Nie da się ukryć, że rynek laptopów gamingowych w ostatnich latach przeżywa niesamowity rozkwit. O ile z reguły kolejne modele prześcigają się samymi „cyferkami”, to raz na jakiś czas pojawia się sprzęt naprawdę wyjątkowy — tak jest właśnie z ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (2023), który miałem przyjemność używać przez ostatnie 3 tygodnie.
Spis treści
Czy ten nieco ekstrawagancki komputer wyposażony w dwa wyświetlacze to prawdziwy hit, czy tylko przekombinowana maszynka do grania? Jak laptop za około 25 tysięcy złotych działa w praktyce i czy jego niebagatelna cena jest w jakikolwiek sposób uzasadniona? Zapraszam do lektury mojego testu, w którym postaram się rozwiać wszelkie wątpliwości!
ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (2023) — najważniejsze parametry
Jak w każdym innym przenośnym komputerze, nawet w najbardziej wymyślnym laptopie gamingowym kluczowe są jego obiektywne parametry. Tę kwestię omawialiśmy już wielokrotnie na łamach naszego portalu, w tym w tekstach dotyczących:
- Najlepszych laptopów gamingowych do 3000 zł
- Najlepszych laptopów gamingowych do 5000 zł
- Najlepszych laptopów gamingowych do 8000 zł
- Najlepszych laptopów gamingowych do 10000 zł
W związku z tym będziemy przyglądać się przede wszystkim takim podzespołom jak procesor, karta graficzna, pamięć RAM oraz główny nośnik danych. Do tego wyświetlacz w urządzeniu mobilnym często jest jedynym ekranem, z którego korzystamy. Nie da się ukryć, że ASUS ROG Zephyrus Duo 16 z 2023 roku może poszczycić się absolutnie topową specyfikacją pod każdym względem:
- Procesor: AMD Ryzen 9 7945HX
- Liczba rdzeni procesora: 16 (32 wątki)
- Taktowanie procesora: 2,5 GHz (do 5,4 GHz w trybie Turbo)
- Karta graficzna: NVIDIA GeForce RTX 4090 16GB VRAM
- Typ i pojemność dysku: 2 x SSD M.2 NVMe 2 TB połączone w macierz RAID 0
- Pamięć RAM: 64 GB DDR5
- Maksymalna ilość obsługiwanej pamięci RAM: 64 GB
- Ekrany: 16″ miniLED / 14″ IPS
- Rozdzielczość ekranów: 2560 × 1600 px / 3840 × 1100 px
- Częstotliwość odświeżania ekranów: 240 Hz / 60 Hz
- Dostępne złącza: 2 × USB 3.2 Gen 2 typu A, 2 × USB 3.2 Gen 2 typu C, RJ-45 (LAN), HDMI 2.1, czytnik kart microSD, złącze combo 3,5 mm (słuchawki, mikrofon, zestaw słuchawkowy)
- Waga: ~ 2,7 kg
- System operacyjny: Windows 11 Home
- Cena: ~ 25000 zł
Jak widać po powyższych danych, mamy do czynienia z prawdziwym gamingowym potworem, który jednocześnie zapewnia odpowiedni performance dla twórców gier czy treści audio-wideo. To zresztą jeden z głównych argumentów producenta — testowany sprzęt może być doskonałym towarzyszem podróży dla osób pracujących w branży kreatywnej.
Oprócz niebagatelnej specyfikacji na pochwałę zasługuje bogate wyposażenie zestawu, o którym wspomnę w dalszej części tekstu. W celu zachowania maksymalnej czytelności recenzja ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (2023) została podzielona na następujące podrozdziały:
- Zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia
- Proces konfiguracji komputera i dołączone oprogramowanie
- Jak to działa, czyli ASUS ROG Zephyrus Duo 16 w praktyce
- Podsumowanie
Z komputera korzystałem na co dzień przez około 3 tygodnie, dzięki czemu sprawdziłem go w wielu praktycznych scenariuszach. W poniższym artykule nie będę uwzględniał kwestii wydajności w zadaniach biurowych, bo te oczywiście nie stanowiły najmniejszego wyzwania dla tej „Bestii”. Na pewno podzielę się jednak pewnymi wnioskami, do których doszedłem w ciągu tych 21 dni.
Nie omieszkam także wspomnieć o rzeczach, które się nie udały. Nie będę się rozwodził nad powodami ewentualnych problemów — od sprzętu za 25 000 zł oczekuję, że będzie działało wszystko, co mogę uruchomić nawet na wartych 20 razy mniej starych komputerach. Zaskoczeń z pewnością nie zabrakło.
Zanim przejdę do szczegółowego omówienia sprzętu, chciałbym bardzo serdecznie podziękować firmie ASUS za udostępnienie mi laptopa do testów.
1. ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (2023) — Zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia
Nie ukrywam, że gdy zobaczyłem wielki karton zdolny pomieścić w sobie pełnowymiarowy komputer stacjonarny, byłem bardzo zdziwiony. Wszystko wyjaśniło się po otwarciu paczki — zawartość zestawu to znakomity przykład rozpieszczania klienta.
Co zatem znalazło się w komplecie? Oczywiście pudełko z samym komputerem, masywny zasilacz 330 W, kostka do ładowania 100 W przez port USB-C, gumowa podkładka pod nadgarstki, zestaw przewodów oraz… plecak do przenoszenia całego tego wyposażenia. Nie da się ukryć, że to zrobiło na mnie wrażenie.
Kartonik skrywający laptopa to osobne dzieło sztuki. Oprócz bardzo atrakcyjnej grafiki na pokrywie warto pochwalić też specyficzny mechanizm otwierania. Podniesienie góry pudełka sprawia, że spoczywający wewnątrz komputer unosi się — brakuje tylko maszyny do dymu do dodania klimatu.
Kiedy już opadną emocje, możemy wyciągnąć samego Zephyrusa. Piękna, metalowa obudowa od razu pokazuje, że możemy oczekiwać najwyższej jakości materiałów. Przyjrzałem się dostępnym portom, a tych zdecydowanie nie brakuje.
Lewy bok urządzenia skrywa miejsce dla wtyczki zasilacza, gniazdo USB 3.2 Gen 2 typu A, port USB 3.2 Gen 2 typu C z DisplayPort, NVidia G-SYNC i Power Delivery, czytnik kart pamięci oraz wejście/wyjście combo minijack 3,5 mm. Prawy brzeg laptopa został wyposażony w jeden slot USB 3.2 Gen 2 typu C z obsługą DisplayPort.
W tylnej części obudowy znajdziemy kolejne gniazdo USB 3.2 Gen 2 typu A, wyjście HDMI 2.1 oraz port Ethernet. Nie da się ukryć, że to zestaw wystarczający do podłączenia wszelkich potrzebnych akcesoriów bez korzystania z dodatkowego huba USB. Wrażenie robi też ilość otworów wentylacyjnych, wciśniętych w zasadzie wszędzie, gdzie tylko się dało.
Po otwarciu komputera od razu jesteśmy wystawieni na cudowny pokaz myśli technicznej inżynierów ASUS-a. Podniesienie górnej pokrywy ciągnie za sobą drugi wyświetlacz — wszystko to wygląda nad wyraz futurystycznie. To zachwycające widowisko, robiące wrażenie jeszcze przed włączeniem urządzenia.
Zerknijmy najpierw na klawiaturę. Konstrukcja typu chiclet ze stosunkowo wysokim jak na laptopa skokiem 1,7 mm i NKRO kojarzy mi się z niskoprofilowymi mechanikami wyposażonymi w przełączniki czuciowe (taktylne). Do tego oświetlenie RGB z indywidualnym podświetleniem klawiszy dodaje gamingowego zacięcia, choć trochę szkoda, że prawy Shift i Spacja mają wyraźnie jaśniejsze punkty.
Klawiatura może pochwalić się szeregiem przycisków wielofunkcyjnych oraz dodatkowymi guzikami do uruchamiania ASUS Armoury Crate czy przełączania trybów pracy dodatkowego ekranu. Nie wiem jednak, do czego może służyć przezroczysty panel tuż poniżej drugiego wyświetlacza — w moim odczuciu to element typowo dekoracyjny, w czym oczywiście nie ma nic złego.
Ciekawie rozwiązano kwestię touchpada. Umieszczony po prawej stronie klawiatury gładzik da się oczywiście wyłączyć, ale jest też alternatywa — jeśli nie jest nam potrzebny, to jednym naciśnięciem możemy zamienić go w dotykowy, podświetlany blok numeryczny.
Główny ekran to 16-calowy wyświetlacz 16:10 z matrycą miniLED, oferujący maksymalną rozdzielczość na poziomie 2560 na 1600 pikseli. Wrażenie robi częstotliwość odświeżania sięgająca 240 Hz, dodatkowo wsparta technologią AMD Free Sync Premium Pro. Szczytowa jasność wynosi 1100 nitów, a czas reakcji można skrócić do zaledwie 3 ms.
O ile „na papierze” wygląda to naprawdę dobrze, to praktyka pokazała pewne nieoczywiste mankamenty, o których wspomnę w dalszej części tekstu. Drugi wyświetlacz to dość wąski ekran dotykowy wykonany w technologii IPS osiągający 3840 × 1100 pikseli, jednak domyślnie pracujący w rozdzielczości 2560 × 734 px. Jego maksymalna częstotliwość odświeżania wynosi 60 Hz.
Co ważne: dodatkowy ekran jest normalnie skonfigurowany w Windows i nie stanowi osobnego bytu. Możemy zatem przenosić na niego dowolne okna programów, ale ASUS przygotował też kilka rozwiązań i dodatkowych aplikacji specjalnie pod kątem tego wąskiego wyświetlacza IPS.
Bardzo funkcjonalnym drobiazgiem jest chociażby ograniczenie ruchu myszki tylko do ekranu głównego, dzięki czemu kursor nie „wyleci” nam na dolny panel. Do naszej dyspozycji oddano też małe, proste narzędzia jak blok numeryczny czy kontrolki zmieniające się wraz z używaną aplikacją. Ich przydatność jest jednak w najlepszym wypadku umiarkowana, ale to może kwestia moich przyzwyczajeń.
Laptop wyposażono w 6-głośnikowy system audio, w którym znajdziemy 2 przetworniki niskotonowe. Dzięki temu odtwarzanie treści z obsługą Dolby Atmos faktycznie stwarza wrażenie przestrzenności, a muzyka czy dźwięk w grach i filmach charakteryzują się niezłym brzmieniem, choć nadal brakuje im nieco dołów.
Rejestrowanie głosu możliwe jest dzięki panelowi z 3 mikrofonami, który wsparto inteligentną technologią redukcji zakłóceń. Możemy też wybierać charakterystykę przestrzenną przetworników spośród trzech opcji: kierunkowa, stereofoniczna i dookólna.
Obecna na pokładzie kamera Full HD wyposażona została w czujnik podczerwieni, a jej maksymalna częstotliwość odświeżania wynosi 30 Hz. Oczko obsługuje funkcję Windows Hello, dzięki czemu możemy szybko odblokować komputer przez samo pokazanie się przed ekranem.
Serce komputera stanowi potężny, 16-rdzeniowy procesor AMD Ryzen 9 7945HX, który obsługuje aż 32 wątki. CPU sparowano z topowym układem graficznym „zielonych”, czyli 16-gigabajtowym RTX-em 4090 dla urządzeń mobilnych. Mamy więc do czynienia z niesamowicie wydajnymi podzespołami, które uzupełniono 64 GB szybkiego RAM-u typu DDR5-4800.
Jeśli chodzi o pamięć masową, to do naszej dyspozycji oddano aż 4 TB na dwóch „emdwójkach” połączonych w macierz RAID 0. Zapewnia to naprawdę błyskawiczny dostęp do plików, ale warto pamiętać, że nie możemy „ot tak sobie” wymienić jednego nośnika. 4 TB to jednak na tyle dużo, że powinno wystarczyć do większości zastosowań.
Do zasilania urządzenia możemy wykorzystać jedną z dwóch obecnych w zestawie ładowarek. Pierwsza z nich to ogromny, ciężki, ale mocny zasilacz o mocy 330 W, który zapewnia odpowiedni dopływ energii do potężnych podzespołów. Alternatywnie możemy podłączyć laptopa do ładowarki 100 W na USB-C — nie mamy jednak wtedy dostępu do trybu Turbo oraz „dopalenia” GPU dodatkowymi 25 W mocy.
Kiedy akurat nie pracujemy „na kablu”, komputer zasila litowo-jonowa bateria o pojemności 90 watogodzin. Możemy wtedy wybrać jeden z trzech wariantów zasilania: Cichy, Wydajność lub Ręczny, choć ten ostatni odbiega od swojej wersji z podłączonym „dużym” zasilaczem.
Wspomnę jeszcze o dość ważnej dla niektórych graczy kwestii. W łatwy sposób da się dostać się do pamięci RAM oraz dysków SSD — wystarczy odkręcić kilku śrubek. Dzięki temu w przyszłości możemy wymienić te komponenty w razie ich zużycia, choć ryzyko jest raczej niewielkie.
Nieźle spisuje się gumowa podkładka pod nadgarstki. Jest dobrze dopasowana do kształtu laptopa i rzeczywiście bardzo poprawia ergonomię pracy, ale ma mały minus. Zastosowany materiał w moim odczuciu potęguje pocenie się dłoni u ich nasady, co jest nieco niekomfortowe.
Na dużą pochwałę zasługuje dołączony do kompletu plecak. Zmieści się do niego nie tylko cały sprzęt z zestawu, ale też szereg dodatkowych akcesoriów jak duże słuchawki, gamepad czy myszka. Ba, wejdzie tam swobodnie drugi laptop, a osobne przedziały pozwolą bezpiecznie zabrać urządzenia nawet w długą podróż.
2. ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (2023) — Proces konfiguracji komputera i dołączone oprogramowanie
Trzeba przyznać, że konfiguracja komputera jest dziecinnie prosta. Po wyciągnięciu laptopa z pudełka musimy tylko dokończyć instalację Windowsa, a wszelkie niezbędne sterowniki i programy przewidziane przez ASUSa wgrają się same. Wśród kluczowych aplikacji można wymienić:
- ASUS Armoury Crate
- MyASUS
- Nvidia GeForce Expierience
- AMD Software Adrenalin Edition
- Dolby Access
- XSplit VCam
- CAMO Studio
Armoury Crate to potężny kombajn do zarządzania komputerem, ustawieniami wydajności sprzętu, oświetleniem Aura oraz biblioteką gier. Trzeba przyznać, że oprogramowanie robi bardzo dobre wrażenie i dostarcza w zasadzie wszelkich niezbędnych narzędzi do obsługi Zephyrusa.
Możemy zatem swobodnie przełączać się między różnymi konfiguracjami parametrów pracy komputera i jego poszczególnych komponentów. Jeśli mamy akurat podłączony zasilacz 330 W, to w nasze ręce oddano tryby: Windows, Cichy, Wydajność, Turbo oraz Ręczny. Korzystanie z baterii lub ładowarki USB-C blokuje nam dostęp do ustawienia Turbo oraz ogranicza funkcje własnej konfiguracji.
W moim odczuciu jednym z najważniejszych ustawień (dodatkowo dostępnym tylko w Armoury Crate) jest możliwość zmiany charakterystyki podświetlenia matrycy z wielostrefowego na jednostrefowe. Druga opcja pozwala ograniczyć efekt poświaty wokół jasnych elementów obrazu — ten potrafi być niesamowicie frustrujący, chociażby podczas przesuwania kursora na ciemnym tle czy przy wyświetlaniu jasnych napisów na szarym lub czarnym ekranie.
Przydatny może też okazać się monitor zasobów, który pozwala nam kontrolować zaangażowanie CPU i GPU w generowanie sceny, jak również na bieżąco śledzić liczbę klatek animacji na sekundę. Przeanalizowanie tych danych może pomóc nam w doborze odpowiedniego profilu wydajności do konkretnego tytułu.
MyASUS to narzędzie do obsługi serwisowej komputera. Producent oddaje w nasze ręce możliwość samodzielnej diagnostyki sprzętu, a w razie czego łatwo skontaktujemy się z supportem i uzyskamy doraźną pomoc w razie ewentualnych problemów.
Nvidia GeForce Experience to program do obsługi produktów „zielonych”, w tym wypadku GPU RTX 4090. Znajdziemy tu zatem moduł do pobierania najnowszych sterowników, jak również całą sekcję odpowiedzialną za zarządzanie optymalizacją zainstalowanych na komputerze gier. Warto tu zaglądać, ponieważ Nvidia stosunkowo systematycznie wypuszcza na rynek kolejne drivery, które mogą znacząco wpływać na wydajność w wymagających tytułach.
Podobne funkcje może pełnić AMD Software w wersji Adrenalin Edition. Zyskujemy dostęp do optymalizacji poszczególnych produkcji oraz ogólnych parametrów pracy APU, a więc procesora w parze ze zintegrowanym układem graficznym.
Dolby Access to proste oprogramowanie do zarządzania funkcjami Dolby Atmos oraz Dolby Vision. Możemy tu zatem zmieniać ustawienia w zależności od rodzaju odtwarzanych treści. Choć w większości wypadków testowany sprzęt dobrze dobiera charakterystykę dźwięku czy obrazu, to jeśli mamy bardzo sprecyzowane preferencje, warto pogrzebać przy kilku suwakach w omawianym programie.
XSplit VCam i CAMO Studio to aplikacje do obsługi kamery, które pozwolą nam szybko wystartować ze streamingiem gier czy udziałem w wideokonferencjach. Ich darmowe wersje oferują całkiem sporo opcji, ale do uzyskania pełnej funkcjonalności warto byłoby skorzystać z wersji płatnych tego oprogramowania.
3. Jak to działa, czyli ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (2023) w praktyce
Test ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (2023) wchodzi w decydującą fazę, w której szczegółowo omówię wydajność tego „potwora”. Muszę przyznać, że bardzo zaintrygowała mnie konfiguracja dysków M.2 w układzie RAID 0, więc zacząłem od standardowego sprawdzenia nośników programem CrystalDiskMark. Wyniki są ciekawe.
Wygląda więc na to, że zamiast silić się na nośnik o pojemności 4 TB, warto postawić na 2 x 2 TB połączone we wspólną macierz. To ciekawa alternatywa dla filozofii wiecznego zmniejszania urządzeń, jaką od lat obserwujemy wśród producentów laptopów.
By sprawdzić, jak szybki potrafi być RAID 0 w tegorocznym Zephyrusie, najpierw kopiowałem duże pliki między folderami w ramach tej samej partycji. W drugim scenariuszu wykorzystałem szybki zewnętrzny dysk SSD, teoretycznie oferujący prędkości nawet 2000 MB/s. Do testu posłużył mi folder ważący prawie 30 GB.
Przy pracy na wbudowanych dyskach M.2 proces trwał około 20 sekund, przez większość czasu kopiując pliki z prędkością około 1,3 GB/s, momentami sięgając okolic 1,5 GB/s. Przy przegrywaniu informacji z szybkiego zewnętrznego nośnika SSD udało się zapisywać dane z przepustowością około 750 MB/s. Przyznam szczerze, że oczekiwałem więcej, choć to nadal przyzwoite wyniki.
Nie odmówiłem sobie także krótkiego seansu na Netflixie, a matryca miniLED ze wsparciem Dolby Vision rozbudzała moją wyobraźnię. Pojawił się jednak pewien szkopuł, ponieważ popularny serwis streamingowy po prostu nie działał. Cóż więc poradzić, pozostało tylko zakasać rękawy i poszukać przyczyny.
Wszystko zaczęło działać po zmianie rozdzielczość ekranu z 2560 × 1600 (16:10) na 2560 × 1440 (16:9). Co ciekawe, problem nie wrócił mimo ponownego przejścia do natywnych ustawień wyświetlacza. W międzyczasie doszły sterowniki Nvidii i aktualizacja systemu, więc ostatecznie sprawa się rozwiązała.
Co mogę powiedzieć o oglądaniu filmów czy seriali na Zephyrusie Duo 16? Cóż, to czysta przyjemność i uczta dla oczu, a dźwięk jak na laptopa jest więcej niż zadowalający. Jeszcze jedna rzecz dotycząca systemu audio — sprzęt potrafi grać naprawdę głośno. Brzmienie nadal nie jest tak pełne, jak przy pełnoprawnych głośnikach, ale spisuje się naprawdę nieźle.
Wrócę do jednej z kwestii, o których częściowo wspomniałem kawałek wcześniej. Przy edycji tekstu i przeglądaniu stron internetowych warto zmienić ustawienia podświetlenia matrycy, a konkretnie przełączyć je na jednostrefowe. W przeciwnym wypadku dzieją się rzeczy bardzo rozczarowujące.
Jeśli zdecydujemy się wykorzystać teoretycznie największą siłę tego ekranu miniLED, czyli zaawansowane sterowanie strefami podświetlenia (których znajdziemy tu aż 1024) to możemy się zdziwić. Wszystkie jasne elementy, w tym tekst, paski, suwaki czy ikony „rozświetlają” również ciemne tło dookoła, prowadząc tym samym do bardzo widocznych przekłamań koloru.
Na upartego da się to również zauważyć przy pracy z jedną strefą iluminacji, choć wtedy opisywany efekt jest o wiele mniej zaznaczony. Choć może wydawać się to mało istotne, to nie wyobrażam sobie używania domyślnych ustawień tego wyświetlacza podczas tworzenia grafik, wideo czy gier. Biorąc pod uwagę, że producent przedstawia swoje urządzenie jako idealne narzędzie dla branży kreatywnej, to dziwi mnie zastosowanie matrycy miniLED zamiast OLED.
Recenzja ASUS ROG Zephyrus Duo 16 nie może oczywiście pominąć tego, jak to monstrum wydajności sprawdza się w grach. Tutaj nie miałem dla komputera żadnej litości — katowałem go tylko i wyłącznie najwyższymi ustawieniami graficznymi. To oznacza maksymalną rozdzielczość (2560 × 1600 px), pełen Ray Tracing (lub Path Tracing tam, gdzie to możliwe), Generowanie Klatek, DLSS w trybie Jakość lub DLAA oraz pełne detale.
Dlaczego nie chciałem bardziej kombinować z ustawieniami i „poszedłem na łatwiznę”? Powód jest prosty: kupując wyczynowego laptopa gamingowego za 25 tysięcy złotych, nie robi się tego po to, by iść na jakiekolwiek kompromisy. Jeżeli chcesz być traktowany jak najlepszy — bądź najlepszy.
Zaznaczę również, dlaczego korzystałem z DLSS. To technologia Nvidii ściśle powiązana z kartami z serii RTX, która prawdopodobnie stanowi jedno z większych rewolucji w kwestii GPU ostatnich lat. Choć według niektórych zaburza obraz wydajności komputera, to uważam to za nie do końca zgodne z prawdą.
Podzielam zdanie, że supersampling oparty na uczeniu maszynowym to przyszłość gamingu, a za jakiś czas trudno będzie wyobrazić sobie granie bez niego — ja już teraz używam go zawsze, gdy mam okazję. Jednocześnie nie dałem komputerowi żadnej taryfy ulgowej przy testowaniu wydajności na baterii. Nie obniżałem rozdzielczości, nie zmniejszałem detali, a DLSS zostawiłem w trybie Jakość.
Oczywiście same liczby mogą wydawać się niekiedy rozczarowujące i bez problemu da się uzyskać dużo lepszy framerate decydując się na (niekiedy daleko idące) kompromisy. Wypaczałoby to jednak realną różnicę w wydajności sprzętu między pracą z podłączonym zasilaczem a tą bazującą na energii z baterii.
Konfiguracje różniły się między tytułami, ale jedno pozostało niezmienne: wszystkie opcje, włącznie z trybem Turbo komputera, „odkręciłem na maksa”. Zdarzały się sytuacje, gdy któreś z ustawień nie chciało działać — o takich nietypowych przypadkach będę wspominał przy omawianiu konkretnej gry. Jakie tytuły zatem wybrałem? Oto one:
- Cyberpunk 2077 z dodatkiem Phantom Liberty
- Forza Horizon 5
- Forza Motorsport
- F1 23
- Microsoft Flight Simulator Standard 40th Anniversary Edition
- Dead Space Remake
- A Plague Tale: Requiem
- Cities: Skylines II
- Starfield
- Counter-Strike 2
- Destiny 2
- Halo Infinite
- Call of Duty: Modern Warfare II
- Star Wars Jedi: Ocalały
Jak zatem widać postawiłem na kilka w miarę świeżych produkcji, jak również te bardziej wiekowe czy mniej wymagające. To jednak dość reprezentatywna grupa, dzięki której sprawdzę wszechstronność laptopa. Wyniki przedstawię w tabelach, najczęściej w postaci liczby klatek na sekundę, poniżej której animacji raczej nie zdarzało się spadać.
Wyjątek stanowią sytuacje, gdy przez większość czasu płynność utrzymywała się na dość stabilnym poziomie FPS-ów, a ewentualne spadki nie wpływały w żaden sposób na rozgrywkę. Oznacza to, że nie uwzględniałem „czkawki”, której niektóre gry doświadczają na przykład na początku nowego etapu.
Podczas testów nie omieszkałem także sprawdzić wydajności komputera na zasilaniu bateryjnym oraz w trakcie pracy na 100 W ładowarce USB-C. Nie ukrywam, że byłem zaskoczony — okazało się, iż zasilacz podłączany przez gniazdo typu C z Power Delivery w zasadzie uniemożliwia granie w porównaniu z działaniem na samym akumulatorze.
Za przykład niech posłuży Cyberpunk 2077: przy pracy na baterii uzyskałem w zasadzie stabilne 30 FPS, a z ładowarką USB-C pewnie mniej niż jedną klatkę na 3 sekundy. Co więcej, korzystanie z małej kostki do ładowania nie tyle uzupełnia zapas energii komputera, ile tylko spowalnia jego wyczerpywanie. Problem ten występuje nawet wtedy, gdy laptop jest zamknięty, ale nie wyłączony.
Wydajność akumulatora też zresztą nie pozwala na zbyt długą zabawę bez kabla — mówimy o raptem 40 minutach działania, ale z dużą mocą obliczeniową (zostaje nam wtedy jakieś 3 minuty na zapisanie postępów, zanim laptop zacznie się przymierzać do zapaści wydajności). Cóż, decydując się na takiego zasobożernego potwora, trzeba po prostu zaprzyjaźnić się z dużym zasilaczem.
Zacząłem od shooterów, czyli Halo Infinite, CS2, Destiny 2 oraz CoD: MW II, w końcu to bardzo popularny gatunek i wielu graczy wymaga od swoich maszyn wyjątkowo wysokiego framerate’u w takich produkcjach. O ile strzelanka Microsoftu nie stanowiła żadnego wyzwania, o CS’ie nie wspominając, to ciekawostka wyszła przy okazji gry od Bungie.
Tytył gry / Tryb Zasilania | Podłączony zasilacz 330 W + tryb Turbo | Podłączony zasilacz 330 W + tryb Ręczny z 25 W podbiciem mocy GPU | Zasilanie bateryjne + Tryb Wydajności |
---|---|---|---|
Halo Infinite | > 150 FPS (tryb kampanii) | > 150 FPS (tryb kampanii) | > 70 FPS (tryb kampanii) |
Counter-Strike 2 | > 220 FPS (Dust 2) | > 220 FPS (Dust 2) | > 110 FPS (Dust 2) |
Destiny 2 | >160 FPS (Kosmodrom) | > 160 FPS (Kosmodrom) | > 40 FPS (Kosmodrom) |
Call of Duty: Modern Warfare II | > 150 FPS (tryb kampanii) | > 150 FPS (tryb kampanii) | > 40 FPS (tryb kampanii) |
Destiny 2 nie chciało działać. Gra minimalizowała się i za żadne skarby świata nie dało się jej obsługiwać. W odruchu desperacji kliknąłem ikonę gry na pasku zadań, błyskawicznie wbiłem na klawiaturze Alt + Enter i… Voilà. Okno pełnoekranowe działa, tryb pełnego ekranu nie. Dalszych problemów nie stwierdziłem.
Na osłodę mogę powiedzieć, że druga część rebootu trylogii Modern Warfare działa jak złoto. Na 330 W zasilaczu produkcja wykręca swobodnie ponad 150 FPS-ów, a na baterii powyżej 40 klatek przy tych samych ustawieniach. To naprawdę godny pochwały wynik, choć niczego innego się nie spodziewałem.
Po sprawdzeniu strzelanek mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że nie zauważyłem istotnej różnicy między trybami wydajności Turbo a Ręcznym z 25 W „dopaleniem” GPU. W związku z tym pojawiające się niżej tabele nie będą już zawierać osobnej kolumny dla tego drugiego ustawienia, by poprawić czytelność wyników.
Osobny akapit należy się wspomnianemu chwilę wcześniej Cyberpunkowi 2077 z dodatkiem Widmo Wolności. Tytuł nareszcie doczekał się odpowiedniego stanu technicznego, a w duecie z takim komputerem jak ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (2023) pokazuje istne cuda na monitorze. Aż żałuję, że nie mam czasu, by ponownie przeżyć całą historię V na tak znakomitym sprzęcie.
O jakich wartościach framerate’u mówimy? Cóż, mam wrażenie, że osiągnięcie stabilnych 60 FPS ze wsparciem DLSS w trybie Jakość, ale ze wszystkimi fajerwerkami z Path Tracingiem włącznie to naprawdę pokaz siły Zephyrusa. Co więcej, jeżeli akurat nie mamy dostępu do kabla to nadal możemy cieszyć się CP2077 w dość stabilnych 30 klatkach na sekundę na zasilaniu bateryjnym.
Zachęcony popisami Red Engine na RTX 4090 odpaliłem Starfield. Nie będę rozwodził się nad różnicami w projektach, bo nie o to chodzi, skupię się na samej wydajności. Zaznaczę od razu, że test wykonywałem na wersji z oficjalnym patchem do gry Bethesdy, który poprawia to i owo oraz dodaje obsługę DLSS. Jak poszło?
Tytył gry / Tryb Zasilania | Podłączony zasilacz 330 W + tryb Turbo | Zasilanie bateryjne + Tryb Wydajności |
---|---|---|
Cyberpunk 2077 | > 60 FPS (DLSS Jakość) > 35 FPS (DLAA) | >28 FPS (DLSS Jakość) |
Dead Space Remake | > 60 FPS, ze skokami do 120 FPS | > 35 FPS |
A Plague Tale: Requiem | > 100 FPS, z reguły ponad 120 FPS (DLSS Jakość) > 60 FPS (DLAA) | ~ 25 – 30 FPS, ze skokami między 50 a 18 klatek (DLSS Jakość) |
Star Wars Jedi: Ocalały | > 60 FPS, z reguły ~100 FPS, choć niestabilnie | > 31 FPS |
Starfield | ~ 115 FPS | > 30 FPS z chwilowymi spadkami zaraz po wylocie w przestrzeń kosmiczną |
Cities: Skylines II | ~ 60 FPS | ~ 15 FPS, ale animacja potrafi się całkowicie zamrozić na kilka długich chwil |
Nietrudno przewidzieć, że nie było żadnych problemów — 115 FPS z podłączonym zasilaczem w trybie Turbo oraz klatkaż na poziomie ponad 30 obrazków na sekundę przy pracy na wbudowanym akumulatorze. Nie ukrywam, że przed instalacją łatki też nie zauważyłem większych problemów, więc komputer powinien dostać medal za bycie „Bethesdoodpornym”.
Przyznam szczerze, że trochę bałem się tego, jak miniLED-owy ekran spisze się w klimatycznych produkcjach pokroju Dead Space czy A Plague Tale: Requiem, gdzie wyraźna różnica między światłem a cieniem jest podstawą budowania atmosfery. Uspokajam wszystkich zainteresowanych — jest naprawdę dobrze.
Coś, co nie najlepiej sprawdzało się na jednokolorowych tłach z jaśniejszymi elementami pokazało swoją siłę w bazujących na zabawie światłem skradanko-horrorach, a ewentualna poświata niemal wpisywała się w klimat produkcji. Mamy zatem genialną grafikę, a jak z wydajnością?
Tu również mam same dobre informacje: z podłączonym zasilaczem 330 W Dead Space wyciąga spokojnie 60 klatek w najtrudniejszych momentach, a A Plague Tale: Requiem ponad setkę. Pierwszy z tytułów działa w 35 FPS-ach na baterii, co jest kolejnym dowodem na to, że ASUS stworzył prawdziwe monstrum wydajności. Sporo zależy jednak od samej gry — nie najlepiej wypadło to z perypetiami Amicii, gdy ta poczuła braki mocy.
Tytuł miał problemy z trzymaniem stabilnego framerate’u i choć średnio wypadłoby to nawet bez dramatu (około 25-30 klatek na sekundę), to chwilowe utraty płynności były nieznośne. Dla pełnego komfortu warto zatem zmniejszyć rozdzielczość lub chociaż wyłączyć Ray Tracing, który niejednokrotnie okazywał się zabójcą wydajności.
Postanowiłem nieco odetchnąć przy jednym z najlepszych symulatorów ostatnich lat, czyli Microsoft Flight Simulator. Już w samym menu czekała mnie niemiła niespodzianka, ponieważ gra z niewiadomych mi przyczyn nie rozpoznawała karty RTX 4090 jako model z obsługą generowania klatek. Cała reszta działała jednak bez zarzutu, czego dowód można znaleźć w tabeli z wynikami.
Chciałem też sprawdzić, czy tak potężny sprzęt poradzi sobie ze słabą optymalizacją Cities: Skylines II. Swego czasu spędzałem długie godziny przy prequelu tej gry ekonomicznej, więc miałem nadzieję na kilka miłych chwil w omawianym city builderze.
Ku mojej wielkiej uciesze udało się, choć 60 klatek na sekundę na sprzęcie, który z Cyberpunkiem 2077 radzi sobie lepiej niż doskonale to dość rozczarowujący wynik. Bez zmiany ustawień tytuł stawał się niegrywalny na baterii — klatkaż spadł do stabilnych 15 FPS-ów, a liczne zamrożenia animacji uniemożliwiały sensowną zabawę. Powodem takiej sytuacji jest najprawdopodobniej niedopracowanie optymalizacji gry i aż boję się myśleć, co musieli przeżywać użytkownicy średnich wydajnościowo komputerów.
Następnie przeszedłem do wyścigów, a na pierwszy ogień poszło F1 23 z DLSS w trybie Jakość. Wszystko działało naprawdę świetnie, choć, podobnie jak w Microsoft Flight Simulator, nie mogłem uruchomić generowania klatek. Deszczowy wyścig w Singapurze przebiegał jednak bez najmniejszych komplikacji, a potężne podzespoły ASUS ROG Zephyrus Duo 16 w wersji na 2023 rok spokojnie dorównywały kroku nawet najszybszym bolidom.
Tytył gry / Tryb Zasilania | Podłączony zasilacz 330 W + tryb Turbo | Zasilanie bateryjne + Tryb Wydajności |
---|---|---|
F1 23 | > 80 FPS (DLSS Jakość), > 50 FPS (DLAA) | > 35 FPS (DLSS Jakość) |
Forza Horizon 5 | > 160 FPS (DLSS Jakość) > 140 FPS (DLAA) | > 90 FPS (DLSS Jakość) |
Forza Motorsport | ~ 70 FPS (DLSS Jakość) > 60 FPS (DLAA) | > 35 FPS (DLSS Jakość) |
Microsoft Flight Simulator | ~ 120 FPS (DLSS Jakość) > 100 FPS (DLAA) | > 33 FPS (DLSS Jakość) |
Na deser zostawiłem sobie dwie samochodówki od Microsoftu, czyli Forzę Horizon 5 i Forzę Motorsport. O ile Horizon nie stanowił większego wyzwania i wyciągał spokojnie ponad 150 klatek na sekundę przy podłączonym zasilaczu, to moje obawy wzbudzał ciut niedopracowany pod kątem optymalizacji Motorsport. Na szczęście zupełnie niepotrzebnie, bo deszczowy, nocny wyścig na Spa dał wynik ponad 60 FPS-ów przy pełnych detalach i z włączonym DLAA.
Co jednak trzeba mieć na względzie, to pewna niedogodność dotycząca większości laptopów gamingowych. Jeśli chcemy wycisnąć ostatnie soki z Zephyrusa Duo 16, to musimy się przygotować na huczące wentylatory, zbliżające się głośnością do 50 decybeli. Brzmi to niczym przelatujący obok dron, czyli dość nieprzyjemnie.
O lekki ból głowy przyprawiała mnie również temperatura procesora. Ten bez mrugnięcia okiem „wkręcał się” na 99°C, co przypominało mi żarty o CPU od AMD z dawnych lat. Czasy się niby zmieniły, tak samo technologia, ale pewien lęk o długowieczność procka pozostał mi z tyłu głowy.
Ku mojemu wielkiemu zadowoleniu w trakcie nawet najbardziej wymagających testów nie zauważyłem jednak zjawiska thermal throttlingu. Owszem, temperatura utrzymywała się tuż poniżej setki, a GPU nie raz dochodziło do swojego limitu, ale nie miało to negatywnego wpływu na wydajność. Czyli cały ten huk wentylatorów jednak na coś się przydał.
Pewne problemy spotkały mnie podczas testowania sprzętu na baterii. Już wpisałem w tabelę wynik 15 klatek obok F1 23, a Gwiezdne Wojny miały dostać ode mnie czerwoną kartkę za błędy graficzne, gdy po ponownym podładowaniu komputera Forza Motorsport „poszła” swobodnie w niemal 40 FPS-ach. Dziwne, prawda?
Niestety ustawienia oszczędzania energii systemu operacyjnego działają nadrzędnie względem konfiguracji w ASUS Armoury Crate. Wbrew pozorom nie jest to dobra informacja — jeśli na starcie mieliśmy pełen zapas mocy, to domyślny próg 20% naładowania baterii ROG Zephyrus Duo 16 osiąga w jakieś pół godziny od rozpoczęcia rozgrywki. Oznacza to, że w kluczowym momencie możemy nagle stracić płynność animacji bez żadnego ostrzeżenia.
Problem stanowi także dość frustrujące „wpychanie się” w zabawę zintegrowanego układu graficznego — jeżeli nie dopilnujemy ustawień w opcjach przełączania grafiki Windowsa, to możemy się mocno zdziwić. Z całym szacunkiem, ale iGPU Radeon Graphics nie ma startu do RTX-a 4090, nie tylko w kwestiach gamingu.
Po pozbyciu się tych przeszkód mogę z radością oznajmić, że F1 23 jest zupełnie grywalne, tak samo zresztą jak Star Wars Jedi: Ocalały. Przypominam, że mówimy o pełnych detalach z RT włącznie przy rozdzielczości 2560 na 1600 pikseli. To robi wrażenie.
Przed przejściem do wielkiego finału muszę wspomnieć o pewnej drobnej niedogodności. Chciałem skontrolować temperaturę procesora drugim programem, w związku z czym zainstalowałem stary dobry CoreTemp. Jakież było moje zdziwienie, gdy 10/10 prób uruchomienia tej niepozornej aplikacji kończyło się BSOD. Nie mam pojęcia, co tam się wydarzyło, ale jestem przekonany, że z CT wszystko było w porządku.
4. Test ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (2023) — podsumowanie recenzji
Udało mi się przeprowadzić wszystkie testy zaplanowane dla naszego głównego bohatera, czas zatem, by dotycząca laptopa gamingowego ASUS ROG Zephyrus Duo 16 recenzja zmierzała do konkluzji. Najważniejsze dla mnie było znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy ten wyjątkowy model tajwańskiego producenta to naprawdę wydajna „stacja bojowa” dla wymagających, czy przekombinowany gadżet dla osób z grubym portfelem. Jestem gotów jej udzielić.
Moim zdaniem mamy do czynienia z technologicznym arcydziełem. Upchnięcie takiej mocy obliczeniowej w przenośnym komputerze to odważny krok, a utrzymanie podzespołów w optymalnym oknie termicznym i uniknięcie ograniczania wydajności z powodu przegrzania stanowi nie lada wyzwanie. Inżynierowie ASUSa dali radę.
Bardzo jasny wyświetlacz miniLED, mimo drobnych niedogodności oraz konieczności zmiany ustawień w zależności od oglądanych treści, jest jednym z lepszych ekranów, z jakimi w życiu miałem styczność. Do filmów czy gier to panel niemal idealny i szczerze trudno wskazać tu jakiś naprawdę słaby punkt.
System audio jest bardzo dobry jak na laptopa, choć szumne zapowiedzi dotyczące jego pełnego brzmienia są nieco na wyrost. W moim odczuciu niskie tony nadal są nieco za mało zaznaczone, choć pochwalę podążanie dźwięku za obiektem oraz obsługę Dolby Atmos. Co więcej: przetworniki grają naprawdę głośno — to jednak niezbędne, gdy urządzenie wchodzi na najwyższe obroty.
W ten sposób dochodzimy do zderzenia z rzeczywistością. Wielka moc wymaga bardzo wydajnego odprowadzania ciepła, a to może zapewnić tylko wyjątkowo rozbudowany układ chłodzenia. Wentylatory Zephyrusa potrafią huczeć niczym śmigła w zabawkowym dronie, a sama myśl o ich czyszczeniu z kurzu przyprawia mnie o ból głowy.
Muszę również wspomnieć o przydatności drugiego ekranu — w gamingu jest ona w zasadzie żadna. Jeżeli nawet pojawią się w przyszłości gry obsługujące dodatkowy wyświetlacz (jakieś pojedyncze już są, ale akurat nie mam ich w swojej bibliotece) i umieszczające na nim HUD czy okno ekwipunku, to wydaje mi się to nieco naciąganym rozwiązaniem.
W ogóle patrząc na wąski dotykowy ekran IPS umieszczony poniżej głównego monitora, nie mogę pozbyć się wrażenia, że na chwilę obecną to bardziej gadżet niż niezbędny element wyposażenia. Jestem jednak w stanie wyobrazić sobie, iż dla pewnej grupy użytkowników działających w branży kreatywnej taki dodatkowy wyświetlacz to strzał dziesiątkę. To doprowadziło mnie do pewnego wniosku.
Nie postrzegam ani samego pomysłu na sprzęt, ani tym bardziej jego wykonania jako wady — wprost przeciwnie. ASUS ROG Zephyrus Duo 16 zabiera nas w przyszłość, i to naprawdę atrakcyjną, oferując szereg wyjątkowych rozwiązań oraz niebagatelną wydajność. To, czy reszta świata jest na to gotowa, to zupełnie inna bajka.
Mam na myśli nie tylko samych użytkowników, ale też producentów oprogramowania czy gier. Z jednej strony dekady korzystania z jednego wyświetlacza zakorzeniły w nas silne przyzwyczajenia, z drugiej wymusiły na deweloperach projektowanie swoich produktów pod kątem pełnej funkcjonalności podczas pracy na „zwykłym” laptopie.
Przygotowywanie specjalnych trybów dla bardzo specyficznego ekranu generowałoby koszty, które z powodu obecnie „homeopatycznej” reprezentacji tego typu urządzeń nie miałyby szansy się zwrócić. Windowsowe aplikacje działają dobrze, jednak ich czytelność pozostawia sporo do życzenia.
Jasne, zawsze można „pogrzebać” przy ustawieniach i trochę poprawić przejrzystość interfejsów, ale czy faktycznie tego oczekujemy po sprzęcie z segmentu premium? Oczywiście mamy dostęp do narzędzi przygotowanych przez ASUSa, ale szczerze powiedziawszy, sprawiają one wrażenie raczej pokazowych miniaturek, a nie pełnoprawnego zaawansowanego oprogramowania.
Nie mogę niestety pochwalić dość skomplikowanej relacji komputera z oficjalną ładowarką 100 W na USB-C. Maluch nie uzupełnia baterii przy uśpionym systemie, nie dodaje w zauważalnym stopniu szybkości odbudowywania energii przy jednoczesnym podłączeniu z zasilaczem 330 W, a próba wykorzystania go w trakcie grania kończy się tragedią.
Jedyne sensowne zastosowanie to ładowanie całkowicie wyłączonego laptopa, by potem przez 40-kilka minut cieszyć się wydajnym komputerem przenośnym. Co ciekawe, taki sam zasilacz we współpracy z recenzowaną przez nas konsolą ASUS ROG Ally dodawał jej mocy i zdecydowanie poprawiał wrażenia z rozgrywki.
Nie chciałbym jednak sprawiać wrażenia, że korzystanie z recenzowanego sprzętu to katorga. Jest wręcz odwrotnie — znakomita klawiatura, świetnie rozwiązana kwestia touchpada zmieniającego się w panel numeryczny, wysokiej jakości materiały, bogate wyposażenie zestawu — wszystko to sprawia, że jako użytkownik poczułem się wyjątkowo.
Komu mogę polecić zakup laptopa ASUS ROG Zephyrus Duo 16 z 2023 roku? Przede wszystkim osobom zajmującym się tworzeniem muzyki, filmów, grafiki czy gier, które nie chcą być ograniczone do pracy przy komputerze stacjonarnym. Mocy obliczeniowej ani przestrzeni roboczej z pewnością Wam nie zabraknie.
Drugą grupą są oczywiście gracze szukający absolutnie bezkompromisowego sprzętu do cyfrowej rozrywki na najwyższym poziomie. To fakt, 25 tysięcy złotych to wysoka cena, jednak za podobne pieniądze konkurencja oferuje sprzęt w słabszej specyfikacji i bez drugiego ekranu.
W razie czego można zawsze postawić na któryś z zauważalnie niżej wycenionych komputerów ASUSa z mniejszą ilością RAM-u i 2 TB dyskiem SSD, na przykład ROG Strix SCAR 16 lub ROG Zephyrus M16. Na własnej skórze przekonałem się, co potrafią zdziałać inżynierowie tajwańskiego producenta, więc jestem bardzo spokojny o wyjątkową wydajność innych topowych modeli.
Dla mnie ten laptop to opus magnum współczesnej myśli technologicznej. Ta wyjątkowość i idąca za nią cena sprawiają niestety, że nie każdy będzie mógł go choćby dotknąć. Jestem wdzięczny, że miałem tę niezaprzeczalną przyjemność, która na dodatek zmieniła moje postrzeganie przenośnych komputerów na bardziej przychylne. Gratulacje ASUS, stworzyliście naprawdę „coś”.
ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (2023)
Na plus
- Obłędnie wydajne podzespoły
- Znakomita wydajność w grach
- Świetny wyświetlacz główny
- Dobry system audio
- Dużo miejsca na dane
- Obsługa Dolby Vision i Dolby Atmos
- Mocny zasilacz 330 W
- Wydajne chłodzenie
- Doskonała jakość wykonania
- Dotykowy ekran dodatkowy idealny do pracy w branży kreatywnej
Na minus
- Zasilacz 100 W na USB-C sprawdzi się jedynie jako awaryjna ładowarka
- Konieczność zmian ustawień podświetlenia ekranu w zależności od oglądanych treści
- Układ chłodzenia jest niesamowicie głośny przy dużym obciążeniu
- Bateria wytrzymuje 40 minut w trybie wydajności
- Sporadyczne problemy z programami i grami
Jakub Foss
ASUS ROG Zephyrus Duo 16 (2023) to wyjątkowy laptop gamingowy z górnej półki, którego znakiem rozpoznawczym jest ekran dotykowy pod głównym wyświetlaczem. Mamy tu do czynienia z prawdziwym „demonem prędkości” nielękającym się żadnej, nawet najnowszej produkcji oraz gwarantującym znakomitą jakość obrazu i dźwięku. Z drugiej strony sprzęt cierpi na typowe bolączki przenośnych komputerów do gier, takie jak huczące chłodzenie czy mała żywotność baterii. Te mankamenty nie zmieniają jednak faktu, że nowy Zephyrus Duo to popisowy numer tajwańskich inżynierów, który mimo wysokiej ceny w pełni zasłużenie stanowi obiekt westchnień wielu graczy.
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.