycznego, przywracając go po nieobecności w poprzednim modelu. Jednocześnie udało się zachować ergonomię i sensowną wagę urządzenia, co przekłada się bezpośrednio na komfort użytkowania.

Razer Wolverine V3 Pro to z pewnością znakomite narzędzie dla graczy celujących w najwyższą funkcjonalność, ale czy to gamepad kompletny? Zdecydowanie tak, ale nie ukrywam, że kontakt z topowym kontrolerem spod znaku trzech splecionych węży rozbudził mój apetyt — nie mogę się doczekać, co Amerykanie przygotują w przyszłości. Tymczasem pełen uznania dla inżynierów za trzeciego „Rosomaka” wracam do grania, które właśnie stało się jeszcze przyjemniejsze.

Razer Wolverine V3 Pro

Na plus

  • Błyskawiczna, niezawodna łączność
  • Ultraszybki tryb turniejowy
  • Genialne spusty Razer Pro HyperTriggers
  • Precyzyjne analogi z czujnikami Halla
  • Świetna praca przełączników
  • 6 programowalnych przycisków
  • Dobry układ haptyczny
  • Jakość zastosowanych materiałów
  • Wygoda użytkowania
  • Dobrze przygotowane oprogramowanie sterujące
  • Praktyczne etui w zestawie

Na minus

  • Brak możliwości błyskawicznego przełączania profili z poziomu urządzenia
  • Brak łączności przez Bluetooth
  • Brak możliwości programowania makr
  • Brak możliwości mapowania wszystkich przycisków
  • Brak integracji z Razer Synapse

Jakub Foss

Razer Wolverine V3 Pro to niemal idealny gamepad do Xbox Series X|S i PC, który spełni oczekiwania nawet najbardziej wymagających graczy. Błyskawiczna łączność bezprzewodowa, tryb turniejowy z częstotliwością raportowania do 1000 Hz, genialne triggery, analogi z czujnikami Halla oraz rewelacyjne przyciski wynoszą każdą rozgrywkę na wyższy poziom, pozwalając nam uwolnić swój pełen potencjał. Niestety zrezygnowano tu z modułu Bluetooth czy integracji z Razer Synapse, ale na szczęście do „Rosomaka” wrócił świetne działający układ haptyczny. Jeśli szukacie wszechstronnego kontrolera na lata, to ten model będzie doskonałym wyborem.

Ocena końcowa: Zdecydowanie godne polecenia

O autorze
Jakub Foss
Zastępca redaktora naczelnego

Od trzech dekad zapalony miłośnik gier komputerowych. Od przyjaźni z Commodore, przez konsolki i konsole miał przyjemność dotrzeć do ekosystemu Xboxa. Zobacz więcej...

Niektóre odnośniki w powyższej publikacji to linki afiliacyjne. Jeżeli klikniesz taki link i dokonasz zakupu, otrzymamy niewielką prowizję, a Ty nie poniesiesz żadnych dodatkowych kosztów. | Etyka redakcyjna

Dyskusja na temat wpisu

Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.

Ładowanie kolejnych wpisów...
TYLKO DO 31.12!
Zgłaszanie błędu

Błędy zdarzają sie każdemu, nawet nam. Jeżeli uważasz, że w niniejszej publikacji coś się nie zgadza, to poinformuj nas o tym korzystając z formularza poniżej. Autor tekstu otrzyma Twoje zgłoszenie, dzięki czemu będzie mógł go poprawić, jeśli zajdzie taka potrzeba.