Chyba wszyscy możemy zgodzić się co do tego, że we współczesnych grach oprawa dźwiękowa stanowi bardzo ważny aspekt wpływający na immersję, toteż warto wyposażyć się w odpowiedni sprzęt. Dla wielu osób oczywistym wyborem są dobre słuchawki gamingowe, które pozwalają niemal wsiąknąć w wydarzenia oglądane na ekranie komputera czy konsoli.
Spis treści
Producenci tego typu akcesoriów systematycznie dostarczają graczom kolejne modele, od najprostszych zestawów przewodowych po topowe headsety bez kabla wypchane po brzegi innowacjami. Gdy w moje ręce trafiły słuchawki Razer BlackShark V2 X, czyli bazowa wersja udanej linii dedykowanej e-sportowcom, niezwłocznie zabrałem się za sprawdzenie ich w warunkach bojowych.
Czy najtańsze Czarne Rekiny stanowią dobre rozwiązanie dla graczy? Jak model z „iksem” wypada na tle wersji Pro? Co jednak kluczowe: jak się w tym gra, słucha muzyki i ogląda filmy? Zapraszam do lektury mojej recenzji, w której zawarłem odpowiedzi na te i więcej pytań!
Razer BlackShark V2 X — najważniejsze parametry

Mimo skupienia na funkcjonalności w grach komputerowych, słuchawki gamingowe obowiązują niemal te same zasady, które dotyczą mniej „wyspecjalizowanych” modeli. Oczywiście występują pewne różnice jak obecność mikrofonu czy autorskie sposoby komunikacji, ale bez obaw — na naszym portalu pisaliśmy o tego typu sprzętach wielokrotnie, na przykład w artykułach poświęconych:
- najlepszym słuchawkom do PS5
- najlepszym słuchawkom do Xbox Series X|S
- najlepszym słuchawkom do PC
- najlepszym słuchawkom gamingowym
Oceniając potencjał danego headsetu, będziemy zatem zwracać szczególną uwagę na pasmo przenoszenia dźwięku, budowę słuchawek, jakość zastosowanych materiałów, mikrofon, obsługiwane platformy, rodzaj połączenia oraz możliwości konfiguracji. Jeśli zaś chodzi o suche dane, recenzowany sprzęt prezentuje się następująco:
- Budowa: zamknięte
- Komunikacja: minijack 3,5 mm
- Pasmo przenoszenia słuchawek: 12 – 28 000 Hz
- Pasmo przenoszenia mikrofonu: 100 – 10 000 Hz
- Impedancja: 32 Om
- Maksymalny poziom ciśnienia akustycznego: 100 dB SPL/mW
- Mikrofon: tak, nieodłączany
- Obsługiwane platformy: PC, Xbox One, Xbox Series X|S, PS4, PS5, Nintendo Switch, Android, iOS, wszystkie urządzenia z wyjściem minijack 3,5 mm
- Waga: 240 g
- Cena: ~ 180 – 250 zł

Mamy więc do czynienia z najbardziej podstawowym, nazwijmy go „wejściowym” modelem, który nadal oferuje całkiem przyzwoite parametry. By jednak w pełni zrozumieć możliwości najtańszych „Czarnych Rekinów”, trzeba dokładniej przyjrzeć się aspektom trudnym do opisania samymi liczbami — w związku z tym test Razer BlackShark V2 X podzieliłem na następujące podrozdziały:
- Zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia
- Proces instalacji i konfiguracja słuchawek
- Jak to działa i brzmi, czyli Razer BlackShark V2 X w praktyce
- Podsumowanie
Przez większość czasu headsetu z logo trzech splecionych węży używałem w parze z komputerem stacjonarnym i laptopem, podłączając się bezpośrednio do wyjścia 3,5 mm, jednak nie omieszkałem także sprawdzić współpracy zestawu z gamepadem Razer Wolverine V3 Pro, konsolą Logitech G Cloud, Switchem oraz urządzeniami mobilnymi.
Zanim przejdę do głównej części artykułu, chciałbym podziękować firmie Razer za udostępnienie mi słuchawek do testu.
1. Razer BlackShark V2 X — zawartość opakowania, wygląd i budowa urządzenia




Bez zaskoczenia amerykański headset przychodzi do nas w charakterystycznym, czarnym opakowaniu z zielonymi akcentami. Na pudełko przedstawiono nie tylko atrakcyjną wizualizację sprzętu, ale też komplet niezbędnych informacji o funkcjach oraz parametrach słuchawek, jak również logo „Designed for Xbox”, świadczące o pełnej kompatybilności z konsolami Microsoftu. Ciekawe jak na zestaw podłączany przez minijack.
Co jednak znajdziemy w środku? Oprócz samych słuchawek dostajemy krótką instrukcję obsługi, zestaw naklejek oraz praktyczny materiałowy pokrowiec, który jednak w białej wersji kolorystycznej budzi moje drobne obawy pod kątem utrzymania go w idealnej czystości. Przyjrzyjmy się bliżej samemu headsetowi.
Razer BlackShark V2 X swoim wyglądem oczywiście wpisuje się w całą linię produktów z tej samej serii. Mamy więc do czynienia ze słuchawkami o dość prostym, minimalistycznym designie, w których komfort użytkowania stoi na pierwszym miejscu. Nauszniki o konstrukcji zamkniętej wykonano z lekkiego, lekko chropowatego, matowego tworzywa, co wpływa na izolację dźwięków z zewnątrz.





Słuchawki wyściełane są pianką z efektem pamięci powleczoną delikatną ekoskórą po bokach i miękkim materiałem tekstylnym w części dotykającej uszu oraz głowy. Nauszniki umieszczono na ruchomych przegubach, które z kolei znajdują się na plastikowych prowadnicach łączących się z górną częścią headsetu przez metalowe pałąki. Te ostatnie odpowiadają także za dostosowanie wielkości sprzętu do naszej głowy.
Główny pałąk z obu stron pokryto skórą ekologiczną, a od dołu wyłożono go dość grubą warstwą gąbki. W połączeniu ze stosunkowo niewielką wagą urządzenia wynoszącą 240 g pozwala to nosić słuchawki przez wiele godzin bez uczucia ucisku czy nadmiernego ciężaru.
Jeśli chodzi o elementy ozdobne, to na sprzęcie znajdziemy po jednym wężowym logotypie na każdym nauszniku oraz nazwę producenta na szczycie pałąka. Najwięcej ciekawostek konstrukcyjnych znajdziemy za to na lewej słuchawce: umieszczono tu mikrofon, przycisk do jego wyciszania, pokrętło głośności oraz wyjście nieodłączalnego przewodu minijack 3,5 mm o długości 130 cm.

Serce urządzenia oczywiście stanowią autorskie przetworniki wielkości 50 mm, które reprodukują dźwięk w zakresie 12 – 28 000 Hz. Głośniki Razer TriForce podzielone są na trzy strefy, dzięki czemu mają działać jak osobne drivery, co przekłada się na klarowne, selektywne, mocne brzmienie.
Warto jednak zwrócić uwagę, że mamy do czynienia ze słuchawkami o zamkniętej konstrukcji, co zauważalnie wysuwa niskie tony na pierwszy plan. Muszę także zaznaczyć, iż wykorzystane przetworniki nie są takie same jak te w modelu BlackShark V2 Pro — tam membrany pokryto dodatkowo warstwą tytanu.

Headset może wygenerować ciśnienie akustyczne sięgające 100 dB SPL/mW, co nie do końca przekłada się na tak zwaną głośność — ta jest wrażeniem czysto subiektywnym, zależy też od źródła. W moim odczuciu słuchawki potrafią zagrać z minimalnie większym natężeniem niż wersja Pro, jednak jest to okupione delikatnym przesterowywaniem dźwięku, więc lepiej podejść do odsłuchu z szacunkiem do własnych uszu.
Mikrofon umieszczono na nieodłączalnym, giętkim pałąku, który ułatwia odpowiednie ustawienie rejestratora. Sam przetwornik cechuje się charakterystyką kardioidalną, dzięki czemu dobrze zbiera dźwięk wydobywający się z naszych ust, jednocześnie odseparowując sygnały z zewnątrz. Pasmo 100 – 10 000 Hz swobodnie wystarczy do komfortowego porozumiewania się ze współgraczami, o ile nie planowaliśmy wysyłać tajnych sygnałów w ultradźwiękach.
2. Razer BlackShark V2 X — proces instalacji i konfiguracja słuchawek

Ze względu na zastosowanie uniwersalnego, choć nieco oldschoolowego minijacka, podstawowe BlackSharki można błyskawicznie podłączyć do każdego urządzenia z portem 3,5 mm. Dzięki temu headset bezproblemowo współpracuje z komputerami, konsolami Xbox Series X|S, Xbox One, PS4, PS5, Nintendo Switch, odtwarzaczami MP3, telefonami, ba — podłączycie je nawet do walkmana. Jeden szybki ruch i już, wszystko działa.
Pewien problem stanowi tu brak dedykowanego oprogramowania, ale amerykański gigant branży akcesoriów nie zostawia nas bez niczego. Po zarejestrowaniu produktu otrzymujemy kod aktywacyjny do programu Razer 7.1 Surround Sound, w którym jednym kliknięciem wyraźnie poszerzymy scenę. Szczerze mówiąc, efekt jest „taki sobie”, bo przypomina zwykłe dodanie pogłosu z podbiciem skrajnych częstotliwości, więc do słuchania muzyki się nie nadaje.
Dużo lepiej wypada na tym tle inna aplikacja Razera, mianowicie Razer THX Spatial Audio. Ta niestety jest płatna, ale jeśli nie macie alternatywy, warto w nią zainwestować. Program pozwala nie tylko korzystać z globalnej spacjalizacji sygnowanej przez THX, która poprawia lokowanie obiektów w przestrzeni, ale też cieszyć się specjalnie dostosowaną oprawą audio w obsługiwanych grach.



Co więcej, dostajemy możliwość zaprogramowania przełączania się dźwięku między trybem stereo a THX Spatial Audio w zależności od aplikacji, jak również zyskujemy dostęp do equalizera oraz kalibracji efektów przestrzennych. Właściwie wszystko tu jest, szkoda, że za dodatkowe pieniądze. Są jednak inne, tańsze wyjścia.
Osobiście chętnie korzystam z Dolby Atmos dla słuchawek, które daje mi praktyczny zestaw funkcji i moim zdaniem jest bardziej wszechstronne. Dzięki naszemu poradnikowi możecie dostać licencję za mniejsze pieniądze niż w sklepie, a Dolby Access wykorzystacie z każdym headsetem nie tylko na PC, ale też konsolach Xbox One czy Xbox Series X|S.


Użytkownicy, którzy wolą wirtualizację dźwięku przestrzennego DTS:X oczywiście również mogą z powodzeniem włączyć ją w parze z podstawowymi „Czarnymi Rekinami”. Niektóre treści wspierają tę licencję przy braku obsługi Dolby Atmos, więc warto czasem mieć na podorędziu oba rozwiązania. Niestety licencja na DTS Headphone:X jest płatna, ale to również kwestia jednorazowego zakupu.
Nie ukrywam, że trochę brakuje mi dedykowanej aplikacji do konfiguracji działania mikrofonu — takie funkcje obecne są w Razer Synapse, ale tylko w przypadku modeli podłączanych inaczej niż przez minijack. Z poziomu samych słuchawek możemy jedynie ustalić, czy rejestrator ma być włączony, czy nie, ale próżno szukać tu presetów, kontroli nad przejrzystością dźwięku czy bramek szumów.
3. Jak to działa i brzmi, czyli Razer BlackShark V2 X w praktyce

Bez wątpienia parametry słuchawek, ich budowa oraz konfiguracja są niezmiernie ważne, ale kluczowe jest działanie headsetu w praktyce. Czas zatem, by test Razer BlackShark V2 X wszedł w decydującą fazę, którą stanowi oczywiście sprawdzenie zestawu w muzyce, filmach i rzecz jasna grach wideo. Zacznijmy po kolei.
Wpierw jednak muszę zaznaczyć, że nie jestem audiofilem i daleko mi do tak precyzyjnego słuchu. Nie zdecydowałem się także na ustawienie na stałe maksymalnej głośności słuchawek, bo te w zależności od źródła potrafią nieźle „przygrzmocić” po uszach, o czym wspomniałem wcześniej — po kilku godzinach pracy w takich warunkach można czuć się bardziej zmęczonym niż zwykle.
Muzyczną część testu przeprowadzałem na dość dobrze znanych mi utworach, które można przypisać do bardzo różnych gatunków muzycznych. Niezależnie od tego, czy postawiłem na bezstratne pliki w formacie FLAC, płyty audio CD, koncert na nośniku Blu-ray czy nawet usługi streamingowe, biały headset z logo trzech splecionych węży brzmiał naprawdę poprawnie.



Główne skrzypce grają tutaj przetworniki typu TriForce, które rzeczywiście zapewniają precyzyjne odwzorowanie dźwięku — dzięki podziałowi membrany poszczególne części pasma mniej „wchodzą sobie w drogę”. Trzeba jednak mieć na uwadze, że zamknięta budowa słuchawek, oprócz pasywnego tłumienia hałasów z zewnątrz wpływa na uwydatnienie niższych tonów. Domyślnie „Czarne Rekiny” z „iksem” są zatem dość „ciemne”.
Na szczęście kilka chwil spędzonych w dowolnym EQ pozwala dostosować brzmienie idealnie do naszych potrzeb, a teoretycznie stricte gamingowy headset potrafi popisać się niezłą selektywnością. Wiadomo jednak, że wszystko zależy od źródła, do tego dochodzą osobiste preferencje, nie będę zatem wymądrzał się na temat najlepszych ustawień w korektorze.
Chwalona wyżej klarowność dźwięku świetnie sprawdza się podczas oglądania filmów, skutecznie reprodukując wypowiedzi postaci mimo nieraz głośnego tła. Trzeba jednak pamiętać, że mamy do czynienia z najprostszym modelem bez własnego oprogramowania czy chociażby predefiniowanych presetów, więc przy niektórych treściach możemy być zmuszeni do poszukiwania zewnętrznych aplikacji do zmiany charakterystyki dźwięku.

Nie zmienia to faktu, że przy świetnie zrealizowanych widowiskach takich jak Bladerunner 2049 odtwarzany z BR UHD albo topowe seriale z platform streamingowych działanie słuchawek zapewnia bardzo pozytywne wrażenia, zarówno w trybie stereo, jak i przy włączonym Dolby Atmos. Nie mogę jednak nie ponarzekać na dość krótki kabel minijack, przez który raczej nie wchodzi w grę podłączenie zestawu do TV, przynajmniej bez przedłużaczy.
Ostatnim etapem było sprawdzenie headsetu w scenariuszu, do którego został stworzony. By wszechstronnie przetestować najprostsze BlackSharki w grach, wybrałem kilka całkiem różnych tytułów, od strzelanek, przez wyścigi, po dreszczowce i horrory — oto one:
- Call of Duty: Black Ops 6
- Counter-Strike 2
- Diablo IV
- Senua’s Saga: Hellblade II
- Alan Wake 2
- Silent Hill 2 Remastered
- MotoGP 25
- Forza Motorsport
- Test Drive Unlimited Solar Crown
Szósta odsłona podserii Black Ops to intensywna zabawa z bronią w ręku, a wysoka selektywność dźwięku umożliwia szybsze wykrycie zagrożenia mimo panującego dookoła ferworu walki. Pełne brzmienie słuchawek z zaznaczonymi basami pozwala za to docenić filmowy charakter produkcji, będący znakiem rozpoznawczym gier spod znaku Call of Duty.

Choć ultrapopularny CS zdecydowanie nie należy do moich ulubionych tytułów, to z pewnością muszę mu oddać ważne miejsce w historii cyfrowej rozrywki. W taktycznym shooterze od Valve pełne skupienie jest bardzo ważne, więc niezła izolacja od dźwięków otoczenia z pewnością stanowi atut recenzowanego zestawu. Nie mógłbym nie wspomnieć o dobrym mikrofonie, który przypadnie do gustu osobom korzystającym z komunikacji głosowej.
Co więcej, mimo braku predefiniowanych presetów, przy odrobinie chęci da się tak wykręcić zewnętrzny korektor, by w połączeniu z klarownością przetworników „Czarnych Rekinów” wyciągnąć z tła najistotniejsze dźwięki. Nawet w trakcie prowadzenia ognia można wtedy w porę wychwycić kroki nadciągających rywali, tym samym zwiększając nieco swoje szanse na przetrwanie.

Diablo IV ma to do siebie, że w grze często dzieje się bardzo dużo rzeczy naraz, zarówno na ekranie, jak i w warstwie audio. Na szczęście mimo całego tego chaosu wszystkie efekty są dobrze słyszalne, co ułatwia wyłapywanie odgłosów poszczególnych przeciwników i pozwala lepiej wczuć się w rolę eksterminatora wszelkiej maści piekielnego plugastwa.
Druga część Hellblade’a jest o tyle wyjątkowym tytułem, że dźwięk nagrano w systemie binauralnym — dzięki temu mamy szansę doświadczać świata przedstawionego tak, jakbyśmy byli wrzuceni w sam środek sceny. Tym istotniejsza jest zatem szczegółowa, klarowna reprodukcja fal akustycznych zarejestrowanych przez specjalistów z Ninja Theory, przenosząca nas na surową, tak obcą i niebezpieczną Islandię.


Alan Wake 2 to bez wątpienia kolejna udana gra osadzona w uniwersum stworzonym przez Remedy Entertainment. Jeszcze bardziej niż w Control głównym bohaterem jest tu niezaprzeczalny klimat, który bez wątpienia podkreśla świetnie przygotowana oprawa audio. Trzeba przyznać, że wywołujące gęsią skórkę odgłosy, jak również zawarte w produkcji piosenki zachwycają, a słuchawki Razer BlackShark V2 X pozwalają cieszyć się nimi w wysokiej jakości.
Granie w remaster Silent Hill 2 to zabawa dla twardzieli (do których zdecydowanie się nie zaliczam), a zwiększenie immersji przez wykorzystanie porządnego headsetu przetrwają chyba tylko najwięksi „kozacy”. Bloober Team snuje przerażającą opowieść tajemniczego miasteczka przez umiejętne operowanie ciszą i dźwiękiem, a produkcja trzyma w napięciu od pierwszych minut.
Skuteczne odwzorowanie dźwięku przestrzennego oraz mocne brzmienie testowanego zestawu zdecydowanie pogłębiają te wrażenia, a spora głośność w bardziej zaskakujących momentach może… cóż, sprawić, że gracz wyskoczy z kapci. Z przymrużeniem oka ponarzekam znowu na zbyt krótki kabel — jeśli ktoś nagle zerwie się od komputera ze słuchawkami wciąż spoczywającymi na głowie, to z dużą dozą prawdopodobieństwa uszkodzi interkonektor.


Gracze MotoGP 25 z pewnością bardzo docenią głęboki sound zestawu. Rzecz w tym, że bez mocarnych przetworników i dość głębokiego basu motocykle brzmią po prostu jak wściekłe szlifierki, nie wspominając o bzyczących maszynach z klasy Moto3. Na szczęście nawet bez dodatkowej korekty recenzowany komplet dobrze spełnia swoje zadanie, a po odrobinie zabawy na przykład z ustawieniami Dolby Atmos spisuje się wręcz znakomicie.
Oprawa audio Forzy Motorsport i TDU Solar Crown jest duża bardziej różnorodna, bo każde auto tak naprawdę brzmi inaczej. Dzięki dobrej selektywności przetworników TriForce zastosowanych w omawianym modelu możemy wyłapać wszystkie niuanse odróżniające dźwięk poszczególnych pojazdów, a wcześniej nienależące do moich faworytów Bugatti Chiron zaskakująco zaczęło śpiewać hipnotyzującą pieśń tysiąca pięciuset koni mechanicznych. Piękne.



Jak wspominałem wcześniej, BlackSharki z dopiskiem X podłączyłem także do smartfona, Nintendo Switch oraz przenośnej konsoli Logitech G Cloud. Co ciekawe, wtyczka niewymienialnego przewodu jest dość wąska, dzięki czemu nie miałem problemu z zainstalowaniem słuchawek nawet bez zdejmowania etui ochronnego z telefonu, a nie jest to tak oczywiste. To chyba jedyna zaleta tego kabla.
Przy wymienionych wyżej sprzętach doskwiera brak wbudowanych presetów, bo trudno znaleźć dobry equalizer, zwłaszcza w przypadku „Pstryczka”. Użytkownicy stacjonarnych konsol nie powinni mieć większych problemów, bo na Xboxach 8. i 9. generacji działa aplikacja od Dolby, a PS4 i PS5 oferują pewien zakres konfiguracji brzmienia. Szkoda tylko, że nie dostaliśmy choćby prostego narzędzia od producenta headsetu.
Przewrotnie, udało mi się także pograć w trybie „prawie bezprzewodowym”, siedząc wygodnie na kanapie — nie była to jednak zasługa słuchawek, tylko gamepada Razer Wolverine V3 Pro. Wszystko działało bez zarzutu i wyjątkowo nawet nie przeszkadzał mi zbyt krótki kabel, który podłączyłem do gniazda minijack kontrolera.

Muszę przyznać, że nawet po kilku godzinach pracy w słuchawkach nie odczuwałem niewygody, a względnie mała waga „Rekinków” wpływała na naprawdę niezły komfort użytkowania. Szkoda, że nie da się schować albo odpiąć pałąka z mikrofonem — ten na szczęście można odgiąć na bok, ale na spacer bym w testowanym headsecie nie poszedł.
Kończąc temat rejestratora sterczącego po lewej stronie użytkownika, wykonałem kilka testowych nagrań, by sprawdzić jakość dźwięku. Moim zdaniem ewentualni członkowie naszej drużyny ogniowej lub rozmówcy, z którymi będziemy toczyć dysputy przez komunikatory, będą mieli powody do zadowolenia, ba, przy odrobinie chęci (i czasu) można nawet pokusić się o zrobienie podkładu do amatorskiego filmiku. Całkiem nieźle jak na sprzęt z segmentu „entry-level”.
4. Test Razer BlackShark V2 X — podsumowanie recenzji

Poznaliśmy szczegółowo budowę słuchawek, przeanalizowaliśmy ich parametry, działanie na różnych platformach i przemaglowaliśmy headset w muzyce, filmach oraz grach, zatem najwyższa pora odpowiedzieć na kluczowe pytanie ze wstępu niniejszego tekstu. Jak to zatem jest, czy niskobudżetowy model Razer BlackShark V2 X to dobra propozycja dla graczy? Moim zdaniem jak najbardziej tak, choć warto przed ewentualnym zakupem uświadomić sobie kilka spraw.
Zacznijmy od atutów sprzętu z logo trzech splecionych węży. Dostajemy nieźle wykonany, estetyczny zestaw typu zamkniętego z dobrymi przetwornikami, choć do osiągnięcia najlepszego dźwięku czasem warto pobawić się z suwakami częstotliwości. Do tego dochodzi całkiem sprawny mikrofon pozwalający na wyraźne rejestrowanie naszego głosu.
Urządzenie można pochwalić także za komfort jego użytkowania, który wynika nie tylko z jakości zastosowanych materiałów, ale też stosunkowo niewielkiej wagi i dobrze dobranego kształtu. Listę istotnych plusów zamknę bardzo szeroką kompatybilnością, co jednak jest naturalną konsekwencją stosowania wtyczki minijack 3,5 mm, a nie wybitnym osiągnięciem inżynierów.











Nie oszukujmy się jednak, że budżetowy model nie ma wad. Oryginalny przewód jest nieodłączalny, więc w przypadku jego uszkodzenia mamy problem, tak samo zresztą z mikrofonem — trudno mi wyobrazić sobie spacer z czymś takim na głowie. Do tego producent w zasadzie zostawia nas samym sobie pod względem oprogramowania, bo dołączone narzędzie Razer 7.1 Surround Sound zdecydowanie nie daje dobrych efektów, a za lepsze rozwiązania trzeba płacić.
Słuchawki nie mają także wbudowanych presetów, więc ich obsługiwanie na platformach bez łatwodostępnych equalizerów wiąże się z brakiem jakiejkolwiek kontroli nad brzmieniem. W połączeniu z niekiedy zbyt zaznaczonym basem może to wywołać wrażenie „przedudnienia” słuchanych treści, co niezasłużenie stawia zestaw w nie najlepszym świetle.
Kup Razer BlackShark V2 X
- Sprawdź aktualne ceny Razer BlackShark V2 X na Allegro
- Sprawdź aktualną cenę Razer BlackShark V2 X w Media Expert
- Sprawdź aktualną cenę Razer BlackShark V2 X w RTV EURO AGD
- Sprawdź aktualną cenę Razer BlackShark V2 X w Media Markt
- Sprawdź aktualną cenę Razer BlackShark V2 X w OleOle
W zderzeniu z przywoływaną przeze mnie wersją z dopiskiem Pro możemy zatem mówić o przepaści, zwłaszcza pod względem zaawansowanej obsługi czy panowania nad soundem, ale też jakości zastosowanych materiałów oraz komfortu użytkowania. Nie zapominajmy jednak, że w zaokrągleniu różnica w cenie jest pięciokrotna, a edycja V2 X nadal oferuje bardzo dobry dźwięk, zwłaszcza po drobnej korekcie.










Komu zatem mogę polecić testowany model? W zasadzie wszystkim graczom, którzy szukają pierwszego poważnego przewodowego zestawu, ale nie chcą wydawać wielkich pieniędzy. Słuchawki Razer BlackShark V2 X zadziałają z każdym sprzętem wyposażonym w sprawny port minijack, a za niewygórowaną kwotę oferują naprawdę niezły dźwięk i dobrze nagrywający mikrofon.
Amerykański producent przygotował udaną propozycję z podstawowego segmentu, która pozwala cieszyć się jakościowym akcesorium gamingowym bez rujnowania swojego portfela. Ewentualne kompromisy w postaci braku zaawansowanych funkcji schodzą tak naprawdę na dalszy plan, bo w ogólnym rozrachunku współpraca z najprostszymi „Rekinkami” daje mnóstwo frajdy — ostatecznie o to przecież chodzi.
Razer BlackShark V2 X
Na plus
- Dobre przetworniki Razer TriForce
- Selektywne brzmienie, zwłaszcza po lekkim podrasowaniu
- Niezła, pasywna izolacja dźwięków otoczenia
- Dobry mikrofon
- Wysoki komfort użytkowania
- Bardzo szeroka kompatybilność
- Niezła jakość zastosowanych materiałów
- Atrakcyjny wygląd
Na minus
- Niewymienialny, dość krótki przewód
- Brak możliwości schowania lub odpięcia mikrofonu
- Brak zaawansowanego oprogramowania sterującego nawet na PC
- Domyślne, dość ciemne brzmienie nie zawsze się sprawdza
- Dołączony pokrowiec z cienkiego, łatwo brudzącego się materiału
Jakub Foss
Razer BlackShark V2 X to podstawowe przewodowe słuchawki gamingowe, gwarantujące bardzo pozytywne wrażenia z użytkowania. Zestaw oferuje dość elastyczne pod kątem brzmienia przetworniki TriForce, dobry mikrofon, estetyczny design przy niezłej jakości wykonania oraz godną podziwu kompatybilność. Wśród wad warto wymienić brak możliwości odpięcia kabla i pałąka mikrofonu, pewien zawód stanowi również nieobecność dedykowanego oprogramowania. Mimo tych kompromisów nadal mówimy o atrakcyjnym headsecie dla graczy, którzy poszukują niedrogiego, ale dobrego rozwiązania niezależnie od platformy.
Dyskusja na temat wpisu
Prosimy o zachowanie kultury wypowiedzi. Mimo że pozwalamy na komentowanie osobom bez konta na platformie Disqus, to i tak zalecamy jego założenie, bo wpisy gości często trafiają do spamu.