Niezależnie od używanej przez nas platformy do gier chyba wszyscy możemy zgodzić się co do tego, że dobry ekran jest kluczowym wyposażeniem wpływającym na jakość cyfrowej rozrywki. Od lat wielką popularnością cieszą się monitory gamingowe, których parametry niekiedy istotnie różnią się od tych znanych z wyświetlaczy do pracy biurowej czy oglądania filmów.
Spis treści
Oczywiście istnieje ku temu powód — wielu graczy, zwłaszcza skupiających się na kompetytywnych tytułach sieciowych, jest gotowych poświęcić piękno oglądanych scen dla maksymalnej płynności obrazu. Na moje biurko trafił 24-calowy potwór wydajności z amerykańskim rodowodem, czyli monitor ViewSonic XG2431.
Jakie wrażenia zapewnia wyświetlacz oferujący częstotliwość odświeżania ekranu sięgającą 240 Hz? Czy warto postawić na monitor z matrycą Fast-IPS? Co jednak szczególnie ważne: jak się na tym sprzęcie gra? Na wszystkie istotne pytania, bardziej czy mniej oczywiste, postaram się odpowiedzieć w niniejszym tekście. Zapraszam do lektury!
ViewSonic XG2431 — najważniejsze parametry
Choć, jak wspomniałem wcześniej, monitory gamingowe często odbiegają swoimi osiągami od bardziej „codziennych” sprzętów, to ich właściwości nadal opisujemy podobnymi parametrami. Na naszym portalu o tego typu (lub pokrewnych) urządzeniach pisaliśmy zresztą nie raz, między innymi w materiałach poświęconych:
Oceniając przydatność bojową monitora, będziemy się zatem kierować przede wszystkim rodzajem matrycy i jej podświetleniem, rozdzielczością, maksymalną częstotliwością odświeżania ekranu, czasem reakcji pikseli, przekątną wyświetlacza oraz obecnością technologii przydatnych dla graczy. Oto specyfikacja naszego dzisiejszego bohatera:
- Przekątna ekranu: 24″ (widoczne 23,8″)
- Matryca: Fast-IPS z podświetleniem krawędziowym
- Jasność ekranu: 350 cd/m²
- Głębia kolorów: 8-bit
- HDR: Tak, HDR10 z certyfikatem VESA DisplayHDR 400
- Rozdzielczość ekranu: Full HD (1920 x 1080 px)
- Częstotliwość odświeżania ekranu: 48-240 Hz (dla HDMI i Display Port)
- Czas reakcji: 1 ms GTG, 0,5 ms MPRT
- Złącza: 2 x HDMI 2.0, 1 x DisplayPort 1.4, 1 x wyjście słuchawkowe, 2 x USB-A Downstream, 1 x USB-B Upstream
- Dodatkowe funkcje: Flicker-Free, filtr światła niebieskiego, AMD FreeSync Premium, G-SYNC Compatible (tylko przez DP), Pure XP, Pivot
- Głośniki: Tak, 2 x 3 W
- Wymiary i waga ze stojakiem: 54 cm x 43-52 cm x 24 cm, 6,8 kg
- Cena: ~ 1500 zł
Z pewnością powyższe parametry mogą robić wrażenie, choć od razu widać stricte gamingowy charakter urządzenia. Oprócz wysokiej częstotliwości odświeżania ekranu na szczególną uwagę zasługują także obsługa technologii adaptacyjnej synchronizacji od AMD i NVIDII (choć tylko przez DisplayPort) czy bardzo krótki czas reakcji plamki.
Monitory do gier to dość skomplikowane, „najeżone” technologiami sprzęty, których możliwości dalece wyprzedzają „zwykłe” ekrany telewizorów czy typowych wyświetlaczy przeznaczonych do biura. By dość precyzyjnie omówić najważniejsze aspekty testowanego modelu, podzieliłem niniejszy test na następujące podrozdziały:
- Zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia
- Podłączanie monitora do różnych źródeł i konfiguracja wyświetlacza
- Jak się na tym ogląda, pracuje i gra, czyli ViewSonic XG2431 w praktyce
- Podsumowanie
Choć test ViewSonic XG2431 miał na celu przede wszystkim sprawdzenie gamingowych właściwości monitora, to nie omieszkałem podłączyć go także do biurowego ultrabooka, konsoli Xbox One S (której wydajność, jak wiadomo, pozostawia sporo do życzenia) oraz… Nintendo Switch. Niejeden gracz trzyma przecież dok do cenionej konsoli Japończyków na biurku, a zabawa w Mario czy kolejne części „Zeldy” na większym ekranie sprawia nie lada frajdę.
Zanim przejdę do głównej części recenzji, chciałbym serdecznie podziękować firmie Mindspot za dostarczenie mi monitora do testów.
1. ViewSonic XG2431 — zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia
W przeciwieństwie do mniejszych akcesoriów komputerowych monitory najczęściej pakowane są w szary karton z ewentualnymi logotypami producenta i kilkoma ilustracjami przybliżającymi wygląd sprzętu. Nie inaczej jest tym razem, a model XG2431 z pewnością nie sprzedaje się atrakcyjnością pudła, tylko jego zawartością. Co zatem znajdziemy w środku?
Oprócz samego monitora z przytwierdzonym ramieniem dostajemy podstawkę, kabel zasilający, przewód USB-A -> USB-B do połączenia huba USB urządzenia z komputerem, interkonektor DisplayPort 1.2 oraz skróconą instrukcję obsługi (a w zasadzie poradnik do szybkiego rozpoczęcia pracy). Można więc powiedzieć, że w zastawie umieszczono wszystko, co niezbędne.
Jako że kable same w sobie są raczej mało ciekawe, przejdę od razu do głównego bohatera naszego testu. Monitor stanowi część przeznaczonej dla graczy linii Omni, a jego wygląd i parametry idealnie wpisują się w trendy dotyczące wyświetlaczy do cyfrowej rozrywki we wszelkich jej odsłonach.
Zacznijmy od wymiarów: sam wyświetlacz mierzy 54 cm szerokości, 32,3 cm wysokości i niecałe 5 cm grubości. Jeśli jednak chcemy korzystać z dołączonej do zestawu podstawki, to musimy sobie zarezerwować od 43 do 52 cm miejsca w pionie i 24 cm na głębokość — zawsze jednak zostaje nam użycie dowolnego uchwytu zgodnego ze standardem VESA 100 × 100 mm.
Gdy spojrzymy na front urządzenia, to oczywiście główną uwagę przykuwa ekran z estetycznym matowym wykończeniem. Co warto podkreślić, producent postawił na wzmocnione tworzywo o twardości 3H, więc drobne puknięcia w wyświetlacz czy chwilowe położenie go na miękkiej ścierce z mikrofibry zdecydowanie nie zrobią mu krzywdy.
Na pochwałę zasługują też cienkie ramki o szerokości raptem 6 mm, co oczywiście nie dotyczy to dolnego brzegu ekranu. Ten jest zauważalnie większy, jednak skrywa pod sobą nie tylko panel kontrolny, ale też dwa głośniki stereo o mocy 3W każdy. Choć nie jest to najlepszy system audio na świecie, to bardzo poprawnie sprawdza się w większości zastosowań, więc awaryjnie można obejrzeć film czy pograć bez podłączania zewnętrznych kolumn.
Cała obudowa zrobiona jest z dość mocnego plastiku, dzięki czemu ekran nie wygina się w rękach nadmiernie. Najwięcej ciekawostek znajdziemy naturalnie z tyłu urządzenia: mamy tu gniazdo dla kabla zasilającego, dwa porty HDMI 2.0, jedno wejście DisplayPort 1.4, hub USB z dwoma kanałami USB-A Downstream i jednym USB-B Upstream, okrągłe wyjście minijack 3,5 mm oraz miejsce dla zabezpieczenia Kensington Lock.
To jednak nie koniec, bo model XG2431 wyposażono w dwa gumowe uchwyty służące jako mouse bungee, co szczególnie przypadnie do gustu użytkownikom ceniącym przewodowe myszki gamingowe. Jeszcze więcej przydatnych drobiazgów dostajemy w dołączonym do zestawu stojaku.
Ten wyposażono w specjalny uchwyt do organizacji kabli, ale szczególnie przypadł mi do gustu wysuwany uchwyt na słuchawki. Niestety łatwo go przeoczyć, bo musimy wysunąć niewielki, nieoznaczony fragment na szczycie kolumny montażowej. Taki drobiazg potrafi jednak znacząco poprawić komfort zabawy i aż dziwne, że producent nie podkreślił wyraźniej obecności wspomnianej funkcji.
Oryginalny statyw do monitora to zresztą naprawdę funkcjonalny element zestawu — dzięki niemu możemy regulować wysokość wyświetlacza, kąt nachylenia w zakresie od -5 do 15°, obrót na boki do 45° w każdą stronę oraz przestawić ekran w tryb portretowy. Co ważne, wszelkie zmiany ustawień wprowadza się bardzo łatwo, bez zbędnego szarpania się ze sprzętem.
Nie da się ukryć, że w monitorach kluczowa jest matryca i cały zestaw technologii, które wspierają jej działanie. W testowanym modelu 24-calowy panel Fast-IPS oferuje maksymalną rozdzielczość 1920 x 1080p, czyli popularne Full HD. Zdecydowanie warto trzymać się tego ustawienia, bo tylko w FHD ViewSonic XG2431 pokazuje prawdziwy pazur.
Oczywiście chodzi mi o imponującą częstotliwość odświeżania pionowego na poziomie do 240 Hz. Przy rozdzielczościach innych niż 1080p możemy liczyć maksymalnie na refresh rate sięgający maksymalnie 75 Hz, co dalece odbiega od oczekiwań klientów. Niestety nie dotyczy to tylko ustawień w obrębie monitora, ale też tych ustalanych z poziomu gry.
Tak samo nie możemy liczyć na wyższe częstotliwości odświeżania ekranu, jeśli zmusimy wyświetlacz do downscalingu obrazu z 1440p czy 4K. To niestety ogranicza nasze możliwości wykorzystania mocy obliczeniowej komputera czy konsoli celem poprawy wygładzania krawędzi przy jednoczesnym zachowaniu znakomitej płynności obrazu.
Spójrzmy na inne parametry: wielkość plamki wynosi raptem 0,275 × 0,275 mm, co oczywiście jest naturalną konsekwencją stosunku przekątnej ekranu do rozdzielczości. Jej czas reakcji w pomiarze GTG to 1 ms, a 0,5 ms, gdy bierzemy pod uwagę MPRT, dostajemy więc ekran błyskawicznie pokazujący wszelkie akcje ze strony gracza.
Maksymalna jasność panelu wynosi do 350 cd/m², a w trybie HDR przekracza 400 cd/m², co potwierdza certyfikat VESA DisplayHDR 400. Mam jednak wrażenie, że ten swoisty „znak jakości” został przyznany nieco na wyrost, bo zgodnie ze specyfikacją wyświetlacz nie spełnia chociażby wymogu dotyczącego kontrastu statycznego.
Niestety ViewSonic zastosowało tu bardzo nielubiane przeze mnie podświetlenie brzegowe, dodatkowo rezygnując z miejscowego wygaszania ekranu (Local Dimming), choć to i tak nie uratowałoby sytuacji. Rzecz w tym, że przy takiej iluminacji matrycy strefami są całe pasy ekranu, więc nawet pojedynczy jasny punkt w danej sekcji w zasadzie rujnuje efekt lokalnego wyłączania pikseli.
Rodzi to istotne problemy z wyświetlaniem ciemnych scen. Gdy do wymienionych wyżej rozwiązań dodamy wyraźny backlight bleeding i srebrzącą się „czerń” typową dla technologii in-plane switching dostajemy obraz daleki od ideału. Słaby kontrast (statyczny określony przez producenta na 1000:1, dynamiczny na 80M:1) przekłada się także na gorsze wrażenia z oglądania ujęć o dużym zakresie tonalnym.
Jeśli chodzi o wyświetlanie kolorów, to jak na ekran IPS przystało, ich odwzorowanie wygląda całkiem nieźle. O ile w liczbach trudno mówić o rewelacji (104% pokrycia palety sRGB i 72% w standardzie NTSC), to podczas normalnego użytkowania możemy docenić dobre nasycenie barw i 8-bitową głębię, pozwalającą uzyskać poprawne stopniowanie odcieni. Niestety nie w każdej konfiguracji, ale o tym nieco później.
Na pochwałę można zaliczyć niezłe kąty widzenia, chociaż raczej nie należy sugerować się wskazywanym przez producenta wynikiem na poziomie 178°. Już przy 30-kilku stopniach i tak dość „sprany” kolor czarny zaczyna się zmieniać w wyraźnie szary, by około 45° srebrzyć się w najlepsze. Co za tym idzie, lepiej nie patrzeć na monitor z bliska, by nie irytować się innym wyglądem środka oraz rogów ekranu.
2. ViewSonic XG2431 — podłączanie monitora do źródła obrazu i konfiguracja wyświetlacza
By nasz monitor zaczął pracować z wybranym sprzętem, wystarczy użyć kabla HDMI lub DisplayPort, a następnie wskazać odpowiednie wejście z poziomu OSD wyświetlacza. Jeżeli używamy tylko jednego źródła, to urządzenie wykryje je automatycznie, a następnie dopasuje swoją rozdzielczość ekranu i wstępne parametry. Wygodne.
Co bardzo ważne: by korzystać z pełni możliwości testowanego modelu, nie musimy ograniczać się do interkonektora DP. Pożądaną przez graczy częstotliwość odświeżania sięgającą 240 Hz bez problemu ustawimy także po podłączeniu się do źródła przez popularne wejście HDMI 2.0, co stanowi miłą odmianę dla monitorów gamingowych sprzed raptem kilku lat.
Szereg parametrów pracy urządzenia możemy zmieniać przy pomocy 5 przycisków funkcyjnych ulokowanych po prawej stronie dolnej krawędzi obudowy. Niestety ich układ, wielkość oraz responsywność pozostawiają sporo do życzenia, przez co nie raz wybrałem zupełnie inną opcję, niż planowałem.
Do tego dochodzi dość toporne menu monitora — o ile do projektu nie ma się co czepiać, bo model ma już swoje lata (testowany przeze mnie egzemplarz wyprodukowano w 2022 roku), to działanie wielu funkcji jest niejasne, a ich interakcje są jeszcze bardziej tajemnicze. Żeby ustawić wszystko po swojemu, trzeba się naprawdę sporo napracować.
I tak funkcja DCR blokuje zmianę jasności, AMD FreeSync wyłącza PureXP odpowiedzialne za zmniejszenie smużenia się obrazu, a w zamian wspomniana funkcja (dostrajana zresztą przez specjalistów z serwisu Blur Busters) uniemożliwia wprowadzanie większości zmian, jednocześnie ograniczając w różnym stopniu siłę iluminacji matrycy oraz eliminując HDR.
Nigdzie, nawet w pełnej instrukcji obsługi nie znajdziemy odpowiednich informacji na ten temat, co zdecydowanie zaliczam na minus. Odkrycie pewnych zależności i wpływu poszczególnych funkcji na działanie monitora czy wygląd obrazu może zająć mnóstwo czasu — trudno mi zgadnąć, co kierowało twórcami takiego rozwiązania.
Na szczęście możemy w pełni kontrolować nasycenie barw, dzięki czemu każdy użytkownik ma szansę ustawić taki profil kolorów, jaki lubi. Na uwagę zasługuje także stabilizacja czerni, która w odpowiedniej dawce ładnie wyciąga detale z ciemniejszych obszarów obrazu, choć trzeba uważać, żeby nie przesadzić.
System Windows potrafi wczytać predefiniowany profil kolorów ustalony przez producenta, spisujący się zresztą zupełnie dobrze — obraz jest nasycony, ale nie nadmiernie, choć trochę przeszkadza mi lekko żółtawa biel (mimo wyłączonego filtra niebieskiego światła). Niestety na drugim komputerze opcja ta się nie pojawiła i nie udało mi się ustalić przyczyny takiego stanu rzeczy.
Niestety kalibrację HDR w OS musimy przeprowadzić sami, co i tak nie zmienia diametralnie problemu stosunkowo małego kontrastu. Warto jednak przejść ten proces, żeby jak najlepiej dopasować wyświetlany obraz do swoich własnych preferencji.
Oczywiście nie zabrakło profili wstępnie przygotowanych przez ViewSonic, z których większość powstała z myślą o konkretnych gatunkach gier. Dostajemy więc ustawienia dedykowane FPS-om, grom MOBA czy RTS-om, ale znajdzie się też coś dla fanów oglądania filmów oraz czytania na komputerze.
Niestety niewiele mamy do powiedzenia, jeśli chodzi o konfigurację wbudowanych głośników monitora czy podłączanych do niego słuchawek. Na szczęście bez większego problemu włączymy na headsecie wirtualizację dźwięku przestrzennego (DTS:X albo Dolby Atmos), ale możemy zapomnieć o jakimkolwiek wbudowanym equalizerze, a szkoda.
Do dodatkowych funkcji zyskujemy dostęp dopiero po instalacji programu Blur Busters Strobe Control. Możemy tu całkowicie po swojemu ustawić działanie efektu stroboskopowego, który odpowiada tu za zmniejszenie ghostingu, dostajemy także kontrolę nad dopaleniem pikseli. Z racji tego, że overdrive potrafi nabroić w jakości obrazu, lepiej podchodzić do tej funkcji ostrożnie.
3. Jak się na tym ogląda i gra, czyli ViewSonic XG2431 w praktyce
Oczywiście recenzja ViewSonic XG2431 nie byłaby kompletna, gdybym nie sprawdził monitora w rzeczywistym działaniu, czyli podczas wertowania stron w internecie czy e-bookach, oglądania filmów oraz grania w najróżniejsze produkcje. Zacznijmy od wrażeń z kilku typowych „monitorowych” sprawdzianów.
Część graczy wykazuje niesamowite przywiązanie do tak zwanego testu UFO, który ma dostarczać nam informacji o płynności obrazu i występowaniu ewentualnego ghostingu. Nie omieszkałem skorzystać z wersji zamieszczonej na stronie Blur Busters i zarejestrować efekty na filmie poklatkowym. Oto on:
Jak widać, 240 Hz „robi robotę”. Nie ma tutaj mowy o ciągnącym się za obiektami cieniem, a jedyną ewentualną niedogodnością jest widoczne na filmie drżenie poszczególnych elementów — tego na żywo nie dostrzegłem, za to obraz był ostry, a animacje bardzo płynne.
Przygotowałem też rodzaj czarno-białej kraty do sprawdzenia kontrastu oraz kilka kolorowych plansz. O ile różnice między najjaśniejszymi a najciemniejszymi punktami pozostawiają sporo do życzenia, to już poszczególne barwy czy gradienty zrobiły na mnie pozytywne wrażenie.
Co dziwne słabo spisał się pod tym względem tryb HDR. O ile gradient przechodzący od bieli do wybranej barwy wygląda zupełnie w porządku, to stopniowa zmiana koloru w czerń kończy się bardzo wyraźnymi, kłującymi w oczy pasami poszczególnych (do tego przestrzelonych) odcieni.
Najgorzej wypadło całkowicie czarne tło, na którym trochę przebijał się backlight bleeding, ale matowe wykończenie ekranu spisało się lepiej niż widać to na zdjęciach (sensory w aparatach są nieraz lepsze od ludzkiego oka). Mogę za to pochwalić równomierność podświetlenia, które uwidacznia się przy kolorze siwym i białym.
Nie da się jednak ukryć, że od patrzenia na wielokolorowe plansze można co najwyżej dostać oczopląsu, a test UFO nie zawsze idealnie przekłada się na jakość samej cyfrowej rozrywki. Postanowiłem więc wykorzystać XG2431 do obejrzenia fragmentów kilku ulubionych filmów, do tego z uwzględnieniem scen o różnym charakterze.
Wszystko szło świetnie, dopóki na ekranie było mnóstwo światła i kolorów — wtedy monitor ViewSonic rzuca rękawicę nawet telewizorom z niższej/średniej półki, które korzystają z technologii in-plane switching i podświetlania krawędziowego. Oczywiście musimy pamiętać o kwestii rozdzielczości, bo przy testowanym sprzęcie jesteśmy ograniczeni do Full HD, ale to jest widoczne zwłaszcza przy niedużych odległościach.
Jak łatwo było przewidzieć, mniej przyjemnie robi się w scenach, gdy trzeba wyciągnąć pewne detale z ciemności. Mógłbym zażartować, że oglądając pierwszą część Diuny Denisa Villeneuve’a miałem wrażenia lepsze niż w kinie — choć nieco lepiej widziałem tego przeklętego czerwia w kluczowym momencie nocnej ucieczki przez pustynię, to i tak wszystko dookoła było szare, włącznie z pasami panoramicznymi. Trudno to uznać za plus.
Przy okazji sprawdziłem, jak 3-watowe głośniki spisują się w odległości większej niż metr. Jak łatwo się domyślić, reprodukcja dźwięku nie stoi tu na najwyższym poziomie, a brzmienie przetworników jest płaskie i pozbawione charakteru. Z drugiej strony wiele telewizorów cierpi na podobne problemy, choć niekoniecznie w takim samym stopniu.
Cóż, awaryjnie takie rozwiązanie jest jak najbardziej w porządku, ale oczywiście nie opierałbym na tym systemie audio całego centrum rozrywkowego domu. Na szczęście wyjście słuchawkowe z tyłu monitora działa bez zarzutu, tak samo zresztą, jak wbudowany hub USB, więc podłączenie zestawu głośników czy dobrych słuchawek gamingowych nie wymaga ciągnięcia dodatkowych kabli do komputera.
Zanim podłączyłem XG2431 do mojej głównej platformy testowej, postanowiłem na chwilę podpiąć go do Xboxa One S. Chciałem przede wszystkim sprawdzić, czy będę mógł zmusić monitor do przyjęcia sygnału w wyższej rozdzielczości niż jego natywne 1080p, co może mieć pozytywny wpływ na jakość grafiki przez naturalny antyaliasing.
Efekty były zadowalające, bo testowany ekran współgrał z konsolą w trybie 4K, jednak z ograniczeniem do 60 Hz odświeżania ekranu. Działał natomiast FreeSync Premium, który może bardzo pozytywnie wpływać na wrażenia z rozgrywki. Da się też włączyć HDR, ale, jak wiadomo, przy takim kontraście działa on bardziej jako chwyt marketingowy niż zauważalne dopalenie obrazu.
Podłączenie Switcha do testowanego ViewSonica było… cóż, może niezbyt oryginalne, ale za to bardzo owocne. Wszystko oczywiście działało doskonale, a wobec aż trzech wejść (w tym dwóch HDMI), które znajdują się z tyłu monitora, warto rozważyć ewentualne doposażenie się właśnie w japońskiego handhelda.
Zaznaczę, że w parze z „Pstryczkiem” wyświetlacz rozwija maksymalnie 60 Hz odświeżania, ale to i tak wystarczy wobec standardowego klatkażu na poziomie 60 FPS. Muszę przyznać, że jasne, kolorowe przygody Włóczykija i jego przyjaciół z Doliny Muminków wyglądały pięknie w większym formacie i monitor od Amerykanów spisał się wręcz znakomicie.
Przyszedł najwyższy czas na sparowanie modelu XG2431 z komputerem stacjonarnym zasilanym RTX-em 4080 Super. To jedyna platforma w moim domu, która może chociaż zbliżyć się do 240 klatek na sekundę w kilku grach, a tym samym najsensowniejszy partner dla gamingowego monitora.
Wybrałem kilka zróżnicowanych tytułów, by jak najlepiej sprawdzić wszechstronność testowanego sprzętu. Na mojej liście znalazły się zarówno kompetytywne produkcje multiplayerowe, jak i dynamiczne wyścigi czy oferujące piękne widoki przygodówki dla pojedynczego gracza. Oto one:
- Doom Eternal
- Destiny 2
- F1 24
- Ace Combat 7
- Diablo 4
- Call of Duty: Modern Warfare
- Starfield
- Ghost of Tsushima: Director’s Cut
Oczywiście najważniejsze dla sprawdzenia charakterystyki monitora gamingowego były gry dynamiczne, w tym wypadku strzelanki i wyścigi. Muszę przyznać, że płynność obrazu była zachwycająca, nawet gdy po prostu robiłem kursorem kółka na pulpicie. Czy jednak widziałem kolosalną poprawę jakości względem odświeżania na poziomie 120 Hz, z którego korzystam na co dzień?
Nieszczególnie, jednak to nie o tak ewidentne różnice tutaj chodzi. Największymi zaletami korzystania z 240 Hz odświeżania ekranu są minimalizacja opóźnień oraz możliwość dostrzeżenia nawet bardzo szybkich ruchów, a tym samym zapewnienie sobie jak najlepszych warunków w rywalizacji sieciowej.
Spora część naszych współgraczy korzysta z tego typu mocarnego sprzętu, a przegranie potyczki przez zbyt późne zauważenie przeciwnika lub porażka w wyścigu przez przestrzelony o milisekundy manewr może być bardzo bolesne. Naturalnie każdy szuka sposobu, by choć trochę zwiększyć swoje szanse na zwycięstwo, a model XG2431 oddaje w nasze ręce w zasadzie wszystko, co powinien oferować ekran do kompetytywnego grania.
Po ograniu kilku spokojniejszych tytułów mogę jednak z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że testowany monitor nie zachwyci wszystkich jakością obrazu. Mam wrażenie, że każdy, kto miał okazję grać na ekranie OLED albo nawet miniLED, będzie miał trudność z zaakceptowaniem pewnych mankamentów sprzętu ViewSonic.
Bardzo wyraźnie odczułem to przy Diablo 4 i Starfield. Choć tytuły te diametralnie różnią się od siebie rodzajem rozgrywki, to oba często dość oszczędnie „gospodarują światłem”, inaczej mówiąc: sporo tam ciemnych scen. To chyba najgorszy scenariusz dla IPS-a z podświetlaniem krawędziowym, ale słaby kontrast i czerń objawiają się w zasadzie bardzo często.
Podobne wrażenia miałem podczas zabawy w GoT, zwłaszcza w sekwencjach nocnych „skradanek”, choć nie tylko. Tytuł od Sucker Punch to moim zdaniem jedna z najładniejszych gier ostatnich lat, więc każdy czynnik wpływający na obniżenie jakości obrazu jest niepożądany. Dotyczy to także maksymalnej rozdzielczości, choć tu sprawa nieco się komplikuje.
Prawdą jest, że przy ekranie o niespełna 24-calowej obraz w Full HD robi dobre wrażenie, ale mimo wszystko w 1440p wszystko prezentowałoby się dużo lepiej. Co warto zaznaczyć, możemy dostarczyć do monitora sygnał o takiej jakości, ba, nawet wideo w 4K, ale wiąże się to z ograniczeniem częstotliwości odświeżania do 60 Hz.
Muszę jednak pochwalić sprzęt od ViewSonic za to, że w żadnej z testowanych przeze mnie konfiguracji nie doświadczyłem tak zwanego „przestrzelenia” kolorów pikseli. Tak zwany overshoot jest typowym zjawiskiem przy włączonym dopalaniu punktów w celu minimalizacji czasu reakcji, ale przy tej klasy sprzęcie takie zabiegi nie są po prostu konieczne.
Nawet przy intensywniejszej implementacji funkcji PureXP nie było mowy o nieprawidłowo rozjaśniających się obiektach, choć częściowo może to wynikać z automatycznego, dość intensywnego przyciemniania całego ekranu. Cóż, najwyraźniej mamy tu układ „coś za coś”, ale stosowanie wymienionej technologii jest w pełni opcjonalne i nie czułem naglącej potrzeby włączania jej najwyższych ustawień.
Kiedy jednak korzystałem z mocniejszej wersji podkręconej przez Blur Busters techniki eliminacji rozmycia, a Doom Eternal włączył się w oknie, to natychmiast „poczułem” migotanie ekranu. Faktem jest, że nie było go widać, ale moje oczy dosłownie zwariowały, a patrzenie na wyświetlacz było bardzo nieprzyjemne. Przejście do trybu pełnoekranowego w zasadzie rozwiązało problem, ale uczucie obrazu „wwiercającego się” w mój nerw wzrokowy w pewnym stopniu pozostało.
Mowa o odosobnionym przypadku, poza tym z reguły obserwuję ekran podczas gry z dużo większej odległości, więc zrzućmy winę na moje nieprzyzwyczajenie. Mimo wszystko zniechęciło mnie to do eksperymentów z ustawieniami efektu stroboskopowego, toteż przez większość czasu spędzonego z testowanym sprzętem bazowałem na ustawieniach z pamięci wewnętrznej monitora.
We wszelkich zastosowaniach, od przeglądania stron internetowych po intensywną zabawę w strzelankach, XG2431 zapewniał zadowalającą jasność obrazu. Treści były dobrze widoczne nawet w nasłonecznionym pokoju, a matowe wykończenie wyświetlacza wykonywało swoje zadanie jak najbardziej poprawnie — nie zmienia to faktu, że nie polecam kierowania strumienia światła bezpośrednio na ekran.
Trzeba jednak pamiętać, że niektóre ustawienia zmniejszają siłę podświetlenia, więc mimo wszystko warto postawić monitor w dobrze przemyślanym miejscu. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy postanowimy poświęcić trochę „nitów” na rzecz eliminacji rozmycia czy ograniczenia zmęczenia wzroku.
Wrócę do kwestii mankamentu związanego ze srebrzeniem się czerni, o którym wspominałem przy opisywaniu budowy urządzenia. Jeśli monitor będzie zbyt blisko nas, to ten typowy dla IPS-ów objaw uwidoczni się w pobliżu narożników monitora. Sprzęt na szczęście do najmniejszych nie należy i można go ustawić odpowiednio daleko od siebie, o ile oczywiście mamy na to miejsce.
Muszę wspomnieć o niezrozumiałej dla mnie decyzji dotyczącej zastosowania interfejsu HDMI 2.0 zamiast wersji 2.1. Czemu się czepiam, skoro ich funkcjonalność jest bardzo podobna, włącznie z obsługą odświeżania 240 Hz?
Zabrakło wsparcia dla G-SYNC. By korzystać z techniki adaptacyjnego odświeżania ekranu od NVIDII, musimy podłączyć testowany sprzęt do komputera kablem DisplayPort — jeśli więc w naszej karcie graficznej skończą się wolne gniazda DP, to już mamy zgrzyt. Szkoda, bo wąskie ramki zachęcają do łączenia większej liczby monitorów.
4. Test ViewSonic XG2431 — podsumowanie recenzji
Nadszedł czas, by wyciągnąć wnioski z ponad dwutygodniowej przygody z monitorem gamingowym od ViewSonic i odpowiedzieć na pytania zadane we wstępie. Zacznę od najważniejszego: „jak się na tym sprzęcie gra?” Cóż, znakomicie, choć nie jest to urządzenie idealne do wszystkich zastosowań.
Zacznijmy od bezsprzecznych plusów — model XG2431 oferuje naprawdę niezłą jakość obrazu, którą można docenić zwłaszcza w scenach pełnych światła i kolorów. Na szczególną uwagę zasługują tu błyskawiczny czas reakcji, zadowalająca jasność ekranu oraz przede wszystkim wysoka częstotliwość odświeżania sięgająca 240 Hz.
Wśród miłych dodatków warto wymienić wbudowane głośniki, przydatny hub USB, praktyczne gniazdo słuchawkowe czy znakomity oryginalny stojak do monitora. Sprzęt jest łatwy do podłączenia, sam przełącza się na odpowiednie źródło i dobiera wstępne parametry pracy.
Pewne trudności pojawiają się, gdy chcemy „pogrzebać” przy konfiguracji. Menu OSD jest nieco archaiczne, a niektóre opcje czy ustawienia są zwyczajnie trudne do zrozumienia — niestety z pomocą nie przychodzi nawet instrukcja obsługi, która pomija kwestię interakcji między poszczególnymi funkcjami.
Moim zdaniem największymi bolączkami są jednak matryca typu IPS z podświetleniem krawędziowym, stosunkowo mały ekran oraz rozdzielczość FHD. Nawet jeśli dostarczymy do urządzenia sygnał o większym rozmiarze, to musimy pogodzić się z odświeżaniem pionowym ograniczonym do 60 Hz, co w zasadzie odbiera sens stosowania downscalingu.
Oczywiście w tym segmencie cenowym próżno szukać ekranów OLED, ale wiele konkurencyjnych modeli oferuje większą matrycę i wyższą rozdzielczość przy podobnych lub nawet lepszych parametrach wyświetlanego obrazu. Jednocześnie trafia do mnie argument, że nie każdy użytkownik chce stawiać na swoim stanowisku duży monitor, więc 24-calowy ViewSonic może być tu dobrym rozwiązaniem.
Komu zatem mogę polecić testowany sprzęt? Bez wątpienia jest to atrakcyjna propozycja dla graczy, którzy ponad wszystko cenią wysoki refresh rate, bardzo krótki czas reakcji pikseli i pozbawiony rozmycia obraz, a jednocześnie szukają stosunkowo niewielkiego ekranu. Monitor od Amerykanów pozwala nam rozwinąć nasz pełen potencjał w szybkich, dynamicznych tytułach niezależnie od platformy.
Jeśli jednak marzycie o równie wydajnym, ale nieco bardziej uniwersalnym monitorze oferującym znakomitą reprodukcję nawet mniej wypełnionych światłem scen, to postawiłbym na inny model. ViewSonic XG2431 daje od siebie wiele, ale zdecydowanie nie jest pozbawiony wad, a certyfikat Blur Busters nie jest gwarancją wszechstronności czy doskonałej jakości obrazu.
Nie oznacza to oczywiście, że mamy do czynienia z urządzeniem złym — każdy gracz ma trochę inne oczekiwania, a wiele osób będzie zachwyconych omawianym wyświetlaczem z linii Omni. Mnie w sobie nie rozkochał, ale bardzo doceniam wyjątkowe właściwości gamingowe monitora i z zainteresowaniem wypatruję kolejnych modeli od inżynierów z Kalifornii.
ViewSonic XG2431
Na plus
- Wysoka częstotliwość odświeżania
- Krótki czas reakcji pikseli
- Stroboskopowa technika zmniejszająca rozmycie
- Dobre odwzorowanie scen pełnych światła i koloru
- Stosunkowo duża jasność ekranu
- Matowe wykończenie wyświetlacza
- Wbudowane głośniki
- Świetny stojak
- Praktyczny hub USB
- Wbudowane uchwyty na kabel od myszki
Na minus
- Niska rozdzielczość natywna
- Odświeżanie powyżej 75 Hz tylko w 1080p
- Słaba czerń, a co za tym idzie nie najlepsze odwzorowanie ciemnych scen
- Podświetlenie krawędziowe i brak lokalnego przyciemniania
- Miejscami widoczny backlight bleeding
- Słabe odwzorowanie kolorów w HDR
- Przestarzały interfejs HDMI 2.0
- Nieco archaiczny i mało intuicyjny interfejs
Jakub Foss
ViewSonic XG2431 to stosunkowo niewielki monitor gamingowy oferujący krótki czas reakcji pikseli i niezłą jasność, w którym zaimplementowano stroboskopową technikę zmniejszającą rozmycie obrazu. 23,8-calowy wyświetlacz pozwala na zabawę w rozdzielczości 1080p z częstotliwością odświeżania ekranu sięgającą 240 Hz, co może przełożyć się na minimalizację opóźnień. Niestety matryca Fast-IPS cechuje się słabym odwzorowaniem czerni, czego nie poprawia podświetlenie krawędziowe bez funkcji local dimming. XG2431 to jednak ciekawa opcja dla graczy stawiających na rywalizację w kompetytywnych tytułach sieciowych, a jednocześnie dysponujących ograniczonym miejscem na biurku.
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.